Ostatnio tak
sobie myślałam ile lat ma już Kreatywna Alternatywa i wyszło mi, że pięć lat. Postanowiłam,
dlatego zrobić listę książek, które przez ten czas przeczytałam, a do których
bardzo chciałabym wrócić, ale obecnie nie pozwala mi czas. Celowo w zestawienia
nie ma ulubieńców wszechczasów, czyli: Harry’ego Pottera, Ani z Zielonego
Wzgórza i Tomka Wilmowskiego. Lista będzie składała się z pięciu tytułów, więc
gdybym umieściła trzy wspomniane przed chwilą serie to zostałyby mi tylko dwie
pozycje, więc oczywiste oczywistości zostały wyeliminowane i przedstawię Wam
pięć perełek, które dla mnie są tymi naj! Myślę, że za jakiś czas pojawi się
post z innymi książkami, bo okazało się, że jest ich więcej niż pięć.
Przeczytałam tę
książkę dość późno, bo jakieś dwa lub trzy lata temu. Jednak od pierwszych
stron przypadła mi do serce i jest jedną z tych książek, które nigdy nie
opuszczą mojej biblioteczki. Owszem Scarlett mocno działała mi na nerwy, ale ta
książka poruszyła trudno dostępne miejsca w moim sercu. Wiem, że wrócę do niej
za jakiś czas. Ostatnio coraz częściej mnie to kusi, ale powstrzymuje się, bo
wiem, że powtórka będzie lepiej smakowała, gdy przerwa będzie dłuższa. Mocniej
zatęsknię za światem stworzonym przez Mitchell. Nie sądziłam, że mi się
spodoba. Wydawało mi się, że jest kompletnie nie w moim stylu, ale okazało się
zupełnie inaczej i całe szczęście. Udowodniła mi, że klasyka literatury jest
też dla mnie, ale nie wszystkie książki z klasyki muszą mi przypadać do gustu.
Patrz „Mistrz i Małgorzata”.
Czytając tę
pozycję wiem miałam wrażenie, że przeżywam ponownie swoją pierwszą miłość. Ta
książka jest bliska mojemu sercu ze względu na moją własną historię, którą
trochę opowiada. Dla mnie „Love, Rosie” jest piękną i wzruszającą historią
dwojga ludzi, którzy po wielu latach w końcu zrozumieli, co znaczy miłość.
Myślałam ostatnio nad sprzedaniem tej książki, bo niestety muszę trochę
uszczuplić moją biblioteczkę, ale powstrzymałam się właśnie ze względu na
sentyment do swojej pierwszej miłości, którą ta książka mi przypomniała.
„Co, jeśli…” to
młodzieżówka i tak należy ją nazywać, ale jak dla mnie bardzo wartościowa
młodzieżówka. Z racji tego, że czytałam ją jakiś czas temu pewne fakty, które w
niej były zatarły mi się, ale pamiętam, że byłam nią głęboko poruszona. Autorka
w dobry sposób pokazuje, co jest ważne, że rodzice nie mogą gonić tylko za
pieniądzem, że ważne jest, aby nasze dziecko czuło się kochane, bo dzięki temu
nie popełni życiowych błędów, że nie ważne jest, że z powodu choroby pociechy
zawali się ważna z biznesowego punktu widzenia kolacja. Najważniejsze jest,
żeby nasze dziecko czuło, że jest dla nas najważniejsze. To nie jest tylko
książka dla młodzieży, ale również dla rodziców…
Przede mną
jeszcze wiele powieści Charlotte Link, ale po „Wielbiciela” chciałabym sięgnąć
jeszcze raz. Ta książka była przerażająca na tyle, że bałam się pójść w nocy do
toalety. Chociaż nie spodziewałam się, że przypadnie mi do gustu to autorka
zdecydowanie porwała moje serce swoją twórczością. Link porusza tematy psychiki
osób, które w dzieciństwie miały spory problem z otoczeniem. Były przez nie
całkowicie nierozumiane, a to zaowocowało tym, co potem zrobiły w dorosłym
życiu. Widać, że Link nie pisze swoich książek na kolanie. Ona dokładnie
opracowuje swoje powieści, aby wyszły z nich perełki i to w nich lubię.
Tę książkę
czytałam bardzo, ale to bardzo dawno temu. I do tej pory pamiętam jak bardzo
płakałam przy jej zakończeniu. To bardzo smutna historia rodzinnego dramatu
spowodowanego nieszczęśliwą nastoletnią miłością oraz brakiem akceptacji wśród
rówieśników. Muszę ją koniecznie znaleźć w hałdach stosów, jakie u mnie panują,
bo czuję, że to odpowiedni moment żeby przypomnieć sobie historię Anny
Quindlen.
***
I tak właśnie
przedstawia się moja pierwsza piątka książek, do których chciałabym w
przyszłości wrócić i mam nadzieję, że mi się uda. A Wy macie książki, które
chcielibyście przeczytać jeszcze raz i poczuć to wspaniałe uczucie, gdy
spotykacie się z postaciami, które znacie i są Wam bliskie? Jeśli tak to
koniecznie zdradźcie mi tytuły, bo może coś wpadnie mi w oko i dopiszę do swojej
listy?
Myślę, że od
przyszłego tygodnia na blogu będzie nowy szablon (jutro planuję nad nim
siedzieć), a także będą recenzje powieści świątecznych! W tym roku chyba trochę
bardziej cieszę się na nadchodzące święta Bożego Narodzenia…
"Love, Rosie" i "Co, jeśli..." chętnie sama bym przeczytała bo jeszcze nie miałam okazji!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Martyna Carlli
Zdecydowanie polecam :)
UsuńZdecydowanie wracam do Mistrza i Małgorzaty, za każdym razem to zupełnie inna książka:)
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
Ooo, widzisz mnie nie porwała, ale czytałam ;)
UsuńUwielbiam Przeminęło z wiatrem :)
OdpowiedzUsuńJa również :)
UsuńZ tych książek czytałam "Przeminęło z wiatrem" i też chętnie bym do niej wróciła. To jedna z moich ulubionych książek. :)
OdpowiedzUsuńCiesze się :)
UsuńAh.. ,,Love,Rosie" wspaniała książka, płakałam przy niej :)
OdpowiedzUsuńMnie również wzruszyła
UsuńZ tej listy ja mam w planach "Love Rosie" i "wielbiciela"...
OdpowiedzUsuńPolecam :)
Usuń