TYTUŁ ORYGINALNY: Der Verehrer
TŁUMACZ: Daria
Kuczyńska-Szymala
ROK WYDANIA: 2014
WYDAWNICTWO: Sonia Draga
OPIS
W lesie
niedaleko małej miejscowości w okolicach Augsburga znaleziono zmasakrowane
zwłoki młodej kobiety. Policja i bliscy zamordowanej stoją przed prawdziwą
zagadką, gdyż ta kobieta zaginęła bez śladu przed kilkoma laty. Dopiero telefon
od jej znajomej z wakacji dostarcza pierwszych wskazówek dla śledztwa.
Jednocześnie w
Frankfurcie toczy się inna historia. Leonę zadowoloną z życia redaktorkę w
wydawnictwie, ukochany mąż porzuca dla innej kobiety. To prawdziwy cios dla
Leony, która dopiero, co była świadkiem samobójstwa. [1]
RECENZJA
Skoro poprzednia
książka „Grzech aniołów” przez wielu była określana najsłabszą to z wielkim
entuzjazmem zasiadłam do „Wielbiciela” Charlotte Link. I przyznaję, że to była
naprawdę dobra książka. Miałam ciarki na plecach i oblatywał mnie strach w
pewnych momentach.
We Frankfurcie
mieszkała Leona razem ze swoim mężem Wolfgangiem. Ich małżeństwo tylko z pozoru
jest idealne. Prawda jest taka, że mężczyzna jest ogromnie zirytowany swoją
żoną i od pół roku ma romans z koleżanką z pracy. Leona nie umie się otrząsnąć
z szoku, jakim jest samobójstwo kobiety, którego była świadkiem. Eve, czyli
samobójczyni miała za sobą ciężki okres, bo rozwiodła się z mężem kilka lat
temu i od tego czasu cierpiała na depresję, a jej ostatnimi słowami były „W
końcu mu się udało”. Leona, do której były zwrócone te słowa zastanawia się czy
tym tajemniczym kimś był były mąż Eve i jaki miał ku temu motyw, bo w końcu
byli po rozwodzie. Czy może był ktoś trzeci? W życiu Leony pojawia się nowy
mężczyzna, który jest bratem Eve. Para zakochuje się w sobie, co wywołuje
niezadowolenie w byłym mężu głównej bohaterki Wolfgangu. Początkowo wydaje się
zazdrosny, ale gdy trzeba się bliżej temu przyjrzeć jego obiekcje, co do
Roberta zaczynają być uzasadnione.
Jednocześnie w
tym samym czasie w okolicach Augsburga zostają odnalezione zwłoki kobiety,
która zniknęła ze wsi kilka lat temu pod pretekstem zwiedzania świata. Anna,
czyli zamordowana kobieta w wieku osiemnastu lat opuściła rodzinny dom i
zostawiła młodszą siostrę z chorym na raka płuc ojcem, który miał również
przerzuty na jelita i żołądek. Dlaczego zginęła? Co robiła tak blisko domu
skoro uciekła kilka lat temu? Dlaczego do niego wracała? I najważniejsze: kto
ją zabił?
W swojej
powieści kolejny raz autorka poruszyła problem psychiczny człowieka, który w
dzieciństwie nie miał dobrych relacji z rodzicami. Z pewnością oddać należy, że
Link dobrze wczuła się w postać osoby chorej psychicznie, bo gdy mamy fragmenty
pisane z perspektywy samego Wielbiciela to czyta się je zdecydowanie najlepiej.
Dwie rzeczy mnie
lekko zirytowały. Pierwsza: nie znam niemieckiego prawa, ale autorka powinna
wiedzieć, że nie jeździ się po pijaku i nie proponuje osobie prowadzącej
samochodu alkoholu! Druga: kobieta mająca czterdzieści jeden lat chce kiedyś
założyć rodzinę, mieć dzieci i wnuki. Moje pytanie: kiedy?! Za rok? Dwa?
Dziesięć?! Przecież jej jajniki są już prawie na emeryturze!
To, co
zauważyłam po dwóch książkach Link to fakt, że jej powieści bardzo powoli się
rozkręcają. Po dwustu stronach dwa wątki dalej się nie połączyły, ale mimo to
wcale nie czułam się znudzona, a wręcz przeciwnie byłam coraz mocniej
zaintrygowana. Link posiada talent do budowania napięcia i wciągania stylem
czytelnika.
Jak bardzo
podziałała na mnie książka niech świadczy fakt, że po pierwszej w nocy, gdy
czytałam połowę drugiej części książki bałam się pójść do toalety i zapalałam
wszystkie światła, jakie miałam na swojej drodze, bo bałam się, że ktoś za mną
idzie. Jeśli tylko lubujecie się w takich klimatach to ta pozycja z pewnością
przypadnie Wam do gustu.
„To właśnie takich rzeczy – pomyślała – tak strasznie brakuje. Takich rzeczy, których zwykle człowiek nawet nie zauważa, póki je ma, ale potem wie, że to właśnie one sprawiały, że dobrze się czuł we własnym życiu.” ~ Charlotte Link, Wielbiciel, Katowice 2014, s. 65.
OCENA: 9/10
Wszędzie widzę zapowiedź nadchodzących świąt... Bleh...
Wszędzie widzę zapowiedź nadchodzących świąt... Bleh...
[1] Opis
pochodzi z okładki książki
Ja lubię się bać, więc jak dla mnie idealnie :D
OdpowiedzUsuńDo tej pory nie zapoznałam się jeszcze z twórczością autorki, ale zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki. Muszę nadrobić. ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam, bardzo mi się podobała, od tej książki polubiłam książki Charlotte Link ;)
OdpowiedzUsuńTym razem podziękuję :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu przeczytać jakąś książkę tej autorki :)
OdpowiedzUsuńUuuuuu wiesz co zauwazylam i utknelo mi najbardziej? Narzekanie na swieta w ostatnim zdaniu xD Co do irytujacych fragmentow. Niemcy sa bardziej restrykcyjni jesli chodzi o jazde samochodem i nei uwierze ze nie sa w ksiazce kumaci na tyle by jezdzic po pijaku :D TOtalny odlot autorka zrobila. A jajniki? Hahahaha jak widac niektorym sie wydaje ze 40 to dobry wiek ale nei wiedza ze to np 50-50 roznych zespolow genetycznych a im dalej tym gorzej ;) Biologia sie klania :D
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki Charlotte Link :( też wszędzie widzę zapowiedź świąt blehX2 :)
OdpowiedzUsuńA ja próbuję właśnie przekonać się do książek Charlotte Link... na razie przeczytałam jedynie "Grzech aniołów", ale to chyba nie była najlepsza lektura na początek... teraz w kolejce czeka "Ciernista róża". a później zobaczymy...
OdpowiedzUsuń