piątek, 6 marca 2015

115. "Obietnica Łucji" czyli z przeszłością też trzeba się uporać

AUTOR: Dorota Gąsiorowska  
ROK WYDANIA: 2015
WYDAWNICTWO:  Znak

OPIS
Życie pełne jest zbiegów okoliczności.
Uciekając przed swoją przeszłością, Łucja przypadkowo trafia do Różanego Gaju – uroczego miasteczka ze starym zniszczonym pałacem. Przypadek sprawa, że zaprzyjaźnia się z młodą ciężko chorą kobietą i składa jej niezwykłą obietnicę: ma odnaleźć ojca jej córeczki.
Kiedy w zaskakujących okolicznościach poznaje genialnego muzyka i jego zimną, bezduszną partnerkę Adelę, zaczyna dostrzegać, że przypadki odgrywają w jej życiu coraz ważniejszą rolę. A może to wcale nie są zbiegi okoliczności?
Obietnica Łucji to wzruszająca opowieść o nadziei i prawdzie. Historia o przeznaczeniu, które zawsze chodzi swoimi ścieżkami. [1]

RECENZJA
Okładka tej pozycji jest piękna! Subtelna i taka delikatna. Uwielbiam takie. Te kolory, ta magia. Przekonała mnie od samego wejrzenia. Postanowiłam dać jej szansę i nawet sporo od niej oczekiwałam.
Kim jest tytułowa Łucja? Jest kobietą w wieku dojrzałym, z bagażem doświadczeń, a także z niewielkim doświadczeniem pedagogicznym. Jest z pewnością osoba tajemniczą, która nie umiejąc, pogodzić się z przeszłością ucieka przed nią. Łucja jest osobą ciepłą, którą można polubić. Ma swoje wady i zalety i chociaż na początku wydawała mi się postacią idealną, czyli taką, której nie lubię wraz z biegiem linijek tekstu przekonywałam się, że jest taka ludzka… Nie umiem jej określić, ale polubiłam ją w pewnym stopniu. Kobieta obejmuje stanowisko nauczyciela historii w miejscowości o nazwie Różany Gaj – bardzo poetycka nazwa swoją drogą. Poznaje jak toczy się życie w tak małym i wydaje się, że oddalonym od świata miejscu jak ta mieścinka. Poznaje problemy ludzi i utożsamia się z nimi, a to wszystko przez jej przeszłość. Jednak nawet czytelnikowi Łucja nie zdradza wszystkiego. Nawet z upływem czasu nie poznajemy jej do końca. Rozstajemy się z nią w przekonaniu, że nie powiedziała nam wszystkiego.
Obok Łucji oczywiście są również pozostali bohaterowie. Jak Ania, która powoduje u Łucji powroty do dzieciństwa i tego, czego pragnęła zapomnieć. Ania jest uroczym dzieckiem, ale przede wszystkim bardzo dojrzałym. Zmusiła ją do tego sytuacja rodzinna. Na dodatek Łucja podejmuje się wypełnić ostatnią wolę jej matki. Od tego momentu wszystko toczy się nie tak jak powinno. Poznajemy wiele różnych osób jak cudowna pani Matylda, która tylko i wyłącznie będzie kojarzyła mi się z dobroduszną matką i babcią, Tomasz – zagubionego w świecie artystę, a także Adelę. Przy tej postaci warto zatrzymać się trochę dłużej, bo to, co zrobiła z nią autorka, a w zasadzie, kim ona potem się okazała sprawiło, że zdecydowanie podniosła się moja ocena tej książki, która zdecydowanie obniżyłam po pierwszym spotkaniu Tomasza i Łucji, ale o tym za chwilę. Z okładki bije do nas zapowiedź, że Adela jest bezduszna i pozbawiona odrobiny ciepła. I z tym należy się zgodzić, ale to jak autorka sprytnie ukryła jej przeszłość i następnie wplotła w życie bohaterów Różanego Gaju zdecydowanie mnie zaskoczyło.
Co do spotkania Łucji i Tomasza to… cóż wcale nie byłam zaskoczona, że autorka tak poprowadziła całą sytuację, jednak poczułam spory zawód, bo przecież to było zbyt oczywiste! Można to było inaczej rozłożyć i książka nie straciłaby z tego powodu nic, a jej objętość zwiększyła się by tylko o kilkanaście stron, a to przy jej ilości stron nie jest dużą różnicą. Każdy z bohaterów autorki jest skonstruowany tak by pasował do danej sytuacji – co trochę daje momenty, gdy mamy postacie nieskazitelne i złe, więc zero wypośrodkowania. Nie ma postaci pośrednich, ale łączy ich jedno, że pogubili się w swoich życiach i muszą na nowo odnaleźć swoją drogę i nadzieję na nowe lepsze jutro.
Należy przyznać się bez bicia, że uroniłam kilka… no dobra kilkanaście łez, gdy czytałam kolejne strony, ale gdy w książkach spełniają się marzenia dzieci o nie jestem w stanie powstrzymać się od uśmiechu i łez jednocześnie. Te momenty, chociaż może i proste i tak łatwo skonstruowane dla mnie są najpiękniejsze.
Czy to był udany debiut?
Przyzwoity owszem, ale nie zaliczyłabym go do jakiś rewelacyjnych. Książka idealna na wieczór po ciężkim dniu. Z pewnością autorka nie pokazała wszystkich swoich umiejętności, bo bywały momenty, gdy książkę czytało się wyjątkowo ciężko, a za chwilę następowało kilkadziesiąt stron lekkości pióra i akcji. Ostateczny obraz jest pozytywny i autorka nie ma, czego się wstydzić, bo w swojej powieści zawarła uniwersalne prawdy, które nie raz towarzyszą nam w życiu, a przede wszystkim przekazuje nam, że nadzieje należy mieć zawsze, do końca i nigdy nie wątpić w to, że coś dzieje się bez przyczyny.
„W życiu po to tracimy pewne rzeczy, byśmy za jakiś czas mogli sięgnąć po następne. Na starym fundamencie nie powinno się budować nowego domu." ~ Dorota Gąsiorowska, Obietnica Łucji, Kraków 2015, s. 320.
OCENA: 6/10
[1] Opis pochodzi z okładki książki
http://www.znak.com.pl/
I tak Moi Drodzy! 
Doczekaliśmy się pierwszego recenzenckiego egzemplarza w historii Kreatywnej :).

34 komentarze:

  1. Mam mieszane uczucia po tej recenzji, ale chyba taka jest ta książka. Trochę mnie zaintrygowała, ale jak się wciągnę to nie będę zadowolona z tej tajemnicy zostawionej do końca.
    Kto wie, może do mnie przyjdzie :) Nie martw się, też bym płakała.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak sama wpadnie to spędzisz z nią miło czas :)

      Usuń
  2. Przepiękna okładka - to raz.
    Dwa - może i przeciętna, ale coś czuję, że na raz byłaby jak znalazł!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest zdecydowanie na jeden raz!
      A okładka? Jest cudowna! Kilka razy przerywałam czytanie by na nią spojrzeć i pogładzić ją opuszkami palców.

      Usuń
  3. Właśnie czytam tę książkę i na razie bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też się podobała ;) Jednak jest to ten gatunek, który nie zapada długo w pamięć ;) Szybo się o niej raczej zapomina.

      Usuń
  4. Możżże kiedyś nabiorę ochotę na książkę. Bardzo zniechęcają mnie takie okładki - jak powyższa - za bardzo senne. I choć okładka nie mówi o wartości książki, to jednak ma wpływ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie się z tym zgadzam, że okładka w znacznym stopniu ma wpływ na to po jaką książkę sięgniemy. Wiadomo również, że każdy z nas ma inny gust, więc dla mnie okładka jest cudowna, a dla Ciebie już taka nie musi być ;)
      I jeśli książka już sama wpakuje Ci się w dłonie to polecam się z nią zapoznać :)

      Usuń
  5. A ja mam duuuużą ochotę na tę powieść - chyba moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że mogłaby się spodobać - jeśli lubisz takie właśnie klimaty ;)

      Usuń
  6. Szkoda, bo zapowiadała się nawet ciekawie. Gratuluję egzemplarza :)
    Zapraszam do siebie
    addictedtobooks.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Moje gratulacje! :D

    Okładka rzeczywiście urocza, jednakże na chwilę obecną "Obietnica Łucji" to pozycja zdecydowanie nie dla mnie. może za kilkanaście lat...

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy ! :)
      Dawno Cię u nas nie było :D
      Na wszystko przyjdzie czas... albo i nie ;) z pewnością znajdziesz książkę dla siebie :)

      Usuń
  8. Ja to raczej się nie skuszę, chociaż owszem - okładka piękna ;) Ale wiesz, że ja i obyczajówka to nie jest dobre połączenie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem.
      Ubolewam nad Twoim upodobaniem do trupów.

      Usuń
    2. Najlepsze książki to z miłością i z trupami!

      Usuń
  9. Okładka rzeczywiście piękna - mimo, że się mówi by książek po okładce nie oceniać, ale to zawsze jakiś dodatkowy walor! :) Treść nawet mnie zaciekawiła, więc chyba po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam, bo można przy niej miło spędzić wieczór ;)

      Usuń
  10. Jestem bardzo zainteresowana fabułą :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pozostaje mi pogratulować pierwszego egzemplarza recenzenckiego i życzyć, żeby kolejne okazały się ciekawsze. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja nie wierzę w przeznaczenie, ale po lekturze tej książki, kto wie? :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiara w przeznaczenie? Coś dla mnie! Ale ogólnie obyczajówni nie w moim typie...
    Gratuluję egzemplarza recenzenckiego! ;)

    Zapraszam do siebie.
    http://to-read-or-not-to-read.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam chętkę na tą książkę :) i wiem to już po okładce, chociaż tak, wiem, nie należy oceniać książki po okładce :) ale i tak wszyscy to robimy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czegoś takiego raczej nie da się uniknąć ;)

      Usuń
  15. Okładka fakt, piękna, ale treść wydaje się lekko przewidywalna. Może jednak można to wybaczyć, skoro to debiut.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego nie da się ukryć, że treść lekko przewidywalna :)

      Usuń
  16. Jestem ciekawa tej książki :)

    OdpowiedzUsuń