AUTOR: Simon Beckett
TYTUŁ ORYGINALNY: The Chemistry of Death
SERIA: Dr David Hunter
TŁUMACZ: Jan Kraśko
TOM: Pierwszy
ROK WYDANIA: 2011
WYDAWNICTWO: AMBER
OPIS
Manham. Małe spokojne miasteczko. Krajobraz pozbawiony
zarówno życia, jak i konkretnych kształtów. Płaskie wrzosowiska i upstrzone
kępami drzew mokradła. To tu doktor David Hunter szuka schronienia przed
okrutną przeszłością. Sądzi, że przeżył już wszystko to, co najgorszego może
przeżyć człowiek, sądzi, że wie o śmierci wszystko. Ale śmierć, ów proces
alchemii na wspak, w którym złoto życia ulega rozbiciu na cuchnące składniki
wyjściowe, wdziera się do Manham. I to w niewyobrażalnie wynaturzonych formach.
Jeszcze nie wiemy, dlaczego Hunter - wybitny antropolog sądowy - zaszył się tu
jako zwykły lekarz. Dlaczego odmawia pomocy policji, skoro potrafi określić
czas i sposób dokonania każdej zbrodni. Wiemy tylko, że się boimy. Razem z
mieszkańcami Manham czujemy odór wszechobecnej śmierci. Giną młode kobiety,
dzieci znajdują makabrycznie okaleczone zwłoki, ktoś podrzuca pod drzwi martwe
zwierzęta, ktoś zastawia sidła na ludzi. [1]
RECENZJA
O cyklu „Dr David Hunter” słyszałam już jakiś czas temu.
Moi znajomi, którzy byli po lekturze pierwszych tomów, z ogromnym
zaangażowaniem tłumaczyli mi, że książki Simona Becketta jak nic przypadną mi
do gustu. Autor pisząc o rzeczach makabrycznych niczego nie upiększa.
Przedstawia sprawy tak jak to w rzeczywistości mogłoby wyglądać – w "środku" jest więc pełno dokładnych, napawających miejscami obrzydzeniem scen o zmianach
jakie zachodzą w ludzkim ciele po śmierci. Rozkład zwłok, bo tak można to nazwać
„fachowym” słownictwem, przedstawiony jest w najdrobniejszym, najbardziej odrażającym
szczególe i to właśnie mi się tak bardzo podoba! Jak wiecie do romantyczki mi
daleko, nic więc dziwnego, że jako fanka krwawych powieści fantastycznych,
horrorów i kryminałów nie zrezygnowałam z „Chemii śmierci” nawet po zapoznaniu
się z początkiem, przez który nieliczna garstka moich kolegów i koleżanek nie
była w stanie się przedrzeć.
Po takim długim wstępie może wreszcie przyszedł czas, żeby
przejść do konkretów. Głównym bohaterem serii Simona Backetta jest David
Hunter. W chwili rozpoczęcia książki mężczyzna przeżywa najgorszy okres w swoim
życiu – w tragicznych okolicznościach stracił dwie najważniejsze osoby – żonę
oraz córeczkę. Wydawać by się mogło, że David, który zawodowo jest bardzo
dobrym antropologiem sądowym, powinien być „obeznany” ze śmiercią na tyle, że
nawet po takim traumatycznym wydarzeniu będzie w stanie dalej wykonywać swoją
pracę. Niemniej jednak po wypadku rodziny Hunter chce raz na zawsze zamknąć
swoją przeszłość i już nigdy do niej nie wracać. Z tego też powodu wyjeżdża do
Manham – małego miasteczka, gdzie zatrudnia się jako miejscowy lekarz. Chce
zacząć żyć na nowo, poniekąd przybrać też nową tożsamość, ale wypadki jakie mają
miejsce w tej wydawać by się mogło spokojnej mieścinie sprawiają, że przeszłość
znów powraca, a David ponownie zostaje antropologiem. I w tym miejscu zakończę
opisywanie fabuły, aby nadto nie zdradzić co takiego czeka na czytelnika w
„Chemii śmierci”, zajmę się jednak małą charakterystyką naszego doktora. David
to tak naprawdę bardzo skryty, oszczędny w słowach i uczuciach perfekcjonista.
Jest sumienny, pracowity, a do tego wszystkiego niezwykle inteligentny, bystry
i kreatywny. Taki troszkę „cmentarny Sherlock Holmes” z niego. Tak wykreowana
przez Simona Backetta postać głównego bohatera bardzo mnie zaintrygowała. Z
zaciekawieniem zapoznawałam się, więc z każdą teorią wysunięta przez Huntera.
David od samego początku zdobył moją sympatię, którą darzyłam go do ostatniej
strony.
Ponieważ o samej fabule już troszeczkę powiedziałam to nie
będę się zbyt mocno w to dalej zagłębiać. Powiem krótko. „Chemia śmierci”
Simona Backetta to połączenie kryminału, sensacji oraz thrillera. Mamy tutaj
krew, mamy trupy, mamy zbrodnie, mamy budowanie się relacji między
ludźmi, mamy nawet wątek miłosny, który o dziwo mnie nie zirytował. W książce
dzieje się naprawdę dużo, nie można zatem narzekać na nudę. Jedyne co mnie
rozczarowało w pierwszej części cyklu o doktorze Huntera to zakończenie, które…
uch, jak mam to powiedzieć, żeby nic nie zdradzić?! Po prostu nie takiego finału
się spodziewałam – moja ciemna strona liczyła na coś zupełnie innego.
Jeśli chodzi o język, nie mogę się do niczego przyczepić.
Styl Backetta, pomimo podjęcia dosyć ciężkiego tematu, jest lekki, przejrzysty
i łatwy w odbiorze. Książkę czyta się w rekordowym tempie i czytelnik sam nie
wie kiedy zapoznał się z niespełna czterystoma stronami lektury.
Reasumując, „Chemię śmierci” polecam wszystkim tym, którzy
nie boją się makabrycznych opisów rozkładu zwłok, lubią thrillery i nie
potrzebują w książce wątku miłosnego, który zdominowałby całą fabułę. Gdyby nie
te nieszczęsne zakończenie ocena byłaby wyższa, a tak wprowadzenie do cyklu
„Dr David Hunter” otrzymuje ode mnie mocną ósemkę.
„Oddychała i nagle przestała, jakby ktoś wyłączył dźwięk” – Simon Backett, Chemia śmierci, Warszawa 2011, s.323
OCENA: 8/10
Książka zalicza się do wyzwania: 52 książki, Historia zTRUPEM.
Witam. Jako, że mam okazję powiedzieć to publicznie –
Marttita jeszcze raz witam w Kreatywnej Alternatywnie!
Dzisiaj zaczynamy nowy cykl. Słyszeliście już o nim? A może
mieliście okazję się z nim zapoznać?
[1] Opis pochodzi ze strony wydawnictwa AMBER
Zdecydowanie drastyczne opisy nie powinny mnie odstraszyć. Książka mnie zainteresowała, więc kiedyś wpadnie w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńMoże te opisy kiedyś będą dla nie traumą jak już książka wpadnie w moje ręce, ale jestem zdecydowanie na TAK :D
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej serii, i mam ją na uwadze, gdy będę miała ochotę na powieść z tego gatunku :)
OdpowiedzUsuńCzytałam dwie książki z serii i mam w planach tez resztę. Drugi tom nawet ciekawszy od pierwszego.
OdpowiedzUsuńZa sobą już cały cykl z doktorem Hunterem i muszę przyznać, że bardzo polubiłam tę postać :) Każda część miała swój klimat, ale chyba druga podobała mi się najbardziej :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej pozycji. Zapowiada się ciekawie. Poszukam w bibliotece.
OdpowiedzUsuńBardzo dobry cykl. Ja już zaczęłam 4 tom przygód Davida:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytane :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zdecydowanie dobra, czyta się ja szybko i przyjemnie. Chociaż antropologia sądowa to jednak nie moja sfera zainteresowań, na pewno sięgnę po kolejne tomy ;)
Zakończenie... No, do ideału mu faktycznie daleko. Jak na me gusta zbyt oklepane rozwiązanie.
Pozdrawiam :)