niedziela, 7 grudnia 2014

094. Dworska etykieta kontra kultura Nowego Yorku czyli "Księżniczka na dworze"

AUTOR: Meg Cabot 
TYTUŁ ORYGINALNY: The Princess Diaries, Volume IV, Princess in Waiting
TŁUMACZ: Edyta Jaczewska
SERIA: Pamiętnik Księżniczki
TOM: Czwarty
ROK WYDANIA: 2003
WYDAWNICTWO:  Amber

OPIS
Uff! Nareszcie! Koniec nudnej wizyty w Genowii. Teraz Mia może się zająć tym, co jest naprawdę ważne: swoim życiem uczuciowym. Najchętniej spędzałaby każdą wolną chwilę z Michaelem Moskovitzem. Ale Grandmère ma najwyraźniej inne plany. A co gorsza, ma też „idealnego” kandydata na przyszłego księcia małżonka Jej Książęcej Wysokości Amelii Mignonette Grimaldi Thermopolis Renaldo! [1]

RECENZJA
Mia musi wypełnić swój książęcy obowiązek i odbyć swoją pierwszą oficjalną podroż do Genowii. Młodej dziewczynie nie bardzo to pasuje. Dlaczego? Otóż od kilku dni jest dziewczyną Michaela i nie wyobraża sobie jak może spędzić dzień bez niego. Przecież ona jest w nim totalnie zakochana! Jednak obowiązek jest obowiązkiem, a na dodatek babcia kompletnie nie toleruje Michaela, co nie ułatwia Mii rozłąki i usiłuje za wszelką cenę zmienić obiekt westchnień swojej wnuczki na bardziej ‘książęcy’, co powoduje u Mii ataki złości. W zupełności nastolatkę rozumiem, bo sama podobnie reagowałam na jakiekolwiek próby odseparowania mnie od moich wielkich, młodzieńczych miłości. W końcu bycie nastolatkiem ma swoje prawa, prawda?
Przyszła księżniczka mimo pobierania lekcji etyki w dalszym ciągu daleka jest od bycia idealnym obrazem przyszłej władczyni. Już podczas swojego pierwszego publicznego wystąpienia rozpętuje burzę w szklance wody, co komplikuje tylko jej pobyt w Genowii (i prawdopodobnie nie przysparza jej popularności). Amelia ze wszystkich sił stara się podołać wyzwaniu jakie podjęła. Pogodziła się nawet z myślą, że pewnego dnia będzie musiała wyprowadzić się do Genowii i tam zamieszkać, a jej mężczyzna prawdopodobnie nie będzie miał prawa żadnego głosu. Wychodzi z założenia, że dla Greenpeace warto pocierpieć.
Co mnie ujmuje w Mii? Fakt, że jest zagorzałą wegetarianką z własnej i nieprzymuszonej woli. Jest jak na swój wiek nad wyraz świadoma tego jak człowiek niszczy środowisko naturalne i jest wielką przeciwniczką zabijania zwierząt. To mnie w niej najbardziej zaskoczyło, bo przecież ma czternaście lat. Jednak równocześnie coś mnie w niej irytuje. Za dużo rzeczy przyjmuje do siebie, zbyt wiele rzeczy przeżywa bardzo intensywnie z czego potem wychodzą różne komiczne wpadki i za często zapomina swojej babci to co jej złego zrobiła. Chociaż w jakiś sposób ją rozumiem, bo w końcu to rodzina.
Babcia przyszłej księżniczki Genowii jest babcią, której nie życzę nikomu. Przede wszystkim liczy się dla niej tylko dobro Genowii i nic więcej Jest gotowa to osiągnąć nawet kosztem szczęścia jedynej wnuczki. Aby osiągnąć to co sobie zamierzyła ucieka się do bardzo różnych i przebiegłych sztuczek, czego Mia jako młoda dziewczyna nie wyłapuje, co z kolei ja wyłapałam już za pierwszym razem.
Reasumując, jak do tej pory moje zdanie o ‘Pamiętnikach księżniczki’ jest takie, że do książek nie ciągnie, ale jak już się je weźmie w ręce, to pochłania się je bardzo szybko, co jest niewątpliwym atutem. Jednak jak już wspominałam wcześniej, gdybym ją czytała będąc czternastolatką to byłaby najprawdopodobniej moją kolejną, ulubioną serią z dzieciństwa.
„Część podróży ścieżką samorealizacji polega na tym, że sama ją musisz odnaleźć, bez pomocy czy rad innych ludzi. Inaczej nie będziesz miała poczucia, że coś osiągnęłaś.” ~ Meg Cabot, Pamiętnik księżniczki 4: Księżniczka na dworze, Warszawa 2003, s. 116.
OCENA: 6/10
[1] Opis pochodzi z okładki książki

I kolejny "Pamiętnik...", cóż Mia jak to Mia :). Proszę nie myślcie, że cofam się w rozwoju dając Wam recenzję tego cyklu ;), ja po prostu czytałam go gdy wszystko waliło mi się na głowę, a na dodatek nie lubię gdy coś może się zmarnować, np. recenzja, którą publikuje również na lubimyczytac.pl. Proszę o wybaczenie i jednocześnie zaznaczam, że tego typu recenzje to bardziej odskocznia ;).
Ile razy się nie pomyliła przy dodawaniu tej recenzji to nie macie pojęcia. Jakaś roztargniona jestem ostatnio. Może to z powodu reklam, które mówią o świętach, a ja tego nie czuje? Już od kilku lat święta jakoś nie mają dla mnie urok. Pewnie przez ten cały marketing, który pokazuje choinki już 2 listopada, gdy ludzie są jeszcze myślami przy grobach najbliższych.
Pozdrawiam, Lady Spark  

12 komentarzy:

  1. Już nie dla mnie te książeczki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże! Jak to dobrze mieć swój komputer i znów być na bieżąco! :)

    A teraz, żeby się odprężyć przeczytałabym właśnie taką książkę, coś w stylu historii Mii ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mia jest czasami uroczym stworzeniem, a czasem wręcz wkurzającą istotą :D

      Usuń
  3. To ile jest części tej księżniczki? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja właśnie lubię te recenzje :) są takie przyjemne :)

    OdpowiedzUsuń