AUTOR: Meg Cabot
TYTUŁ ORYGINALNY: The Princess
Diaries, Volume IV, Princess in Waiting
TŁUMACZ: Edyta
Jaczewska
SERIA: Pamiętnik
Księżniczki
TOM: Czwarty
ROK WYDANIA:
2003
WYDAWNICTWO: Amber
OPIS
Uff! Nareszcie!
Koniec nudnej wizyty w Genowii. Teraz Mia może się zająć tym, co jest naprawdę
ważne: swoim życiem uczuciowym. Najchętniej spędzałaby każdą wolną chwilę z
Michaelem Moskovitzem. Ale Grandmère ma najwyraźniej inne plany. A co gorsza,
ma też „idealnego” kandydata na przyszłego księcia małżonka Jej Książęcej
Wysokości Amelii Mignonette Grimaldi Thermopolis Renaldo! [1]
RECENZJA
Mia musi
wypełnić swój książęcy obowiązek i odbyć swoją pierwszą oficjalną podroż do
Genowii. Młodej dziewczynie nie bardzo to pasuje. Dlaczego? Otóż od kilku dni
jest dziewczyną Michaela i nie wyobraża sobie jak może spędzić dzień bez niego.
Przecież ona jest w nim totalnie zakochana! Jednak obowiązek jest obowiązkiem,
a na dodatek babcia kompletnie nie toleruje Michaela, co nie ułatwia Mii
rozłąki i usiłuje za wszelką cenę zmienić obiekt westchnień swojej wnuczki na
bardziej ‘książęcy’, co powoduje u Mii ataki złości. W zupełności nastolatkę
rozumiem, bo sama podobnie reagowałam na jakiekolwiek próby odseparowania mnie
od moich wielkich, młodzieńczych miłości. W końcu bycie nastolatkiem ma swoje
prawa, prawda?
Przyszła
księżniczka mimo pobierania lekcji etyki w dalszym ciągu daleka jest od bycia
idealnym obrazem przyszłej władczyni. Już podczas swojego pierwszego
publicznego wystąpienia rozpętuje burzę w szklance wody, co komplikuje tylko
jej pobyt w Genowii (i prawdopodobnie nie przysparza jej popularności). Amelia
ze wszystkich sił stara się podołać wyzwaniu jakie podjęła. Pogodziła się nawet
z myślą, że pewnego dnia będzie musiała wyprowadzić się do Genowii i tam
zamieszkać, a jej mężczyzna prawdopodobnie nie będzie miał prawa żadnego głosu.
Wychodzi z założenia, że dla Greenpeace warto pocierpieć.
Co mnie ujmuje w
Mii? Fakt, że jest zagorzałą wegetarianką z własnej i nieprzymuszonej woli.
Jest jak na swój wiek nad wyraz świadoma tego jak człowiek niszczy środowisko
naturalne i jest wielką przeciwniczką zabijania zwierząt. To mnie w niej
najbardziej zaskoczyło, bo przecież ma czternaście lat. Jednak równocześnie coś
mnie w niej irytuje. Za dużo rzeczy przyjmuje do siebie, zbyt wiele rzeczy
przeżywa bardzo intensywnie z czego potem wychodzą różne komiczne wpadki i za
często zapomina swojej babci to co jej złego zrobiła. Chociaż w jakiś sposób ją
rozumiem, bo w końcu to rodzina.
Babcia przyszłej
księżniczki Genowii jest babcią, której nie życzę nikomu. Przede wszystkim
liczy się dla niej tylko dobro Genowii i nic więcej Jest gotowa to osiągnąć
nawet kosztem szczęścia jedynej wnuczki. Aby osiągnąć to co sobie zamierzyła
ucieka się do bardzo różnych i przebiegłych sztuczek, czego Mia jako młoda
dziewczyna nie wyłapuje, co z kolei ja wyłapałam już za pierwszym razem.
Reasumując, jak
do tej pory moje zdanie o ‘Pamiętnikach księżniczki’ jest takie, że do książek
nie ciągnie, ale jak już się je weźmie w ręce, to pochłania się je bardzo
szybko, co jest niewątpliwym atutem. Jednak jak już wspominałam wcześniej,
gdybym ją czytała będąc czternastolatką to byłaby najprawdopodobniej moją
kolejną, ulubioną serią z dzieciństwa.
„Część podróży ścieżką samorealizacji polega na tym, że sama ją musisz odnaleźć, bez pomocy czy rad innych ludzi. Inaczej nie będziesz miała poczucia, że coś osiągnęłaś.” ~ Meg Cabot, Pamiętnik księżniczki 4: Księżniczka na dworze, Warszawa 2003, s. 116.
OCENA: 6/10
[1] Opis pochodzi z okładki książki
I kolejny "Pamiętnik...", cóż Mia jak to Mia :). Proszę nie myślcie, że cofam się w rozwoju dając Wam recenzję tego cyklu ;), ja po prostu czytałam go gdy wszystko waliło mi się na głowę, a na dodatek nie lubię gdy coś może się zmarnować, np. recenzja, którą publikuje również na lubimyczytac.pl. Proszę o wybaczenie i jednocześnie zaznaczam, że tego typu recenzje to bardziej odskocznia ;).
Ile razy się nie pomyliła przy dodawaniu tej recenzji to nie macie pojęcia. Jakaś roztargniona jestem ostatnio. Może to z powodu reklam, które mówią o świętach, a ja tego nie czuje? Już od kilku lat święta jakoś nie mają dla mnie urok. Pewnie przez ten cały marketing, który pokazuje choinki już 2 listopada, gdy ludzie są jeszcze myślami przy grobach najbliższych.
Pozdrawiam, Lady Spark
Już nie dla mnie te książeczki ;)
OdpowiedzUsuńPonownie też nie zamierzam jej czytać. ;)
UsuńBoże! Jak to dobrze mieć swój komputer i znów być na bieżąco! :)
OdpowiedzUsuńA teraz, żeby się odprężyć przeczytałabym właśnie taką książkę, coś w stylu historii Mii ;)
Mia jest czasami uroczym stworzeniem, a czasem wręcz wkurzającą istotą :D
UsuńTo ile jest części tej księżniczki? :D
OdpowiedzUsuńCoś około dziesięciu :P
UsuńA to jest która? :P
UsuńPiąta :P
UsuńTo jesteś na półmetku ;p
UsuńOby do końca :D :P
UsuńA ja właśnie lubię te recenzje :) są takie przyjemne :)
OdpowiedzUsuńOj dziękuję :*
Usuń