piątek, 21 listopada 2014

090. . „Autorka” autorom nierówna


AUTOR: Maria Ulatowska, Jacek Skowroński
ROK WYDANIA: 2014
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka

OPIS
Nagle ludzie z otoczenia autorki poczytnych powieści zaczynają ginąć w dziwnych okolicznościach. Jej mozolna, chwilami monotonna praca pisarki zostaje zaburzona informacjami o następnych tragicznych wydarzeniach, a ona sama staje się celem wyrachowanego prześladowcy. Policyjna profilerka i prowadzący niekonwencjonalne śledztwo nadkomisarz usiłują przerwać łańcuch niewytłumaczalnych na pozór zbrodni. Tymczasem giną kolejne osoby. Relacje osobiste między bohaterami komplikują się coraz bardziej, zegar tyka, różne tropy wiodą na manowce, a rozwiązania zagadki nie widać…

RECENZJA
Przyznam się szczerze, że żadna ze mnie zwolenniczka książek pisanych przez dwóch autorów i więcej. Podczas czytania takiej lektury nigdy nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zarówno jeden pisarz, jak i drugi mieli swoje założenia, które w takiej formie tekstu przekazali jedynie w 50%. Chcąc się przekonać, czy moje obiekcje są uzasadnione, czy jednie kieruję się kilkoma niezbyt dobrymi pozycjami, na które natrafiłam, sięgnęłam po „Autorkę” będącą wspólnym dziełem Marii Ulatowskiej i Jacka Skowrońskiego. Książkę przeczytałam, wnioski wyciągnęłam i śmiało mogę powiedzieć, że „mądra Tea po szkodzie”. Książka jest fatalna, jedna z gorszych, z jaką miałam „nieprzyjemność” się zapoznać w tym roku.

Dzisiaj, wyjątkowo, swoją recenzję zacznę od plusów, a to dlatego, że było ich najmniej. Oprócz krótkich rozdziałów i w miarę przystępnego języka, nic innego nie zasługuję na słowo uznania. Tak więc teraz możecie rozsiać się wygodnie w fotelach, wziąć popcorn i colę i przygotować się na pełen wredności wywód Tea.

Bohaterowie, właśnie od tego zaczniemy. Główną postacią wokół, której kręci się cała powieść jest oczywiście tytułowa „Autorka”, a więc Justyna Sobolewska. Zanim przejdę do konkretów muszę napisać o tym, co mnie po prostu oburzyło! Nie wiem czy było to spowodowane jakimiś niedopatrzeniem, czy (o z grozo!) niedomówieniem autorów, ale okazjonalnie nasza Justyna była nazywana Joanną. Jak pierwszy raz się z tym zetknęłam z niedowierzaniem cofnęłam się o kilka stron, żeby sprawdzić czy to już ja mam jakiś zwidy, a Justyna to rzeczywiście Joanna, ale nie! Justyna to Justyna, tak więc skąd do licha została przechrzczona na Joannę?! No, ale wracajmy do małej charakterystyki głównej bohaterki. Jaka ona jest? Kobieta po przejściach - po rozwodzie, zdradzona przez męża, ale oprócz tego jest po prostu idealna! Inteligentna, kulturalna, wszyscy ją kochają, jej książki to prawdziwe cudeńka, a cały świat leży u jej stóp – och, jak mnie irytują tacy wyidealizowani bohaterowie! Poza tym reszta osób jest bardzo schematyczna. Nie spotkałam się z ani jedną postacią, która przykułby moją uwagę, zaciekawiła swoją historią i oczarowała charakterem. Mamy tutaj policyjną profilerkę Ewelinę Zaczeską, z której moim zdaniem na siłę próbowano zrobić ciekawą kreację, a w ostatecznym rozrachunku Ewelina oprócz fajnego zawodu jest taka… nijaka. Ach! No i oczywiście ona też piszę książkę! Ponadto mamy jeszcze policjanta Piotra Zawadę, który oczywiście jest typowym zapracowanym panem w średnim wieku. Nic ciekawego. Są tu jeszcze oczywiście inny „aktorzy”, którzy na szczęście nie są wprowadzi tak sobie i mają jakieś powiązania z wątkiem głównym, ale żaden bohater nie przykuł na dłużej mojej uwagi.

Sięgając po książkę moją uwagę od razu przykuł wręcz krzyczący napis na okładce „Intryga w najlepszym wydaniu”. Z takim „pobudzaczem” liczyłam na naprawdę kawał dobrej historii, a w sumie dostałam taką nijaką opowieść, gdzie bardzo szybko domyśliłam się kto będzie sprawcą morderstw. Akcja również jakoś wyjątkowo mnie nie porwała. Jakaś tam intryga owszem była, ale tak jak mówiłam wcześniej, byłam przekonana, że dostanę naprawdę coś „WOW”, a wyszło jak wyszło. No i prawie bym zapomniała! Mamy wątek miłosny! Na szczęście nie jest on taki mocno przesłodzony i nachalny, ale wiecie, że ja jestem nieczuła na takie love story, więc dla mnie był on jak zwykle zbędny. Niemniej jednak wiem, że dzisiaj najlepiej sprzedaje się miłość i musi być ona wciśnięta praktycznie wszędzie.

No i został nam jeszcze język. W miarę prosty, klarowny, niezbyt ambitny, a co za tym idzie łatwy w odbiorze. Tutaj zbytnio nie mogę się do niczego przyczepić.

Reasumując, duet pana Jacka Skowrońskiego i Marii Ulatowskiej nie zaliczę do udanych. Za dużo było „zapowiedzi”, a za mało kryminału. Oprócz języka i krótkich rozdziałów chyba nic innego nie zasługuję na uznanie, dlatego też myślę, że dwójka jako ocena będzie w sam raz. Mimo tego, ze na „Autorce” bardzo się zawiodłam, postanowiłam sobie, że zapoznam się z pozycjami zarówno Skowrońskiego jak i Ulatowskiej, bo mam wrażenie, iż w pojedynkę wypadną z pewnością lepiej niż razem.

„Osądzać i skazać, któż z nas tego nie robi? Nieustannie oceniamy innych po pozorach, budujemy gmach oskarżeń na szczątkach informacji, przypisujemy innym wyimaginowane winy – tylko po to, żeby usprawiedliwić własne.” - Maria Ulatowska, Jacek Skowroński; Autorka; Warszawa 2014; s. 93

OCENA: 2/10

Książka zalicza się do wyzwania: 52 książki, Czytam opasłe tomiska, Historia z TRUPEM.



Witam. Wredna, pełna jadu Tea znowu wróciła. Pozdrawiam, a już niebawem spotykamy się z pewnym interesującym cyklem…


[1] Opis pochodzi z tyłu książki


6 komentarzy:

  1. Już sama okładka mnie nie przekonuje, a po recenzji nawet nie zamierza nawet szukać książki w księgarniach czy bibliotekach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po poznaniu jej wad z pewnością nie mam na nią ochoty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam już o tej książce, ale bardziej pozytywna opinię. Co jak co, treść w pewnym stopniu mnie zaciekawia, więc być może kiedyś po nią sięgnę, aby się przekonać na własnej skórze o jej wartości :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Upsss... Trochę kiepsko. Ale i tak chętnie bym sama sprawdziła jak to z tą książką jest, mimo iż też nie lubię czytać książek pisanych przez więcej niż jednego autora (chyba, że to zbiór opowiadań, choć w sumie opowiadań też nie lubię :P ).

    OdpowiedzUsuń
  5. No to oceniłaś...
    Po tym co napisałaś chyba nie znajdzie się wielu chętnych.

    OdpowiedzUsuń
  6. Reasumując nie chcę jej przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń