poniedziałek, 19 maja 2014

042. "Ania ze Złotego Brzegu" czyli cuda zwane dziećmi

AUTOR: Lucy Maud Montgomery
TYTUŁ ORYGINALNY: Anne of Ingleside
TOM: Szósty 
SERIA: Ania z Zielonego Wzgórza
TŁUMACZ:  Aleksandra Kowalak-Bojarczuk
ROK WYDANIA: 2010
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Literackie

OPIS
Ania jest przykładną żoną i szczęśliwą matką pięciorga dzieci. Niestety, sielankowy nastrój zostaje zmącony, gdy do Złotego Brzegu przyjeżdża irytująca ciotka Gilberta. Nikt nie podejrzewa, że to dopiero początek serii dramatycznych, czasem wzruszających, a niekiedy po prostu zabawnych zdarzeń. Głównymi bohaterami opowieści stają się dzieci państwa Blythe’ów, które przezywają swoje młodzieńcze przygody, borykają się z typowymi dla swojego wieku problemami i powoli odkrywają to, co w życiu najważniejsze. Ale i rudowłosa Ania nie znika ze sceny – towarzyszymy jej, gdy zaczyna podejrzewać, iż Gilbert już jej nie kocha... [1]

RECENZJA
                Ania stała się matką pięciorga, a potem już sześciorga cudownych, małych urwisów, które wypełniają każdy jej dzień. Sama pozbawiona matczynej miłości daje jej swoim dzieciom najwięcej jak może. Jest przede wszystkim ich powierniczką, nauczycielką, ostoją i opoką, w trudnych chwilach. Jest centrum ich świata i to właśnie do niej biegną z każdym najmniejszym problemem. Ania doskonale rozumie i wie, co znaczy, gdy dorośli nie rozumieją świata dziecięcych marzeń i przykrości. Same dzieci stały się dla niej wszystkim i z trudem przyjmuje do świadomości moment, gdy będzie musiała wypuścić je ze swoich objęć i pozwolić układać życie na swój własny sposób. 
                W tym tomie jest zdecydowanie mniej Gilberta. Pojawia się szczątkowo, żeby nie powiedzieć, że nie ma go wcale. Dopiero pod koniec książki ujawnia się na całe trzy rozdziały. Trochę szkoda, bo osobiście przepadam za młodym lekarzem, który jako jeden z nielicznych rozumie swoją wiecznie rozmarzoną żonę. Mimo wszystko jest kochanym mężem, ojcem i szanowanym przez wszystkich lekarzem, a ludzie wierzą, że nawet umarłego postawi na nogi.
                Przejdźmy może do krótkiego opisu dzieci państwa Blythe’ów. W poprzedniej książce poznaliśmy już Joy, która żyła tylko jeden dzień oraz Jakuba Mateusza, który jest wielbicielem wszelkich przygód i zapowiada się od samego początku, że nie będzie w stanie usiedzieć na jednym miejscu, gdy tylko dorośnie. Jako jedyne dziecko przyszedł na świat w Wymarzonym Domku, co często jest mu wypominane przez młodsze siostry.
                Młodszym bratem Jakuba Matusza jest Walter, który imię otrzymał po ojcu swojej matki. Jest on najukochańszym dzieckiem Ani. Ma on bardzo wrażliwą duszę i nad wszystko kocha poezję. Podobnie jak matka i reszta rodzeństwa uwielbia wędrować do krainy marzeń.
                Pora na bliźniaczki, czyli Annę i Dianę, które są zupełnie różne. Ania, na którą wszyscy wołają Nan ma piękne brązowe włosy i oczy oraz długie rzęsy. Czasami za daleko ponosi ją wyobraźnia i musi potem sprostać rozczarowaniom, które nie są łatwe. Jej siostra Diana, do której wszyscy zwracają się Di, jest kopią swojej matki, przez co jest ulubienicą ojca. Jest bardzo sympatyczną dziewczynką, chociaż nie wyróżnia się niczym szczególnym i autorka potraktowała ją trochę po macoszemu. 
                Następnym potomkiem Złotego Brzegu jest Shirley, który ma dość ciemny kolor skóry, oczu i włosów. Przez wszystkich nazywany Murzynkiem. Po jego narodzinach Ania długo chorowała i dlatego to pomoc domowa Zuzanna opiekowała się nim i traktuje go jak swoje własne dziecko, a on jak swoją mamę, ale zawsze też chętnie ląduje w ramionach Ani. O nim też nie jest dużo w książce.
                Ostatnią pociechą, którą poznajemy jest Berta Marilla. Dziewczynka ma bardzo długie rzęsy oraz cudowny uśmiech. Jako małe dziecko była dość pulchna, ale podobnie jak reszta rodzeństwa uwielbia marzyć i kocha nad życie Złoty Brzeg i jego mieszkańców. O niej jest osobna książka, więc to zrozumiałe, że autorka nie poświęciła jej zbyt wiele uwagi w tym tomie. 
                Bądźmy szczerzy, ale ta pozycja również nie zachwyca. Nie jest moją ulubioną. Długo i ciężko mi się zawsze ją czyta. Może gdyby było trochę więcej samej Ani byłoby lepiej? Kto wie. Mimo wszystko dzieci Blythe’ów są tak urocze i mają tak wiele ze swojej matki, że da się wyczuć namiastkę Ani.
"Grzeczność nie mogłaby istnieć bez odrobiny hipokryzji." ~ Lucy Maud Montgomery, Ania ze Złotego Brzegu, Kraków 2010, s.352.
OCENA: 7/10

[1] Opis zaczerpnięty z tyłu książki.  

Jeszcze jeden tom i pożegnamy Anię oraz całą jej cudowną rodzinę. Strasznie za nimi zawsze tęsknie, gdy odkładam ich na półkę. 
Lady Spark 

14 komentarzy:

  1. Dobrze, że mi cały czas przypominasz o chęci przeczytania wszystkich przygód Ani :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Każdy kocha chyba Anię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja znam jedną osobę, która za nią nie przepada ;)

      Usuń
  3. Kiedyś Anię nadrobię, obiecuję! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie pamiętam, jak konkretnie odebrałam tę część, ale cały cykl odebrałam bardzo dobrze, a dzieci Ani bardzo polubiłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście cały cykl dalej uwielbiam i dzieci Ani też, ale jednak to nie to samo co poprzednie części.

      Usuń
  5. Miła książka, lecz jednak mimo wszystko moim ulubionym tomem z całej serii jest "Rilla ze Złotego Brzegu" :)
    Pozdrawiam ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rilla ze Złotego Brzegu - to jest bardzo specyficzny tom, ale najbardziej życiowy!

      Usuń
  6. jejku już prawie nie pamiętam tych części Ani. Muszę koniecznie je kupić, żeby mieć na pamiątkę i żeby raz jeszcze do nich wrócić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam gdy zaczęłam kupować ksiązki to właśnie posiadanie całego cyklu Ani :)

      Usuń
  7. Kiedyś przeczytałam całą serię, ale teraz prawie nic nie pamiętam, oj dawno to było... Muszę namówić tatę, żeby ściągnął je ze strychu! - Co to za pomysł, żeby książki trzymać na strychu?!
    shelf-of-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam kilka książek na strychy - głównie z młodości mojej mamy - dlatego jak wrócę tylko do Polski to zamierzam udać się na strych i ściągnąć co lepsze :)
      I też nie rozumiem idei trzymania książek na strychu!

      Usuń