czwartek, 1 grudnia 2016

334. Ups... Będą mamą!


AUTOR: Monika Szwaja
SERIA: Wika Sokołowska
TOM: Pierwszy
ROK WYDANIA: 2013
WYDAWNICTWO:  Prószyński i S-ka

OPIS
Wiktoria, reporterka telewizyjna około trzydziestki, niespodziewanie, tuż przed wyjazdem na zdjęcia, dowiaduje się, że zostanie mamusią. Mamusią – proszę bardzo, tylko gdzie jest tatuś dokompletu? Na reporterskim horyzoncie pojawia się wprawdzie ktoś, kto by się nadał, ale niestety – ma on pewne felery, które uniemożliwiają tzw. „szczęśliwy happy end”. Poza tym, co zrobić z tą koszmarną, stresującą, wyczerpującą, ukochaną pracą? Doprawdy, dziecko takiej matki musi wykazać niezłą siłę charakteru, żeby urodzić się w przepisowym terminie. Monika Szwaja przyznaje się do podobnego fioła telewizyjnego, jaki ma bohaterka Zapisków. Przyjaciele twierdzą życzliwie, że obie są tak samo „zakręcone”… [1]

RECENZJA
Nawet nie wiecie ile się naszukałam tej książki nim w końcu ją znalazłam! Czytałam ją dobre kilka lat temu, kiedy to byłam sobie jeszcze dziewczyną z liceum. I znałam tylko autorkę oraz ostatnie zdanie z całej powieści. Prawda, że dużo? Jednak w końcu natrafiłam na nią w jednej z księgarni i kupiłam, a następnie oddałam się pasji czytania.

Czasami, gdy wracam do lektur po latach to zastanawiam się czy będą mnie tak samo bawić i wzruszać jak wcześniej. Z „Zapiskami stanu poważnego” było tak samo. Jako nastolatce ta książka podobała się bardzo i głośno śmiałam się czytając zapiski panny Sokołowskiej. I w zasadzie ta książka przypadła na bardzo ciężki psychicznie okres w tym roku i spełniła swoje zadanie. Przyłapałam się na tym, że uśmiecham się do literek jak głupia.

Wiktoria Sokołowska jest dziennikarką w jednej ze szczecińskich telewizji. Prowadzi różnego rodzaju programy. Jest osobą niezależną, ale i przede wszystkim zwariowaną. Do życia podchodzi z uśmiechem na ustach. Nagle okazuje się, że jest w ciąży i niby wszystko w porządku, bo taka kolej rzeczy. Jednak problemem jest brak tatusia! I dodatkowo rodzinka nie jest zachwycona pomysłem samotnego macierzyństwa, a już zwłaszcza przyszły dziadziuś. Akcja dzieje się na przełomie roków 2000 i 2001. Sokołowska jest niezmiernie pozytywną postacią. Nie poddaje się przeciwnością losu i jest gotowa wychować to dziecko sama. Owszem poznaje pewnego sympatycznego i nieziemsko przystojnego biznesmena, z którym mogłaby stworzyć szczęśliwą rodzinkę, ale jest pewien mały problem, który niestety nie chce sam zniknąć.

W książce da się wyczuć, że autorka pisze o czasach krótko po PRL-u. Nie opisuje dokładnie wszelkich krajobrazów ani innych rzeczy, które mogłyby na to wskazywać. Jednak widać to w myśleniu bohaterów i w ich postawie. W zasadzie z wyjątkiem dziadka i pewnej kobiety to nie było w książce postaci negatywnych i nawet mi to nie przeszkadzało. Wiktoria ma i tak całą masę problemów, bo jak z jednej pensji i wątpliwych honorariów wychować maleńkie dziecko? Na dodatek w pracy, co chwile pojawiają się projekty, w które ona koniecznie musi się zaangażować. Nie pochwalam jednak pewnej rzeczy w jej zachowaniu, a mianowicie w piciu alkoholu podczas ciąży! Niedopuszczalne! Za każdym razem, kiedy czytałam jak panna Sokołowska sięga po jakikolwiek trunek dostawałam szewskiej pasji. Nie! Nie! I jeszcze raz nie!

Zbytnio nie mogę się rozpisywać o fabule, bo zdradzę wszystko. Jednak czas coś powiedzieć o tym uroczym biznesmenie, który skradł serce twardej jak skała Sokołowskiej. Wika poznaje Tymona podczas robienia jednego z reportaży. Od razu przypadają sobie do gustu, a między nimi nawiązuje się silna więź. Podobało mi się to, że nie padli sobie od razu w ramiona i nie wyznali wielkiej miłości. Ich spotkania były czysto przypadkowe i w zasadzie niezobowiązujące.

Książka jest lekka, wesoła i przyjemne. Co prawda trochę mnie czasami irytowało chaotyczne pisanie głównej bohaterki, ale to była po prostu część jej charakteru. Takie roztrzepanie i roztargnienie. Jednak warto zaznaczyć, że podczas pracy wykazywała się pełną profesjonalnością. Powieść porusza pewien problem, a mianowicie samotne macierzyństwo i uciekanie od ojcostwa. I jest on aktualny do dzisiaj. Nic się w tej kwestii nie zmieniło od wielu lat i w zasadzie nigdy to się nie zmieni. Nie każdy mężczyzna zawsze będzie gotowy do ojcostwa i wzięcia odpowiedzialności nawet za jednorazowe przygody.

Polecam, bo mnie mimo upływu lat dalej bardzo się podobał i rozśmieszała mnie. Aż mam chęć sięgnąć po kolejne książki pani Szwai i z pewnością to w końcu zrobię!

„Życie generalnie jest w porządku. Ludzie też, chociaż czasami trudno z niektórymi wytrzymać." ~ Monika Szwaja, Zapiski stanu poważnego , Warszawa 2013, s. 112.

OCENA: 7/10

Ho! Ho! Ho! 
Mamy już grudzień! A z tej strony znowu Lady Spark. 
Pomęczycie się ze mną przez dwa tygodnie, zgoda? Sprawy osobiste utrudniają Tea czytanie, więc moje recenzje wskakują na pokład :). A ja uciekam do nowej pracy! Matko, jak ja się cieszę i denerwuję ;) 
Całusy! 

[1] Opis podchodzi z okładki książki

23 komentarze:

  1. moja mama kupiła te książki na wakacjach,czytałam,takie lekkie,nieco zabawne nawet:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam książki tej autorki. O Wktorii też czytałam, ale wolę jednak te późniejsze części.
    Powodzenia w nowej pracy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej mnie ta książka nie zainteresowała ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło kiedy ktoś przypomina, że istnieją również jakieś starsze książki, a nie tylko te wydane w ciągu ostatnich trzech miesięcy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam wracać do książek po latach. Zupełnie zmienia się mój sposób patrzenia na daną powieść i to jest fascynujące :)
    Pozdrawiam!

    napolceiwsercu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, ale ta podobała mi się dokładnie tak samo jak kiedyś! :D

      Usuń
  6. Bardzo przyjemne zaczytanie, lubię sięgać po książki tej autorki, świetnie się w nich odnajduję. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam inna książkę autorki, ale wiem, że powrót do jej twórczości to dla mnie konieczność. Wiem, że są to przyjemne lektury. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie jestem pewna, ale chyba tę książkę czytałam. To było wiele setek książek temu, więc trochę mi pamięć szwankuje. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam tej autorki, ale bardzo mi się podoba Twoja recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie się zapowiada, więc chętnie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ponieważ solidna dawka humoru jest czymś, czego obecnie bardzo mi potrzeba, Twoja recenzja zachęciła mnie do przeczytania "Zapisków..." .
    Obecnie jestem na 50 stronie i im dalej w lekturę, tym lepiej mi się ją czyta :D

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Od czasu do czasu warto po tego typu książkę sięgnąć. Niby o problemie, ale opisana w sposób humorystyczny. Właściwie to nawet ostatnio też podobnego pokroju książkę czytałam. I bohaterka też nawet była w ciąży ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Też czasami lubię wrócić do historii, które czytałam lata temu. ;) Tej książki nie znam, ale może kiedyś jak mi wpadnie w oko w bibliotece, to sprawdzę, czy i mi się spodoba. ;)

    OdpowiedzUsuń