AUTOR: Monika
Szwaja
SERIA: Wika
Sokołowska
TOM: Pierwszy
ROK WYDANIA: 2013
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka
OPIS
Wiktoria,
reporterka telewizyjna około trzydziestki, niespodziewanie, tuż przed wyjazdem
na zdjęcia, dowiaduje się, że zostanie mamusią. Mamusią – proszę bardzo, tylko
gdzie jest tatuś dokompletu? Na reporterskim horyzoncie pojawia się wprawdzie
ktoś, kto by się nadał, ale niestety – ma on pewne felery, które uniemożliwiają
tzw. „szczęśliwy happy end”. Poza tym, co zrobić z tą koszmarną, stresującą,
wyczerpującą, ukochaną pracą? Doprawdy, dziecko takiej matki musi wykazać
niezłą siłę charakteru, żeby urodzić się w przepisowym terminie. Monika Szwaja
przyznaje się do podobnego fioła telewizyjnego, jaki ma bohaterka Zapisków. Przyjaciele twierdzą
życzliwie, że obie są tak samo „zakręcone”… [1]
RECENZJA
Nawet nie wiecie
ile się naszukałam tej książki nim w końcu ją znalazłam! Czytałam ją dobre
kilka lat temu, kiedy to byłam sobie jeszcze dziewczyną z liceum. I znałam
tylko autorkę oraz ostatnie zdanie z całej powieści. Prawda, że dużo? Jednak w
końcu natrafiłam na nią w jednej z księgarni i kupiłam, a następnie oddałam się
pasji czytania.
Czasami, gdy
wracam do lektur po latach to zastanawiam się czy będą mnie tak samo bawić i
wzruszać jak wcześniej. Z „Zapiskami stanu poważnego” było tak samo. Jako
nastolatce ta książka podobała się bardzo i głośno śmiałam się czytając zapiski
panny Sokołowskiej. I w zasadzie ta książka przypadła na bardzo ciężki
psychicznie okres w tym roku i spełniła swoje zadanie. Przyłapałam się na tym,
że uśmiecham się do literek jak głupia.
Wiktoria
Sokołowska jest dziennikarką w jednej ze szczecińskich telewizji. Prowadzi
różnego rodzaju programy. Jest osobą niezależną, ale i przede wszystkim
zwariowaną. Do życia podchodzi z uśmiechem na ustach. Nagle okazuje się, że
jest w ciąży i niby wszystko w porządku, bo taka kolej rzeczy. Jednak problemem
jest brak tatusia! I dodatkowo rodzinka nie jest zachwycona pomysłem samotnego
macierzyństwa, a już zwłaszcza przyszły dziadziuś. Akcja dzieje się na
przełomie roków 2000 i 2001. Sokołowska jest niezmiernie pozytywną postacią.
Nie poddaje się przeciwnością losu i jest gotowa wychować to dziecko sama.
Owszem poznaje pewnego sympatycznego i nieziemsko przystojnego biznesmena, z
którym mogłaby stworzyć szczęśliwą rodzinkę, ale jest pewien mały problem,
który niestety nie chce sam zniknąć.
W książce da się
wyczuć, że autorka pisze o czasach krótko po PRL-u. Nie opisuje dokładnie
wszelkich krajobrazów ani innych rzeczy, które mogłyby na to wskazywać. Jednak
widać to w myśleniu bohaterów i w ich postawie. W zasadzie z wyjątkiem dziadka
i pewnej kobiety to nie było w książce postaci negatywnych i nawet mi to nie
przeszkadzało. Wiktoria ma i tak całą masę problemów, bo jak z jednej pensji i
wątpliwych honorariów wychować maleńkie dziecko? Na dodatek w pracy, co chwile
pojawiają się projekty, w które ona koniecznie musi się zaangażować. Nie
pochwalam jednak pewnej rzeczy w jej zachowaniu, a mianowicie w piciu alkoholu
podczas ciąży! Niedopuszczalne! Za każdym razem, kiedy czytałam jak panna
Sokołowska sięga po jakikolwiek trunek dostawałam szewskiej pasji. Nie! Nie! I
jeszcze raz nie!
Zbytnio nie mogę
się rozpisywać o fabule, bo zdradzę wszystko. Jednak czas coś powiedzieć o tym
uroczym biznesmenie, który skradł serce twardej jak skała Sokołowskiej. Wika
poznaje Tymona podczas robienia jednego z reportaży. Od razu przypadają sobie
do gustu, a między nimi nawiązuje się silna więź. Podobało mi się to, że nie
padli sobie od razu w ramiona i nie wyznali wielkiej miłości. Ich spotkania
były czysto przypadkowe i w zasadzie niezobowiązujące.
Książka jest
lekka, wesoła i przyjemne. Co prawda trochę mnie czasami irytowało chaotyczne
pisanie głównej bohaterki, ale to była po prostu część jej charakteru. Takie
roztrzepanie i roztargnienie. Jednak warto zaznaczyć, że podczas pracy
wykazywała się pełną profesjonalnością. Powieść porusza pewien problem, a
mianowicie samotne macierzyństwo i uciekanie od ojcostwa. I jest on aktualny do
dzisiaj. Nic się w tej kwestii nie zmieniło od wielu lat i w zasadzie nigdy to
się nie zmieni. Nie każdy mężczyzna zawsze będzie gotowy do ojcostwa i wzięcia
odpowiedzialności nawet za jednorazowe przygody.
Polecam, bo mnie
mimo upływu lat dalej bardzo się podobał i rozśmieszała mnie. Aż mam chęć
sięgnąć po kolejne książki pani Szwai i z pewnością to w końcu zrobię!
„Życie generalnie jest w porządku. Ludzie też, chociaż czasami trudno z niektórymi wytrzymać." ~ Monika Szwaja, Zapiski stanu poważnego , Warszawa 2013, s. 112.
OCENA: 7/10
Ho! Ho! Ho!
Mamy już grudzień! A z tej strony znowu Lady Spark.
Pomęczycie się ze mną przez dwa tygodnie, zgoda? Sprawy osobiste utrudniają Tea czytanie, więc moje recenzje wskakują na pokład :). A ja uciekam do nowej pracy! Matko, jak ja się cieszę i denerwuję ;)
Całusy!
[1] Opis podchodzi z okładki książki
moja mama kupiła te książki na wakacjach,czytałam,takie lekkie,nieco zabawne nawet:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Można się przy nich pośmiać ;)
UsuńUwielbiam książki tej autorki. O Wktorii też czytałam, ale wolę jednak te późniejsze części.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w nowej pracy!
Ja mam w planach inne książki tej autorki :)
UsuńRaczej mnie ta książka nie zainteresowała ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale nic na siłę ;)
UsuńMiło kiedy ktoś przypomina, że istnieją również jakieś starsze książki, a nie tylko te wydane w ciągu ostatnich trzech miesięcy :)
OdpowiedzUsuńJa mam sporo takich starszych :D
UsuńUwielbiam wracać do książek po latach. Zupełnie zmienia się mój sposób patrzenia na daną powieść i to jest fascynujące :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
napolceiwsercu.blogspot.com
Zgadzam się, ale ta podobała mi się dokładnie tak samo jak kiedyś! :D
UsuńBardzo przyjemne zaczytanie, lubię sięgać po książki tej autorki, świetnie się w nich odnajduję. :)
OdpowiedzUsuńJa po tej jednej mogę powiedzieć to samo ;)
UsuńCzytałam inna książkę autorki, ale wiem, że powrót do jej twórczości to dla mnie konieczność. Wiem, że są to przyjemne lektury. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą :)
UsuńNie jestem pewna, ale chyba tę książkę czytałam. To było wiele setek książek temu, więc trochę mi pamięć szwankuje. ;)
OdpowiedzUsuńCzasami też tak mam ;)
UsuńNie znam tej autorki, ale bardzo mi się podoba Twoja recenzja.
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńŚwietnie się zapowiada, więc chętnie :)
OdpowiedzUsuńPolecam bardzo ;)
UsuńPonieważ solidna dawka humoru jest czymś, czego obecnie bardzo mi potrzeba, Twoja recenzja zachęciła mnie do przeczytania "Zapisków..." .
OdpowiedzUsuńObecnie jestem na 50 stronie i im dalej w lekturę, tym lepiej mi się ją czyta :D
Pozdrawiam :)
Od czasu do czasu warto po tego typu książkę sięgnąć. Niby o problemie, ale opisana w sposób humorystyczny. Właściwie to nawet ostatnio też podobnego pokroju książkę czytałam. I bohaterka też nawet była w ciąży ;)
OdpowiedzUsuńTeż czasami lubię wrócić do historii, które czytałam lata temu. ;) Tej książki nie znam, ale może kiedyś jak mi wpadnie w oko w bibliotece, to sprawdzę, czy i mi się spodoba. ;)
OdpowiedzUsuń