czwartek, 14 stycznia 2016

200. Pan Wołodyjowski po raz trzeci, czyli ostatnia część Trylogii Sienkiewicza

AUTOR: Henryk Sienkiewicz
CYKL: Trylogia Sienkiewicza
TOM: Trzeci
SERIA: Złota Seria
ROK WYDANIA: 2000
WYDAWNICTWO: Zielona Sowa

OPIS
Rok 1668. Michał Wołodyjowski porzuca służbę rycerską i wstępuje do klasztoru Kamedułów, by w samotności opłakiwać śmierć swojej narzeczonej Anusi. Z jego decyzją nie mogą się pogodzić przyjaciele: Skrzetuski, Kmicic i Zagłoba, szykują więc podstęp, który ma sprawić, by rycerz opuścił klasztorne mury. Misja się udaje, rycerz powraca do czynnej służby. Michał Wołodyjowski odnajduje również nową miłość, choć już stracił na to nadzieję - jego serce kradnie Basia Jeziorkowska, która wkrótce zostaje jego żoną. Jednak szczęście młodego małżeństwa nie trwa długo - jako oddany królowi rycerz, Wołodyjowski musi opuścić ukochaną, aby bronić twierdzy w Kamieńcu Podolskim przed atakiem tureckim. Czy ta wyprawa zakończy się szczęśliwie? [1]

RECENZJA
Po dwóch, naprawdę świetnych , częściach Trylogii Sienkiewicza przyszedł czas na zapoznanie się z ostatnim, trzecim tomem serii – Panem Wołodyjowskim. Jako, że przy okazji czytania Ogniem i mieczem oraz Potopu naprawdę polubiłam postać małego rycerza z nieukrywaną radością zasiadłam do lektury kończącej cykl Henryka Sienkiewicza. Mimo początkowej niemocy wczucia się w książkę, w końcu, po któreś stronie, ku mojej ogromnej radości, miało to miejsce! Żałuję tylko jednego – niestety za późno zdecydowałam się na zapoznanie się z klasyką polskiej literatury. 

Michał Wołodyjowski przeżywa swoją własną tragedię. Nagle umiera jego narzeczona Anusia. Przytłoczony i zrozpaczony rycerz postanawia resztę życia spędzić w zakonie – z dala od przyjaciół, przelotnych miłostek i wojen. Taka kolej rzeczy nie podoba się jego bliskim, którzy uważają, że klasztorne życie nie jest dla Wołodyjowskiego. Na „ratunek” wyrusza Zagłoba, który podstępem sprawia, że Michał opuszcza mury zakonu. Mniej więcej w tym samym czasie, do Rzeczpospolitej przybywa siostra małego szermierza wraz z dwiema towarzyszkami – Krzysią i Basią. Znany ze słabości do płci pięknej Wołodyjowski również tym razem poddaje się strzałom Amora. 

Pan Wołodyjowski różni się trochę od pozostałych części. O ile we wcześniejszych tomach to „losy” ojczyzny były na pierwszym planie, o tyle tutaj autor skupia się na samych bohaterach i ich perypetiach, a walki o kraj „zepchnięte” są ciutnie na dalszy plan. Co prawda ja się bitew nie boję, a wszechobecna krew nie robi na mnie wrażenia, ale nie powiedziałabym, żeby brak relacji z pola bitwy bardzo mi zawadzał. Chyba naprawdę się starzeję! Początkowo przeszkadzał mi fakt, że mało była Pana Wołodyjowskiego w Panu Wołodyjowskim. Na jakiś czas postać małego rycerza w ogóle zniknęła ze sceny, a jej obecność można było „dostrzec” jedynie w przemyśleniach innych postaci czy w toczonych rozmowach. Sam wątek miłosny głównego bohatera, z początku trochę mnie irytował, na szczęście później udało mi się jakoś tak w to wejść, że nawet z niemałym uśmiechem zapoznawałam się z miłosnymi perypetiami pana Michała.

Sam Wołodyjowski, mimo tego że miał mały „kryzys” własnej tożsamości, nadal pozostał prawym, sprawiedliwym rycerzem służącym ojczyźnie. Jako, że również trzecia część trylogii była pisana ku pokrzepieniu serc, łatwo się domyślić, że mały rycerz musi być idealny pod każdym względem – w końcu jego postawa miała być wzorem dla innych! Dlatego też nikogo nie zdziwi, że tytułowy bohater jest prawdziwym patriotą, kochającym i wspaniałym mężem oraz cieszącym się powszechnym szacunkiem przywódcą. Co prawda ja nie przepadam za tak wyidealizowanymi postaciami, ale w przypadku Michała Wołodyjowskiego już od pierwszego „spotkania” w Ogniem i mieczem zapałałam do niego sympatią. No lubię go i cóż na to poradzę? 

Kluczową „aktorką” dla powieści jest Barbara Jeziorkowska. Młoda, piękna, śmiała i z miejsca zjednująca sobie innych ludzi. Miejscami, co prawda uważałam jej zachowanie za strasznie infantylne, ale mimo wszystko Basia również zdobyła moją sympatię. Taka dziewczyna w gorącej wodzie kąpana – to stwierdzenie idealnie ją opisuję i jak najbardziej mieści się w kategorii „Hajduczka” . 

Został nam już tylko język. Przy okazji recenzji Ogniem i mieczem zwróciłam uwagę na trudności, jakie sprawiało mi przestawienie się na staropolską mowę, w Panu Wołodyjowskim miałam wrażenie, że język jest o niebo przystępniejszy niż w pierwszej części. Oczywiście, również tutaj można było napotkać wyrazy, które wyszły z „obiegu” już dawno temu, ale to nie zaważało na całościowym odbiorze lektury.

Książki ze Złotej Serii mają niestety w sobie jedną wadę – wydawca chyba zupełnie nie pomyślał o większej interlinii! Drobny druczek w połączeniu z niewielkimi odstępami pomiędzy linijkami, były dla moich oczu prawdziwą męczarnią.

Na sam koniec wspomnę o zakończeniu, które było zupełnie inne niż w pozostałych dwóch częściach trylogii. Mnie, kobiecie bez serca, łza w oczu się zakręciła! Naprawdę się wzruszyłam, a wywołać u mnie takie uczucia wcale nie jest tak łatwo. To właśnie te kilka ostatnich stron zaważyło na mojej ocenie i z 7 podniosłam ją do 8.

Nie czytaliście jeszcze Trylogii Sienkiewicza? Szybciutko nadrabiacie, bo naprawdę warto! 

„ A ponieważ każdy chętnie by oddał życie za kochanie, tedy kochanie więcej jest warte od życia” ~ Henryk Sienkiewicz, Pan Wołodyjowski, Kraków 2000, s.68
OCENA: 8/10 

Ogólna ocena cyklu "Trylogia Henryka Sienkiewicza": 
1.Ogniem i mieczem: 8
2. Potop: 9
3. Pan Wołodyjowski: 8
OGÓLNA OCENA: 8! 


Jak post dotyczy Pana Wołodyjowskiego to musi być również przerywnik muzyczny! Jaka, że "Pieśń o Małym Rycerzu" ma dla załogi KA podwójne znaczenie, zdecydowałam się własnie na taką formę odśpiewania tej pieśni. 



I tak oto moja przygoda z Trylogią Sienkiewicza dobiegła końca, ale wiem, że jeszcze nie raz do niej wrócę! Pozdrawiam,
Tea


[1] Opis pochodzi ze strony Wydawnictwa Literackiego 

12 komentarzy:

  1. Mój mąż uwielbia, ale mnie Sienkiewicz nie kręci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie ma nic na siłę ;)
      Niemniej jednak mi Sienkiewicz, przynajmniej jeśli chodzi o Trylogię, bardzo przypadł do gustu ;)

      Usuń
  2. Mnie Trylogia nie wciągnęła niestety;)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam powieści historyczne, dlatego może tak bardzo Trylogia przypadła mi do gustu ;)

      Usuń
  3. Tak szybko pochłonęłaś trylogię? Jestem dumna, niczym matka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pana Wołodyjowskiego bardzo szybko :D Ogniem i mieczem w sumie też, najgorzej poszło mi paradoksalnie z Potopem, ale to nie tyle z samej objętości lektury co z natłoku spraw i braku czasu ;)

      Usuń
  4. Podziwiam, bo ja Sienkiewicza nie mogę strawić, nawet w Pustyni mi się nie podobało :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pustyni i w puszczy również i dla mnie stanowiło nie małe wyzwanie, w przeciwieństwie do Trylogii czy Quo Vadis ;)

      Usuń
  5. PAN Wołodyjowski jest w moich planach, ale nie wiem kiedy znajdę czas na taką lekturę :) ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń