AUTOR: Stephenie Meyer
TYTUŁ ORYGINALNY: New Moon
TŁUMACZ: Joanna
Urban
SERIA: Zmierzch
TOM: Drugi
ROK WYDANIA:
2007
WYDAWNICTWO: Dolnośląskie
OPIS
Edward Cullen to
wciąż dla Belli najważniejsza osoba pod słońcem. Są parą i jest im razem
cudownie. Gdyby tylko chłopak nie był wampirem! Niestety, ten fakt wszystko
komplikuje, także z pozoru niewinną zażyłość dziewczyny z przyjacielem z
dzieciństwa, Jacobem.
Wiosną Edward
musiał bronić Belli przed swoim krwiożerczym pobratymcem, jesienią zakochani
uświadamiają sobie, że był to dopiero początek ich kłopotów. [1]
RECENZJA
Powiem szczerze,
że jeśli którakolwiek z części tej sagi wcale nie jest horrorem to zdecydowanie
Księżyc w nowiu. Nie ma nawet najmniejszego fragmentu zdania, który by plasował
tę pozycję na tej półce. Jest to po prostu zwykły romans, a raczej rozpaczliwy
bełkot Belli, która nie może sobie poradzić z rozstaniem. W jakiś sposób
rozumiem jej stan. Dwa lata temu przeżyłam coś podobnego i w sumie z życia
miałam wyjęte dwa miesiące, których kompletnie nie pamiętam z wyjątkiem dwóch
czy trzech przebłysków. Więc na to ze względu na swoje osobiste doświadczenia
jestem w stanie przeżyć i zrozumieć.
Wszystko układa
się naszej parze cudownie. Są razem i cały świat pada im do stóp. Jednak jeden
wieczór i wszystko zmienia się w najgorszy koszmar i Bella zostaje sama. Cały
świat wali się nieszczęsnej dziewczynie na głowę, co pokazuje jak bardzo jest
słaba i jak bardzo nie umie radzić sobie z przeciwnościami losu, co jest bardzo
dziwne, bo przecież całkiem normalnie przyjęła do wiadomości, że fakt, że jej
luby jest wampirem! Zachowała się tak jakby powiedział jej „Kochanie żywię się
ludzką krwią, ale nie przejmuj się w sumie to jestem wegetarianinem, bo staram
się trzymać tej zwierzęcej”. No ludzie! Albo dziewczyna przyjmuje ze spokojem
wieść o tym, że ma styczność z tworem nad ludzkim i jednocześnie daje sobie
jakoś radę z faktem, że ukochany ją porzuca, bo się o nią martwi lub też robi z
niej kompletnego nieudacznika bojącego się własnego cienia. Bo przecież to nie
jest normalne zachowanie, gdy mniej się martwi o siebie a bardziej o ukochanego
wampira czy przyjaciela, który też jest tworem nadludzkim! Trochę równowagi.
Co mnie w niej
jeszcze denerwowało? Fakt, że jest egoistką i hipokrytką. Facet wampir? Całkiem
spoko, bo przecież nie pije ludzkiej krwi. Kumpel inny potwór? No tu mamy
problem, bo jeśli zabija ludzi to raczej nie będziemy się przyjaźnić. Na
dodatek wykorzystuje Jacoba tylko dlatego by trzymać się na powierzchni życia i
nie tonąć we własnych łza. I gdy ten ją zostawia (podobnie jak Edward dla jej
własnego bezpieczeństwa) ma mu za złe, bo przecież ona nie może bez niego żyć i
jednocześnie wybiela Cullena, który postąpił wobec niej podobnie. Litości!
Kolejny raz apeluję do autorki, więcej litości i logiki.
Brakowało mi
Edwarda i jego ciętych, trafnych i ironicznych uwag. Mimo wszystko ten w
książce ma więcej męskości niż ten filmowy, który wyglądał jakby miał się zaraz
rozlecieć. Serio! Jakoś zupełnie lepiej przyswajam tego książkowego. Jest taki
bardziej wampirzy. No może pod koniec tej części był zbyt łzawy i zbyt mocno
obciążający się winą za wszystko, ale nie można mieć wszystkiego. Na całe
szczęście brak ukochanego Belli rekompensuje nam nowa postać męska w postaci
Jacoba. Przyjaciel z czasów dzieciństwa wyciąga naszą główną bohaterkę z nie
małych tarapatów. Oczywiście nie mogło być tak by nasz Indianin nie poczuł
czegoś do Swan. Przecież bez tego byłoby źle! Trochę mnie to denerwuje ilekroć
sięgam po ten cykl. Czy nie można było stworzyć przyjaciela płci męskiej, który
kompletnie nie leciałby na Bellę? Zapewniam, że można było, tylko po co się
wysilać.
Co do akcji to
powiem szczerze, że w sumie ślimak szybciej pokonuje swoją trasę niż autorka
poprowadziła całą powieść. W sumie to wartkość akcji zmieniłaby na plus te
ciągłe egzystencjonalne problemy Belli, której co chwila chciałam podkładać pod
nos chusteczkę, bo bałam się, że z książki wypłynie mi zaraz fontanna łez. I
podobnie jak w pierwszej części akcja pod koniec pędzi jak szalona. Zero
równowagi.
Jednak romans
jest romansem i ma swoje prawa, których należy przestrzegać, ale proszę mi nie
wmawiać, że to jest horror, bo jednym momentem kiedy szybciej zabiło mi serce
to było wtedy gdy mama znienacka weszła do mojego pokoju. Cóż jak czytam dość
często wyłączam się kompletnie zupełnie niezależnie od tego jakiej jakości
jest powieść, którą trzymam w rękach.
"Czasami szczerość wchodzi w drogę lojalności. Czasami ten sekret nie jest do końca nasz i zdradzając go, możemy zaszkodzić innym." ~ Stephenie Meyer, Księżyc w nowiu, Wrocław 2007, 242.
OCENA: 5/10
Jeszcze tylko tydzień wolnego i wracam do szkolnej ławy. Mimo wszystko cieszę się z tego powodu, bo będę się uczyć o czymś co mnie zawsze interesowało.
Całusy :*
Jeszcze tylko tydzień wolnego i wracam do szkolnej ławy. Mimo wszystko cieszę się z tego powodu, bo będę się uczyć o czymś co mnie zawsze interesowało.
Całusy :*
"niezależnie" być powinno w ostatnim urzekającym akapicie recenzji <3 Na tekst o mamie nie mogłam się nie zaśmiać, ale zgadzam się, to byłoby straszniejsze! Cóż, jeśli chodzi o Zmierzchowe tomy, to jest mi smutno, że kiedykolwiek je przeczytałam.
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
Dzięki za wyłapanie błędu :).
UsuńNo cóż... W moim życiu zdarzały się gorsze rzeczy niż złe książki :)
Czytałam xD
OdpowiedzUsuńJak można sądzić, iż to jakikolwiek horror? Jak to można była przypisać do gautnku? Romans, czysty romans :D
A i tak tak słaby i przewidywalny...
Właśnie! Jaki horror?! xD To nawet koło horroru nie stało xD
UsuńSagę czytałam kilka lat temu i wtedy przyswoiłam ją szybko i bez problemu, ale właśnie dlatego, że był lekkim romansem :) Wtedy mi się książki podobały i postanowiłam nie czytać ich powtórnie, bo dobre zdanie na ich temat legnie mi w gruzach :P
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo dobre postanowienie :D!
UsuńPrzeczytałam kiedyś całą serię - ot, tak z czystej ciekawości. Wybitna literatura to nie jest, ale pamiętam, że dość szybko i lekko się czyta, a nawet można się pośmiać z tych wszystkich rozterek Belli ;)
OdpowiedzUsuńŚmiechu to jest tam dostatek :D
Usuń"Księżyc w nowiu" był dla mnie najgorszą częścią serii. Na szczęście całość uratowało cudowne "Zaćmienie", dzięki któremu po drugim tomie pozostał jedynie lekki niesmak.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie się zgadzam z Twoją opinią :)
UsuńOj kiedyś to się zaczytywało i się przeżywało całą sagę, a teraz raczej bym do tego nie wróciła ;)
OdpowiedzUsuńI prawidłowo!
UsuńJa mam całą sagę u siebie i teraz będę robić drugie podejście do "Zmierzchu". Podejrzewam, że mam ten problem ze względu na to, że widziałam wszystkie filmy, kiedy była faza i moda na wampiry.
OdpowiedzUsuńJednak zgodzę się z tobą, Edward w książce jest o wiele lepszy i nawet przez połowę tomu, co przeczytałam.
Jest bardziej męski niż ten w filmie ;)
UsuńCzytałam bardzo dawno temu:) Bardzo mi się wtedy podobało i mam przemiłe wspomnienia, ale nigdy nie kwalifikowałam tych książek jako horrory, tylko jako młodzieżówkę i już:))))
OdpowiedzUsuńW zasadzie to masz rację. Zgadzam się!
UsuńTylko pierwszy tom przeczytałam w czasach licealnych, ale zgadzam się z brakiem horroru. Jednak wampiry i wilkołaki to tylko dodatek do wątku miłosnego, nie da się ukryć. Zgadzam się z tym, że książka lepsza niż film, że Pattinson miał się rozlecieć nam na oczach :D Bella też by mogła, bo dziewczyna strasznie niezdecydowana była.
OdpowiedzUsuńA potem trzeba było znosić wysyp książek o zakompleksionych dziewczynach i superprzystojniakach, którym wpadają w oko. Powstał jakiś schemat, który mnie wkurzał, gdy był wszędzie.
Dobra, fenomenu nie pojęłam, twoja 5 idealnie oddaje moje emocje, co do tego. Szybko się czytało, nic nie zostało.
Obyś się do tej ławki nie przykleiła! I obyś miała mniejszy dostęp do chemikaliów niż ja xD
Pozdrawiam
Spokojnie! Będe dzielna :P.
UsuńNajsłabsza część tej sagi. Bella i jej życiowe dylematy, to może zmęczyć :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że najsłabsza część sagi :)
UsuńNie przepadam za tą serią... a książek czy filmów z wampirami nigdy nie traktowałam jak horrorów.
OdpowiedzUsuńRozumiem ;).
UsuńWspominałam, że uwielbiam Twoje zgryźliwe recenzje? :D Edwarda nie lubiłam, ni książkowego, ni filmowego, wolałam Jacoba :D
OdpowiedzUsuńPolecam się :D. Sama lubię takie zgryźliwe recenzje pisać :D.
UsuńTak Jacob jest zdecydowanie bardziej męski :P
Przeczytałam, gdy był boom na tę serię. Wszyscy czytali, więc i ja się skusiłam. Zdanie na temat tej serii jednak zachowam dla siebie. Na blogu też nic nie napisałam. Może kiedyś...
OdpowiedzUsuńTe książki nawet nie powinny stać przy horrorach. To po prostu romans paranormalny i tyle.
Zgadzam się, że nie powinny :)
UsuńPamiętam, że czytanie tej części było niezłym wyzwaniem, akcja była ślimacza, muszę to przyznać. ;) Dawno, oj dawno czytałam powieści autorki. :) Ogólnie to nawet je lubię, bez wielkich sentymentów. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Fakt, akcji tu jest tyle co kot napłakał...
Usuń:)
Ja mam ogromny sentyment do całej sagi. W sumie dzięki niej zaczęła się moja poważna przygoda z czytaniem :)
OdpowiedzUsuńCzyli jakieś plusy z tego też są ;)
UsuńCo prawda czytałam tę serię 5 lat temu, ale pamiętam, że jedynie pierwsza część przypadła mu do gustu. Każda kolejna podobała mi się coraz mniej :)
Usuń