AUTOR: John Boyne
TYTUŁ ORYGINALNY: The Boy in the Striped Pyjamas
TŁUMACZ: Paweł Łopatka
ROK WYDANIA: 2013
WYDAWNICTWO: Replika
OPIS
Wstrząsająca historia pięknej przyjaźni na przekór złu szalejącej wojny. Dwóch chłopców i dwa światy... Obaj urodzili się w tym samym dniu, miesiącu i roku, ale los traktował ich do pewnego czasu zupełnie inaczej. Bruno, syn niemieckiego oficera, żyje podczas wojny, prawie w ogóle jej nie doświadczając, nie mając świadomości, że ona trwa tuż obok, pochłania ofiary. Szmul, syn żydowskiego zegarmistrza, zna wojnę od tej najgorszej, najbardziej nieludzkiej strony. To ona odebrała mu spokojne dzieciństwo, bezpieczeństwo, przyszłość oraz członków rodziny. [1]
RECENZJA
Czasami do naszych rąk trafiają prawdziwe perełki - książki, które przejmują nas aż do szpiku kości i sprawiają, że jeszcze długo po ich przeczytaniu nie możemy o nich zapomnieć. Jeśli chodzi o samą treść „Chłopiec w pasiastej piżamie” z pewnością należy do takich lektur. Zagłębiając się w historię napisaną przez Johna Boyne’a nie sposób nie oddać się chwili refleksji i w duchu podziękować Bogu, że nie przyszło nam żyć w okrutnych czasach II wojny światowej.
Bruno jest szczęśliwy. Ma rodziców, piękny dom w Berlinie, dwóch najlepszych przyjaciół i służbę, która wyręcza go prawie we wszystkim. Jego jedynym problem jest starsza o kilka lat siostra, z którą mimo tego, iż jest ona Beznadziejnym Przypadkiem musiał nauczyć się żyć. Dorasta w spokojnym otoczeniu i w ogóle nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie nastroje panują tuż przy wschodniej granicy jego kraju. Nie ma świadomości, że podczas gdy on bawi się z kolegami na spokojnych berlińskich uliczkach, na terenach owładniętych wojną codziennie giną tysiące niewinnych ludzi – mężczyzn, kobiet, dzieci. W czasie gdy II wojna światowa zbiera swoje żniwo, Bruno po prostu żyje – jest w końcu dziesięcioletnim chłopcem, któremu słowo „wojna” kojarzy się jedynie z beztroskimi patykowymi potyczkami z przyjaciółmi, a każdy żołnierz jest taki jak jego ojciec – niemiecki oficer, z jednej strony surowy i pewny siebie, ale z drugiej troszczący się o swoich najbliższych, uprzejmy i grzeczny. Gdy pewnego dnia tata Bruna dostaje awans całe dotychczasowe życie rodziny wywraca się do góry nogami. Nagle całą czwórką wyprowadzają się do nowego domu, aby ojciec mógł w spokoju wykonywać powierzone mu przez zwierzchnika zadanie – tutaj Bruno nie ma wspaniałego pokoju; schodów, po których poręczy mógłby zjeżdżać; przyjaciół, z którymi mógłby się bawić. Został sam, a perspektywa wspólnych dziecięcych swawoli ze starszą siostrą napawa go obrzydzeniem. Jego jedynym zajęciem jest podglądanie z okna ludzi, którzy mieszkają w „domkach” nieopodal ich nowego, rodzinnego lokum. Pewnego dnia Bruno, niesiony dziecięcą ciekawością wyrusza na poszukiwanie przygód. Całkiem przypadkiem znajduje się pod ogrodzeniem dzielącym „ jego otoczenie” od „domków” widzianych z okna swojej sypialni. To właśnie tam poznaje Szmula – chłopca żydowskiego pochodzenia, który na dobrą sprawę mógłby być jego bratem bliźniakiem – są do siebie bardzo podobni, urodzili się tego samego dnia, tego samego roku. Jedyną rzeczą, która ich różni jest fakt, że Szmul wychował się po tej stronie „świata”, w której okrutne oblicze wojny poznał na własnej, dziesięcioletniej skórze.
„Chłopiec w pasiastej piżamie” opowiada przede wszystkim o pięknej, prawdziwej przyjaźni między dwoma chłopcami. W ich dziecięcym świecie nie ma żadnych podziałów, nie ma segregacji jest tylko realna więź – chociaż trzeba wspomnieć, że ta więź w połowie książki została wystawiona na próbę, której nie można byłoby ocenić na plus. Dzieci w swoich uczuciach są bezinteresowni i szczerzy, nic nie robią na pokaz i przewracając kolejne kartki lektury właśnie taką prawdziwość relacji między Bruno i Szmulem możemy zauważyć. Ponadto, w książce znajdziemy również obraz wojny widzianej z dwóch dziecięcych perspektyw. Bruno należał do tych szczęśliwców, których omijało bezduszne widmo wojny. Nadal mógł się bawić, mógł chodzić gdzie chciał, nie narzekał na brak jedzenia czy ciepłych ubrań. Mimo tego, że cała przerażająca rzeź II wojny światowej rozgrywała się tuż obok niego nie dostrzegał jej. Cóż, w sumie nie można było mu się dziwić – był tylko dzieckiem, ale ilu dorosłych ludzi było właśnie takimi niewidomymi Brunami? Nie widzieli, bądź nie chcieli dostrzec, jakie barbarzyństwo działo się tuż pod ich nosem – nie widzieli bądź co gorsza akceptowali taką kolej rzeczy i cierpienia innych ludzi, takich jak Szmul. Chłopczyk mimo swoich dziesięciu lat poznał wojnę z tej najgorszej strony – przesiedleń, łapanek, obozu. Chociaż zaznał tylu okrucieństw gdzieś w głębi nadal pozostał dzieckiem, które naiwnie wierzyło, że w końcu i do niego uśmiechnie się szczęście. Nie rozpaczał, nie wegetował – walczył o przeżycie, mając nadzieję, że kiedyś ten koszmar się skończy.
No i został nam już chyba tylko język. Tutaj muszę się trochę przyczepić. Po pierwsze doskonale rozumiem zamysł autora, jeśli chodzi o użycie dziecięcego stylu - to byłoby naprawdę bardzo dobre rozwiązanie, gdyby narracja prowadzona była w pierwszej osobie. „Chłopiec w pasiastej piżamie” pisany jest w trzeciej osobie, dlatego też zabieg przeprowadzony przez Boyne’a uważam za trochę za bardzo naciągany. Wiadomo lekturze prowadzonej z perspektywy dziecka wybacza się więcej technicznych niedociągnięć – czy to liczne powtórzenia, czy czasami mało prawdopodobne dialogi – a na takie napotykamy podczas lektury. W moim odczuciu jeśli już to trzymamy się jednej opcji – a więc albo piszemy jako dziecko w pierwszoosobowej narracji, albo decydujemy się na inną formę i jednocześnie dbamy o wzbogacenie słownictwa.
Reasumując, mimo czysto technicznych wad „Chłopiec w pasiastej piżamie” jest lekturą godną polecenia. Chociaż nie mam tutaj dosłownych opisów strasznych zbrodni dokonywanych podczas II wojny światowej, to jednak w swojej naiwności historia Bruno oraz Szmula porusza i przeraża.
„I tak pogrążony w zadumie szedł dalej, powoli, krok po kroku zbliżając się do kropki, która tymczasem zmieniła się w punkcik i już po chwili jak wskazywały wszelkie znaki na niebie i ziemi w plamę. Zaraz też ta plama zmieniła się w sylwetkę, aż wreszcie, gdy Bruno podszedł jeszcze bliżej, okazało się, że to ani kropka, ani jakiś punkcik, ani plama, ani sylwetka, tylko żywy człowiek. A mówiąc ściśle: chłopiec.” ~ John Boyne, Chłopiec w pasiastej piżamie, Zakrzewo 2013, s. 101
OCENA: 8/10
Witam. Przyznam się Wam szczerze, że bardzo topornie szła mi powyższa recenzja, oby kolejne przychodziły zdecydowanie lżej! A jak tam ostatnie dni wakacji? Ja jeszcze się lenię, ale od września idę na miesięczne praktyki do szkoły podstawowej, trzymajcie za mnie kciuki! Pozdrawiam
[1] Opis pochodzi ze strony wydawnictwa Replika
Od dłuższego czasu mam w planach film, ale wiem, że bardzo działa na psychikę, więc odkładam to na przyszłość, ale kiedyś się przełamię :).
OdpowiedzUsuńCo do książki to myślę, że jak znajdę ją w jakiejś księgarni to z pewnością ją kupię.
Książkę z czystym sumieniem polecam! ;)
UsuńOglądałam film i czytałam książkę, byłam zachwycona jednym i drugim :) Ta powieść poruszyła moje zimne serducho, a jednocześnie przeraziła...
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
Oj tak książka przeraża, a przecież na dobrą sprawę język, słownictwo, styl... to wszystko wydaje się być takie właśnie dziecinnie naiwne, a jednak przesłanie jest ogromne.
UsuńOglądałam film i był niezwykle wzruszający. Po książkę też bardzo chętnie bym sięgnęła :))
OdpowiedzUsuńNa prawdę warto ;)
UsuńFilm miałem okazję oglądać i uważam, że jest świetny! Niestety jeszcze nie sięgnąłem po książkę, ale jest w moich planach. :)
OdpowiedzUsuńWarto przeczytać, książka jak najbardziej godna polecenia ;)
UsuńBardzo chwalą tę książkę, ale ja się jej boję. Należę do tych wrażliwców, którzy potem nie mogą spać w nocy, więc celowo omijam "Chłopca". Może kiedyś mi się zmieni.
OdpowiedzUsuńWszystko ma swój czas i myślę, że kiedyś sięgniesz i po "Chłopca..." :) Na pewno warto! ;)
UsuńOglądałam film i potem było i tak smutno:((( Na pewno warto również przeczytać.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto! ;)
UsuńNie musisz mnie przekonywać!
OdpowiedzUsuńMoje MUST READ!
Naprawdę warto przeczytać! :D
UsuńOglądałam film i byłam nim zauroczona. Jest przepiękny, wzruszający i... No brak słów
OdpowiedzUsuńKsiążka jest również bardzo dobra ;)
UsuńDla mnie to przepiękna historia. Zarówno w wersji książkowej jak i filmowej.
OdpowiedzUsuńOglądałam film i ryczałam. Mimo że go kocham to nie chcę czytać książki bo wiem, że mnie zniszczy. Ale z drugiej strony mam wielką ochotę by po nią sięgnąć... świetna recenzja ;)
OdpowiedzUsuńTo Read Or Not To Read Blog
Strasznie trudna tematyka, od której zawsze uciekałam... Wiem, ze warto przeczytać czasami takie lektury, jednak ja jestem typem, który od książek oczekuje przede wszystkim rozrywki, a nie wiem, czy potrafiłabym przebrnąć przez tę konkretną powieść bez ścisku w gardle...
OdpowiedzUsuń