AUTOR: Katarzyna Zyskowka-Ignaciak
SERIA: Babie Lato
ROK WYDANIA: 2012
WYDAWNICTWO: Nasza Księgarnia
OPIS
Wszyscy marzą o przeprowadzce na
prowincję. Tak, ja też utwierdzałam się w tym przekonaniu. Czytałam o kobietach
budujących drewniane domki w urokliwych zakątkach i dziedziczących romantyczne
dworki wśród sosen. Co z tego, że dworek okazywał się ruiną, a romantycznym
bohaterkom deszczówka lała się na głowę? Frania ma dość sennego, ślicznego i
nudnego Kazimierza, zrzędliwej matki nauczycielki oraz przewidywalnego do bólu
narzeczonego. Gdy się dowiaduje, że jej starsza siostra nie jest wcale taka
idealna, na jaką wygląda, ucieka sprzed ołtarza i łapie okazję do Warszawy.
Tylko czy warszawskie kolorowe dni naprawdę przyniosą Frani szczęście? [1]
RECENZJA
Kiedy
koleżanka pozwoliła mi przejrzeć swoje książki, by dokonać kolejnego
wypożyczenia, nie zgarnęłam jej od razu. Jakoś nie pociągała mnie kolejna
książka o rozmyślonej pannie młodej. Znalazłam kilka ciekawszych na półce.
Jednak w końcu koleżanka podała mi ją wprost przy innej wizycie i uległam.
Zabrałam, przeczytałam, nie żałuję, bo co się pośmiałam to moje. Najwyższej
noty nie dostanie, bo to nie arcydzieło, ale trochę o życiu mówi.
Akcja
się toczy najpierw w Kazimierzu Dolnym, gdzie spokojne życie wiedzie główna
bohaterka, Frania. Wszystko ładnie, pięknie. Jest narzeczony – Kuba, który
oświadczył się jej w Sylwestra. Jest praca w biurze podróży pod okiem znajomej
bardziej niż szefowej. Wszystko powoli dąży do jeszcze większej życiowej
stabilizacji, gdyż szykuje się ślub. Pozornie wszystko jest w porządku. Na
wieczór panieński Franciszki jej koleżanki i siostra zamawiają chiromantę,
który ma czytać im przyszłość z dłoni. Każda z dziewczyn dowiaduje się
ciekawych rzeczy, które nie traktują poważnie. Chyba z wyjątkiem sióstr. Helena
postanawia wyjawić Frani swój sekret, po którym główna bohaterka kompletnie
zmienia o niej zdanie. Za to w niej samej aż roi się od wątpliwości, gdy
usłyszała, że los szykuje dla niej zmiany i musi podjąć ryzyko dla własnego
szczęścia, bo ma dwie możliwości. Nic dziwnego, jej kojarzy się to ze ślubem, o
którym coraz więcej rozmyśla. Sytuacji nie poprawia także to, że w dniu ślubu,
wychodząc od fryzjera, natyka się na licealną miłość. Andrzej zwany także
Jędrkiem zabiera ją do swojego samochodu, a potem na spacer. Odżywają w niej
dawne wspomnienia i milion wątpliwości. Potem, gdy już dziewczyna faktycznie
ucieka spod kościoła (za zgodą niedoszłego męża!), dziwnym trafem wpada na
drodze do Warszawy właśnie na Andrzeja. Przecież to nie mógł być przypadek. Z
rodziny rozmawia tylko z Helą, bo oczywiście stała się czarną owcą. Franciszka
zatrzymuje się u przyjaciółki Weroniki i podejmuje próby ułożenia sobie życia w
stolicy. Dalej mogę powiedzieć jedynie, że będzie trochę telewizji, gotowania i
przełamywania rodzinnych lodów.
Franka
na początku książki to młoda dziewczyna , pracująca w biurze podróży,
posiadająca wspaniałego narzeczonego Kubę. Już jakiś czas temu sprzeciwiła się
rodzinnej tłustej i tuczącej kuchni, na rzecz warzyw i samodzielnych
kulinarnych eksperymentów. To nie bardzo podoba się apodyktycznej matce i
babci. Pomyślcie sobie co dopiero dzieje się w tej rodzince, kiedy główna
bohaterka ucieka w dniu ślubu? Właśnie, ona cały czas nosi w sobie poczucie, że
coś traci, wiodąc takie zwyczajne życie. Chciałaby spróbować czegoś więcej, nie
tylko w miłości ale i ogólnie. Marzenia gnają ją do wielkiego miasta, podsycane
przepowiednią chiromanty. Bo dlaczego jedna z możliwości to nie może być
stolica i życie u boku Andrzeja? Dobra, dałam się na to nabrać, myślałam tak
jak ona. W końcu z opisu bardziej podobał mi się ten mężczyzna niż Kuba. Te
zbiegi okoliczności, spotkania, pomocna dłoń. Potem Frania zderza się trochę z
realiami życia w dużym mieści i może zmienia zdanie, ale za nic w świecie nie
odważy się wrócić do Kazimierza. Uparcie trzyma się swojej ucieczki. Nawet
kiedy w końcu wzrasta zainteresowanie jej osobą, to nie zmienia się aż tak.
Właśnie swoją naturalnością i skromnością podbija ludzkie serca, bo nie wymaga
od losu zbyt dużo. Czeka ją kilka miłosnych rozczarowań, ale przecież w końcu
przepowiedziano jej jakiegoś męża. Rozumiałam jej pobudki, jej wątpliwości i
część późniejszych decyzji. Nie sądziłam, że będzie aż tak zatwardziała co do
rodziny, ale na szczęście kto jak nie Jędrek zmieni jej zdanie.
Nieocenioną
pomoc niesie jej przyjaciółka. Weronika jako wizażystka pracuje przy
produkcjach telewizyjnych i oczywiście ma trochę znajomości. Siostra Helena
widziana w zupełnie innym świetle próbuje układać jakoś swoje życie od nowa, szukając
wsparcia u Frani. Ciężko przekonać tradycjonalistów w ich rodzinie. Kuba
zakochany w bohaterce do szaleństwa pozwala jej na opuszczenie go. Wie, że nie
jest w stanie jej zatrzymać, ona sama musi pognać przed siebie i zrozumieć
czego chce. Andrzej z kolei olśniewa swoim wyglądem, obyciem i przypomina
Franciszce o dawnych uczuciach. Chłopak naprawdę jest w porządku, z chęcią jej
pomaga, ale ma pewien sekret, który wygnał go do stolicy te kilka lat temu.
Najbarwniejsza postać to pan Euzebiusz. Niespełniony artysta w Kazimierzu,
który rzadko kiedy dopuszcza do trzeźwienia. Wbrew pozorom można z nim
porozmawiać mądrze i szczerze o życiu. Udziela France rad i opowiada o swojej
przeszłości. Kto jak kto, ale on jest najbardziej wolnym człowiekiem, poza
alkoholem.
Narracja
w pierwszej osobie dodaje znacznej dynamiki książce, bo Frania ma swój
temperament. Poznajemy przy tym jej pełny punkt widzenia i wszystkie jej
emocje. Język dopasowany jest do młodej dziewczyny, przystępny i miły w
odbiorze. To oczywiście książka z rodzaju na jeden lub dwa wieczory.
Koniec końców
podobała mi się. Mogła być zdecydowanie gorsza, a jednak mnie wciągnęła. Może i
trochę nieprawdopodobne w niej zdarzenia, ale przecież Frania nie mogła żyć na
garnuszku Weroniki. Nie spodziewałam się takiego zakończenia od autorki, a i
sama bohaterka też orientuje się w uczuciach na sam koniec. Długo mnie
zwodzono. Jednak czasem swoimi marzeniami należy się podzielić z bliskimi, bo
nikt nie potrafi czytać w myślach.
"Każdy ma swoje miejsce na ziemi. I wcale nie musi to być miejsce urodzenia. Ale trzeba go szukać." ~ Katarzyna Zyskowka-Ignaciak, Ucieczka znad rozlewiska, Warszawa 2012, str. 49
OCENA: 6/10
Poświęcenie i rzetelność ze strony dziewczyn bardzo mnie motywuje. Wiecie, żebym im nie obniżyła jakości ;) Może w końcu wypracuję jakąś regularność i nie zarywanie nocy. O i dziękuję im za prezenty imieninowe! Nie zasłużyłam, ale chętnie przeczytam :D Dziękuję też Lady Spark za gościnę i najlepsze wakacje w tym roku ^^ A jak tam u was z czytaniem w wakacje?
[1] Opis pochodzi z okładki książki
Pamiętam, jak kiedyś ten tytuł chodził mi po głowie i chodził.
OdpowiedzUsuńZawsze kiedy miałam już go brać, natrafiałam na inną powieść, którą - no cóż - musiałam mieć bardziej ;)
W ten oto sposób jakoś się przedłuża mój czas oczekiwania na tę książkę. Jednakże poznałam już twórczość autorki przy okazji Upalnego lata, także bez lęku mogę usiąść nad tą lekturą ;D
Pewnie, że bez lęku :) Jak widać ja też odłożyłam, ale nie zrobiła mi potem krzywdy ;)
UsuńMyślę, że może kiedyś, ale nie teraz. Lubię takie lekkie powieści. Jednak nie mam jej w swoich zbiorach :P.
OdpowiedzUsuńO nie! Jak to się stało? Myślałam, że masz wszystkie obyczajówki świata!!! :D
UsuńJa też myślałam, że tak jest! :D
UsuńLubię takie książki, o ile autorką nie jest amerykanka, bo tam wszystko jest zbyt mdłe i przesłodzone :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam, przekonałaś mnie :P
Yeah, recenzencki sukces :D nie no, utrzymane są polskie realia. Bez dzikich romansów na prerii i seksu w wielkim mieście :P
UsuńChętnie przeczytam tę książkę, choćby ze względu na autorkę. Chciałabym lepiej poznać jej twórczość, bo do tej pory czytałam tylko "Ty jesteś moje imię" :)
OdpowiedzUsuńA to ja tego nie czytałam, ale zdarzyły mi się inne i mogę powiedzieć, że to lekkie, kobiece książki. Trochę o życiu, trochę o miłości i z dawką humoru :) Polecam :)
UsuńJeszcze nie czytałam, ale myślę, że gdybym ją spotkała to chętnie bym to zmieniła! ;)
OdpowiedzUsuńCzeka gdzieś na ciebie na pewno ;)
UsuńJak u mnie z czytaniem w wakacje? Jakoś na pewno.
OdpowiedzUsuńNigdy nawet nie słyszałam o tej książce. Ba! Nawet o samej autorce wiem tyle, co nic. No cóż, muszę się chyba czegoś dowiedzieć..
http://emocjonalny-dementor.blogspot.com/
Cieszę się :) zachęcam, jeśli lubisz lekkie obyczajówki ;)
UsuńNawet nie wiem kiedy minęły te wakacje, jednak udało mi się przeczytać wiele fantastycznych książek :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że niedługo szkoła, bo wtedy ciężko wygospodarować nawet odrobinę czasu :(
Znam ten ból, a nie każdą noc da się zarwać. Ja mam nadzieję, że jeszcze we wrześniu dam radę nadrobić trochę z czytaniem ;) Dobrze, że wykorzystałaś tak książkowo wakacje :)
Usuń