czwartek, 20 sierpnia 2015

157. Kiedy twoje życie jest zbyt przewidywalne, uciekaj!



AUTOR: Katarzyna Zyskowka-Ignaciak
SERIA: Babie Lato
ROK WYDANIA: 2012
WYDAWNICTWO: Nasza Księgarnia 


OPIS
Wszyscy marzą o przeprowadzce na prowincję. Tak, ja też utwierdzałam się w tym przekonaniu. Czytałam o kobietach budujących drewniane domki w urokliwych zakątkach i dziedziczących romantyczne dworki wśród sosen. Co z tego, że dworek okazywał się ruiną, a romantycznym bohaterkom deszczówka lała się na głowę? Frania ma dość sennego, ślicznego i nudnego Kazimierza, zrzędliwej matki nauczycielki oraz przewidywalnego do bólu narzeczonego. Gdy się dowiaduje, że jej starsza siostra nie jest wcale taka idealna, na jaką wygląda, ucieka sprzed ołtarza i łapie okazję do Warszawy. Tylko czy warszawskie kolorowe dni naprawdę przyniosą Frani szczęście? [1]


RECENZJA
                Kiedy koleżanka pozwoliła mi przejrzeć swoje książki, by dokonać kolejnego wypożyczenia, nie zgarnęłam jej od razu. Jakoś nie pociągała mnie kolejna książka o rozmyślonej pannie młodej. Znalazłam kilka ciekawszych na półce. Jednak w końcu koleżanka podała mi ją wprost przy innej wizycie i uległam. Zabrałam, przeczytałam, nie żałuję, bo co się pośmiałam to moje. Najwyższej noty nie dostanie, bo to nie arcydzieło, ale trochę o życiu mówi.

                Akcja się toczy najpierw w Kazimierzu Dolnym, gdzie spokojne życie wiedzie główna bohaterka, Frania. Wszystko ładnie, pięknie. Jest narzeczony – Kuba, który oświadczył się jej w Sylwestra. Jest praca w biurze podróży pod okiem znajomej bardziej niż szefowej. Wszystko powoli dąży do jeszcze większej życiowej stabilizacji, gdyż szykuje się ślub. Pozornie wszystko jest w porządku. Na wieczór panieński Franciszki jej koleżanki i siostra zamawiają chiromantę, który ma czytać im przyszłość z dłoni. Każda z dziewczyn dowiaduje się ciekawych rzeczy, które nie traktują poważnie. Chyba z wyjątkiem sióstr. Helena postanawia wyjawić Frani swój sekret, po którym główna bohaterka kompletnie zmienia o niej zdanie. Za to w niej samej aż roi się od wątpliwości, gdy usłyszała, że los szykuje dla niej zmiany i musi podjąć ryzyko dla własnego szczęścia, bo ma dwie możliwości. Nic dziwnego, jej kojarzy się to ze ślubem, o którym coraz więcej rozmyśla. Sytuacji nie poprawia także to, że w dniu ślubu, wychodząc od fryzjera, natyka się na licealną miłość. Andrzej zwany także Jędrkiem zabiera ją do swojego samochodu, a potem na spacer. Odżywają w niej dawne wspomnienia i milion wątpliwości. Potem, gdy już dziewczyna faktycznie ucieka spod kościoła (za zgodą niedoszłego męża!), dziwnym trafem wpada na drodze do Warszawy właśnie na Andrzeja. Przecież to nie mógł być przypadek. Z rodziny rozmawia tylko z Helą, bo oczywiście stała się czarną owcą. Franciszka zatrzymuje się u przyjaciółki Weroniki i podejmuje próby ułożenia sobie życia w stolicy. Dalej mogę powiedzieć jedynie, że będzie trochę telewizji, gotowania i przełamywania rodzinnych lodów.

                Franka na początku książki to młoda dziewczyna , pracująca w biurze podróży, posiadająca wspaniałego narzeczonego Kubę. Już jakiś czas temu sprzeciwiła się rodzinnej tłustej i tuczącej kuchni, na rzecz warzyw i samodzielnych kulinarnych eksperymentów. To nie bardzo podoba się apodyktycznej matce i babci. Pomyślcie sobie co dopiero dzieje się w tej rodzince, kiedy główna bohaterka ucieka w dniu ślubu? Właśnie, ona cały czas nosi w sobie poczucie, że coś traci, wiodąc takie zwyczajne życie. Chciałaby spróbować czegoś więcej, nie tylko w miłości ale i ogólnie. Marzenia gnają ją do wielkiego miasta, podsycane przepowiednią chiromanty. Bo dlaczego jedna z możliwości to nie może być stolica i życie u boku Andrzeja? Dobra, dałam się na to nabrać, myślałam tak jak ona. W końcu z opisu bardziej podobał mi się ten mężczyzna niż Kuba. Te zbiegi okoliczności, spotkania, pomocna dłoń. Potem Frania zderza się trochę z realiami życia w dużym mieści i może zmienia zdanie, ale za nic w świecie nie odważy się wrócić do Kazimierza. Uparcie trzyma się swojej ucieczki. Nawet kiedy w końcu wzrasta zainteresowanie jej osobą, to nie zmienia się aż tak. Właśnie swoją naturalnością i skromnością podbija ludzkie serca, bo nie wymaga od losu zbyt dużo. Czeka ją kilka miłosnych rozczarowań, ale przecież w końcu przepowiedziano jej jakiegoś męża. Rozumiałam jej pobudki, jej wątpliwości i część późniejszych decyzji. Nie sądziłam, że będzie aż tak zatwardziała co do rodziny, ale na szczęście kto jak nie Jędrek zmieni jej zdanie.

                Nieocenioną pomoc niesie jej przyjaciółka. Weronika jako wizażystka pracuje przy produkcjach telewizyjnych i oczywiście ma trochę znajomości. Siostra Helena widziana w zupełnie innym świetle próbuje układać jakoś swoje życie od nowa, szukając wsparcia u Frani. Ciężko przekonać tradycjonalistów w ich rodzinie. Kuba zakochany w bohaterce do szaleństwa pozwala jej na opuszczenie go. Wie, że nie jest w stanie jej zatrzymać, ona sama musi pognać przed siebie i zrozumieć czego chce. Andrzej z kolei olśniewa swoim wyglądem, obyciem i przypomina Franciszce o dawnych uczuciach. Chłopak naprawdę jest w porządku, z chęcią jej pomaga, ale ma pewien sekret, który wygnał go do stolicy te kilka lat temu. Najbarwniejsza postać to pan Euzebiusz. Niespełniony artysta w Kazimierzu, który rzadko kiedy dopuszcza do trzeźwienia. Wbrew pozorom można z nim porozmawiać mądrze i szczerze o życiu. Udziela France rad i opowiada o swojej przeszłości. Kto jak kto, ale on jest najbardziej wolnym człowiekiem, poza alkoholem.

                Narracja w pierwszej osobie dodaje znacznej dynamiki książce, bo Frania ma swój temperament. Poznajemy przy tym jej pełny punkt widzenia i wszystkie jej emocje. Język dopasowany jest do młodej dziewczyny, przystępny i miły w odbiorze. To oczywiście książka z rodzaju na jeden lub dwa wieczory.

Koniec końców podobała mi się. Mogła być zdecydowanie gorsza, a jednak mnie wciągnęła. Może i trochę nieprawdopodobne w niej zdarzenia, ale przecież Frania nie mogła żyć na garnuszku Weroniki. Nie spodziewałam się takiego zakończenia od autorki, a i sama bohaterka też orientuje się w uczuciach na sam koniec. Długo mnie zwodzono. Jednak czasem swoimi marzeniami należy się podzielić z bliskimi, bo nikt nie potrafi czytać w myślach.

"Każdy ma swoje miejsce na ziemi. I wcale nie musi to być miejsce urodzenia. Ale trzeba go szukać." ~ Katarzyna Zyskowka-Ignaciak, Ucieczka znad rozlewiska, Warszawa 2012, str. 49

OCENA: 6/10

Poświęcenie i rzetelność ze strony dziewczyn bardzo mnie motywuje. Wiecie, żebym im nie obniżyła jakości ;) Może w końcu wypracuję jakąś regularność i nie zarywanie nocy. O i dziękuję im za prezenty imieninowe! Nie zasłużyłam, ale chętnie przeczytam :D Dziękuję też Lady Spark za gościnę i najlepsze wakacje w tym roku ^^ A jak tam u was z czytaniem w wakacje?


[1] Opis pochodzi z okładki książki

15 komentarzy:

  1. Pamiętam, jak kiedyś ten tytuł chodził mi po głowie i chodził.
    Zawsze kiedy miałam już go brać, natrafiałam na inną powieść, którą - no cóż - musiałam mieć bardziej ;)
    W ten oto sposób jakoś się przedłuża mój czas oczekiwania na tę książkę. Jednakże poznałam już twórczość autorki przy okazji Upalnego lata, także bez lęku mogę usiąść nad tą lekturą ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że bez lęku :) Jak widać ja też odłożyłam, ale nie zrobiła mi potem krzywdy ;)

      Usuń
  2. Myślę, że może kiedyś, ale nie teraz. Lubię takie lekkie powieści. Jednak nie mam jej w swoich zbiorach :P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie! Jak to się stało? Myślałam, że masz wszystkie obyczajówki świata!!! :D

      Usuń
    2. Ja też myślałam, że tak jest! :D

      Usuń
  3. Lubię takie książki, o ile autorką nie jest amerykanka, bo tam wszystko jest zbyt mdłe i przesłodzone :)
    Przeczytam, przekonałaś mnie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yeah, recenzencki sukces :D nie no, utrzymane są polskie realia. Bez dzikich romansów na prerii i seksu w wielkim mieście :P

      Usuń
  4. Chętnie przeczytam tę książkę, choćby ze względu na autorkę. Chciałabym lepiej poznać jej twórczość, bo do tej pory czytałam tylko "Ty jesteś moje imię" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to ja tego nie czytałam, ale zdarzyły mi się inne i mogę powiedzieć, że to lekkie, kobiece książki. Trochę o życiu, trochę o miłości i z dawką humoru :) Polecam :)

      Usuń
  5. Jeszcze nie czytałam, ale myślę, że gdybym ją spotkała to chętnie bym to zmieniła! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak u mnie z czytaniem w wakacje? Jakoś na pewno.

    Nigdy nawet nie słyszałam o tej książce. Ba! Nawet o samej autorce wiem tyle, co nic. No cóż, muszę się chyba czegoś dowiedzieć..

    http://emocjonalny-dementor.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :) zachęcam, jeśli lubisz lekkie obyczajówki ;)

      Usuń
  7. Nawet nie wiem kiedy minęły te wakacje, jednak udało mi się przeczytać wiele fantastycznych książek :)
    Szkoda, że niedługo szkoła, bo wtedy ciężko wygospodarować nawet odrobinę czasu :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam ten ból, a nie każdą noc da się zarwać. Ja mam nadzieję, że jeszcze we wrześniu dam radę nadrobić trochę z czytaniem ;) Dobrze, że wykorzystałaś tak książkowo wakacje :)

      Usuń