AUTOR: Wiera
Szkolnikowa
TYTUŁ
ORYGINALNY: Выбор Наместницы
SERIA:
Trylogia Suremu
TŁUMACZ:
Rafał Dębski
TOM: Drugi
ROK WYDANIA:
2011
WYDAWNICTWO:
Prószyński i S-ka
OPIS
Po latach
rządów, zgodnie z obietnicą kapłanek, w spokoju i ciszy odeszła namiestniczka
Enrissa Złotowłosa. Władzę w Imperium Anryjskim przejęła jej następczyni,
Salome Jasna. Brak jej jednak siły charakteru poprzedniczki, co wykorzystuje
Wielka Rada, sprawująca faktyczną władzę. Tymczasem kraj dotykają nieszczęścia.
Słabość nowej namiestniczki wykorzystują także wielbione przez nią elfy. Stają
się brutalne i butne, wdają się w spory z ludźmi. Nienawiść między nimi a
innymi mieszkańcami Imperium rośnie. W miastach płoną stosy. Zaraza zbiera
krwawe żniwo. Jedyną nadzieją dla udręczonej krainy jest powrót prawowitego
władcy - króla, o którym mówi proroctwo. [1]
RECENZJA
Po
„Namiestniczce. Księdze I”, która swoją drogą okazała się być jedną wielką
klapą (nie bójmy się tego słowa!), przyszedł czas na kontynuację, a więc drugi
tom Trylogii Suremu autorstwa Wiery Szkolnikowej. Wcześniejsza przygoda z
twórczością autorki sprawiła, że do tej odsłony serii naprawdę nie miałam zbyt
dużych wymagań. Liczyłam tylko na jakąś akcję, coś co chociaż wywoła u mnie
cień zainteresowania, mały zalążek, niewielkie nasionko. Nie łudziłam się, że
po tak słabej inauguracji cyklu, nagle Pani Szkolnikowa zaserwuje mi prawdziwą,
czytelniczą ucztę. Niemniej jednak to, co dostałam mnie zaskoczyło… niestety negatywnie.
Jeśli ktoś twierdzi, że nie można napisać dwóch słabych książek, które na dodatek są odsłonami jednego cyklu, sprowadzę go
na ziemię – otóż można! „Namiestniczka. Księga II” jest tego najlepszym
przykładem!
Swój wywód
zacznę od fabuły. Na tronie Imperium, zgodnie z przepowiednią, zasiadła nowa
Namiestniczka. Dzieci z pierwszej części stały się już dorosłymi ludźmi i teraz
władza poszczególnych krain wchodzących w skład całego królestwa spoczywa w ich
dłoniach. Nowa władczyni - Salome Jasna, nie jest w stanie poradzić sobie z
utrzymaniem wszystkich ziem w ryzach, a ciągłe wyświadczanie się swoimi
urzędnikami z czasem przestaje przynosić pożądane efekty. Ponadto siedzące do
tej pory cicho Elfy zaczynają domagać się swoich praw i w momencie, gdy Namiestniczka
przystaje na ich propozycje, postanawiają sami wymierzać sprawiedliwość
śmiertelnikom, którzy naruszają ich święty, magiczny las. Mieszkańcy krain
zaczynają się buntować i królewska władza jest mocno zagrożona. W tej sytuacji
pomóc może już jedynie cud, a konkretniej „zmartwychwstanie” posągowego króla.
Wszakże, o tym właśnie mówiła przepowiednia! Nie pozostaje, więc nic innego jak
tylko czekać, mając nadzieję, że król wreszcie postanowi zaszczycić wszystkich
swoją realną osobą. I tutaj stop-klatka. Po pierwszej części nie miałam żadnych
złudzeń, że nagle akcja zmieni się o 180; że co chwila będę poddana różnym
emocjom; że książka wręcz wbije mnie w fotel. Liczyłam jednak, że chociaż w
niewielkim stopniu będzie się coś działo, a tutaj nic, zero, null! Co gorsza,
scena pewnej egzekucji, aż zanadto przypominała mi tę, z Pieśni Lodu i Ognia
Martina, a niezbyt inteligentny głównodowodzący armii to normalnie „skóra”
zdjęta z Theona Greyjoy’a! Ponadto przez całą książkę mowa jest o przepowiedni –autorka
przygotowuje wszystkich na wielkie wow, żeby w kulminacyjnym momencie zaserwować
czytelnikowi raptem cichutkie „o”. To tak samo gdybym, ja trąbiła na prawo i
lewo o ogromnych zakupach, na które planuje się wybrać, a już po nich ogłosiłabym,
że kupiłam bułkę i banana.
No, a teraz
przechodzimy do bohaterów. A w sumie bohaterki, bo na tytułowej postaci się
skupię. Nasza Namiestniczka, w przeciwieństwie do swojej przeciwniczki, jest naiwna,
łatwowierna, dziecinna i miejscami wręcz głupia. Nie ma ani charakteru, ani
żadnej wyrazistości – jest mdła, bardzo ulega, podatna na wpływy innych osób i
przede wszystkim ślepo wierzy, że jej król zejdzie do niej ze swojego
kamiennego tronu. Chociaż od dziecka wiedziała o tym, że to właśnie ona zostanie
władczynią, miało się wrażenie, że zupełnie nie jest gotowa do tej roli. Ot,
marionetka w rękach innych… szmaciana lalka, którą można wykręcać, rzucać i
ciągać. I jak ją tutaj polubić?
Został nam
już tylko styl, który w sumie nie różni niczym od zaproponowanego w pierwszym
tomie. Nadal zdarzały się sztuczne i nudne dialogi, przy których walczyłam z
ogromną pokusą ziewnięcia w głos.
Reasumując –
nie ma akcji, nie ma ciekawej postaci, jest kolejne podobieństwo z twórczością
Martina i nadal mamy sztuczne dialogi. Jedyny punkt mogę przyznać, za okładkę.
A
teraz nawet nie chcę myśleć, że przede mną jeszcze trzeci tom…
„Ma być żoną, to będzie, tak nawet sprawiedliwej, krąg się domknie. Najważniejsze, żeby nie żądał miłości. Bo jej dać nie może… nie umie… nie wie, co znaczy kochać” ~ Wiera Szkolnikowa, Namiestniczka Księga II, Warszawa 2011, s. 456
OCENA: 1/10
Namiestniczka
numer dwa! Jeszcze tylko jedna część przed nami (chwała Bogu!). Pozdrawiam
[1] Opis
pochodzi ze strony wydawnictwa Prószyński i S-ka
Kolejny raz jestem z siebie dumna, że nie kupiłam tej książki jak miałam okazję :D
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze zrobiłaś! :D
Usuńnie ma o czym mówić, na pewno jej nie kupię. :d
OdpowiedzUsuńOdradzam dłońmi, nogami, włosami... wszystkim! :)
UsuńE, odpuszczam sobie na pewno :)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobre podejście do tej trylogii! :D
UsuńW sumie tyle mam zaległych książek, że chwała Bogu za to, że ta trylogia jest taka słaba :D
UsuńJuż jestem po całej trylogii i ocena całego cyklu to raptem 2,5 -,-
UsuńWidziałam oba tomy po śmiesznie niskich cenach w wielu miejscach i to mnie zastanowiło. Cieszę się, że się nie skusiłam, bo kolejnej denerwującej głównej bohaterki bym nie wytrzymała...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Wcale się nie dziwię, że schodzą jak schodzą - naprawdę, jedna z gorszych serii z jaką miałam (nie)przyjemność się zapoznać. Pozdrawiamy i my ;)
UsuńOjej, jaka niska ocena. Może coś w tym jest, bo ja utknęłam w środku pierwszego tomu i nie mogę nic z tym zrobić. Raczej zrezygnuję.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Ja teraz kończę trzeci tom... i na szczęście jest lepiej niż w poprzednich, ale ogólnie wypada słabo ;)
UsuńSłyszałam o tej trylogii,ale nigdy mnie do niej nie ciągnęło... Mam w zwyczaju dokańczanie zaczętych trylogii,więc po takich słabym dwóch tomach chyba bym się załamała,że muszę czytać jeszcze kolejny :3
OdpowiedzUsuńJa mam dokładnie tak samo. Jak coś zaczynam, chcąc nie chcąc kończę to (chociaż kiedyś postępowałam zupełnie inaczej, o zgrozo -,-). Na szczęście ostatni tom, w porównaniu z poprzednimi wypada troszkę lepiej ;)
UsuńBardzo interesująca fabuła, ale... bardzo odpychająca ocena ;')
OdpowiedzUsuńKsiążki, jak i całej trylogii nie będę polecać ;)
UsuńNo cóż, nie dziwię się, że przy takiej namiestniczce król postanowił zachować kamienną twarz :P
OdpowiedzUsuńKsiążki nie przeczytam, nawet nie ma mowy, za to z niecierpliwością czekam na kolejną recenzję tej jakże oryginalnej serii :D
Pozdrawiam :)
Gdybym w księgarni przeczytała opis tej książki to pewnie bym ją sobie zakupiła. Patrząc na Twoją ocenę wiem, że byłby to spory błąd. Szkoda :((
OdpowiedzUsuńAleż ja nienawidzę takich bohaterek!!!
OdpowiedzUsuń