piątek, 3 lipca 2015

144. Kamienny posąg czy wszechpotężny król


AUTOR: Wiera Szkolnikowa
TYTUŁ ORYGINALNY: Выбор Наместницы
SERIA: Trylogia Suremu
TŁUMACZ: Rafał Dębski
TOM: Drugi
ROK WYDANIA: 2011
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka

OPIS
Po latach rządów, zgodnie z obietnicą kapłanek, w spokoju i ciszy odeszła namiestniczka Enrissa Złotowłosa. Władzę w Imperium Anryjskim przejęła jej następczyni, Salome Jasna. Brak jej jednak siły charakteru poprzedniczki, co wykorzystuje Wielka Rada, sprawująca faktyczną władzę. Tymczasem kraj dotykają nieszczęścia. Słabość nowej namiestniczki wykorzystują także wielbione przez nią elfy. Stają się brutalne i butne, wdają się w spory z ludźmi. Nienawiść między nimi a innymi mieszkańcami Imperium rośnie. W miastach płoną stosy. Zaraza zbiera krwawe żniwo. Jedyną nadzieją dla udręczonej krainy jest powrót prawowitego władcy - króla, o którym mówi proroctwo. [1]

RECENZJA
Po „Namiestniczce. Księdze I, która swoją drogą okazała się być jedną wielką klapą (nie bójmy się tego słowa!), przyszedł czas na kontynuację, a więc drugi tom Trylogii Suremu autorstwa Wiery Szkolnikowej. Wcześniejsza przygoda z twórczością autorki sprawiła, że do tej odsłony serii naprawdę nie miałam zbyt dużych wymagań. Liczyłam tylko na jakąś akcję, coś co chociaż wywoła u mnie cień zainteresowania, mały zalążek, niewielkie nasionko. Nie łudziłam się, że po tak słabej inauguracji cyklu, nagle Pani Szkolnikowa zaserwuje mi prawdziwą, czytelniczą ucztę. Niemniej jednak to, co dostałam mnie zaskoczyło… niestety negatywnie. Jeśli ktoś twierdzi, że nie można napisać dwóch słabych książek, które na dodatek są odsłonami jednego cyklu, sprowadzę go na ziemię – otóż można! „Namiestniczka. Księga II” jest tego najlepszym przykładem!

Swój wywód zacznę od fabuły. Na tronie Imperium, zgodnie z przepowiednią, zasiadła nowa Namiestniczka. Dzieci z pierwszej części stały się już dorosłymi ludźmi i teraz władza poszczególnych krain wchodzących w skład całego królestwa spoczywa w ich dłoniach. Nowa władczyni - Salome Jasna, nie jest w stanie poradzić sobie z utrzymaniem wszystkich ziem w ryzach, a ciągłe wyświadczanie się swoimi urzędnikami z czasem przestaje przynosić pożądane efekty. Ponadto siedzące do tej pory cicho Elfy zaczynają domagać się swoich praw i w momencie, gdy Namiestniczka przystaje na ich propozycje, postanawiają sami wymierzać sprawiedliwość śmiertelnikom, którzy naruszają ich święty, magiczny las. Mieszkańcy krain zaczynają się buntować i królewska władza jest mocno zagrożona. W tej sytuacji pomóc może już jedynie cud, a konkretniej „zmartwychwstanie” posągowego króla. Wszakże, o tym właśnie mówiła przepowiednia! Nie pozostaje, więc nic innego jak tylko czekać, mając nadzieję, że król wreszcie postanowi zaszczycić wszystkich swoją realną osobą. I tutaj stop-klatka. Po pierwszej części nie miałam żadnych złudzeń, że nagle akcja zmieni się o 180; że co chwila będę poddana różnym emocjom; że książka wręcz wbije mnie w fotel. Liczyłam jednak, że chociaż w niewielkim stopniu będzie się coś działo, a tutaj nic, zero, null! Co gorsza, scena pewnej egzekucji, aż zanadto przypominała mi tę, z Pieśni Lodu i Ognia Martina, a niezbyt inteligentny głównodowodzący armii to normalnie „skóra” zdjęta z Theona Greyjoy’a! Ponadto przez całą książkę mowa jest o przepowiedni –autorka przygotowuje wszystkich na wielkie wow, żeby  w kulminacyjnym momencie zaserwować czytelnikowi raptem cichutkie „o”. To tak samo gdybym, ja trąbiła na prawo i lewo o ogromnych zakupach, na które planuje się wybrać, a już po nich ogłosiłabym, że kupiłam bułkę i banana.

No, a teraz przechodzimy do bohaterów. A w sumie bohaterki, bo na tytułowej postaci się skupię. Nasza Namiestniczka, w przeciwieństwie do swojej przeciwniczki, jest naiwna, łatwowierna, dziecinna i miejscami wręcz głupia. Nie ma ani charakteru, ani żadnej wyrazistości – jest mdła, bardzo ulega, podatna na wpływy innych osób i przede wszystkim ślepo wierzy, że jej król zejdzie do niej ze swojego kamiennego tronu. Chociaż od dziecka wiedziała o tym, że to właśnie ona zostanie władczynią, miało się wrażenie, że zupełnie nie jest gotowa do tej roli. Ot, marionetka w rękach innych… szmaciana lalka, którą można wykręcać, rzucać i ciągać. I jak ją tutaj polubić?

Został nam już tylko styl, który w sumie nie różni niczym od zaproponowanego w pierwszym tomie. Nadal zdarzały się sztuczne i nudne dialogi, przy których walczyłam z ogromną pokusą ziewnięcia w głos.

Reasumując – nie ma akcji, nie ma ciekawej postaci, jest kolejne podobieństwo z twórczością Martina i nadal mamy sztuczne dialogi. Jedyny punkt mogę przyznać, za okładkę. 

A teraz nawet nie chcę myśleć, że przede mną jeszcze trzeci tom…

„Ma być żoną, to będzie, tak nawet sprawiedliwej, krąg się domknie. Najważniejsze, żeby nie żądał miłości. Bo jej dać nie może… nie umie… nie wie, co znaczy kochać” ~ Wiera Szkolnikowa, Namiestniczka Księga II, Warszawa 2011, s. 456
OCENA: 1/10

Namiestniczka numer dwa! Jeszcze tylko jedna część przed nami (chwała Bogu!). Pozdrawiam


[1] Opis pochodzi ze strony wydawnictwa Prószyński i S-ka


19 komentarzy:

  1. Kolejny raz jestem z siebie dumna, że nie kupiłam tej książki jak miałam okazję :D

    OdpowiedzUsuń
  2. nie ma o czym mówić, na pewno jej nie kupię. :d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odradzam dłońmi, nogami, włosami... wszystkim! :)

      Usuń
  3. E, odpuszczam sobie na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobre podejście do tej trylogii! :D

      Usuń
    2. W sumie tyle mam zaległych książek, że chwała Bogu za to, że ta trylogia jest taka słaba :D

      Usuń
    3. Już jestem po całej trylogii i ocena całego cyklu to raptem 2,5 -,-

      Usuń
  4. Widziałam oba tomy po śmiesznie niskich cenach w wielu miejscach i to mnie zastanowiło. Cieszę się, że się nie skusiłam, bo kolejnej denerwującej głównej bohaterki bym nie wytrzymała...

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale się nie dziwię, że schodzą jak schodzą - naprawdę, jedna z gorszych serii z jaką miałam (nie)przyjemność się zapoznać. Pozdrawiamy i my ;)

      Usuń
  5. Ojej, jaka niska ocena. Może coś w tym jest, bo ja utknęłam w środku pierwszego tomu i nie mogę nic z tym zrobić. Raczej zrezygnuję.

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja teraz kończę trzeci tom... i na szczęście jest lepiej niż w poprzednich, ale ogólnie wypada słabo ;)

      Usuń
  6. Słyszałam o tej trylogii,ale nigdy mnie do niej nie ciągnęło... Mam w zwyczaju dokańczanie zaczętych trylogii,więc po takich słabym dwóch tomach chyba bym się załamała,że muszę czytać jeszcze kolejny :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam dokładnie tak samo. Jak coś zaczynam, chcąc nie chcąc kończę to (chociaż kiedyś postępowałam zupełnie inaczej, o zgrozo -,-). Na szczęście ostatni tom, w porównaniu z poprzednimi wypada troszkę lepiej ;)

      Usuń
  7. Bardzo interesująca fabuła, ale... bardzo odpychająca ocena ;')

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki, jak i całej trylogii nie będę polecać ;)

      Usuń
  8. No cóż, nie dziwię się, że przy takiej namiestniczce król postanowił zachować kamienną twarz :P
    Książki nie przeczytam, nawet nie ma mowy, za to z niecierpliwością czekam na kolejną recenzję tej jakże oryginalnej serii :D

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdybym w księgarni przeczytała opis tej książki to pewnie bym ją sobie zakupiła. Patrząc na Twoją ocenę wiem, że byłby to spory błąd. Szkoda :((

    OdpowiedzUsuń
  10. Ależ ja nienawidzę takich bohaterek!!!

    OdpowiedzUsuń