AUTOR: Meg Cabot
TYTUŁ ORYGINALNY: The Princess
Diaries, Volume V: Princess in pink
TŁUMACZ: Edyta
Jaczewska
SERIA: Pamiętnik
Księżniczki
TOM: Piąty
ROK WYDANIA: 2005
WYDAWNICTWO: Amber
OPIS
Wygląda na to,
że nadchodzi kres wszystkich niepowodzeń. Ale nie tak szybko. Mia wpada w
niezłe tarapaty, zanim zrealizuje swoje największe marzenie – bal maturalny w
towarzystwie Michaela Moscovitza. Po drodze czeka ją niefortunny wypadek w
restauracji, zakończony katastrofą. Mia musi dokonać cudu, by uratować sytuację
i skłonić ukochanego do uczestnictwa w imprezie, choćby podstępem… [1]
RECENZJA
Mia ma jeden
problem (z reguły każdy jej problem jest największym na świecie i prowadzi ją
do tego, że nie jest w stanie normalnie funkcjonować, co oczywiście jest
totalną nieprawdą), jej ukochany nie chce iść na swój własny bal maturalny, a
co za tym idzie nie chce spełnić jej najskrytszego marzenia, o którym nawet nie
wie. Na dodatek zbliżają się piętnaste urodziny Amelii, które sprowadzają
katastrofę nie tylko na Księżniczkę, ale również na cały Nowy Jork…
Podczas
rodzinnej kolacji w pewnej restauracji dochodzi do bardzo mało miłego
incydentu, który zapoczątkuje lawinę strajków (główną pomysłodawczynią jest
oczywiście obrończynie uciśnionych Lily Moskovitz). Na Mii odbija się to nie
tylko w prasie, bo całe zdarzenie zaszło z powodu Księżnej Wdowy, ale również w
szkole, bo bal maturalny został odwołany, a to powoduje oburzenie czwartej
klasy liceum Po raz pierwszy w całym cyklu Lars, który jest ochroniarzem
Księżniczki okazał się potrzebny w szkole.
Mimo tych
wszystkich niepowodzeń Mia próbuje przekonać Michaela, że powinien pójść na
swój bal maturalny. Używa różnych forteli by to osiągnąć, jednak z marnym
skutkiem. Jedynym wyjściem jest zmuszenie komitetu organizującego bal, aby
muzykę zapewniała kapela Michaela, ale przewodnicząca Lana, czyli jednocześnie
największy wróg Mii, odmawia pomocy i cały romantyczny plan bierze w łeb…
Na dodatek mama
Księżniczki jest w ostatnim trymestrze ciąży i ma wielkie problemy ze swoim
pęcherzem o czym wspomina każdemu kto tylko nawinie się jej na drogę (mało
ważne jest to czy ten ktoś chce tego słuchać czy nie). Podoba mi się relacja
między matką a córką, którą autorka przedstawiła w książce. Helen jest osobą,
która daje córce luz, ale jednocześnie w jej domu panują pewne niezachwiane
zasady i córka musi się ich trzymać.
Oczywiście Mia w
końcu postawiła się Lily. Od momentu gdy w pierwszym tomie zdecydowanie nie
pozwoliła sobą pomiatać, tak przez cztery kolejne Lily jeździła po niej jak po
łysym koniu (jak mawia mój tata). W końcu jednak przyszła księżniczka Genowii
nie tylko odpyskowuje Lily, ale również krytykuje jej zachowanie i nie pozwala
burzyć świata pewnej osoby po błędzie jaki jej najlepsza przyjaciółka
popełniła. W tej kwestii Mia pokazała się jako osoba niezwykle dojrzała i
poważna, która mimo całej swojej sympatii do najlepszej przyjaciółki dostrzega
jej wady i to jak bardzo zraniła osobę, na której jej zależało.
Co do samego
Michaela to jest to postać kompletnie bezosobowa. Jest bo jest i ja w sumie za
nim mało przepadam. Nie ma w nim nawet odrobiny romantyzmu (nie liczymy
uroczego prezentu urodzinowego jaki sprawił swojej ukochanej). Jest taki nijaki
dla mnie…
"W sytuacjach, w których dwie skonfliktowane strony usiłują bez powodzenia osiągnąć kompromis, należy wycofać się na moment i zadać sobie pytanie, na czym zależy przeciwnikowi." ~ Meg Cabot, Pamiętnik księżniczki 5: Księżniczka na różowo, Warszawa 2005, s. 128-129.
OCENA: 5/10
[1] Opis pochodzi z okładki książki
Dobrze, pomęczę Was trochę Mią :), na szczęście Marta już do nas wróciła, więc będą spore przerwy między moimi recenzjami.
Całusy, Lady Spark
PS Planuję zmianę szablonu. Jakieś propozycje co do kolorów?
PS2 Jeśli macie problemy z komentowaniem (ciocia Lady nie wie czym mogą być spowodowane) to polecam metodę napisać, kliknąć "Podgląd" a potem "Opublikuj".
LS
PS2 Jeśli macie problemy z komentowaniem (ciocia Lady nie wie czym mogą być spowodowane) to polecam metodę napisać, kliknąć "Podgląd" a potem "Opublikuj".
LS
Kochałam tę autorkę będąc młodszą, kochałam!! I to nie za Pamiętnik ;) tej serii nawet nie przeczytałam, wydawala mi się mdła i źle napisana. Ale inne książki autorka ma super! Czytałaś Taka sobie wróżka? Świetna :)
OdpowiedzUsuńJa bym postawiła na standardową biel co do szablonu :) oczywiście z kolorowymi akcentami, jakie sobie wybierzesz. Sama myślałam o zmianie szablonu na taki, ale mój sraczkowaty brąz chyba już za bardzo zapadł czytelnikom w pamięć :)
Nie czytałam i nie wiem czy będę miała przyjemność, ale jeśli wpadnie mi w ręce to możliwe, że przeczytam.
UsuńBiel? Ciekawa propozycja. :)
W końcu Michael to nie Tobias, prawda? :P
OdpowiedzUsuńMia ma zawsze najpoważniejsze problemy ;) ale brawo za postawienie się przyjaciółce, bo cóż, nie każdy pomysł Lily jest super :P
Różowy to nie mój kolor.
Pozdrawiam
No nie :<
UsuńPomysły Lily są po prostu przerażające!
Dobrze zapamiętam, żeby nie robić różowego szablonu :P
A mam jakieś takie nieodparte wrażenie, że Mia by mnie strasznie irytowała, a jeszcze mamy przecież Michaela, który raczej i mojej sympatii by nie podbił :D
OdpowiedzUsuń,
A ja widzę tutaj jakieś wiosenne kolory - zielony, malinowy :D
Malinowy odpada Marcia, nie lubi :(
UsuńMalinowy, któremu bliżej do czerwonego niż oczojebnego różu - może być :P
UsuńNo przecież nie zrobię w kolorze koszulki Nadala z AO :P
UsuńAle uwzięłyście się na szczęśliwy róż Rafy! :(
UsuńTaki szczęśliwy, że przegrał :D
UsuńA jako nastolatka wzdychałam do Michaela :D bo był taki męski :D
OdpowiedzUsuńOł je! Też mam podobne wspomnienia! Tylko że ja wzdychałam do Gilberta Blythe :D
UsuńJak byłam młodsza to zaczytywałam się w tej serii. Teraz na pewno nie podobałaby mi się, jak kiedyś :)
OdpowiedzUsuńPewnie by tak było :)
UsuńMam podobnie. Nie mam ochoty zbytnio czytać ostatniego tomu, ale chętnie bym się dowiedziała jak to się skończyło.
UsuńZostałaś nominowana do LBS, szczegóły u mnie: http://recenzjemysterieux.blogspot.com/2015/02/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńxoxo
Mystérieux
Ile Ci jeszcze części zostało do końca całej serii? :D
OdpowiedzUsuńMam jeszcze osiem recenzji :) ale zacznę teraz wrzucać po dwie w jednym poście skoro Martitta już odzyskała komputer ;)
UsuńTo takie krótkie historie, ale jednak bardzooo rozbudowane :)
UsuńKiedyś uwielbiałam tę serię. Kilka lat temu to był dla mnie prawdziwy hit, ale teraz chyba nie dałabym rady przeczytać tych książek. Przeszły mnie dreszcze, gdy przypomniałaś mi o cudownej Lili :D Poza tym, kurczę, teraz te książeczki wydają się strasznie chude. Zanim człowiek się wciągnie to już się kończą ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, pozdrawiam :)
Dawno, oj dawno, ale się zaczytywałam, świetna seria to była, ale dla zdecydowanie młodszego ode mnie czytalnika, którzy wierzy w głupiutką miłość i za nic ma logikę. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.