wtorek, 12 sierpnia 2014

065. "Tomek wśród łowców głów" czyli białe plamy na mapie Australii

AUTOR: Alfred Szklarski
SERIA: Przygody Tomka
TOM: Szósty
ROK WYDANIA: 2006
WYDAWNICTWO:  MUZA SA

OPIS
Po udanej ucieczce - razem z przymusowo przebywającym tam Zbyszkiem Karskim i jego narzeczoną, Nataszą - z carskiej Rosji, Wilmowscy razem z towarzyszącymi im druhami udają się prosto do Australii. Już wcześniej przyjęli zaproszenie państwa Allan, czyli rodziców młodej sympatii Tomka - Sally, na święta Bożego Narodzenia. Po prawie miesięcznej gościnie u Allanów, na spotkaniu w Sydney Polakom zaproponowana zostaje wyprawa łowiecko-badawcza do nieznanej prawie jeszcze Nowej Gwinei, zorganizowana głównie przez ogrody zoologiczne w Sydney i Melbourne.[1] 

RECENZJA                                                    
                Zbyszek i Natasza nie są już w carskiej Rosji. Cała ekspedycja, która brała udział w obijaniu Karskiego pojechała na święto do Australii na specjalne zaproszenie państwa Allan (poznanych w pierwszym tomie). Poznany również w pierwszej części pan Bentley proponuje łowcom wycieczkę do Nowej Gwinei. Na obszar, z którym jeszcze nigdy nie zetknął się biały człowiek, a żyjące tam plemiona uprawiają kanibalizm. Wyprawa ma mieć charakter przede wszystkim ekspedycji poznawczej i naukowej, bo zdobyte informacje mogą okazać się na wagę złota.
                Zarówno Wilmowski jak i jego syn są bardzo mocno podekscytowani czekającą ich przygodą. Panowie wyrażają, zgodę, aby panie brały udział i tym sposobem zarówno Sally i Natasza wyruszają razem z panami. Również kuzyn Sally – James dostaje angaż w wyprawie ku wielkiemu rozczarowaniu Tomka. Wyprawa zaczyna się na statku ‘Sita’, która jest własnością kapitana Nowickiego (który już nie jest bosmanem), który otrzymał go w podarku od małżonki maharadży Alwaru.
                Podczas podróży morskiej do Nowej Gwinei z powodu gwałtownej burzy statek kapitana Nowickiego jest zmuszony do zatrzymania się przy niewielkiej wysepce, gdzie już jest inna łajba. Jak się okazuje, jest to statek handlarzy niewolnikami, co w tamtejszych czasach było dość powszechnym procederem i nikt się niczym nie przejmował. Po przygodzie z handlarzami niewolników, gdzie życie kilku osób z załogi wisiało na włosku przyrodnicy dotarli bezpiecznie do lądów Nowej Gwinei.
                Już na stałym lądzie czekają na wyprawę nowe wyzwania. Przede wszystkim trzeba zmierzyć się naiwnością i wiarą w duchy krajowców oraz ustrzegać się ludożerców. Mimo wszystko ekspedycja brnie dalej i coraz głębiej, dzięki czemu dociera do miejsc, gdzie jeszcze nie pojawiła się ludzka stopa. W między czasie oczywiście polują na miejscowe gatunki ptaków, motyli i robaków, co nie przynosi im chwały u wierzących w przesądy krajowców. Tomek, musi wykonywać różne sztuczki (co czynił już w Afryce) by przekonać rdzenną ludność o tym, że posiada magiczną moc.
                Ten tom, jest najbardziej osobisty, jeśli chodzi o przeżycia młodego Wilmowskiego. Już nie ukrywa tego, że czuje coś do Sally Allan. Jest w stanie zrezygnować z wyprawy byle tylko nie narażać dziewczyny na niebezpieczeństwo. Gdy życie młodej Australijki z kolei zawiśnie na włosku spełnia jej ostatnie życzenie. Myślę, że tym właśnie trafia autor do serc trochę starszych czytelników. Czytelnicy dojrzewają a wraz z nimi Tomek, który musi dokonywać nowych i mądrych wyborów życiowych.
                Bohaterowie muszą również kolejny raz udowadniać, że są w stanie poradzić sobie z przeciwnościami losu, jakie dostarcza dzika natura, a także to, co kryją liście nieprzeniknionej dżungli. Przekonał się o tym sam kapitan Nowicki, której każdej powieści dodaje żartobliwego charakteru i bez niego cały cykl byłby niesamowicie nudny jak flaki z olejem…
                Podobnie jak w poprzednich tomach znajdziemy wspaniałe opisy fauny i flory, które są świetnymi uzupełnieniami lekcji biologii, geografii i przyrody w szkole, czy też wydarzeń historycznych, o których nie mówią szkolne podręczniki. Kolejny raz podkreślę, że jest to zdecydowany plus powieści pana Szklarskiego. Za to je właśnie kocham. Nie ruszam się ze swojego łóżka, a przemierzam odległe zakątki świata i poznaje jego tajniki, kulturę zwyczaje. Właśnie to mnie oczarowało, gdy pierwszy raz dzierżyłam w rękach książki.
 „Niech mu pan powie, że moim jedynym pragnieniem było stale być z nim […]” ~ Alfred Szklarski, Tomek wśród łowców głów, Warszawa 2006, s. 221
OCENA: 10/10
[1] Opis pochodzi ze strony wikipedia.pl 

Jeszcze trzy recenzje Tomka. Wytrzymacie? Jak spędzacie wakacje? Dużo czytacie? Podzielcie się swoimi osiągnięciami nie tylko w tej sprawie :). 

7 komentarzy:

  1. Pamiętaj, że jesteśmy w Polsce, apostrofy stosuje się do zupełnie innych rzeczy :) ale u nas jest cudzysłów :)

    Ja dużo piszę ostatnio, czytam troszkę mniej, ale powoli muszę zacząć, wziąć się za siebie :c

    http://dzikie-anioly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat ten znak stosuje na zmianę cudzysłowem ;). Jakoś tak mi wychodzi, ale postaram się to zmienić jeśli kogoś to zbyt mocno razi. :)

      Usuń
    2. Po prostu to błąd :)

      Usuń
  2. Przeczytałam wszystkie książki Szklarskiego ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A jeszcze kilka dni temu będąc na wsi zastanawiałam się, czy nie zabrać do domu "Tomków" skazanych na wiejskie wygnanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ok. dwóch tysięcy stron w mniej więcej tydzień, czyli z czytelnictwem u mnie nieźle :)
    "Tomek wśród łowców głów" to ostatnia książka z tego cyklu, którą przeczytałam. O dziwo zawsze wszystkie egzemplarze były wypożyczone, cudem prawdziwym w końcu na nią trafiłam.
    Stanowczo mój ulubiony moment to spełnienie przez Tomka owego ostatniego życzenia Sally :D

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam wczoraj "Tomek w tarapatach". Marna ksiązka, oj bardzo marna!

    OdpowiedzUsuń