czwartek, 11 stycznia 2018

477. Czy taki Mróz dobry jak go malują?

AUTOR: Remigiusz Mróz
ROK WYDANIA: 2017
WYDAWNICTWO: Czwarta Strona

OPIS
Boeing 747 irlandzkich linii lotniczych miał wylądować w Tel Awiwie o trzeciej w nocy. Nigdy nie dotarł na miejsce, a kontakt z maszyną utracono gdzieś nad Morzem Śródziemnym. Na pokładzie znajdowało się 520 osób, w tym narzeczona Filipa, która miała odbyć pielgrzymkę do Bazyliki Grobu Świętego. Przez pierwsze godziny Filip wierzy, że samolot się odnajdzie. Nic nie wskazuje na zamach, straż przybrzeżna nie odnajduje wraku, a co jakiś czas do kontroli lotów dociera sygnał z transpondera. Co stało się z boeingiem? Jaki związek ma jego zniknięcie z podobnymi zdarzeniami?
I jakie znaczenie ma obraz Matki Bożej, nazywany Czarną Madonną? Pierwsze odpowiedzi każą Filipowi sądzić, że niewiedza naprawdę jest błogosławieństwem. [1]

RECENZJA
Czy jest wśród nas ktoś, kto nie znałaby Remigiusza Mroza? Ten młody autor już na dobre rozsiadł się na tronie króla polskiego kryminału. Był taki okres, że gdzie się człowiek w booksferze nie obejrzał tam wszędzie było pełno Mroza. Muszę przyznać, że przez ten „nawał” ja osobiście do twórczości pana Remigiusza podchodziłam bardzo ostrożnie. Niemnie jednak, kiedy na rynku wydawniczym pojawiła się Czarna Madonna nie mogłam się jej oprzeć! 

Filip ma bardzo ciekawe, burzliwe życie. Jeszcze jakiś czas temu, jako ksiądz ewangelizował wiernych, próbując ustrzec ich przed grzechem. Tymczasem okazało się, że sam nie był na tyle silny, żeby oprzeć się pokusie i zakochał się w Anecie. Tak normalnie, po ludzku, pokochał kobietę i dla niej zdjął sutannę. Od tego momentu żyli razem szykując się do najważniejszego dnia w swoim życiu. Przed powiedzeniem sobie „tak” mieli odbyć jeszcze wspólną podróż do Ziemi Świętej. Zrządzeniem losu na pokład samolotu wsiadła tylko Aneta, a mężczyzna miał czekać na jej powrót w Polsce. Niestety, w parę godzin po starcie maszyna znikała z radarów i nie można było nawiązać z nią żadnego kontaktu. Filip jest zdruzgotany… a do tego wszystkiego nagle w jego najbliższym otoczeniu dzieją się rzeczy dziwne, nie z tego świata i przerażające. Jakby tego było mało pojawia się również ojciec niedoszłego pana młodego, który odszedł tyle lat wcześniej…

Zanim zasiadłam do lektury Czarnej Madonny z wielką ciekawością czytałam i słuchałam kolejnych opinii, w których zapewniano mnie, że książka jest przerażająca; jak to nie będę mogła spać po nocach; jak to będę się bała nawet pomyśleć o poruszanych w książce tematach. Cóż… przeczytać przeczytałam, spałam dobrze, nie bałam się, a jeśli autor przez dodanie tego paranormalnego wątku chciał stworzyć mrożący krew w żyłach horror, to niestety ale to nie wyszło.

Ogólnie rzecz biorąc w książce dzieje się dużo, ale na dobrą sprawę te wszystkie wydarzenia są jakoś dziwnie pourywane, niektóre ważne wątki są potraktowane po macoszemu, ale najgorsze i tak jest końcówka, która nie dość, że jest dziwna to najzwyczajniej w świecie jest tak bezsensowna, że to aż boli. Pan Remigiusz bardzo mocno starał się stworzyć pozycje na miarę Kinga czy Browna (do czego zresztą sam się przyznaje), ale niestety do obu autorów jest jak na razie bardzo daleko! Ponadto, nie mogę wybaczyć Mrozowi tego, że „spełnił” moje obawy – tak bardzo „płodny” pisarz często tworzy „po łebkach”. Czarna Madonna to przede wszystkim dialogi, bardzo mało opisów i pominięte wątki, które mogłyby stać się bardzo interesującymi.

O samych bohaterach też trudno się wypowiadać, bo autor niewiele miejsca poświęca na stworzenie dokładnego profilu swoich postaci. Mamy raczej jakąś skróconą charakterystykę, która niestety musi nam całkowicie wystarczyć. Mówiąc szczerze ja osobiście nie byłam w stanie zżyć się z żadnym „zarysem” (bo pełnowartościową postacią nikogo nazwać nie można). Szkoda, szkoda. Może wtedy ta pozycja byłaby bardziej znośna?

Mimo, że do samej fabuły mam bardzo dużo zastrzeżeń książkę przeczytałam szybko. No i tutaj mamy paradoks – bo z jednej strony narzekam na brak długich opisów i jakieś szczegółowej charakterystyki, a z drugiej takie uproszczenie bardzo ułatwia zapoznawanie się z lekturą. Niemniej nie nazwałabym tej umiejętności pana Remigiusza „lekkością pióra”, to raczej taka klasyczna prostota, która jednak się sprawdziła.

Pierwsze spotkanie z twórczością Remigiusza Mroza uważam za... średnie. Książka miała mnie przestraszyć, miała sprawić, że nie będę mogła zasnąć, a tymczasem miałam wrażenie, że dostałam jakiś bliżej niezidentyfikowany twór - ni to King, ni to Brown.

OCENA: 4/10


Dzień dobry, w Nowym Roku! Jak Wasze noworoczne postanowienia? Mocno trzymacie się ich realizacji? 
Pozdrawiam, 


[1] Opis pochodzi ze strony wydawnictwa

10 komentarzy:

  1. Mróz mnie męczy, jak dla mnie przeciętne mocno są te jego książki, mocno przeciętne...
    A w Nowym Roku postanowień brak :)
    Teraz jestem tutaj :)
    https://okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  2. I tego się spodziewałam, że ilość nie równa się jakości...

    OdpowiedzUsuń
  3. O tej książce Mroza czytałam różne opinie, dlatego zwyczajnie po nią nie sięgam. Jednak inne publikacje są ciekawe. Szkoda, że się zawiodłaś.

    OdpowiedzUsuń
  4. O tej powieści Mroza niestety słyszałam przede wszystkim kiepskie opinie ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że napisałaś szczerze co o niej myślisz. To jest najważniejsze.
    Ja po nią z pewnością nie sięgnę.
    Serdecznie pozdrawiam.
    www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie mogę się do Mroza przekonać. Zaczęłam serię z Joanna Chyłką ale odkryłam że mało jaka bohaterka literacka wkur*** mnie tka niemożliwie jak ona. Potem dałam szansę "Behawioryście" i też nie mogłam się wkręcić... Chyba nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie w ogóle nie ciągnie do twórczości tego autora. Moj facet czytal te książkę i tez nie byl zachwycony. Twierdzl ze lepszy byl Behawiorysta.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli chodzi o twórczość Mroza, to intrygował mnie tylko "Behawiorysta", który i tak nie zachwycił mnie tak, jakbym tego oczekiwała, zatem na razie odpuszczę sobie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Podjęłam dwie próby zapoznania się z twórczością Mroza, żadna nie zakończyła się sukcesem. Wiem, że ma bardzo wielu fanów, ale do mnie jakoś nie trafia :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja zaczęłam swoją przygodę z Remigiuszem Mrozem od "Behawiorysty" i naprawdę moge powiedzieć, że ta przygoda zaczęła się bardzo ciekawie...

    OdpowiedzUsuń