AUTOR: Kamil
Janicki
SERIA: Prawdziwe
historie
ROK WYDANIA: 2013
WYDAWNICTWO: Znak
OPIS
Księżniczka Zyta
zamordowała swojego narzeczonego z zimną krwią, po czym zamknęła się w
łazience, aby wziąć kąpiel. Niezaspokojona nimfomanka czy zdradzana kobieta na
skraju załamania nerwowego?
Korzystał Pan z usług mojego ciała,
dochowałam tajemnicy przed żoną i ludźmi, a teraz jestem w niedostatku… Takich
listów do zupełnie obcych mężczyzn znudzona milionerka wysyłała kilkadziesiąt.
Ku jej zdumieniu wkrótce zaczęły do niej spływać pieniądze. Duże pieniądze.
Wpadła, gdy szantażowi nie uległ powszechnie szanowany ksiądz kanonik…
Ekskluzywny dom
schadzek z nastoletnimi dziewczynkami był ulubionym miejscem spotkań poznańskich
elit. Nikt nie spodziewał się, że mroczny interes prowadzi skromna matka dwójki
dzieci. Najbardziej zaskoczony był oczywiście jej mąż.
Życie
arystokracji II Rzeczpospolitej pełne było frazesów o moralności. Rzeczywistość
zupełnie inna. Hipokryzja, skandale i najniższe instynkty. A upadłe damy
postanowiły z tego skorzystać. [1]
RECENZJA
Książki z serii
„Prawdziwe historie” ciekawiły mnie, od kiedy wychodziły. Skompletowałam już
wszystkie, ale do tego, aby je przeczytać brakowało mi motywacji. W końcu zdecydowałam
się na tę, którą kupiłam, jako pierwszą, czyli na „Upadłe damy II
Rzeczpospolitej” Kamila Janickiego. I powiem Wam, że czuję się nią mocno
rozczarowana, chociaż na Lubimyczytac.pl ma ona bardzo wysoką ocenę.
Mamy siedem
historii. Nie będę każdej z nich opisywać, bo za dużo stracilibyście z czytania
samej książki, jeśli już się na nią zdecydujecie. Jedne są bardziej ciekawe, a inne mniej.
Odniosłam wrażenie, że sam początek dla autora był ogromnie trudny i wraz z
kolejnymi opowieściami pisanie o nich szło mu zdecydowanie lepiej. Ta książka pokazuje,
jaką pożywką były dla polskiego społeczeństwa były krajowe zbrodniarki. Dla
ludzi, którzy dopiero zachłysnęli się wolnością i zrzucili kajdany zaborców
była to odskocznia od codzienności i swoich własnych problemów, np. niewiernego
męża. Dodatkowo możemy dowiedzieć się, że gazety w czasach II Rzeczpospolitej
najchętniej pisały o zbrodniach, kradzieżach czy też innych występkach tylko i
wyłącznie zwykłych ludzi, a nie o przestępstwach bogatych i wpływowych. To się
zmieniło w obecnych czasach nic nie robi większej sensacji niż polityk
defraudujący miliony z państwowej spółki. Typowy Kowalski, który ukradł z kasy
banku dwa tysiące nie daje już takiego szumu i zainteresowania.
W książce możemy
obserwować, jaki ewoluowało prawo w dwudziestoleciu międzywojennym, gdzie w
zasadzie było ono archaiczne, bo dyktowane jeszcze zaborami. Dopiero wraz z
upływem czasu, a przede wszystkim wymuszenia przez sytuacje dostosowywano je do
panujących norm i zasad. Wystarczyło być jednak szanowanym obywatelem by za
pedofilię dostać zaledwie kilka miesięcy w zawieszeni lub też tylko (!) pół
roku więzienia.
Przejdźmy teraz
do minusów. Miałam początkowo nie czepiać się tytułu, który brzmi „Upadłe damy
II Rzeczpospolitej”. Tytuł sugeruje, że dostaniemy siedem historii, w których
udział bierze arystokracja. I trafiamy jak kulą w płot, bo co druga nie
należała do arystokracji czy też tzw. wyższych sfer. Lepiej dopasowany byłby
taki „Upadłe kobiety II Rzeczpospolitej”. Prawda, że wtedy nie musiałabym się
czepiać słowa „damy”, skoro nie wszystkie z nich to damy?
Kolejne… Panie
były tak upadłe, że niech mnie. Na siedem zaledwie trzy nazwałabym upadłymi ze
względu na to, co zrobiły. Bo przecież łapówki czy też szantaż nie jest w
końcu, aż tak podły jak morderstwo. Serio… To mnie mocno zirytowało.
Na dodatek te
przypisy, które znajdowały się na końcu książki. W recenzji „Elżbieta II. O czy
nie mówi królowa?” nie przeszkadzało mi to tak, jak tutaj. Może to po prostu
starość, że nie chciało mi się kartkować za każdym razem, gdy chciałam się
dowiedzieć skąd autor zaczerpnął daną informację? No to z pewnością jest
zdecydowany minus.
Podsumowując,
jestem mocno rozczarowana. Spodziewałam się naprawdę upadłych dam, których
zachowanie tak mnie wbije w fotel, że będę chodziła pod wrażeniem przez
tydzień, a ja po prostu dostałam średnie coś. No nie podoba mi się to. Czemu
znowu zaczęłam jakąś serię od tej gorszej książki? Następną wezmę do ręki za
jakiś czas, gdy zapomnę o tej.
"Zaburzenia w odczuwaniu emocji, czasem wręcz całkowite odrętwienie, to naturalna reakcja na tragedię, z którą umysł nie potrafi sobie poradzić." - Kamil Janicki, Upadłe damy II Rzeczpospolitej, Kraków 2013, s.60.
OCENA: 5/10
Oto pierwsza recenzja w roku 2018. Ja nie zaczęłam go dobrze, a to dlatego, że złożyła mnie choroba. Groziło mi nawet zapalenie płuc, więc w sześć dni musiałam postawić się na nogi, bo dziś ruszam już do pracy.
Pozdrawiam, Lady Spark
[1] Opis
pochodzi z okładki książki
Oj... Autora chyba nieco poniosło :) z tego typu książek polecam Ci "Seryjne zabójczynie" :) te to dopiero były upadłe! :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka Cię rozczarowała. Mnie ta pozycja nie kusi jakoś szczególnie. ;)
OdpowiedzUsuńMnie osobiście przytłaczają historie, które miały miejsce i dlatego też raczej takich nie czytuje...Skoro ciebie nie zachwyca nie mam co przełamywać swoich oporów
OdpowiedzUsuńdużo, dużo zdrówka na Nowy Rok :)
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka! A do książki raczej mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńZ tytulami wlasnie ta kjest ze czesto sa nie trafiane. Zwlaszcza te tlumaczone ale zeby po ojczystem udac plame? Kek. Bywa! :D Weeeeee pierwsze recenzja w 2018 yeyeyeyeye :D
OdpowiedzUsuńKsiążki z tej serii bardzo lubię i żałuję że nie mam ich wszystkich na swojej półce :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie czytałam, ale niebawem do niej dojdę :D
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo zdrówka... a książka...szkoda,że rozczarowała, ale czasem tak niestety bywa...
OdpowiedzUsuń