poniedziałek, 8 stycznia 2018

476. "Upadłe damy II Rzeczpospolitej", ale czy na pewno?

AUTOR: Kamil Janicki
SERIA: Prawdziwe historie
ROK WYDANIA: 2013
WYDAWNICTWO:  Znak

OPIS
Księżniczka Zyta zamordowała swojego narzeczonego z zimną krwią, po czym zamknęła się w łazience, aby wziąć kąpiel. Niezaspokojona nimfomanka czy zdradzana kobieta na skraju załamania nerwowego?
Korzystał Pan z usług mojego ciała, dochowałam tajemnicy przed żoną i ludźmi, a teraz jestem w niedostatku… Takich listów do zupełnie obcych mężczyzn znudzona milionerka wysyłała kilkadziesiąt. Ku jej zdumieniu wkrótce zaczęły do niej spływać pieniądze. Duże pieniądze. Wpadła, gdy szantażowi nie uległ powszechnie szanowany ksiądz kanonik…
Ekskluzywny dom schadzek z nastoletnimi dziewczynkami był ulubionym miejscem spotkań poznańskich elit. Nikt nie spodziewał się, że mroczny interes prowadzi skromna matka dwójki dzieci. Najbardziej zaskoczony był oczywiście jej mąż.
Życie arystokracji II Rzeczpospolitej pełne było frazesów o moralności. Rzeczywistość zupełnie inna. Hipokryzja, skandale i najniższe instynkty. A upadłe damy postanowiły z tego skorzystać. [1]

RECENZJA
Książki z serii „Prawdziwe historie” ciekawiły mnie, od kiedy wychodziły. Skompletowałam już wszystkie, ale do tego, aby je przeczytać brakowało mi motywacji. W końcu zdecydowałam się na tę, którą kupiłam, jako pierwszą, czyli na „Upadłe damy II Rzeczpospolitej” Kamila Janickiego. I powiem Wam, że czuję się nią mocno rozczarowana, chociaż na Lubimyczytac.pl ma ona bardzo wysoką ocenę.

Mamy siedem historii. Nie będę każdej z nich opisywać, bo za dużo stracilibyście z czytania samej książki, jeśli już się na nią zdecydujecie.  Jedne są bardziej ciekawe, a inne mniej. Odniosłam wrażenie, że sam początek dla autora był ogromnie trudny i wraz z kolejnymi opowieściami pisanie o nich szło mu zdecydowanie lepiej. Ta książka pokazuje, jaką pożywką były dla polskiego społeczeństwa były krajowe zbrodniarki. Dla ludzi, którzy dopiero zachłysnęli się wolnością i zrzucili kajdany zaborców była to odskocznia od codzienności i swoich własnych problemów, np. niewiernego męża. Dodatkowo możemy dowiedzieć się, że gazety w czasach II Rzeczpospolitej najchętniej pisały o zbrodniach, kradzieżach czy też innych występkach tylko i wyłącznie zwykłych ludzi, a nie o przestępstwach bogatych i wpływowych. To się zmieniło w obecnych czasach nic nie robi większej sensacji niż polityk defraudujący miliony z państwowej spółki. Typowy Kowalski, który ukradł z kasy banku dwa tysiące nie daje już takiego szumu i zainteresowania.

W książce możemy obserwować, jaki ewoluowało prawo w dwudziestoleciu międzywojennym, gdzie w zasadzie było ono archaiczne, bo dyktowane jeszcze zaborami. Dopiero wraz z upływem czasu, a przede wszystkim wymuszenia przez sytuacje dostosowywano je do panujących norm i zasad. Wystarczyło być jednak szanowanym obywatelem by za pedofilię dostać zaledwie kilka miesięcy w zawieszeni lub też tylko (!) pół roku więzienia.

Przejdźmy teraz do minusów. Miałam początkowo nie czepiać się tytułu, który brzmi „Upadłe damy II Rzeczpospolitej”. Tytuł sugeruje, że dostaniemy siedem historii, w których udział bierze arystokracja. I trafiamy jak kulą w płot, bo co druga nie należała do arystokracji czy też tzw. wyższych sfer. Lepiej dopasowany byłby taki „Upadłe kobiety II Rzeczpospolitej”. Prawda, że wtedy nie musiałabym się czepiać słowa „damy”, skoro nie wszystkie z nich to damy?

Kolejne… Panie były tak upadłe, że niech mnie. Na siedem zaledwie trzy nazwałabym upadłymi ze względu na to, co zrobiły. Bo przecież łapówki czy też szantaż nie jest w końcu, aż tak podły jak morderstwo. Serio… To mnie mocno zirytowało.

Na dodatek te przypisy, które znajdowały się na końcu książki. W recenzji „Elżbieta II. O czy nie mówi królowa?” nie przeszkadzało mi to tak, jak tutaj. Może to po prostu starość, że nie chciało mi się kartkować za każdym razem, gdy chciałam się dowiedzieć skąd autor zaczerpnął daną informację? No to z pewnością jest zdecydowany minus.

Podsumowując, jestem mocno rozczarowana. Spodziewałam się naprawdę upadłych dam, których zachowanie tak mnie wbije w fotel, że będę chodziła pod wrażeniem przez tydzień, a ja po prostu dostałam średnie coś. No nie podoba mi się to. Czemu znowu zaczęłam jakąś serię od tej gorszej książki? Następną wezmę do ręki za jakiś czas, gdy zapomnę o tej.

 "Zaburzenia w odczuwaniu emocji, czasem wręcz całkowite odrętwienie, to naturalna reakcja na tragedię, z którą umysł nie potrafi sobie poradzić." - Kamil Janicki, Upadłe damy II Rzeczpospolitej, Kraków 2013, s.60.
OCENA:  5/10

Oto pierwsza recenzja w roku 2018. Ja nie zaczęłam go dobrze, a to dlatego, że złożyła mnie choroba. Groziło mi nawet zapalenie płuc, więc w sześć dni musiałam postawić się na nogi, bo dziś ruszam już do pracy. 
Pozdrawiam, Lady Spark


[1] Opis pochodzi z okładki książki

9 komentarzy:

  1. Oj... Autora chyba nieco poniosło :) z tego typu książek polecam Ci "Seryjne zabójczynie" :) te to dopiero były upadłe! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że książka Cię rozczarowała. Mnie ta pozycja nie kusi jakoś szczególnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie osobiście przytłaczają historie, które miały miejsce i dlatego też raczej takich nie czytuje...Skoro ciebie nie zachwyca nie mam co przełamywać swoich oporów

    OdpowiedzUsuń
  4. dużo, dużo zdrówka na Nowy Rok :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dużo zdrówka! A do książki raczej mnie nie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tytulami wlasnie ta kjest ze czesto sa nie trafiane. Zwlaszcza te tlumaczone ale zeby po ojczystem udac plame? Kek. Bywa! :D Weeeeee pierwsze recenzja w 2018 yeyeyeyeye :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Książki z tej serii bardzo lubię i żałuję że nie mam ich wszystkich na swojej półce :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jeszcze nie czytałam, ale niebawem do niej dojdę :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Życzę dużo zdrówka... a książka...szkoda,że rozczarowała, ale czasem tak niestety bywa...

    OdpowiedzUsuń