AUTOR: Nicolas Sparks
TYTUŁ ORYGINALNY: A Walk To Remember
TŁUMACZ: Andrzej
Szulc
ROK WYDANIA: 2008
WYDAWNICTWO: Albatros A.Kuryłowicz
OPIS
Rok 1958.
Beztroski siedemnastolatek Landon Carter rozpoczyna naukę w ostatniej klasie
szkoły średniej w Beaufort. Jego ojciec kongresman pragnie, by syn zrobił
karierę – tymczasem Landon nie zaczął jeszcze zastanawiać się, co zrobić z
dorosłym życiem. Koleżanka z klasy, Jamie Sulivan, cicha spokojna dziewczyna
opiekująca się owdowiałym ojcem, traktowana jest przez niego i rówieśników,
jako nieszkodliwa dziwaczka. Nie rozstaje się z Biblią, nie chodzi na prywatki,
a dzień bez dobrego uczynku uważa za stracony. Kiedy nadchodzi pora dorocznego
balu Landon w odruchu desperacji zaprasza Jamie, na którą dotąd nikt nie
zwrócił uwagi. To dopiero początek bliższej znajomości. Wykpiwany przez kolegów
chłopak początkowo unika dziewczyny, wkrótce jednak ich kontakty przeradzają
się w głęboką miłość. Nieoczekiwanie dla samego siebie Landon odkrywa prawdziwy
sens i urodę życia – radość, jaką sprawia pomaganie innym, ból po utracie
najbliższej osoby… [1]
RECENZJA
Jest to dopiero
drugi przypadek, gdzie uważam, że film był lepszy od książki. Co prawda
ekranizację oglądałam ładnych parę lat temu to jednak podobał mi się on
zdecydowanie bardziej. Ogólnie bardzo ciężko szło mi wczytanie się w książkę.
Sama nie wiem, dlaczego. Co jakiś czas odkładałam ją i wracałam, bo nie lubię
zostawiać nieskończonych książek.
Landon Carter ma
siedemnaście lat i jest synem kongresmena. Ma jak na czasy Zimnej Wojny wszystko,
czego może zapragnąć dzieciak w jego wieku. Nie należy jednak do szkolnej
elity, nie jest również gwiazdą drużyny. Jest po prostu przeciętnym chłopakiem,
które losy splatają się z Jamie Sulivan. Zaprasza ją na bal, ponieważ żadna z
innych kandydatek nie chce z nim pójść. Od tego momentu życie chłopaka zmienia
się diametralnie…
Siedemnastolatek
odkrywa w sobie cechy, o których nie miał pojęcia, zaczyna dowiadywać się, co
tak naprawdę sprawia człowiekowi radość. Mimo młodego wieku doświadcza wielu
wspaniałych i przykrych wydarzeń. Musi zmierzyć się z wyśmiewaniem przez
rówieśników, co do tej pory mu się nie zdarzało. Przede wszystkim odkrywa siłę
prawdziwej miłości.
Jamie jest córką
pastora. Jej mama zmarła przy porodzie, a nim urodziła swoją córkę to poroniła
sześć razy. Spokojna, cicha i bardzo religijna dziewczyna, która we wszystkim
upatruje się boskiego planu. Typowa szara myszka, której nikt nie lubi i z
którą nikt nie chce przebywać. Pomagając przygotować coroczne przedstawienie na
Boże Narodzenie zbliża się do Landona i sprawia, że nie tylko on inaczej
zaczyna postrzegać świat. Chociaż Jamie do samego końca pozostaje wierna swoim
ideałom.
Muszę przyznać,
że obie postaci mocno mnie irytowały. W każdej mnie coś denerwowało, a
delikatność i kruchość panny Sulivan doprowadzały mnie do szewskiej pasji. Mimo
wszystko odnajdywałam w tym wszystkim sens całej powieści i zamysł autora.
Jednak nie wzruszyła mnie ona tak jak się spodziewałam. Nie odczułam nawet
namiastki wzruszenia, co bardzo mnie zaskoczyło, bo głównie takie opinie
czytałam o tej książce. Więc pewnie jestem z tych mało wrażliwych.
Nie wiem czy to
z powodu stylu pisarza czy też może ta lektura miała to do siebie, że wczytanie
się w nią zajęło mi sporo czasu, a w zasadzie do samego końca się to nie stało.
Wiadomo książka ma lekko ponad dwieście stron i należy ona raczej do tych z
kategorii: bardzo cienkie i przeczytam w dwa dni. Otóż w moim wykonaniu tak nie
było. Możliwe, że to z powodu ciągłego zmęczenia, ale mimo wszystko nie
wciągnęła mnie. Może pod koniec.
Mam nadzieję, że
to nie jest po prostu taki styl, bo jestem przerażona ilością książek, tego
autora, którego na mnie czekają w domu. Możliwe, że miałam zbyt wysokie
odnośnie tej powieści, a może po prostu nie umiem docenić dobrej literatury.
Nie mówię, że książka była zła, ale mnie nie porwała, nie powaliła na kolana.
Bardzo szybko o niej zapomnę. Jestem tym faktem trochę zmęczona, ale po prostu
pocieszam się tym, że każdy z nas ma inny gust. Ja szukam dalej książki
idealnej.
„[…] człowiek wie, że to miłość, kiedy chce przebywać z drugą osobą i czuje, że ta druga osoba chce tego samego." ~ Nicolas Sparks, Jesienna miłość, Warszawa 2008, s. 154.
OCENA: 6/10
Targi Książki za mną. W jakąś sobotę zrobię Wam podsumowanie kolejnego wypadu do Krakowa. A tymczasem idę do pracy. Pogodnego dnia!
Całusy, Lady Spark
[1] Opis pochodzi z okładki książki
Ze Sparksem mam problem, dwie książki pokochałam, dwie totalnie mnie odrzuciły, i nie wiem już czy go lubię,czy nie?:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Mam dokładnie to samo! :)
UsuńChociaż mam dwie ulubione książki Sparksa to pozostałe strasznie mnie nudzą ;)
OdpowiedzUsuńJa mam ten problem, że już nie wiem czy go lubię czy też nienawidzę ;P
UsuńJa widziałam jedynie film na podstawie tej książki i nie mam jeszcze żadnego porównania. Mam jednak nadzieję, że to nadrobię. Także liczę na to, iż ja inaczej odbiorę głównych bohaterów, bo to, co mi przedstawiłaś nieco mnie przeraża. Nie lubię irytujących postaci. :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
#Ivy z Bluszczowych Recenzji
Film uwielbiam i ryczę za każdym razem, ale książka to nuda, nuda i nuda
UsuńCzytałam w oryginale i jakoś bardziej mi się podobała niż w polskiej wersji. Generalnie Sparks jest jak na mój gust za słodki, ale akurat te książkę lubię;)
OdpowiedzUsuńMoże to po prostu wina tłumaczenia ;)
UsuńNie czytałam. :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie nic nie tracisz ;)
UsuńJuż dawno czytałam tę książkę, ale pamiętam że film mnie nie zachwycił. Ja miałam podobne odczucia w przypadku "Pamiętnika" Sparksa. Film jest o niebo lepszy od książki.
OdpowiedzUsuń"Pamiętnika" jeszcze nie oglądałam, ale mam w planach :). Dalszych, bo dalszych, ale mam :)
UsuńOglądałam film dawno temu, książka dopiero przede mną, ale z chęcią ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńDaj znać, jakie będziesz miała wrażenia ;)
UsuńCzasami cienkie książki czyta się dłużej niż największe cegły :) Widać, że czegoś zabrakło, może to irytujące kreacje bohaterów zniechęcały do lektury? Chętnie się kiedyś przekonam. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńCzytasz na własne ryzyko! Ja nie polecam ;P
UsuńMnie też bardziej podobał się film, jednak książkę czytało mi się szybko, łatwo i przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
No mnie nie i to mnie rani :(
UsuńWidziałam tylko film na podstawie tej książki :) i muszę powiedzieć, że mnie bardzo wzruszył :)
OdpowiedzUsuńMnie też! Ale książka jest słaba :(
UsuńAleś mnie wystraszyła. Mam jego wszystkie ksiażki w domu i naprawdę uwielbiam gościa i to, co do tej pory przeczytałam jego autorstwa. Może oprócz Pamietnika. I mam jednak nadzieję, że jak sięgnę po Jesienną miłość to przypadnie mi do gustu bardziej niż tobie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read
W takim układzie trzymam za to kciuki! Może po prostu ja jestem smoczycą bez serca ;)
UsuńO przepraszam! W tej naszej kreatywno-alternarywnowej rodzinie to ja jestem smoczycą bez serca!
UsuńNa ciebie nie ma określenia! Ja jestem smoczycą! ;P
UsuńNa Szkole uczuć płakałam przy każdym seansie, za to do książki nigdy się nie zabrałam i jak teraz czytam, to chyba i dobrze się stało. ;)
OdpowiedzUsuń