czwartek, 13 października 2016

314. Quick tym razem nie na medal!

AUTOR: Matthew Quick
TYTUŁ ORYGINALNY: Boy 21
SERIA: Moondrive
TŁUMACZ: Joanna Dziubińska
ROK WYDANIA: 2014
WYDAWNICTWO: Otwarte

OPIS
Finley niewiele mówi. Odzywa się tylko wtedy, gdy musi. Kocha dwie rzeczy. Pierwsza z nich to koszykówka – jest rozgrywającym w szkolnej drużynie. Druga natomiast – patrzenie w gwiazdy z Erin. Obie pozwalają mu zapomnieć o problemach, od których stara się uciec. Pewnego dnia trener zwraca się do niego z nietypową prośbą. [1]

RECENZJA
Jak do tej pory nie miałam żadnych zastrzeżeń do twórczości Matthew Quiclk’a. Wszystkie jego pozycje, z którymi miałam przyjemność się zapoznać oczarowały mnie. Miałam nadzieję, że również z Niezbędnikiem obserwatorów gwiazd będzie podobnie. Niestety, chyba miałam co do książki zbyt duże oczekiwania ponieważ historia  Finley’a w ogóle do mnie nie przemówiła.

Koszykówka jest dla Finley’a wszystkim. Grając w szkolnej drużynie ma nadzieję, że nowy rok szkolny będzie dla niego przełomowy i dobrą postawą w trakcie meczu zapewni sobie „bilet” do lepszego życia, z dala od miasta, w którym czekałaby go przyszłość bez żadnych perspektyw. W jego postanowieniu mocno wspiera go Erin, jego dziewczyna. Mimo zupełnie innych charakterów tworzą udany związek. Każdy ich dzień to godziny ciężkich treningów… aż pewnego dnia trener zwraca się do Finley’a z nietypową prośbą -musi pomóc pewnemu chłopakowi odnaleźć się w szkole. Niby nic wielkiego, ale nowy towarzysz głównego bohatera nie jest zwyczajnym nastolatkiem - upiera się, że pochodzi z innej planety i nazywa się Numer 21. 

Jestem w kropce.  Z jednej strony historia nie jest zła - pokazuje jak traumatyczne wydarzenia wpływają na psychikę młodych ludzi, a jednocześnie uczy, że przyjaźń pozwala przetrwać każdą burzę – z drugiej zaś jakoś nie mogłam się w niej odnaleźć. Nie porwała mnie na tyle, żebym nie mogła się od niej oderwać. Przez większość lektury akcja toczy się nieśpiesznie, żeby bliżej końca od razu wrzucić szósty bieg. Jak większość młodzieżówek, również i tutaj znajdziemy taki mały misz-masz – troszkę obyczajówki, troszkę romansu, troszkę poważniejszych tematów. Niemniej jednak sam schemat prowadzenia powieści zbliżony był do „Prawie, jak gwiazda rocka”. Ja czułam się zdeczka rozczarowana.

Jak do tej pory bardzo podobał mi się sposób kreowania przez autora bohaterów, tymczasem Finley był dla mnie jakiś taki… mdły. Nie mogłam wzbudzić w sobie nawet krzty sympatii dla niego. Rozumiem trudne dzieciństwo, nieciekawa sytuacja w domu, problemy w szkole, ale nie mogłam pozbyć się uczucia, że momentami nasz główny bohater zachowywał się jak frajer. Już Erin była zdecydowanie bardziej męska niż jej chłopak. Natomiast czytając o Numerze 21, nie mogłam pozbyć się wrażenia, że to taki Prot z K-Pax’a.

Został nam już tylko język i tutaj muszę po raz kolejny się powtórzyć - bardzo przypadł mi do gustu warsztat autora i mam wrażenie, że to najmocniejsza strona jego twórczości.

Czuję się zawiedziona.  Na cztery przeczytane książki Quicka Niezbędnik obserwatorów gwiazd wypadł najsłabiej. Sama nie wiem co mnie konkretnie zniechęciło – czy bohaterowie, którym trochę zabrakło wyraźniejszych rysów, czy sama historia, której niestety nie kupiłam. Co prawda warsztat autora nadal mnie zadziwia, ale w tym przypadku to jednak zdecydowanie za mało.

„Czujesz czasem, jakbyś nie był wewnątrz tą samą osobą, którą jesteś na zewnątrz?” ~ Matthew Quick, Niezbędnik obserwatorów gwiazd, Kraków 2014,  s. 165

OCENA: 6/10


Dzień dobry,
Dodaje szybko odcinek i uciekam do pracy. Zajrzę do Was jutro, Robaczki. Buziaczki, 
Tea

10 komentarzy:

  1. okładka urocza, tytuł uroczy,chyba bym się skusiła :)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam książek autora, ale poznawanie ich zacznę od jakiegoś innego tytułu w takim razie;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam tytuł tego autora u siebie i jeszcze nie jest to jego pora ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam tytuł tego autora u siebie i jeszcze nie jest to jego pora ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Może po prostu masz przesyt pana Quicka i to dlatego? :) Czasami sama tak mam, jak przeczytam zbyt dużo książek jednego autora :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To mi wygląda na typowy przesyt, może warto zmienić klimat czytelniczy, też ostatnio musiałam ten zabieg zrobić. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie miałam dotychczas styczności z twórczością Quicka, ale planuję to zmienić :)
    Pozdrawiam!

    napolceiwsercu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Włóczący się po szkole przybysz z innej planety całkiem nieźle wpasował się w moje obecne zainteresowania - kojarzy mi się z Supermanem w wersji z "Tajemnic Smallville", który to serial pochłaniam od jakichś dwóch tygodni :D
    jak na razie nie mam nastroju na młodzieżówki, ale ta książka może się okazać dobrym pomysłem na wakacje.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hm, raczej po to nie sięgnę w takim razie. Zresztą ostatnio nie potrafię odnaleźć się w młodzieżówkach. Chyba z nich wyrosłam.

    OdpowiedzUsuń
  10. O tym tytule czytałam same zachwytowe recenzje, więc tutaj mam zupełnie inne spojrzenie na tę książkę i fajnie poczytać różne argumenty. ;) Sama jej nie czytałam i ogólnie jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z twórczością tego autora, ale chyba jeśli będę zaczynała, to od tej nowo wydanej u nas książki. ;)

    OdpowiedzUsuń