sobota, 13 lutego 2016

213. Luźna Sobota: Tea Tag Lady Spark

Z racji tego, że kolejna Luźna Sobota nastała to postanowiłam Wam przedstawić tag do którego nominowałam nie Tea.
Ladies and Gentlemen! Panie i Panowie! 
Herbaciane nagrody zostały rozdane, więc zapoznajcie się z tym kto zajął pierwsze miejsca w poszczególnych nominacjach. Pamiętajcie, że zwycięzca mógłbyć tylko jeden. Gotowi?  No to czytajcie! 

Czarna herbata, czyli mój ulubiony klasyk. 
Cóż mogę rzecz „Ania z Zielonego Wzgórza” to była moja pierwsza myśl. Cała seria ogólnie kojarzy mi się z dzieciństwem i cudownymi wakacjami.W zasadzie to jestem od niej uzależniona. Och, gdy czytam zawsze czuję się jak dziecko. Kochana i wierna Ania Shirley. 

Zielona herbata, czyli książka tak nudna, że przy jej czytaniu zasnęłam.
W zasadzie to nie pijam zielonych herbat, bo nie lubię. I zupełnie nie wiem jaką książkę tu wrzucić. Hmmm… „Nieodparta siła” Danielle Steel. Tak to zdecydowanie nudna pozycja. Gdyby była grubsza to rzuciłabym w kąt nieprzeczytaną.

Czerwona herbata pu-ehr, czyli książka, w której bohaterowie ciągle się przemieszczają.
Czerwoną lubię, zdecydowanie lubię. I tu przychodzi mi na myśl seria o Robercie Langdonie, ale w zasadzie tylko „Inferno”. Chociaż i w „Aniołach i Demonach” oraz „Kodzie Leonarda da Vinci” Robercik też co chwila zmieniał swoje miejsce pobytu.

Herbata oolong, czyli książka, której poświęca się zbyt mało uwagi.
Szczerze? To „System”. Nie wiem zupełnie czemu w Polsce nie było bumu na tę pozycję. Serio. Uważam, że to kawał dobrej literatury. Ale film raczej sobie odpuście. Zdecydowanie nie wart zachodu.

Biała herbata, czyli książka niezasłużenie popularna.
„Nie oddam dzieci!” Katarzyny Michalak. Przede wszystkim to coś kompletnie nie powinno zostać wydane. Zdecydowanie nie.

Herbata yerba mate, czyli książka, przy której trzeba przebrnąć przez pierwsze rozdziały, aby akcja się rozwinęła.
„Przeminęło z wiatrem”, jeśli mowa tu o jakiejkolwiek akcji, ale pierwsze kilkadziesiąt stron to istna droga przez mękę. Potem za to czysta przyjemnośc klasyki literatury. Och ten Rhett.

Iced tea, czyli książka, która zmroziła mi krew w żyłach.

Kolejny raz „System”. Uwierzcie mi, że kilka razy mnie zemdliło i zaczynałam się bać ciemności w wieku dwudziestu trzech lat! 

Rozlana herbata, czyli kogo taguję: 
A kto chce niech przyłączy się do zabawy, a jak nie to trudno :). 

A teraz zapraszam Was na after party z dobrą książką. Wymagane wygodne stroje i oczywiście świetny humor. 
Trzymajcie się zdrowo! 
Lady Spark 

14 komentarzy:

  1. Ania z Shirley tuż obok Puchatka to książki mojego dzieciństwa :) do dziś pamiętam poszukiwanie kolejnych części po lokalnych księgarniach. Co do "Nie Oddam Ci Dzieci". Szczerze mówiąc pierwszy raz spotykam się z tak silną krytyką tej książki. "Przeminęło z Wiatrem" jeszcze nie czytałam, ale zdecydowanie mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania jest cudowna! :D
      "Nie oddam dzieci" to kompletna pomyłka literacka.
      Polecam "Przeminęło z wiatrem" :)

      Usuń
  2. Wspaniały tag! :) Mam podobnie z Anią <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam wszystkie książki o Ani i czytałam je po 15 razy,eh,cudowne historie:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też czytałam wiele raz. Nawet nie pamiętam już ile razy :)

      Usuń
  4. Biała herbata, czyli książka niezasłużenie popularna - ZGADZAM SIĘ Z TWOIM WYBOREM W 100%!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu ja zapomniałam o Inferno podczas układania swojego tagu?--,

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja przyznaję, że żadnej z tych książek nie przeczytałam. O zgrozo!

    OdpowiedzUsuń
  7. Z ulubionym klasykiem w pełni się zgadzam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie jestem w stanie policzyć, ile razy czytałam "Anię..." :)
    "Inferno" było chyba najbardziej przebieganą książką całego cyklu... Na dobra sprawę nawet nie pamiętam wszystkich miejsc, do których zawitali bohaterowie.
    "Przeminęło z wiatrem" uwielbiam, nie odczułam braku akcji :D

    Na "System" ciągle poluję...

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń