czwartek, 4 lutego 2016

209. „I powiozą mnie windą do nieba…”

AUTOR: Katarzyna Berenika Miszczuk 
CYKL: Wiktoria Biankowska
TOM: Drugi
ROK WYDANIA: 2011
WYDAWNICTWO: W.A.B.

OPIS
W życiu Wiktorii ponownie zjawia się przystojny diabeł. Rozbija jej związek z Piotrem i ma nietypową prośbę - chce odzyskać swoje anielskie skrzydła. Czy dziewczynie uda się zwrócić złotookiemu Belethowi marzenia? Przed Wiktorią stają naprawdę trudne wybory - bo z jednej strony zabiegający o jej miłość śmiertelnik, a z drugiej... no właśnie, diabelnie przystojny upadły anioł. W dodatku akcja przeniesie się do nieba. A tam pojawią się kolejni bohaterowie - zabawne putta, podstępny Moroni, rodzice Wiktorii i oczywiście syn szefa, jeżdżący najnowszym maserati... [1]

RECENZJA
Po bardzo słabej pierwszej części cyklu o Wiktorii Biankowskiej naszedł czas na zapoznanie się z kolejnym tomem jej przygód. Przyznam się szczerze, że zasiadając do czytania książki „Ja, anielica” miałam tylko jedno marzenie – abym tym razem przynajmniej troszeczkę mniej się irytowała. Po lekturze śmiało mogę powiedzieć, że w porównaniu do  Ja, diablica druga część wypada ociupinkę lepiej, chociaż szału nadal nie ma. 

Wiktoria wiedzie spokojne, nieświadome życie na Ziemi u boku Piotrka, który w tym momencie jest całym jej światem. Dzięki wyrokowi Lucyfera i Gabriela z pamięci Biankowskiej wymazane zostały wszystkie wspomnienia związane z jej diabolicznym „wcieleniem”. Mimo tego, że Wiki zapomniała o Piekle, Piekło nie zapomniało o niej, a konkretniej pewien przystojny i nieokrzesany diabeł o imieniu Beleth. Dzięki sieci intryg i układów zawieranych przez zaświaty Wiktoria po raz kolejny zostaje obdarzona piekielnymi mocami, z tą tylko różnicą, że tym razem trafia do Nieba. Jeśli ktoś myśli, że czeka ją spokojne życie w Arkadii, jest w ogromnym błędzie! Biankowska również w Raju wplątuje się w niemałe kłopoty. 

Próbowałam! Naprawdę wierzcie, że próbowałam spojrzeć na książkę przychylniejszym okiem. Starałam się tak szybko nie irytować, dawać szansę bohaterom na lepsze zapoznanie się z nimi… no ale nie mogłam! Po raz kolejny szukając odpowiedzi na pytanie: „jak można taki pomysł tak sknocić?!” wychodziłam z siebie i nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. Co prawda w drugim tomie przygód niepokornej Wiki zdawało mi się, że tym razem autorka bardziej starała się skupić wszystko w jedną, spójną całość. Nie odnosiłam już wrażenia jakoby książka była stworzona z luźno połączonych ze sobą fragmentów, bez żadnego ładu i składu. Chwała Bogu za to! Również cała akcja wydawała się przebiegać spokojniej niż wcześniej, bardziej przemyślanie. Mimo tego autorka nie wyrzekła się jednak wielu sprzeczności, a cała historia wciąż była niezwykle przewidywalna i miejscami wręcz irytująco męcząca. 

Wielkiej zmiany nie ma również w języku. Styl autorki nadal jest prosty, przejrzysty i niestety przeciętny. Dłuższe opisy pojawiały się jedynie w momentach odniesienia się do pierwszego tomu cyklu, a poza tym ze świecą szukać głębszych przemyśleń bohaterów, podkreślam głębszych – rozhisteryzowanych wywodów Wiktorii kogo ma wybrać: przystojnego diabła czy czarującego Piotrusia, do tego nie zaliczam. 

Zajmijmy się naszymi bohaterami! O ile wcześniej sądziłam, że Wiktoria jest dziecinna, o tyle po książce Ja, anielica jestem już pewna, że nasza pannica jest po prostu głupia. Pomijam już fakt wymienionych wyżej „strasznistych dylematów!”, ale ponadto czytając o tym jak sama na własne życzenie pakuje się w tarapaty miałam ochotę wziąć i solidne nią potrząsnąć! Wciąż infantylna, irytująca i męcząca. Autorka książki miała jednak zupełnie inną od mojej charakterystykę tej postaci – w jej odczuciu ta jest wszechmocna, wspaniała, cudowna, po prostu najlepsza – cud, że za życia nie wynieśli jej na ołtarze! 

Muszę jeszcze przynajmniej wspomnieć o dwóch męskich postaciach. Na początku parę słów o Belethcie – zboczony, poprany, erotoman. W każdej sytuacji, w każdym momencie myśli tylko o tym, aby zaciągnąć Wiktorię do łóżka. Dwuznaczność jego wypowiedzi jest porażająca, a ja zupełnie nie mam pojęcia, o co autorce chodziło. Gdyby takie subtelne (chociaż w przypadku Beletha o subtelności mówić nie można), erotyczne podteksty zdarzały się raz na jakiś czas to byłoby jeszcze okej, ale w zbyt dużej dawce nie są zabawne a irytujące, prostackie i prymitywne. No i jeszcze szepnę dosłownie słówko o Piotrusiu – mdły, mało interesujący i trochę zagubiony we własnym świecie ot co! 

Przyznam się szczerze, że przez chwilę pomyślałam, żeby dać książce 4. Mimo tych wszystkich wymienionych wad, uważam, że Ja, anielica jest ociupinkę lepszą lekturą od pierwszego tomu serii - przez pewien czas historii denerwującego diabła w ogóle nie było, a na dodatek nadal bardzo szybko się ją czyta. Już byłam pewna, że czwórka będzie odpowiednia – w zakończeniu nawet fajna akcja, wszystko okej, i wtedy autorka daje ni z gruchy ni z pietruchy jeden z tych swoich dwuznacznych tekstów, no i umarł w butach! Trzy! Trzy i ani stopnia wyżej! 

„Ciekawość to pierwszy stopień do Piekła. Czy może jednak zaszkodzić, kiedy w tym Piekle już się było?” ~ Katarzyna Berenika Miszczuk; Ja, anielica; Warszawa 2011; s.204

OCENA: 3/10


Zostało mi jeszcze nieco ponad 24 godziny i wreszcie będę miała wolne! Już nie mogę się doczekać! Z tego miejsca chciałabym Was również zaprosić na nowy, książkowy filmik na kanale Lady Spark!

Pozdrawiam,
Tea


[1] Opis pochodzi ze strony lubimyczytac.pl

16 komentarzy:

  1. Chyba nie dla mnie ta książka mówiąc tak całkiem szczerze:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że naprawdę nic nie tracisz ;)

      Usuń
  2. Albo mi się zdaje, albo ostatnio trafiasz na same słabe książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początek był bardzo słaby, ale potem miałam bardzo dobrą serię ;) Teraz zaczęłam Sienkiewicza i jestem ciekawa jak odbiorę "Rodzinę Połanieckich" ;)

      Usuń
  3. Eh, znam ten ból, gdy bardzo starasz się polubić jakąś książkę, ale za CHINY się nie da!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Naprawdę nie mogłam jej polubić :(

      Usuń
  4. Nie, nie i jeszcze raz nie!
    To nie jest pozycja dla mnie ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że nie przypadłaby Ci do gustu ;)

      Usuń
  5. Już sam widok okładki mnie zniechęca.
    W dodatku strasznie zajeżdża mi "Zmierzchem"... Edward? Czy może Jacob? Diabeł, czy może śmiertelnik? No błagam...
    Tej pozycji mówię stanowcze: nigdy w życiu!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W mojej subiektywnej ocenie, nic nie tracisz ;)

      Usuń
  6. To raczej się nie skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę próbowała wpływać na zmianę Twojej decyzji ;)

      Usuń
  7. Czytałam i nawet mi się podobała. Chociaż pamiętam, że była dużo gorsza od tomu 1 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie pod względem uporządkowania, było ociupinkę lepsza niż pierwsza, chociaż nadal pozostaje słaba ;)

      Usuń
  8. Słyszałam o tym cyklu, ale to nie moja bajka.

    OdpowiedzUsuń