czwartek, 7 stycznia 2016

197. „Jędruś, jam ran Twych niegodna całować”

AUTOR: Henryk Sienkiewicz
CYKL: Trylogia Sienkiewicza
TOM: Drugi
SERIA: Złota Seria
ROK WYDANIA: 2000
WYDAWNICTWO: Zielona Sowa

OPIS
Rok 1655, w granice Rzeczpospolitej wkracza olbrzymia armia szwedzka. Polacy zapamiętają ten najazd jako „potop szwedzki”. Mnożą się zdrady - ulega szlachta pospolitego ruszenia pod Ujściem, Janusz Radziwiłł poddaje Litwę Szwedom. Ostoją Polaków staje się Częstochowa, w której obronie niebagatelną rolę odegra Andrzej Kmicic. Bohaterskimi czynami za wszelką cenę będzie chciał odzyskać dobra imię polskiego szlachcica. [1]

RECENZJA
Po pierwszej części trylogii Sienkiewicza, moim następnym krokiem było oczywiście zapoznanie się z kolejnymi tomami historii. Co prawda Potop czytałam w liceum, ale z racji tego, że już wówczas powieść niezmiernie mi się podobała, postanowiłam jeszcze raz wrócić do lektury. Na moje nieszczęście czytanie drugiej odsłony cyklu zeszło się w czasie z dosyć przykrymi okolicznościami, dlatego też zapoznanie się z całą, liczącą ponad 850 stron książką, zajęło mi dosyć sporo czasu. Niemnie jednak, już w tym miejscu mogę wszystkich zapewnić, że jeszcze nie raz do Potopu, jak i pewnie całej trylogii, wrócę. 

Rzeczpospolita po raz kolejny stoi nad przepaścią. Mimo zwycięstwa nad Kozakami, nad głowami Polaków ponownie zawisa widmo straszliwej wojny, tym razem ze Szwedami. Tylko zgoda i jedność może pomóc narodowi przetrwać ten trudny czas, tymczasem Radziwiłłowie, niegdyś wielkie persony, teraz zwiedzeni własnym bezpieczeństwem podnoszą rękę na ojczyznę dosłownie zaprzedając ją wrogowi. Wśród całej tej wrzawy żołnierski los wiedzie Andrzej Kmicic – człowiek gwałtowny i porywczy. Zakochany po uszy w wnuczce dawnego przyjaciela rodziny zrobi wszystko, aby doprowadzić ukochaną pod ołtarz. Niestety, w swojej impulsywności jest czasem, aż zanadto ufny. Jedna przysięga złożona niewłaściwej osobie kosztuje go bardzo wiele – dobre imię, honor i przede wszystkim szacunek i sympatię Oleńki. 

Już od pierwszych rozdziałów Potopu miałam wrażenie, że w przeciwieństwie do Ogniem i mieczem, znajdę tutaj więcej opisów wojen, żołnierskich potyczek, czy intryg. Wszystkie moje przypuszczenia sprawdziły się, z czego ja osobiście bardzo się cieszę! Opisy strasznych bitew i rozlewu krwi nigdy jakoś zbytnio nie ruszają mojego niewieściego serca, co tylko utwierdza mnie w fakcie, że kompletnie nie wiem co w moim organizmie pompuje błękitną krew (:D). A tak całkiem serio, uwielbiam czytać o przebiegach zażartych rywalizacji – te zdecydowanie bardziej przemawiają za mną niż ckliwe i dramatyczne monologi bohaterów
Henryk Sienkiewicz, podobnie jak w pierwszej części trylogii, zastosował w Potopie motyw porwania głównej bohaterki. Swoją drogą kiedyś rozmawiałam na ten temat z moją koleżanką, studentką polonistyki, i ta stwierdziła, że takie poprowadzenie akcji jest pewnego rodzaju „wizytówką” autora. Wszystko wskazuje na to, że tak właśnie jest. Niemniej jednak, takie powielenie motywu wcale mi nie przeszkadzało. 

Pisząc recenzję nie można nie wspomnieć o tym, że Potop, tak samo jak Ogniem i mieczem zostało napisane ku pokrzepieniu serc. Nikogo więc nie zdziwi, że w książce patriotyczny wydźwięk wręcz wylewa się z kart. Pomijam już sam fakt, mieszania rzeczywistości z fikcją literacką. Najważniejsze, jest to, że czytając powieść Henryka Sienkiewicza nie sposób nie poddać się chwili refleksji. Tutaj miłość do ojczyzny jest najważniejszą wartością i tak przerzucając kolejne karty historii człowiek oddaje się zadumie – większość bohaterów stawiali wszystko na jednej szali – albo zwycięstwo dla ojczyzny, albo śmierć za nią. Patriotyzm w każdym calu. Niemniej jednak nie można równie oprzeć się myślom, że ówczesny obraz społeczeństwa - gdzie dostrzec można było obok siebie patriotów ponad wszystko, zakłamanych sprzedawczyków, tchórzów, inteligentów i hipokrytów – jest doskonale znany z bardzo niedawnej historii zarówno tej światowej, jak i naszej podwórkowej, polskiej. No, ale na żadne polityczne tematy schodzić nie będziemy! Wracamy do książki!

Oczywiście w lekturze nie obejdzie się również bez wątki miłosnego. Na szczęście jednak nie jest od wysunięty na piedestał i tworzy raczej sympatyczne tło do ważniejszych wydarzeń. 

Andrzej Kmicic jest raptusem, cholerykiem i przez większość powieści to, co ma na wątrobie ma również na języku. Mimo tego, że nie należał do świętoszków, a czasem ja sama wątpiłam w racjonalność jego rozumowania to mimo wszystko był on zdecydowanie moim numerem jeden Potopu. W przeciwieństwie do idealnego Jana Skrzetuskiego w Ogniem i mieczem, Kmicic wydawał mi się być zdecydowanie bardziej ludzki – targany wątpliwościami, czasem nieumiejący wybrać właściwej drogi, popełniający błędy. Jego postać, w moim mniemaniu, została zdecydowanie bardziej dopracowana i doszlifowana niż wyżej już wymieniony Skrzetuski. 

Również Aleksandra Billewiczówna, ku mojej ogromnej radości, była zupełnie inna niż Helena z pierwszej części! Może miejscami zbyt praworządna, ale mimo wszystko mająca w sobie jakąś nutkę zacięcia – posiadająca taki niewielki pazurek, który dodawał jej trochę charakterku. Naprawdę – nie taka Oleńka straszna i irytująca, jakby ją malowali.

Na sam koniec został nam oczywiście język. Przy okazji recenzji Ogniem i mieczem zwróciłam uwagę na trudności, jakie sprawiało mi przestawienie się na staropolską mowę. Podczas czytania drugiego tomu trylogii miałam wrażenie, że język jest znacznie bardziej przystępniejszy, ale być może po lekturze pierwszej części mogłam już się z nim jako tako oswoić i nie sprawiał mi on zbyt dużych kłopotów.

Książki ze Złotej Serii mają niestety w sobie jedną wadę – wydawca chyba zupełnie nie pomyślał o większej interlinii! Drobny druczek w połączeniu z niewielkimi odstępami pomiędzy linijkami, były dla moich oczu prawdziwą męczarnią.

Resumując, po ponownej lekturze Potopu jestem niezmiernie szczęśliwa, że ponownie zapoznałam się z tym konkretnym tytułem. Podobnie jak kilka ładnych lat temu, tak samo i teraz zaznajomienie się z historią traktowałam jako frajdę! W moim mniemaniu Potop jest zdecydowanie lepiej skonstruowaną i poprowadzoną lekturą niż Ogniem i mieczem. 

„Nie mogła sobie darować, iż go kochała, a zarazem nie mogła go zapomnieć, nienawidząc.” ~ Henryk Sienkiewicz, Potop, Kraków 2000, s. 730

OCENA: 9/10


Witam! Moja pierwsza recenzja w Nowym Roku!  Mam nadzieję, że z kolejnymi tez pójdzie z górki. Pozdrawiam, Tea

[1] Opis pochodzi ze strony Wydawnictwa GREG

14 komentarzy:

  1. Już wcześniej wspominałam, że nie miałam jeszcze takiej czytelniczej styczności z tą trylogią (chociaż stoi ona na półce naprzeciw mnie w bardzo ładnym wydaniu), ale minie jeszcze trochę czasu, aż się przełamię. Cała ja. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W przyszłości. Bliższej niż dalszej, ale jednak przyszłości przeczytam :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Trylogię mam zaliczoną, ale cóż, wielką fanką nie jestem. Może dlatego,że tropiłam nieścisłości historyczne głównie :)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podeszłam do tego jako do lektury ku pokrzepieniu serc :D Ale fakt faktem, że parę nieścisłości by się znalazło ;)

      Usuń
  4. Nie jestem fanką Sienkiewicza... Za to uważam, że Orzeszkowa jest całkiem niezła :). Sienkiewicz zniechęcił mnie do siebie już zupełnie po "Bez dogmatu", a za jego dziełami historycznymi nigdy nie przepadałam. Cieszę się, ze Tobie się za to podobało i spędziłaś miłe chwile z Kmicicem ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W liceum męczyłam się strasznie z tymi wszystkimi opisami w "Nad Niemnem", niemniej jednak planuję do lektury wrócić raz jeszcze i zobaczyć czy odniosę podobne wrażenia ;)

      A "Bez dogmatu" mam na razie w planach ;)

      Bardzo miłe chwile, naprawdę! :D

      Usuń
  5. U mnie w szkole nauczycielka zapomniała z nami omówić " Potop" i wszyscy się bali ,że będzie na maturze :)
    Z powieści Sienkiewicza najbardziej lubię " Quo vadis".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo "Quo Vadis" lubię i w niedalekiej przyszłości jeszcze raz po książkę sięgnę! :)

      Usuń
  6. Niestety, "Krzyżacy" odrzucili mnie od Sienkiewicza na baaardzo długo czas :P
    Buziaki!
    BOOKBLOG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja "Krzyżaków" nawet miło wspominam :D Ale za to "Lalkę" najchętniej wyrzuciłabym ze spisu szkolnych lektur :D

      Usuń
  7. Ambitnie zaczynasz ten rok :) muszę kiedyś wziąć się za książki Sienkiewicza :) Bo to tak nie wypada ich nie znać dokładnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ambitnie tylko recenzjami :D Czytelniczo rok zaczęłam mniej ambitniej, no i niestety rezultaty tego są - kończę (na szczęście!) serię bardzo słabą w moim odczuciu :(

      Usuń