czwartek, 31 grudnia 2015

194. Kolejny rok dobiegł końca, czyli podsumowanie roku 2015 na KA.

Dziś ostatni dzień w roku, więc zapraszamy na małe podsumowanie tego co działo się na Kreatywnej Alternatywie! 


TOP 5: Najlepsze książki 2015:
1.     „Przeminęło z wiatrem” Margaret Mitchell
W sumie to lekkie zaskoczenie, bo początek tej książki nie zapowiadał tego co dostałam. Wspaniała powieść podczas, której miałam przyśpieszone bicie serca. Scarlett była irytująca i samolubna, za to całą powieść ratował Rhett. Wspaniała powieść! Nic dziwnego, że zalicza się do klasyki literatury.
2.     "Love, Rosie" Cecelia Ahern
Początkowo podchodziłam bardzo sceptycznie do tej książki, bo taka rozreklamowana, cały internetowy świat o niej pisał… i jak się okazało słusznie! Dla mnie ma szczególne znaczenie, bo przypomina mi mój pewien okres w życiu. Z tym, że zakończenie jest zdecydowanie inne. Podobała mi się.
3.     „Musiałam umrzeć” Marina Achmedowa
Początkowo nie chciałam kupić tej książki, ale widując wszędzie jej zdjęcia, zapowiedzi postanowiłam skupić się na opisie i doszłam do wniosku, że muszę ją mieć. Wciągnęła mnie, a z racji skończonych przeze mnie studiów pozwoliła mi trochę lepiej zrozumieć zachowanie pewnej grupy religijnej.
4.     „System” Tom Rob Smith
Ogólnie to uwielbiam książki, które dzieją się w przeszłości. Nie mam ulubionego okresu, ale komunizm w ZSRR to temat, który przy pisaniu pracy magisterskiej bardzo mocno mnie zainteresował. Mama książkę wypatrzyła i zdecydowanie muszę przyznać, że tym razem to był dobry wybór.
5.     „Ostatnia piosenka” Nicolas Sparks
Po „Jesiennej miłości” nie byłam pewna czy cokolwiek Sparksa przypadnie mi do gustu. Jednak „Ostatnia piosenka” zdecydowanie lepiej nastawiła mnie do powieści autora. Myślę, że po kolejne sięgnę z pewną porcją oczekiwań i wymagań.

TOP 5: Najgorsze książki 2015:
1.     „Pocztówki prosto z serca” Ella Griffin
Nudno i mdło. Nic się nie działo. Dosłownie nic. Bohaterowie irytujący, infantylni i tacy kompletnie bez życia. Bezapelacyjnie najgorsza książka w roku 2015.
2.     "Nieodparta siła" Danielle Steel
Książki Steel to mają być typowe romansidła i takie są, ale w tej książce problem był jeden: nuda. Było okropnie bezpłciowo. Całe szczęście, że to było krótkie, bo w innym wypadku pewnie umarłabym czytając.
3.     "Nie oddam dzieci!" Katarzyna Michalak
Tyle zachwytów! Tyle poematów! A tu taki klops! Podobno książki z Czarnym Kotem tej autorki są najlepsze w jej dorobku. Śmiem podważyć tę tezę. „Nie oddam dzieci!” to koszmarna powieść. Akcja pędzi jak szalona, a tytuł wcale nie oddaje całej fabuły. Boję się myśleć o kolejnych książkach tej autorki, które czekają na moich półkach.
4.     "Zaginiony symbol" Dan Brown
Krwawi me serce. Uwielbiam Browna i jego styl, ale „Zaginiony symbol” to kompletnie przegadana książka. Można było ją zrobić krótszą i zdecydowanie ciekawszą. Po prostu no nie!
5.     "19 razy Katherine" John Green
Nie wiedziałam czy czytam podręcznik matematyki czy powieść dla nastolatków. Nie rozumiałam sensu tej książki. I cały czas się zastanawiałam czy to przypadkiem nie jest wstęp do autobiografii autora. W końcu sam został rzucony przez kobiety prawie pięćdziesiąt razy. Zasłużone miejsce w tym niechlubnym notowaniu.

Wyzwania książkowe 2015:
Brałam udział w dwóch: 52 książki w 12 miesięcy, które ja zamieniłam sobie na 60 książek w 12 miesięcy i jestem trochę zawiedziona, bo brakło mi jednej książki. Jednej! Jednak źle też nie jest, bo podobny wynik uzyskałam w poprzednim roku. Drugie to „Przeczytam tyle ile mam wzrostu” i tu brakło mi dwóch milimetrów. Mierzę sobie 170 centymetrów, a moje książki mierzą 169 centymetry i 8 milimetrów. Uznaję je za spełnione. W końcu ktoś chce się kłócić o dwa milimetry? No miejcie litość! (W liście wyzwania brakuje ostatniej książki, którą czytam, ale zostanie ona tam dopisana dziś wieczorem, bo powinnam ją skończyć dlatego została uwzględniona. Mowa o "Żonie oficera")

Liczba przeczytanych stron: 25779

Wyzwania książkowe 2016:
Podobnie jak w tym roku podejmuję tylko dwa wyzwania: 60 książek (zmienione z 52 książek) oraz Przeczytam tyle ile mam wzrostu. O postępach w obu postanowieniach będę Was na bieżąco informować w zakładce „Wyzwania Lady Spark”.

TOP 5: Najlepsze książki 2015:
1. „Potop” Henryk Sienkiewicz
Nieprawdopodobne? A jednak! W mijającym roku to właśnie „Potop” stał się najlepszą przeczytaną przeze mnie książką? Dlaczego? Po pierwsze bardzo lubię takie powieści historyczne. Po drugie – nie przerażają mnie duże cegły. Po trzecie – uważam, że w drugim tomie trylogii Sienkiewicza praktycznie niczego nie zabrakło. Tegoroczne czytanie „Potopu” było moim drugim spotkaniem z tym konkretnym tytułem i miałam wrażenie, że tym razem książka jeszcze bardziej przypadła mi do gustu!
2. "Efekt Lucyfera. Dlaczego dobrzy ludzie czynią zło?" Philip Zimbardo
Książka jest naprawdę dobra i powinna zaciekawić każdego, nie tylko studentów kierunków, które mają w sobie elementy psychologii. Bo to przecież naprawdę fascynujące jak ten cały sytuacyjny mechanizm się kręci. Jak trafnie twierdzi Zimbardo – słysząc o jakiś okropnych zbrodniach zastanawiamy się jak ktoś mógł się posunąć do czegoś takiego, jednocześnie zupełnie nie myśląc o tym jak my zachowalibyśmy się na jego miejscu, podani takim wpływom, którym on uległ.
3. „Wołanie kukułki” Robert Galbraith
„Wołanie Kukułki” to naprawdę dobrze skonstruowany kryminał, który przedstawia londyński świat gwiazd – w świetle jupiterów, ze szpiegującymi wszędzie paparazzi, celebryci zmuszeni są przyodziewać maski, zgodne z upodobaniami tłumu. Robert Galbraith idealnie przekazał nam realia codziennego życia sławnych ludzi, a przy okazji zapoznał z postacią nietuzinkowego detektywa.
4. „Chłopiec w pasiastej piżamie” John Boyne
„Chłopiec w pasiastej piżamie” jest lekturą godną polecenia. Chociaż nie mam tutaj dosłownych opisów strasznych zbrodni dokonywanych podczas II wojny światowej, to jednak w swojej naiwności historia Bruno oraz Szmula porusza i przeraża.
5. „Worek kości” Stephen King
Lektura, przynajmniej w moim odczuciu, nie może być traktowany jako rasowy horror. Ta książka ma nie tyle straszyć, co ukazać, że tak naprawdę najbardziej możemy obawiać się bestii, które drzemią w nas samych. To nie nadprzyrodzonych mocnych powinniśmy się bać, a tego do czego tak naprawdę jest zdolny drugi człowiek – do jakich okropieństw jest w stanie się posunąć z czysto egoistycznych powódek. Nie ma osób kryształowych, ale są tacy, którzy nie zasługują na miano ludzi.

TOP 5: Najgorsze książki 2015:
1. „Kołysanka polskich dziewcząt” Dagmara Dominczyk
Tutaj to miałam prawdziwe pole do popisu! Mam jakieś dziwne wrażenie, że w tym roku trafiłam na bardzo dużo bardzo złych książek. Po głębszym namyślę, stwierdziłam, że najgorszą lekturą z najgorszych w tym roku była „Kołysanka polskich dziewcząt”. Straszna, koszmarna, zapchana tyloma niepotrzebnymi wulgaryzmami. Przekleństwo przewija się bez mała w każdym dialogu i w co drugim opisie – czasem nawet nie pasują one do danej sytuacji, ale pani Dagmara chyba tak nie uważała. Przez taki a nie inny styl książka powinna nazywać się – Kołysanka polskich patoli, bo naprawdę przedstawiony w lekturze obraz polskiego społeczeństwa to sam alkoholizm, narkomania, ciągłe libacje i zubożony słownik. Masakra!
2. "Namiestniczka. Księga II" Wiera Szkolnikowa
Książka fatalna pod każdym względem – brak akcji, brak ciekawych postaci, brak jakichkolwiek innych emocji oprócz irytacji i nawet dialogi tak sztuczne jak zupka chińska w proszku!
3. "Kobieta z bursztynowym amuletem" Heidi Rehn
Będąc „okładkową blacharą” sama siebie skazałam na tyle stron ciągłej irytacji! Książka banalna i fatalna! Oprócz okładki nic nie zdołało mnie zaciekawić. Cóż, oby jak najmniej takich lektur w przyszłym roku!
4. "Obrońca nocy" Agnieszka Lingas-Łoniewska
Książka nie miała w sobie nic co przyciągnęłoby moją uwagę! Nic, a nic! Przed napisaniem swojego zdania zerknęłam na recenzję innych na portalu LubimyCzytać i zwątpiłam w  siebie, naprawdę! To co wszyscy tak zachwalają dla mnie jest niczym innym jak gniotem, na który straciłam czas. Jestem pewna, że przez dłuży okres czasu nie zajrzę do innych książek autorki.
5. "15 blizn" - zbiór opowiadań 15 autorów
Jako miłośniczka horrorów nie mogłam się oprzeć, kiedy w bibliotece, na jednej z półek, zauważyłam „15 blizn”. Okładka, która może nie jest najpiękniejsza i nie można o niej powiedzieć, żeby była „miła” dla oka, ma w sobie coś na tyle intrygującego, że naprawdę miałam ogromną ochotę zapoznać się z wnętrzem książki. Bardzo entuzjastyczna zasiadłam do czytania… i po ponad 400 stronach mogę śmiało przyznać, że owszem opowiadania zostawiły na mnie blizny – piętnaście paskudnych, ropiejących i irytująco swędzących blizn, o których jak najszybciej chcę zapomnieć!

Wyzwania książkowe 2015:
W minionym roku uczestniczyłam w trzech wyzwaniach: 52 książki, Przeczytam tyle ile mam wzrostu oraz Wyzwanie Książkowe 2015. Niestety z różnych przyczyn nie udało mi się doprowadzić, żadnego z wyzwań do końca i jestem na siebie wściekła! Nie tak to miało wyglądać! Do zakończenia pierwszego wyzwani zabrakło mi czterech książek i tego najbardziej żałuję! O pozostałych, z racji marnego wyniku, nawet nie będę się wypowiadać! Następny rok musi być zupełnie inny

Liczba przeczytanych stron: 19 083

Wyzwania książkowe 2016:
W nadchodzącym roku nie porywam się z motyką na słońce i skupie się na dwóch wyzwaniach: 52 książkach oraz Przeczytam tyle ile mam wzrostu. O postępach w obu postanowieniach będę Was na bieżąco informować w zakładce „Wyzwania Tea”.
TOP 5: Najlepsze książki 2015:
1. "Pochłaniacz" Katarzyna Bonda
Wyczekana i mnie nie zawiodła! Dorobiłam się mnóstwa cytatów w moim kalendarzyku. Naukowe ciekawostki, kobieta powstająca z popiołów, a przy tym mająca głowę na karku. Jak tu się nie zachwycić? Oczywiście spokojna praca w banku to tylko jej mrzonki. Jej umysł jest stworzony do spraw kryminalnych. Zwłaszcza do morderstwa jako porachunków z przeszłości. Jedyny mój żal, to że muszę czekać na kolejne tomy. Właśnie od tej książki zostałam fanką Saszy Załuskiej i wsiąknęłam w jej historię. Kojarzy mi się z wakacjami, bo właśnie wtedy ją czytałam. Sami widzicie, zwycięzca mógł być tylko jeden.
2. "Pewnego dnia" Emily Giffin
Tą książkę chciałam wyróżnić za ciekawe podejście do odnajdywania rodziców przez adoptowane dziecko. Żadna tam oklepana ckliwa historyjka, żadne wpadanie sobie w objęcia i więź od pierwszego wejrzenia. Autorka, moim zdaniem, oddała bardzo realne emocje nastolatki, biologicznej matki i ojca, a także rodziców zastępczych. Dylematy przed burzeniem idealnego świata, akceptowanie prawdy i szukanie czegoś, na co szansę straciło się dawno temu. Przekrój przez relacje rodzinne pełną parą.
3. "Love, Rosie" Cecelia Ahern
Na podstawie książki powstał całkiem dobry film i nie byłam zawiedziona. Jednak i tak jestem za książką. Cieszę się bardzo, że miałam możliwość ją przeczytać. Przekrój praktycznie przez całe życie bohaterów, rozwój ich przyjaźni w miłość. Mogłam się irytować na to, jak się mijali, jak niewiele brakowało im do szczęścia. Właśnie tak jest w życiu. Jeśli czegoś sami nie powiemy, to nie ma co liczyć na domysły. W tej książce życie bohaterów poznaje się z listów, tego, co odważyli się komuś napisać.
4. "Wróć, jeśli pamiętasz" Gayle Forman
Druga część cyklu, która faktycznie bardziej podbiła moje serce. Jestem wdzięczna autorce za spojrzenie miłość od innej strony. Gdy nie wszystko się ułożyło po myśli bohaterów, wcale nie żyli długo i szczęśliwie, a wręcz się zagubili.
5. "Dziękuję za wspomnienia" Cecelia Ahern
Ta pozycja znalazła się tutaj ze względu na wspaniały cytat, który utkwił w mojej pamięci. "Prefer et obdura; dolor hic tibi proderit olim [...] Znoś i wytrwaj; ból ten przyda ci się kiedyś". Może i przekazanie wspomnień wraz z transfuzją krwi wydaje się trochę bajkowe, ale powstała wokół tego naprawdę wzruszająca historia. Dwójka ludzi dzieliła coś, zanim się poznała

TOP 5: Najgorsze książki 2015:
1. "Porwanie" Joanna Chmielewska
O tak, to pierwsza książka, która przyszła mi na myśl odnośnie tego zestawienia. Gdyby nie poczucie przyzwoitości, by zawsze kończyć rozpoczęte książki, rzuciłabym ją w diabły. Chciałam też wyjaśnienia głównej sprawy, ale szło to zrobić w mniej chaotyczny sposób. To nawet kobiety są mniej chaotyczne niż ta fabuła.
2. "Przebudzenie" Katarzyna Zyskowska-Ignaciak
Niby nic złego, a jednak jako całokształt historia wydaje się mocno naciągana. Tajemnica, która mnie zaintrygowała, znalazła dość absurdalne rozwiązanie. Bardziej się przy tym pośmiałam niż bałam. Po upływie czasu nawet nie pamiętam wątku romantycznego.
3. "Echo winy" Charlotte Link
O tak, najbardziej irytujący mnie romans dwójki bohaterów i najbardziej irytująca mnie matka. Wiem, że to nie miał być kryminał, ale dla mnie za dużo psychologii, za mało o samej sprawie ginących dziewczynek. W końcu trupy są lepsze niż irytująca główna bohaterka.
4. "Papierowe miasta" John Green
Ta pozycja wylądowała tu za słaby język. Czytałam później "Gwiazd naszych wina" i odkryłam, że autor potrafi normalnie pisać dialogi nastolatków. Może dla kogoś te wszystkie żarty, były śmiesznie, ale mnie po prostu obrzydzały teksty Bena. Zamykałam książkę i przetrawiałam fakt, czy chcę czytać dalej.
5. "Droga do Różan" Bogna Ziembicka
Niezdecydowana główna bohaterka wystarczyła, bym umieściła tutaj tą książkę. Po wspaniałych wspomnieniach przedwojennych jej opiekunki, nie miałam ochoty wracać do czasów teraźniejszych w książce. Nie pojęłam postępowania Zosi do końca i zostawiła mnie z mieszanymi uczuciami.

Liczba przeczytanych stron: 10 096

Dla mnie jest to okazja do pożegnania się z wami, jako członkini załogi Kreatywnej Alternatywy. Od jutra staję się czytelnikiem. Dziewczyny ruszają do przodu i jestem pewna, że sobie świetnie poradzą. Mogłam dzielić z wami ten świat książek, z czego niezmiernie się cieszę i za co dziękuję :) Nauczyłam się wiele, uzewnętrzniłam swoje odczucia po lekturach i już żałuję, że to koniec. Postanowiłam mierzyć siły na zamiary. Życzę wszystkim mnóstwa wspaniałych książek, które pozwolą się oderwać od świata, jeśli rzeczywistość wyda nam się nudna i nieciekawa.

Zgodnie z tym co napisała wyżej Martitta. Od jutra zostajemy na KA tylko we dwie - ja i Tea. Mamy kilka pomysłów jak urozmaicić nasze posty. Co zrobić, żeby było trochę ciekawiej. Jednak o tym dowiecie się w najbliższą sobotę. Zapraszamy! 


Przy okazji chcemy wszystkie Wam życzyć aby ten Nowy Rok 2016 był lepszy nie tylko w pozycjach książkowych, ale przede wszystkim w Waszych życiach prywatnych, obyście jak najmniej musieli mierzyć się z przeciwnościami losu. Szczęśliwego Nowego Roku! 
Życzą Lady Spark, Martitta i Tea. 

5 komentarzy:

  1. Ja to sama nie wiem jaka była moja najlepsza książka? Chyba miałabym 3 typy-Córka grabarza-Oates, Kocha,lubi,szanuje Munro i Kobieta,która przez rok nie wstawała z łóżka-Towsend. No i zapomniałam-Księgi Jakubowe :)
    A przeczytałam.... 166 książek. Kiedy? Nie wiem....
    https://sweetcruel.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow! Świetny wynik! Ja się ze swoim marnym chowam daleko w kąt! :(

      Usuń
  2. Gratuluję wyników :D Oby 2016 był jeszcze lepszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do najgorszych książek to Michalak zdecydowanie :) Dobrego Roku :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję wyników! A "Love, Rosie" rzeczywiście było świetne. No i "Przeminęło z wiatrem"... W końcu główna bohaterka bierze sprawy w swoje ręce a nie wzdycha pasywnie do facetów.
    Powodzenia w noworocznych wyzwaniach!

    Zapraszam do siebie
    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń