
AUTOR: Dan Brown
TYTUŁ ORYGINALNY: The Lost Symbol
SERIA: Robert
Langdon
TŁUMACZ: Zbigniew
Kościuk
TOM: Trzeci
ROK WYDANIA: 2010
WYDAWNICTWO: Sonia Draga/ Albatros A. Kuryłowicz
OPIS
Co zaginęło,
zostanie odnalezione…
Waszyngton.
Harvardzki specjalista od symboliki, Robert Langdon na prośbę swego przyjaciela
i mentora, Petera Solomona, ma wygłosić wykład na Kapitolu. Kiedy dociera na
miejsce, okazuje się, że na wieczór nie zaplanowano żadnego odczytu, a po
chwili na środku rotundy odkryte zostaje makabryczne znalezisko, niepokojąco
naznaczone pięcioma tajemniczymi symbolami. Jego przesłanie jest dla Langdona
oczywiste – to zaproszenie do dawno zaginionego świata skrywającego ezoteryczną
mądrość.
Kiedy okazuje
się, że Peter Solomon, filantrop i prominentny członek loży masońskiej, został
porwany, Langdon wie, że istnieje tylko jeden sposób, by ocalić przyjaciela:
przyjąć tajemnicze zaproszenie i udać się tam, gdzie zaprowadzą go zaszyfrowane
wskazówki.
A poprowadzą go
podziemnymi korytarzami do tajemnych komnat i świątyń ukrytych pod jednym z
najpotężniejszych miast świata. Skrywa ono prastare sekrety loży masońskiej i
odkrycia, których wielu wolałoby nie ujawniać. Rozpoczyna się szalona wędrówka
i wyścig z czasem, bo Langdon ma zaledwie kilka godzin na dotarcie do celu. W
przeciwnym wypadku jego przyjaciel zginie. [1]
RECENZJA
Panie Brown
pojechał pan po całości i nie piszę tego w pozytywnym kontekście.
Kompletna
przesadza, brak spójności, chaos, bałagan i ciężki język (czego do tej pory nie
mogłam autorowi zarzucić). Od razu wyczuwa się, że książka pisana była na siłę,
a sam autor chyba nie do końca wiedział, co chce nam przekazać w temacie, który
poruszał. 623 strony ciężkiego tekstu, który trzeba czytać uważnie i powoli by
go zrozumieć, a i to nie gwarantuje nam pełnego oglądu sytuacji. Jednym
zdaniem: kompletna porażka!
Pierwsze, co nam
się rzuca w oczy, gdy już ponownie powiemy do głównego bohatera: Cześć, Robert
to jego wielka naiwność i fakt, że w kłopoty pakuje się pierwszorzędnie.
Wychowany na dżentelmena i wielkiego przyjaciela zawsze chce wszystkich
ratować. Na dodatek, co daje się zauważyć autor powiela schemat, czyli akcja
trwa dwadzieścia cztery godziny, służby mundurowe kompletnie nie wierzą głównej
postaci i na dodatek on sam nie wierzy w to, co robi, bo zbyt mocno ufa temu,
co mówią książki, z których czerpał wiedzę. Możliwe, że z powodu przesytu Langdon
denerwował mnie w tej części bardzo. Jednak bardziej skłaniam się ku tezie, że
to po prostu Brown zrobił z niego w tej części osobę mocno irytująca.
Ta historia jest
dość bardzo skomplikowana i dla osób, które nie interesują się działalnością
masonerii może ona do samego końca pozostać mało zrozumiana. Zwłaszcza
końcówka. Jednak nawet nie chodzi o to. Po prostu autor uczynił z tego cegłę –
nie tylko pod względem objętości – ale również treści. Zdecydowanie najsłabsza
pozycja w dorobku pisarza. Dużo zwrotów akcji, które wcale nie wyjaśniają
nasuwających się czytelnikowi pytań. Co do schematyczności to jestem zdania, że
autor uczynił z tego swój znak rozpoznawczy, ale jedni uznają to za zaleta a
inni za wadę. Mnie to nie denerwowało tak bardzo jak to, że Brown na siłę
próbował zaciekawić mnie tym, co będzie dalej i osiągnął zupełnie odwrotny
skutek.
Nie wiem nawet,
co autor nam chciał przekazać. Wiem z pewnością, że chociaż poruszył temat
masonerii to jednak znowu udało mu się sprytnie wpleść w to wszystko Biblię.
Czy potrzebnie? Tego nie wiem, ale jestem pewna, że tej książki nie powinny
czytać osoby, które nie miały styczności z pozostałymi powieściami Browna.
Dlaczego? Bo bardzo szybko się do niego zrażą i przez to mogą nie sięgnąć
więcej, po wiele jego lepszych pozycji jak „Anioły i demony” czy „Zwodniczy
punkt”.
Na koniec chcę
dodać, że mimo tych wszystkich rzeczy, które wypisałam powyżej to pisarz
poruszył bardzo ważny wątek rodzicielstwa, który jest, co prawda mocno
przykryty wydarzeniami, które się dzieją, ale przesłanie jest jedno: dajmy
dzieciom popełniać ich własne błędy i wybierać drogi, którymi chcą się
poruszać. Owszem w pewnym momencie nie jest łatwo podjąć decyzji, że nie pomoże
się własnemu potomkowi, ale nikt nie chce być wychowywany w szklanej kuli,
gdzie wszystko ma na wyciągnięcie ręki.
„Ludzie mający władzę zawsze są zainteresowani sięgnięciem po jeszcze większą władzę." ~ Dan Brown, Zaginiony symbol, Warszawa 2010, s. 394.
OCENA: 4/10
Ogólna ocena cyklu:
1. Anioły i demony: 7
2. Kod Leonarda da Vinci: 9
3. Zaginiony symbol: 4
4. Inferno: 7
OGÓLNA OCENA: 6!
No i przygodę do Robertem Langdonem uważam za zakończoną! Zastanawiam się nad kolejną recenzją jaką Wam wrzucić. Może mi podpowiecie? Zerknijcie do lewej kolumny i podawajcie swoje typy. Chętnie je rozważę i może na coś się zdecyduję :).
Jak minęły Wam święta? Mnie dość leniwie :). Trochę u rodziny, trochę rodzina u mnie i jakoś zleciały. Dużo książek zgromadziliście pod choinką? :) Pochwalcie się czy zostały spełnione Wasze czytelnicze pragnienia :).
Całusy, Lady Spark
[1] Opis
pochodzi ze strony lubimyczytac.pl
Ja to nawet Aniółw i demonów nie czytałam... i aż mi wstyd... Aczkolwiek kiedyś może to nadrobię (w końcu)!
OdpowiedzUsuńPolecam :). Powinno ci się podobać ;)
UsuńCzytałam jedynie "Kod Leonarda..." wspominam dobrze, ale do reszty jakoś mnie nie ciągnie
OdpowiedzUsuń"Kod..." to zdecydowanie jedna z najlepszych powieści Browna ;)
Usuń"Zaginiony symbol" to rzeczywiście najsłabsza część serii, chociaż tak jak mówiłam, jak Roberta uwielbiam i mam do niego jakiś taki sentyment :D
OdpowiedzUsuńJa poproszę o recenzję "Córki Stalina" :D
Zanotuję :D i rozważę opcję :D.
UsuńCzytałam,ale jakoś mnie nie urzekła ta historia, nie wiem, Brown dla mnie jest nieco przereklamowany :)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
No, nie wszyscy muszą go kochać ;)
UsuńO rety, rety, rety. Jak możesz tak słabo oceniać moje ulubione książki? :P Tej jeszcze nie miałam okazji czytać, ale pozostałe części serii z Langdonem uwielbiam i wszystkie oceniam co najmniej na 9. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No dla mnie ta była zbyt mocno przegada ;)
UsuńLubię Browna, czytałam póki co wszystkie jego książki i nie mogę się doczekać kolejnych :) Dziwi mnie, że tak ją oceniłaś słabo :D ale fakt, akurat Zaginiony symbol do naj-najlepszych nie należy :) Inferno było super
OdpowiedzUsuńBo ja się bardzo męczyłam czytając tę książkę ;P
UsuńTej książki jeszcze nie czytałam, ale na razie chyba ją sobie odpuszczę. W planach mam "Anioły i demony" :)
OdpowiedzUsuń"Anioły i demony" są zdecydowanie lepsze i polecam :)
UsuńAnioły i demony są najlepsze z tej serii, ale i Kod mi się podobał a Inferno zaskoczył zakończeniem :)
OdpowiedzUsuńInferno jak dla mnie w pewnym momencie stało się przekombinowane ;).
UsuńWiem, że nie chcę tej książki czytać :) nie i nie :)
OdpowiedzUsuńTo nie czytaj :P :)
UsuńDo tej pozycji nie dotarłam, ale może kiedyś :) Jakoś mnie nie rwało od pierwszego wejrzenia.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego nie przeczytałam jeszcze ani Kodu, ani Symbolu. Bo wiem, że Kod jest najlepszą książką Browna a Symbol to kontynuacja, dość słaba. I tak zepsuć sobie miłą lekturę niemiłym dalszym ciągiem? :c
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/