sobota, 11 lipca 2015

146. „Pożegnania nadszedł czas…”, czyli ostatnia część Trylogii Suremu

AUTOR: Wiera Szkolnikowa
TYTUŁ ORYGINALNY: Выбор Наместницы
SERIA: Trylogia Suremu
TŁUMACZ: Rafał Dębski
TOM: Trzeci
ROK WYDANIA: 2012
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka

OPIS
Zdawać by się mogło, że w Imperium Anryjskim wreszcie nastał czas spokoju i radości. Na tronie zasiada przepowiedziany w proroctwie król-elf, a królowa właśnie urodziła mu następcę. Na pozór wszystko w państwie układa się dobrze, ale przecież gdzieś zawsze czai się nieszczęście, a rzeczywistość nader często wygląda zupełnie inaczej, niż mogłoby się wydawać. [1]

RECENZJA
Po dwóch bardzo słabych częściach Trylogii Suremu nadszedł czas na ostatnią odsłonę cyklu Wiery Szkolenikowej. Nie będę ukrywała – zasiadając do czytania trzeciej księgi Namiestniczki jedyne o czym marzyłam to skończyć ją jak najszybciej i zapomnieć, że miałam taką wątpliwą przyjemność  zapoznać się z całą serią. Pełna obaw zaczęłam zagłębiać się w lekturze… i ku mojej ogromnej ucieszę i niemałemu zaskoczeniu moja pożegnalna przygoda z trylogią Wiery Szkolenikowej okazała się zdecydowanie najlepszą, chociaż w ogólnym rozrachunku nadal wypada słabo.

Król powrócił, a królestwo przez stulecia rządzone przez kobiety znów zyskało swojego prawowitego władcę. Teraz powinno być już tylko lepiej… niestety okazuje się, że król w nosie ma los swoich poddanych – podwyższa i nakłada kolejne podatki, usuwa niewygodnych lordów, wywołuje nowe wojny i robi to wszystko bez żadnych skrupułów. Wydaje się, że gorzej być nie może, prawda? A jednak może! Otóż nowy-stary król jest Bestią, a jego pierworodny ma w przyszłości stać się Aredem – najgorszą z możliwych czarnych mocy! Pradawna przepowiednia o końcu świata spełnia się i wszystko wskazuje na to, że nic już nie można zmienić… a może jednak? W sumie jeśli chodzi o fabułę, ta część jest zdecydowanie najlepsza. Tylko, trzeba od razu powiedzieć, że  Księga III Namiestniczki wypada lepiej na tle dwóch poprzednich, ale wcale nie oznacza to, że jest bardzo dobra czy wręcz wybitna. Nie, nie! Do tego jeszcze daleka droga, niestety. Cieszyć może jedynie fakt, że w tym tomie mamy trochę więcej akcji i cała powieść, aż tak nadto nie nudzi. Dzięki Bogu, bo trzeciej pod rząd tak nużącej i irytującej książki bym nie zniosła! Przez moment zastanawiałam się nawet czy nie dać wyższej oceny… ale wtedy doszłam do zakończenia i nagle całkowicie zdurniałam. Cała trylogia była napisana w tonie średniowiecznego królestwa, a tutaj nagle mamy ekraniki, mamy jakiś zaprogramowany system i lustro przyszłości – WTF?! Niestety, ale ta końcówka całkowicie mnie poraziła i wcale nie kupiłam tłumaczenia autorki, że technologia oraz taka wiedza ma być rzekomo przejawem mocy Areda. Och, no come on!

W sumie o bohaterach zbyt dużo powiedzieć się nie da. Małżonką króla, który swoją drogą nie jest wcale intrygujący, a wręcz prymitywny czasami (no, ale cóż w końcu na początku był kawałem kamienia, a potem stał się Bestią – a jeszcze jakby tego było mało był elfem! ), jest Salome Jasne. W ogóle bardzo mało tej naszej Namiestniczki i tak się zastanawiam czy autorka nie miała pomysłu na nazwanie swoich książek inaczej? Tytuł „Namiestniczka” ni jak ma się do tego co zaserwowała nam w drugim i trzecim tomie. Takie to trochę pójście na łatwiznę z jej strony. A sama nasza władczyni w tej części… stała się trochę bardziej jędzowata, trochę się wyrobiła, jeśli chodzi o bycie „złą kobietą”, ale nadal do poprzedniczki jej jeszcze daleko!

No i jeszcze język. Niestety mimo wprowadzenia dynamizmu akcji, Wiera Szkolnikowa nie wyzbyła się nałogu pisania sztywnych, sztucznych dialogów. A szkoda, bo to bardzo zaważa na ogólnym odbiorze książki.

Wiecie co Wam powiem? Bardzo się cieszę, że w końcu skończyłam czytać Trylogie Suremu! Męczyłam się przy niej strasznie i moje oceny chyba najlepiej to obrazowały. Namiestniczka wraca do biblioteki, a ja będę ją odradzać wszystkim znajomym!

„Tak. Jeszcze cię kocham. Próbowałam przestać, ale zabić miłość trudniej niż człowieka. Wystarczy jedno uderzenie, żeby umrzeć, a miłość zdycha latami, męczy się, boli, zrzuca starą skórę, przelewa się na dzieci, ale wciąż żyje” ~ Wiera Szkolnikowa, Namiestniczka. Księga III, Warszawa 2012, s. 567

OCENA: 3,5
OCENA CAŁEJ TRYLOGII SUREMU: 2,5


Nareszcie! W końcu! Przebrnęłam przez wszystkie części! Idę z tej okazji odtańczyć taniec radości przy ognisku!

[1] Opis pochodzi ze strony wydawnictwa Prószyński i S-ka


10 komentarzy:

  1. Podziwiam cię! Naprawdę!
    Że dobrnęłaś i się nie poddałaś!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bym chyba nie skazywała się na takę mękę... szkoda czasu na czytanie mało interesujących książek ;)
    Spojrzenie EM

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomysł z Bestią bardzo intrygujący, ale ogółem książka nie dla mnie. Zdecydowanie.

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda że całą seria okazała się tak kiepska :((
    Ale przynajmniej wiem, że nie opłaca się po nią sięgać :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Elf, kamień i jeszcze Bestia?... Nosz na prawdę...
    Mimo wszystko w całej tej serii jest jedna oryginalna rzecz: liczyłam na standardowe szczęśliwe zakończenie typu "Hurra! Król ożył! Teraz zapanuje miłość, harmonia i spontaniczne nucenie radosnych pieśni przy wszystkich możliwych zajęciach!"... A tu taka niespodzianka :P
    Cóż... Nie zamierzałam i nie zamierzam przeczytać!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie poznałam tej trylogii, ale widzę, że cudów nie ma, więc chyba sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem, dlaczego męczyłaś się czytając aż trzy tomy, ja na pewno po dwóch bym tę katorgę odpuściła. ;) Wiem, po co nie sięgać.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Unikać jak ognia - zapamiętać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z pewnością będę się trzymać od niej z daleka ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba dobrze, że nigdy o tej książce nie słyszałam. :D

    OdpowiedzUsuń