AUTOR: Wiera
Szkolnikowa
TYTUŁ
ORYGINALNY: Выбор Наместницы
SERIA:
Trylogia Suremu
TŁUMACZ:
Rafał Dębski
TOM: Trzeci
ROK WYDANIA:
2012
WYDAWNICTWO:
Prószyński i S-ka
OPIS
Zdawać by
się mogło, że w Imperium Anryjskim wreszcie nastał czas spokoju i radości. Na
tronie zasiada przepowiedziany w proroctwie król-elf, a królowa właśnie
urodziła mu następcę. Na pozór wszystko w państwie układa się dobrze, ale
przecież gdzieś zawsze czai się nieszczęście, a rzeczywistość nader często
wygląda zupełnie inaczej, niż mogłoby się wydawać. [1]
RECENZJA
Po dwóch
bardzo słabych częściach Trylogii Suremu nadszedł czas na ostatnią odsłonę
cyklu Wiery Szkolenikowej. Nie będę ukrywała – zasiadając do czytania trzeciej
księgi Namiestniczki jedyne o czym marzyłam to skończyć ją jak najszybciej i
zapomnieć, że miałam taką wątpliwą przyjemność zapoznać się z całą serią. Pełna obaw zaczęłam
zagłębiać się w lekturze… i ku mojej ogromnej ucieszę i niemałemu zaskoczeniu
moja pożegnalna przygoda z trylogią Wiery Szkolenikowej okazała się
zdecydowanie najlepszą, chociaż w ogólnym rozrachunku nadal wypada słabo.
Król
powrócił, a królestwo przez stulecia rządzone przez kobiety znów zyskało
swojego prawowitego władcę. Teraz powinno być już tylko lepiej… niestety
okazuje się, że król w nosie ma los swoich poddanych – podwyższa i nakłada kolejne
podatki, usuwa niewygodnych lordów, wywołuje nowe wojny i robi to wszystko bez
żadnych skrupułów. Wydaje się, że gorzej być nie może, prawda? A jednak może!
Otóż nowy-stary król jest Bestią, a jego pierworodny ma w przyszłości stać się
Aredem – najgorszą z możliwych czarnych mocy! Pradawna przepowiednia o końcu
świata spełnia się i wszystko wskazuje na to, że nic już nie można zmienić… a
może jednak? W sumie jeśli chodzi o fabułę, ta część jest zdecydowanie
najlepsza. Tylko, trzeba od razu powiedzieć, że Księga III Namiestniczki wypada lepiej na tle
dwóch poprzednich, ale wcale nie oznacza to, że jest bardzo dobra czy wręcz
wybitna. Nie, nie! Do tego jeszcze daleka droga, niestety. Cieszyć może jedynie
fakt, że w tym tomie mamy trochę więcej akcji i cała powieść, aż tak nadto nie
nudzi. Dzięki Bogu, bo trzeciej pod rząd tak nużącej i irytującej książki bym
nie zniosła! Przez moment zastanawiałam się nawet czy nie dać wyższej oceny…
ale wtedy doszłam do zakończenia i nagle całkowicie zdurniałam. Cała trylogia
była napisana w tonie średniowiecznego królestwa, a tutaj nagle mamy ekraniki,
mamy jakiś zaprogramowany system i lustro przyszłości – WTF?! Niestety, ale ta
końcówka całkowicie mnie poraziła i wcale nie kupiłam tłumaczenia autorki, że
technologia oraz taka wiedza ma być rzekomo przejawem mocy Areda. Och, no come
on!
W sumie o
bohaterach zbyt dużo powiedzieć się nie da. Małżonką króla, który swoją drogą
nie jest wcale intrygujący, a wręcz prymitywny czasami (no, ale cóż w końcu na
początku był kawałem kamienia, a potem stał się Bestią – a jeszcze jakby tego
było mało był elfem! ), jest Salome Jasne. W ogóle bardzo mało tej naszej
Namiestniczki i tak się zastanawiam czy autorka nie miała pomysłu na nazwanie
swoich książek inaczej? Tytuł „Namiestniczka” ni jak ma się do tego co
zaserwowała nam w drugim i trzecim tomie. Takie to trochę pójście na łatwiznę z
jej strony. A sama nasza władczyni w tej części… stała się trochę bardziej
jędzowata, trochę się wyrobiła, jeśli chodzi o bycie „złą kobietą”, ale nadal
do poprzedniczki jej jeszcze daleko!
No i jeszcze język. Niestety mimo wprowadzenia dynamizmu akcji, Wiera
Szkolnikowa nie wyzbyła się nałogu pisania sztywnych, sztucznych dialogów. A
szkoda, bo to bardzo zaważa na ogólnym odbiorze książki.
Wiecie co Wam powiem? Bardzo się cieszę, że w końcu skończyłam czytać
Trylogie Suremu! Męczyłam się przy niej strasznie i moje oceny chyba najlepiej
to obrazowały. Namiestniczka wraca do biblioteki, a ja będę ją odradzać
wszystkim znajomym!
„Tak. Jeszcze cię kocham. Próbowałam przestać, ale zabić miłość trudniej niż człowieka. Wystarczy jedno uderzenie, żeby umrzeć, a miłość zdycha latami, męczy się, boli, zrzuca starą skórę, przelewa się na dzieci, ale wciąż żyje” ~ Wiera Szkolnikowa, Namiestniczka. Księga III, Warszawa 2012, s. 567
OCENA: 3,5
OCENA CAŁEJ TRYLOGII SUREMU: 2,5
Nareszcie! W końcu! Przebrnęłam przez wszystkie części! Idę
z tej okazji odtańczyć taniec radości przy ognisku!
[1] Opis
pochodzi ze strony wydawnictwa Prószyński i S-ka
Podziwiam cię! Naprawdę!
OdpowiedzUsuńŻe dobrnęłaś i się nie poddałaś!
Ja bym chyba nie skazywała się na takę mękę... szkoda czasu na czytanie mało interesujących książek ;)
OdpowiedzUsuńSpojrzenie EM
Pomysł z Bestią bardzo intrygujący, ale ogółem książka nie dla mnie. Zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Szkoda że całą seria okazała się tak kiepska :((
OdpowiedzUsuńAle przynajmniej wiem, że nie opłaca się po nią sięgać :>
Elf, kamień i jeszcze Bestia?... Nosz na prawdę...
OdpowiedzUsuńMimo wszystko w całej tej serii jest jedna oryginalna rzecz: liczyłam na standardowe szczęśliwe zakończenie typu "Hurra! Król ożył! Teraz zapanuje miłość, harmonia i spontaniczne nucenie radosnych pieśni przy wszystkich możliwych zajęciach!"... A tu taka niespodzianka :P
Cóż... Nie zamierzałam i nie zamierzam przeczytać!
Pozdrawiam :)
Nie poznałam tej trylogii, ale widzę, że cudów nie ma, więc chyba sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńNie wiem, dlaczego męczyłaś się czytając aż trzy tomy, ja na pewno po dwóch bym tę katorgę odpuściła. ;) Wiem, po co nie sięgać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Unikać jak ognia - zapamiętać :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością będę się trzymać od niej z daleka ;)
OdpowiedzUsuńChyba dobrze, że nigdy o tej książce nie słyszałam. :D
OdpowiedzUsuń