AUTOR: Candace Camp
TYTUŁ ORYGINALNY: Beyond Compare
TŁUMACZ: Krzysztof Puławski
ROK WYDANIA: 2012
WYDAWNICTWO: Harlequin Enterprises
OPIS
Piękna Kyria Moreland pewnego dnia otrzymuje rzeźbioną
szkatułkę z czarnym brylantem. Kto i dlaczego przysłał jej ten nieoczekiwany
podarunek? Dlaczego został zabity posłaniec? Jaki mroczny sekret kryje
szkatułka? Kyria chce znaleźć odpowiedzi na te pytania. Pomoc oferuje jej Rafe
McIntyre, przyjaciel rodziny, przystojny i energiczny Amerykanin. Ani Kyria,
ani Rafe nie wiedzą, jak wielkie niebezpieczeństwo na siebie ściągają, próbując
rozwikłać tajemnicę szkatułki i czarnego brylantu. [1]
RECENZJA
Pamiętacie jak zawsze zarzekam się, że romansidła i typowo
kobieca literatura nie są dla mnie? A pamiętacie również to jak mówiłam, że
jednymi książkami, dla których robię wyjątek od swojej zasady są romanse
historyczne? Tak? No to super! Bo dzisiaj Tea bierze pod lupę właśnie taką lekturę!
Z Candance Camp spotkałam się już podczas zapoznawania się z treścią
„Mistyfikacji” i pamiętam, że była to naprawdę super książka, przy której i się
naśmiałam i trochę ponarzekałam, ale w głównym rozrachunku przyznałabym jej
naprawdę dużo punktów. Dlatego też kiedy na jednej z bibliotecznych półek
zauważyłam „Czarny Brylant” tej samej autorki po prostu nie mogłam się oprzeć.
Pełna nadziei sięgnęłam, więc również po znaleziony ostatnio romans i… czułam
się dokładnie tak samo, jakbym postanowiła targnąć się na własne życie skoczyć
z dywanu na główkę… przeżyła z ogromnym bólem głowy!
Romans, jak to romans musi się toczyć własnymi prawami. W
„Czarnym Brylancie” akcja zaczyna się kiedy do pałacu ojca Kyrii Moreland
zaczynają zjeżdżać się goście na wesele jej siostry. Pełno ludzi, jeszcze
więcej przygotowań i rezolutni bliźniacy panny młodej z wielką miłością do
„tropikalnych” zwierząt zwiastować mogą tylko kłopoty. Kiedy papuga chłopców
wydostaje się na zewnątrz Kyria, niczym Wojowniczka Xena wybiega za nią na
zewnątrz i wspina się na drzewo, aby uratować zwierzątko, niestety sama wpada w
tarapaty – tylko gałąź, której się trzyma, ratuje ją przed upadkiem z wysoka! I
właśnie w takich okolicznościach dostrzega ją Rafa McIntyre, przyjaciel pana
młodego. W młodym paniczu odzywa się
herkulesowska odwaga i niczym rycerz pędzi na swoim rumaku, aby pomóc niewieście
w potrzebie. Romantyczne pierwsze spotkanie, prawda? Ale nie ma czasu na
niewinny flirt – ślub jest na głowie! Wszystko musi być idealnie – dekoracje,
jedzenie, tańce! Kiedy w końcu ten dzień nadchodzi wszystko idzie zgodnie z
planem… do czasu kiedy przed pałacem zjawia się umierający posłaniec z
niezwykłą przesyłką. Piękna szkatułka skrywa ogromną tajemnice, a jej nowa właścicielka,
Kyria, znajduję się w ogromnym niebezpieczeństwie! I tutaj młodej panience
przychodzi z pomocą nie kto inny jak jej „wcześniejszy” rycerz w srebrnej zbroi
– Rafa! Chroniąc pannę Moreland rezolutny Amerykanin próbuje rozwikłać
tajemnicę Czarnego Brylantu. I jeśli chodzi o fabułę to byłoby na tyle. Cała
historia jest tak niezwykle przewidywalna, miejscami wręcz przerażająco
przewidywalna! Nie miałam żadnej przyjemności z rozwikłania tajemnicy, bo w
momencie, w którym po raz pierwszy pojawia się „zagrażająca jednostka”, od razu
można się domyślić, że nie ma ona czystych intencji. Co prawda początkowo jakiś
zalążek intrygującej zagadki jest, ale niestety im dalej w las tym coraz
gorzej. No tego dochodzi wątek miłosny (tak wiem, że to romans i musi on być),
który jakoś wyjątkowo mnie irytował! Chyba się starzeje, bo taka literatura,
którą notabene jeszcze nie tak dawno naprawdę lubiłam, teraz mnie tylko
wymęczyła.
No i teraz nadszedł czas na bohaterów! Na pierwszy rzut
idzie nie kto inny jak Kyria Moreland. Jaka jest nasza Kyria? No oczywiście, że
wspaniała! Piękna, inteligenta, niezależna, uwielbiana przez wszystkich, pewna
siebie, odważna! I tak można wymieniać i wymieniać! Aż nóż mi się w kieszeni otwiera,
kiedy muszę czytać o tak wyidealizowanych postaciach! Czy nie można byłoby
chociaż w jednej kategorii nie stawiać jej na piedestale? No oczywiście, że
nie! Trzeba również wspomnieć, że panna Moreland ma takie powodzenie u mężczyzn,
że wszyscy ją kochają (matko, wychodzę na jakieś sfrustrowane babsko!). A jaki
jest Rafa? W głównym założeniu miał być chyba typowym bad boy’em, ale niestety
jakoś tak do końca nie wyszło. Jest pewny siebie, odważny, przystojny,
wykształcony i co prawda ma w sobie jakiś pierwiastek „niegrzecznego chłopca”,
ale jest on bardzo znikomy. Niemniej, jednak ani nasza piękna i niezależna
panna, ani nasz „niedorobiony” bad boy nie zgarnęli mojej sympatii.
Został nam już tylko język. Łatwy w odbiorze, prosty i
przejrzysty. To w połączeniu z dość dużą czcionką sprawia, że książkę czyta się
bardzo szybko.
Ocena słaba, bo również „Czarny Brylant” należy do bardzo
słabych pozycji. Oprócz dobrego w odbiorze języka oraz przejrzystej czcionki
nic innego mnie nie przekonało. Dlatego myślę, że dwójka będzie odpowiednią
oceną.
„Jednak on nie mówił jej o miłości. Niezależnie od tego, co się między nimi działo, nigdy nie zadeklarował, że ją kocha. Nie powiedział też, że chciałby się z nią ożenić. Teraz mógł ruszyć dalej. Nie musiał jej chronić.” ~ Candace Camp, Czarny Brylant, Warszawa 2012, s. 410
OCENA: 2/10
Witam Was serdecznie, albo jestem taka marudna, albo tak
wymagająca, albo się starzenie, albo po prostu moje czytelnicze serduszko
całkowicie nie toleruje już wszechogarniającej „wspaniałej” miłości! Och i cóż
ja mam teraz począć? Nie pozostaje mi nic innego niż wrócić do pisania pracy
magisterskiej!
[1] Opis zaczerpnięty ze strony wydawnictwa Harlequin
Enterprises
Też nie lubię postaci bez żadnych skaz. Wydają mi się tacy baśniowi...
OdpowiedzUsuńOtóż to!
UsuńJa w przeciwienstwie do Ciebie lubię literaturę kobiecą, ale nie typowe romanse. A po historyczne sięgam chętnie! Po tę jednak na pewno nie sięgnę:)
OdpowiedzUsuńA ja z pewnością nie będę namawiała Cię do zmiany zdania :D
UsuńA ona czeka na swoją kolej w stosie książek... Ech... cóż począć? W promocji była!
OdpowiedzUsuńHahaha, wcale mnie nie dziwi, że masz tę książkę :D Dlatego zawsze jak chcę Ci podarować książkę, to muszę się zapytać jakiej potrzebujesz, żeby Ci nie dublować pozycji :D
UsuńRomanse to nie moja bajka ;) Ci wyidealizowani bohaterowie skutecznie mnie odstraszają ;)
OdpowiedzUsuńOtóż to. A mimo wszystko, ogromna rzesza autorów nadal idealizuje swoich bohaterów -,-
UsuńUlala... odpuszczę sobie z czystym sumieniem :/
OdpowiedzUsuńOtóż to! :D
UsuńNie zapowiada się zbyt ciekawie, ale wierzę, że akcja się z czasem nieco rozwija :)
OdpowiedzUsuńDla mnie książka była drogą przez mękę, a pamiętam, że przy "Mistyfikacji" tej samej autorki bawiłam się świetnie! ;)
UsuńOjj... Już widzę, że pozycja nie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Nie będę próbowała wpływać na Twoją decyzję :D
UsuńPozdrawiamy i my ;)
Eh skoro piszesz o tak wyidealizowanych postaciach to chyba nie sięgnę po tę książkę. Nienawidzę czytać ochów i achów jaka to ta bohaterka wspaniała, to irytujące!
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja.
Otóż to! Kyria jest strasznie irytującą postacią! Strasznie!
UsuńDziękuję bardzo :)
Nie przepadam za takimi książkami, w których wątek miłosny jest na pierwszym miejscu. A tym bardziej nie lubię wyidealizowanych postaci. Tym razem chyba podziękuję tej książce :))
OdpowiedzUsuńUff, myślałam, że tylko ja tak mam z tym wątkiem miłosnym! :D
UsuńZupełnie nie mój klimat. Chyba jeszcze nie dorosłam do takich powieści. Za to moja mama je uwielbia :D
OdpowiedzUsuń"Czarnego brylantu" Twojej Mamie też bym nie polecała :)
UsuńMnie nie kręcą ani romanse, ani romanse historyczne. Może kiedyś, kiedyś, bardzo kiedyś przekonam się, że czasem warto po takie książki sięgnąć, ale póki co, nie śpieszno mi do nich.
OdpowiedzUsuńJuż mnie opis zainteresował ale twoja opinia szczerze zniechęciła. Zapowiadało się ciekawie, ale ufam ci i skoro ty oceniasz tę książkę na 2 punkty to ja zdecydowanie po nią nie sięgnę. Poza tym wyidealizowane postacie.. Ughhhh. Omijać szerokim łukiem!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/
O matko, co ty takie słabe rzeczy ostatnio wybierasz? Zwodzą cię te okładki, biedna ty.
OdpowiedzUsuńZ opisu nie brzmiało tak źle. Ale przewidywalna zagadka, to żadna zagadka :( Zero przyjemności, więc raczej się nie skuszę.