AUTOR: Monika Rebizant-Siwiło
ROK WYDANIA: 2013
WYDAWNICTWO: Replika
OPIS
Miłość czeka na każdego. Wydawałoby się, że to historia
stara jak świat... On – niepoprawny romantyk – zupełnie niespodziewanie
dziedziczy po dziadku uroczą leśniczówkę i piątkę kotów. Ona po bolesnych
doświadczeniach ucieka przed przeszłością na wieś. Oboje znają się od
dziecka... ale Anna nie jest już piegowatą smarkulą, Anią Shirley z
zaplecionymi warkoczami i głową w chmurach. Również Michał, choć – jak ona –
tęskni za prawdziwą miłością, pierwsze uczuciowe stłuczki ma już za sobą.
Spotkanie po latach stopniowo sprawia, że obojgu szybciej biją serca...
...ale życie nie jest wcale takie proste. Najpierw każde z nich będzie musiało
policzyć się z przeszłością i poukładać na nowo teraźniejszość – zwłaszcza
Michał, w życiu którego jest jeszcze ta druga – Maja.
Czy Anna i Michał podejmą ryzyko i odnajdą wspólną drogę? [1]
RECENZJA
Czy Anna i Michał podejmą ryzyko i odnajdą wspólną drogę? [1]
RECENZJA
Tym razem trafiłam na tą lekturę, dzięki mojej koleżance.
Pożyczamy sobie nawzajem książki, więc jeszcze nie raz dodam recenzję jej
zbiorów.
Akcję zaczynamy w piękniej krainie na południowo-wschodnim
krańcu Polski, Roztoczu. Właśnie tam znajduje się rodzinna miejscowość głównej
bohaterki Anny – Lipsko. Niestety to wieś z rodzaju kilku domów na krzyż i
gdzie wszyscy wiedzą o wszystkich wszystko.
Ania Jabłońska wróciła na stare śmieci. Najbliższych
poinformowała tylko zdawkowo o rozwodzie, a całą prawdę o nieudanym związku
nosi w sobie. Może właśnie dlatego często budzą ją koszmary ze scenami z
kancelarii prawnej. Odbieramy wrażenie, że bohaterka ma wiele czytelnikowi do
wyjaśnienia, ale przecież na wszystko przyjdzie czas. Na razie pracuje w szkole
na stanowisku bibliotekarki, a z dyrektora też niezłe ziółko.
Ojciec zajmuje się gospodarstwem, a matka prowadzi dom,
trzymając męża i teścia na diecie, oczywiście dla ich zdrowia. Jedna z moich
ulubionych scen to właśnie kłótnia o bigos, do teraz mogę się z niej śmiać do
łez. Podczas ustalania menu na obiad, dziadek Tadeusz zażyczył sobie bigosu,
jednak synowa zapowiedziała chudy, bez tłuszczyku, ogółem wersja light. Na to
pada riposta: „Mogłaś od razu powiedzieć, że chcesz mi kapustą wodę zalać”.
Sama matka bardzo lubi plotkować z sąsiadką, przez telefon z Jadzią, słuchać
radio i przebojów ulubionego wokalisty K. Ma również tendencję do
wyolbrzymiania i histeryzowania, ale to tylko dodaje barwności relacjom w domu.
Spokojem i opanowaniem równoważy to jej małżonek, chociaż czasem bywa zbyt
uparty.
Moją ulubioną postacią jest wspomniany dziadzio Tadeusz. To
człowiek z partyzancką przeszłością, który potrafi z kapelusza wyciągać różne
historie, m.in. o „Butnym” i wspaniale opowiadać. Tak między nami, to chyba
bardziej mnie ciekawiły momentami te wątki historyczne powiązane z
teraźniejszością niż romans.
Właśnie, trzeba wspomnieć i o Michale. Akcja rozkręca się w
smutnym dla wszystkich momencie. Umiera najbliższy kolega dziadka, mieszkający
nieopodal w leśniczówce, Piotr Rawicz, którego Ania zwykła nazywać dziadkiem
Piotrem. Bohaterkę wiązała z mężczyzną niezwykła więź, jeszcze z lat
dziecięcych. Wtedy zjawia się w Lipcach synowa i wnuk zmarłego. Jak się pewnie
domyślacie, owy wnuk to Michał Rawicz – potencjalny kandydat na partnera.
Okazuje się, że zna się z Anką z dzieciństwa, gdyż to kolega
jej brata. Każde pamięta siebie w wydaniu szczenięcym i chyba oboje dochodzą do
wniosku, że zaszły w nich korzystne wizualne zmiany. Michał postanawia
zamieszkać w leśniczówce po dziadku, a przecież nie można zostawić sąsiada
samemu sobie. Stefcia Jabłońska często posyła córkę do nowego przybysza z
wiktuałami, co pozwala nawiązać im kontakt. Nie wszystko idzie gładko, gdyż za
obojgiem ciągną się duchy przeszłości.
Może słów kilka jeszcze o Sebastianie, bracie Anny. Można zauważyć,
iż nie mieszka on w domu rodzinnym i ma status prawie że intruza. Wszystko
przez to, iż matka nie poznała całej prawy o związku córki. Ja mogę zdradzić
tylko, że eksmąż Mirek nie przychylał jej nieba w czterech ścianach domu, a
kłopoty Seby z kryminałem wyniknęły z chęci pomocy siostrze.
Naprawdę wielką przyjemność sprawiało mi czytanie i
odkrywanie wszystkich faktów po kolei, więc nie będę was z tego okradała.
Interesujące wydają się też losy Weroniki, wicedyrekorki szkoły, w której
pracuje Ania. Nasza główna bohaterka w mig odgaduje, czym jest rzekome
zapalenie spojówek skrywane za przeciwsłonecznymi okularami. Panie
zaprzyjaźniają się i wzajemnie próbują sobie pomóc.
Jak na akcję rozgrywającą się w małej miejscowości, wiele
rzeczy jest ze sobą powiązanych tak, że nawet autorka zaskakiwała mnie samą.
Zdecydowanie nie jest to przewidywalna książka i wcale nie usiana sielanką.
Przewija się stara miłość Ani – Marcin Korzycki, obecnie ginekolog, prywatnie
siostrzeniec Weroniki. I to nie jedyna koligacja. Trzeba czasem wysilić głowę,
żeby się połapać w powojennych historiach i teraźniejszej sytuacji bohaterów.
Jednak to tylko kolejny plus.
Szybko połknęłam, zachęcam gorąco. Chociażby dla tych
niewiarygodnych rozgrywanych w Puszczy Solskiej historii z partyzantami, które
akurat są podobno autentyczne. Niosą wiele wyjaśnień, co do najstarszych
mieszkańców Lipska i pobliskich Brzezin. Wkradają się zatem klimaty walki z
powojennym ustrojem. Podsumowując, można się pośmiać, można się rozpłakać. Tyle
różnych emocji targa czytelnikiem, ale odkryjcie to sami.
"Plecy to ta część ciała bliźniego, którą oglądasz, gdy jesteś w nędzy - mówiła babcia. Lub nie poddałaś się intymnym badaniom w kantorku - dodałam w myślach, zgarniając na ręce stos książek.” ~ Monika Rebizant-Siwiło, Przytul mnie, Poznań 2013.
OCENA: 9/10
_ _ _ _ _
Długa recenzja, to znaczy, że mojego autorstwa. Muszę się przyznać, że strasznie się rozwodzę przy opisywaniu moich odczuć. Może kiedyś uda mi się krócej ;) Niestety nie zdążyłam przygotować recenzji kryminału, ale to na następny raz ;)
Trzymajcie się!
[1] – opis pochodzi z okładki książki
W takich historiach najbardziej lubię, gdy nowa miłość okazuje się chwilowym zauroczeniem a prawdziwą miłością jest ta starsza. Jak w "Samotności w sieci" :)
OdpowiedzUsuńNiestety tutaj ten dawny chłopak występuje w innej roli i trochę inaczej wygląda akcja :) Ale niedawno przeczytałam książkę "Ucieczka znad rozlewiska" i chyba by ci przypadła do gustu :)
UsuńO no to może kiedyś ją przeczytam, jak się uporam z tymi wszystkimi potrzebnymi do pracy magisterskiej.
UsuńZaintrygowałaś mnie :), więc może kiedyś zakupię :)
OdpowiedzUsuńChyba ci opowiadałam o niej :) Rzekłabym, twoje klimaty ^^
UsuńSama nie wiem, przyznam się, że te książki o współczesnym wiejskim życiu już trochę mi się przejadły i na razie nie mam na nie większej ochoty :d
OdpowiedzUsuńIrytujące są tylko plotki, naprawdę nie ma co się zrażać do wsi :) Są ważniejsze wątki :)
UsuńAle u nas zimowo, świątecznie i nastrojowo! :D
OdpowiedzUsuńPomimo zachęcającej recenzji, ja jednak chyba tytuł sobie odpuszczę, mam jakieś obiekcje praktycznie do wszystkiego co rozgrywane współcześnie :D
Tea, no :D Są partyzanckie historyjki :D
UsuńTrudno mi wyczuć, czy książka by mi się spodobała. W każdym razie, tematyka ciekawa.
OdpowiedzUsuńChyba powinnaś spróbować przeczytać kawałek, żeby się przekonać :)
UsuńZdecydowanie po nią sięgnę :) Pamiętam, jak opowiadałaś mi o scenie z bigosem, w dodatku uwielbiam historię starszych ludzi :D No i jak tu nie przeczytać historii swojej imienniczki i - w dodatku - Michała..
OdpowiedzUsuńJuż krążę po bibliotekach :)
A wszystkie Ule są łączone tylko z Zenkami, Krzysztofami.... a Michały gdzie?! :(
UsuńAniu, czekam na wspólne wymienianie się wrażeniami :D w końcu te imiona to nie może być przypadek ;)
UsuńHahahaha Ulka, spokojnie, ja tak nie myślę :D
Niesamowite, w jaki sposób autorzy książek potrafią dobrać imiona i miejsca akcji...
OdpowiedzUsuńTematyka niezła, myślę, że jeśli nadarzy się okazja - przeczytam.
Piękny, zimowy szablon! Od razu na myśl przychodzą mi święta oraz tradycyjne świąteczne czytanie książek pod kocem i z kubkiem kakao w dłoni :D
Pozdrawiam :)
Pozwolę sobie podziękować :D. Co prawda miałam wyrzuty sumienia, że nie ma w tle ani grama książki, ale nie pasowała :(. Jednak cieszę się, że całość się podoba i przywodzi na myśl święta :)
UsuńBędzie mi niezwykle miło, jeśli przekonałam do książki ;) Z tymi imionami to fakt, czasem tak trafią w sytuacje czytelników ;)
UsuńSzablon od naszej kochanej Lady Spark :) Ja tylko nadzorowałam :D
Lady, Książka? Ty bałwanka chciałaś wkleić :P
Z książką też próbowałam! Ale kompletnie nie pasowałam!
UsuńA bałwanek był idealny! Po prostu się nie znasz :P
Dobry nadzór to podstawa! ;)
UsuńBałwanek? :D To mogłoby być ciekawe ;)
Niestety, ale bałwanek został odrzucony większością głosów i nie przeszedł dalej :<
UsuńBo bałwanek pasował jak wół do karety :P Dbałyśmy o najwyższą jakość artystyczną :D
UsuńPhi! Nie macie w sobie nic z artysty! :P
UsuńAch, ta sztuka :D
UsuńWidzę, że to taka ciepła, dobra książka :) z pewnością coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTylko z mnóstwem ran bohaterów do zaklejenia, więc nie zawsze jest wesoło.
UsuńJeśli gdzieś trafię na książkę, chętnie się z ni ą zapoznam :)
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie!