czwartek, 19 grudnia 2013

010. "Czekając na miłość" czyli coś na wzruszenie i reklas cz. 1

AUTOR: Sandra Brown 
TYTUŁ ORYGINALNY: Long Time Coming 
TŁUMACZ: Anna Pajek 
ROK WYDANIA: 2009
WYDAWNICTWO: Książnica 

OPIS
W życiu Marnie Hibbs, samotnie wychowującej dorastającego syna, pojawia się Law Kincaid, niezwykle popularny, zabójczo przystojny astronauta. Mężczyzna szuka autora anonimów, który twierdzi, że Law ma syna. Trop prowadzi do Marnie, ale ta wszystkiemu zaprzecza. Kiedy napięcie między nimi staje się nie do zniesienia, a wzajemne przyciąganie niezaprzeczalne, kobieta jest zmuszona do wyjawienia sekretu, co może spowodować, że straci dziecko, które kocha ponad wszystko, i mężczyznę, którego pożąda jak nikogo wcześniej. [1]

RECENZJA
Książka jest typowym romansidłem i nie ma co tego ukrywać. Po prostu jest na zimowe wieczory z kubkiem gorącej czekolady w dłoni. I mogę jej tylko dać pięć gwiazdek z tego powodu. Jednak mimo wszystko czyta ją się miło i przyjemnie. Co prawda autorka już w drugim rozdziale kładzie nam kawę na ławę i mówi co jak, gdzie, kiedy i z kim, ale nie na rozszyfrowywaniu zagadek z przeszłości płynie przyjemność czytania tej książki.

Zacznijmy jednak od przedstawienia głównej postaci. Marnie Hibbis jest kobietą po trzydziestce, która samotnie wychowuje swojego syna Davida. Kobieta miała siostrę, ale dziewczyna zginęła w wypadku samochodowym, ojciec również nie żyje, a matka dożywa swoich ostatnich dni w domu spokojnej starości, który mieści się przy Kościele. Wszystko było by dobrze gdyby nagle w życiu kobiety, pojawia się pewien znany astronauta Law Kincaid. Już na pierwszej stronie wiemy, że mężczyzna nie chciał się pojawić w życiu Marnie, ale co tydzień dostaje anonimowy list, który zarzuca mu, że ma prawie dorosłego syna. Marnie zaprzecza jakoby to ona była autorką listów oraz że jej syn Dawid jest wynikiem płomiennego romansu.

Dawid jest uroczym i co najważniejsze bystrym chłopakiem, który nie wychowywał się dobrobycie. Jego matka zarabia wykonując drobne zlecenia i stan ich funduszy zależy od tego ile kobieta wykona zleceń. Dawid nie przykłada uwagi do rzeczy materialnych, ale nie są mu one obojętne. Jak każdy nastolatek chciałby mieć super ubrania i świetny samochód, którym można pojechać do szkoły i zrobić szpan przy kolegach. Jednak przede wszystkim Dawid jest bystrym chłopakiem, który umie dodawać dwa do dwóch.
Law Kincaid jest z kolei postacią, którą wymyśliłaby każda aktorka. Idealne ciało, twarz, głos. Dosłownie wyszedł spod samego dłuta Michała Anioła. Jednak Law jest też po prostu strasznym kobieciarzem. Przez jego łóżko przewinęła się cała szala nieznajomych i pięknych kobiet, które liczyły na coś więcej niż tylko przelotny seks, ale niestety ani jedna nie usidliła przystojnego astronauty. Mężczyzna za wszelką cenę chce się dowiedzieć, kto próbuje zrujnować jego idealne jak do tej pory życie. Gdyby na jaw wyszło, że ma nastoletniego syna, którego matki nie pamięta to byłby po prostu skończony w swoim świecie i już nigdy nie robił by tego co kocha, czyli nigdy już by nigdzie nie poleciał.

Splot dziwnych wydarzeń, bystrość umysłu Dawida doprowadzają do tego, że Marnie staje przed dylematem wyjawienia prawdy swojemu synowi. Wyjawienie prawdy może jednak doprowadzić do tego, że straci go na zawsze i już nigdy nie odzyska. Na dodatek może stracić jeszcze więcej, bo mężczyznę, którego kocha od zawsze. Marnie w końcu decyduje się na szczerość, a odpowiedź jej syna kompletnie ją zaskakuje. Marnie decyduje się na jeszcze jeden krok, na który nie zdecydowałoby się wiele matek na jej miejscu.

Marnie jest postacią podobną do mnie. Gdy czytałam to miałam wrażenie, że czytam dokładnie o sobie, że postąpiłabym dokładnie tak samo by tylko dać szczęście i radość mojemu dziecko, które jest najważniejszą istotą w życiu. Marnie chciała dać Dawidowi to czego do tej pory nie mogła mu zapewnić czyli byt materialny.

Zdecydowanie polecam jeśli potrzebujemy, przeczytać coś lekkiego i niezobowiązującego oraz nie wymagającego od nas rozwiązywania zagadek kryminalnych, rodzinnych lub też inny. Po prostu można przy tym miło spędzić czas oraz tak jak ja popłakać się.

"Jesteś wściekła. Nie tłum gniewu, nie zamykaj go w sobie. Daj mu upust. Wywołaj awanturę. Wrzeszcz i miotaj się. Rzucaj przedmiotami. Rób, co chcesz, tylko nie bądź tak cholernie spokojna i opanowana [...]" ~ Sandra Brown, Czekając na miłość, Katowice 2009, s. 147.

OCENA: 5/10

Tak, oceniam tę pozycję. Nie jest to z pewnością literatra wyższych lotów, ale nie o to w tej książce chodziło. Czasami dobrze oderwać się od ciężkich tematów i oddać się czemuś lżejszemu. 
Z racji tego, że przed świętami nic już tu nie dodam chcę Wam życzyć zdrowych, wesołych Świąt Bożego Narodzenia, które spędzicie z rodziną. Wszystkim życzyłam, więc Wam też: karpia bogatego i prezentów bez ości ;). 
Noworocznych Wam jeszcze nie składam, bo wpadnę tu zaraz po świętach. 
Pozdrawiam, Lady Spark

[1] Opis pochodzi z tyłu książki

8 komentarzy:

  1. Kiedy będę mieć "czytelniczy kryzys" to sięgnę po tą książkę, bo wydaje się być lekka i nie absorbująca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie lekke i nie absrobująca ;). Po prostu romansidło, ale kto nie lubi czasami poczytać o idealnej miłości?

      Usuń
  2. Na mojej półce już czeka na mnie pozycja Sandry Brown, ale jeśli mówisz, że książki są idealne na "szybkie czytanie" to z pewnością sięgnę po inne pozycję tej autorki i kto wie, może właśnie powyżej zrecenzowaną przez Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybkie czytanie i można nawet łezkę uronić :)

      Usuń
  3. Książki jak ja to nazywam odmóżdżające też są nam potrzebne. Sama czasami potrafię sięgnąć po tego typu pozycje z półki babci która otrzymałam w spadku. Może i w większości wypadków wiadomo jak się skończy, jak potoczy akcja, ale i tak się czyta bo zawsze można w niej znaleźć takie maleńkie to "coś"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że są potrzebne i też je tak nazywam. Po prostu po takim tygodniu jak mój mijający to ambitna pozycja raczej by nie przeszła ;)

      Usuń
  4. Też lubię czasami takie lżejsze lekturki. Podobają mi się Twoje recenzje i będę zaglądać tu nieco częściej :-)

    OdpowiedzUsuń