GATUNEK: Komedia romantyczna
PRODUKCJA: USA
PREMIERA: 2 grudnia 2012 (świat)
REŻYSERIA: Fred Olen Ray
SCENARIUSZ: Jeffrey Schenck, Peter Sullivan
OPIS
Po dziesięciu latach nieobecności Rebecca wraca do rodzinnego miasteczka na
ślub przyjaciółki z liceum. Powracają wspomnienia, na nowo odżywają stare
animozje, budzą się dawno uśpione uczucia. Rebecca jest szczęśliwa, że ta
wizyta potrwa tylko jeden dzień – a potem będzie mogła wrócić do swojego
wielkomiejskiego życia. Jednak, kiedy budzi się następnego ranka z radosną
myślą o wyjeździe – okazuje się, że dziś jest… wczoraj. [1]
RECENZJA
Zanim zacznę „właściwą” recenzję czuję się zobowiązana, żeby wspomnieć, iż
komedie romantyczne nie są moim ulubionym gatunkiem filmowym. Fakt, wzruszam
się wyjątkowo łatwo (ale tłumaczę to sobie moimi empatycznymi popędami),
niemniej jednak jeśli mam wybór to bez mrugnięcia okiem wybiorę dramat bądź też
thriller psychologiczny. Na „Świąteczną randkę” trafiłam całkiem przypadkiem, a
że miałam ochotę na całkowite odmóżdżenie pomyślałam, dlaczego by nie obejrzeć.
Po 90 minutach filmu wprawdzie nie czułam się jakoś wybitnie zawiedziona, ale z
pewnością nie sięgnę do tego tytułu raz jeszcze.
O samej fabule może nie będę się zbyt długo rozwodzić, ponieważ co
ważniejsze fakty są zawarte w opisie. Tym, o czym należy wspomnieć są
oczywiście bohaterowie! Postacią pierwszoplanową, wokół której toczy się cała
akcja, jest Rebecca. Będąc jeszcze w liceum dziewczyna jest przekonana, że jej
ówczesny chłopak, Chad, dopuścił się zdrady z ich wspólną znajomą. Przeżycie to
jest dla niej tak traumatyczne, że postanawia całkowicie się zmienić. Zaraz po
zakończeniu szkoły wyjeżdża z miasta i zaczyna zupełnie nowe życie, w którym
centralne miejsce zajmuje oczywiście praca. Przez długie lata Rebecca odnosi
kolejne sukcesy w zawodowej karierze, aż wreszcie pewnego dnia zostaje
zwolniona. Na domiar złego zbliżają się święta Bożego Narodzenia, a co za tym
idzie również i ślub dawnej koleżanki z liceum.
Dziewczyna postanawia skorzystać z zaproszenia i wracając do swoje
rodzinnego miasteczka ma do czynienia z dość ciekawskim i niezwykle irytującym
taksówkarzem, który na „dowidzenia” daje jej mały upominek. Rebecca, zupełnie
nie czując magii świąt, idzie na ślub koleżanki, który okazuje się być pasmem
samych porażek. Po zakończeniu ceremonii, na której obecni byli wszyscy znajomi
z dawnej szkoły, dziewczyna nie marzy o niczym innym jak tylko o powrocie do
swojego wielkomiejskiego życia, niemniej jednak, kiedy następnego ranka budzi
się, odkrywa fatalną prawdę - dziś jest wczoraj! Rebecca wpadła w pętle czasu,
w czym maczał paluszki wyżej już wymieniony taksówkarz i będzie trwać w nim do
momentu, w którym wreszcie poczuje magię świąt. Wiem, miałam nie rozpisywać się
o fabule, ale na dobrą sprawę wyżej streszczony opis to raptem 20, góra 25,
pierwszych minut filmu… no dobra macie mnie, 28 minut.
Całe zamierzenie produkcji miało być podobne do „Dnia Świstaka”, właśnie miało,
bo nie do końca wyszło. Co prawda niektóre momenty mogły rozśmieszyć, niektóre
mogły wzruszyć, inne rozłościć, niemniej jednak mi ciągle czegoś brakowało (tak
wiem, co powie Lady Spark! Brakowało mi krwi, ale to nie w tym przypadku). W
filmie nie występują wielkie nazwiska, a z większością aktorów spotkałam się po
raz pierwszy, może też, dlatego uważam, że ich warsztat nie należał do
najlepszych. Czasami miałam wręcz ochotę krzyknąć: więcej życia! Z pewnością, w
przypadku „Świątecznej randki”, ile oglądających tyle też i opinii - nie wszystkim się podoba, nie wszystkim się
nie podoba. Jeśli chodzi o mnie to ja stawiam siebie po samym środeczku –
oglądałam wiele gorszych produkcji, ale również miałam przyjemność poznać dużo
ambitniejszych.
Czwóreczka, będzie idealną oceną. Coś ostatnio bardzo mi się ten stopień
spodobał, tak patrzę. Z kolei, jeśli chodzi o polecenie wyżej zrecenzowanego
filmu to pozostawiam to do Waszego wyboru. Jeśli ktoś lubi komedie romantycznie
nie powinien czuć się zawiedziony, jednak dla tych, którzy w takim gatunku
filmowym się nie lubują ‘Świąteczna randka’ może się okazać stratą czasu.
OCENA: 4/10
Ufff… jakoś poszło. W sumie to moja pierwsza filmowa recenzja i przyznam
się szczerze, że sama zbytnio nie wiedziałam, na czym konkretnie powinnam była
się skupić, stąd też pewnie masa niedociągłości powyżej, za co serdecznie
przepraszam. A korzystając z okazji w imieniu Lady Spark i swoim życzę Wam
wszystkiego najlepszego z okazji świąt Bożego Narodzenia: rodzinnej atmosfery
przy wigilijnym stole, dużo uśmiechu i radości i przede wszystkim św. Mikołaja
z workiem pełnym książek. Pozdrawiam ;)
Oglądalam i się okropnie zawiodłam na tym filmie... Nudny i przewidywalny :)
OdpowiedzUsuńRacja, film jest bardzo przewidywalny, a mi w sumie podobał się w sumie tylko jeden moment - gdy Rebecca postanowiła zaszaleć z kartą kredytową ;)
UsuńPomysł mi się podoba, ale żałuję, że to komedia romantyczna. Nie przepadam za tym gatunkiem, więc na pewno nie obejrzę tego filmu. W moim zimnym serduszko jest miejsce tylko na seriale ;)
OdpowiedzUsuńDziewczyny, mam nadzieję, że będziecie miały wspaniałe święta. Życzę Wam mnóstwa książek, szczęścia i, przede wszystkim, jedzenia ;) Wesołych!
Pozdrawiam ciepło,
J.
Dziękujemy serdecznie. A to życzenie o mnóstwie książek mam nadzieję, że spełni się, również i dla Ciebie, z dużą nawiązką. ;)
Usuń