poniedziałek, 20 sierpnia 2018

530. "Szukając Alaski" - książka o podstawowych problemach nastolaków


AUTOR: John Green  
TYTUŁ ORYGINALNY: Looking for Alaska
TŁUMACZ: Anna Sak
ROK WYDANIA: 2013
WYDAWNICTWO:  Bukowy Las

OPIS
Życie Milesa Haltera było totalną nudą, aż do dnia, gdy zaczął naukę w równie nudnej szkole z internatem. Wtedy spotkał Alaskę Young. Piękną, inteligentną, zabawną, seksowną i do bólu fascynującą. Alaska owinęła sobie Milesa wokół palca, wciągając go do swojego świata i kradnąc mu serce. Czy dzięki niej chłopak odnajdzie to, czego szuka? Wielkie Być Może – najintensywniejsze i najprawdziwsze doświadczenie rzeczywistości.
Głęboko poruszająca książka Johna Greena, porównywana z przełomowym Buszującym w zbożu J.D. Salingera, to powieść o myślących i wrażliwych młodych ludziach. Zbuntowanych, szukających intensywnych wrażeń i odpowiedzi na najważniejsze pytanie: o miłość, która wywraca świat do góry nogami, o przyjaźni, której doświadcza się na całe życie. [1]

RECENZJA
Pierwsze spotkanie z twórczością Johna Greena było ogromnym niewypałem. „19 razy Katherine” było czymś okropnym. Nudne jak podręcznik do matematyki, którym chyba było. Postanowiłam dać autorowi kolejną szansę i sięgnęłam po „Szukając Alaski” z modlitwą o coś lepszego niż dostałam za pierwszym razem.

Miles Halter przenosi się ze słonecznej Florydy do szkoły z internatem Culver Creek. W swojej starej placówce nie miał przyjaciół, więc bez żalu ją opuszczał. Pierwszego dnia poznaje Chipa Martina, którego przezwisko to Pułkownik oraz Alaskę Young, dla której kompletnie traci głowę. Sam Miles otrzymuje ksywkę „Klucha”, co ma z nim mało wspólnego, bo jest chudy jak patyk. Głównym zadaniem paczki przyjaciół jest wymyślanie żartów, które da się wykonać w szkole. Pomijam fakt czy to dojrzałae, bo trudno oczekiwać dojrzałości od nastolatków, którzy są w związku z osobami, których nawet nie lubią, a na dodatek buzują w nich hormony. Jednak Miles vel Klucha ma też ambicje odnośnie nauki, wiec uczy się w każdej wolnej chwili i ma całkiem dobre stopnie.

Nie wiem czy jestem za stara na takie pozycje czy może nie rozumiem amerykańskich nastolatków. Bo ja nie rozumiem jak Pułkownik może być w związku dziewięć miesięcy z osobą, której nawet nie lubi. Ja tego nie ogarniam! Nawet zaczynam wątpić czy takie dzieciaki istnieją w Ameryce, a jeśli tak to zaczynam się cieszyć, że urodziłam się w Polsce.

„Szukając Alaski” czytało mi się zdecydowanie lepiej niż „19 razy Katherine”. Nie wiem tylko, dlaczego, bo w tej książce również było sporo dwuznacznych tekstów. Bohaterowie szału też nie robili, ale polubiłam ich w jakimś stopniu. Może to ze względu na podział książki? „Szukając Alaski” jest podzielone na dwie części „przed” i „po”. Czytelnik nie wie, czym jest tajemnicze „przed” i „po”.

Mimo pewnych dziwnych zachowań Klucha, Pułkownik, Alaska i reszta to nastolatkowie z podstawowymi problemami, z którymi ja też swego czasu się mierzyłam. Nieodwzajemnione uczucie, brak akceptacji ze strony otoczenia i inne. To wszystko jest bardzo realne. Wszyscy w pewnym wieku szukamy odpowiedzi na pytanie o sens tego wszystkiego, co nas otacza, o sens miłości i przyjaźni, o sens radzenia sobie w najbardziej ekstremalnych sytuacjach.

Drugie spotkanie z prozą Greena było zdecydowanie bardziej udane. Zatarło mi w pewien sposób okropne wrażenia po traumatycznym spotkaniu kilka miesięcy temu. Z większym optymizmem sięgnę po kolejne jego pozycje, ale będę również ostrożna, żeby zbyt mocno się nie rozczarować, bo już znam oba oblicza autora.
"Spędzasz całe swoje życie w labiryncie, zastanawiając się, jak któregoś dnia z niego uciekniesz i jakie niesamowite to będzie uczucie, wmawiasz sobie, że przyszłość pomaga ci przetrwać, ale nigdy tego nie robisz. Wykorzystujesz przyszłość, żeby uciec od teraźniejszości." ~ John Green, Szukając Alaski, Wrocław 2013, s. 80.
OCENA: 7/10

Cześć, 
Jak ten czas szybko pędzi...

[1] Opis pochodzi z ze strony wydawnictwa

3 komentarze:

  1. Czytałam Greena i zaskakująco mi się podobało:)
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie też nie ogarniam nastolatków z Ameryki :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja czytałam na razie tylko jedną książkę Johna Greena - 19 razy katherine i bardzo mi się podobała. Chętnie sięgnę po kolejne...

    OdpowiedzUsuń