AUTOR: Lisa Scottoline
TYTUŁ ORYGINALNY: Save me
TŁUMACZ: Anna
Kłosiewicz
ROK WYDANIA: 2012
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka
OPIS
Rose McKenna to matka zmuszona w ułamku
sekundy podjęć decyzję, która na zawsze odmieni jej życie…
Nikt nie mógł
przewidzieć, co wydarzy się tego dnia, kiedy Rose zgłosiła się do pomocy w
szkolnej stołówce, by dyskretnie poobserwować swoją córkę, uroczą, choć
nieśmiałą trzecioklasistkę Melly. Od jakiegoś czasu stała się ona obiektem
złośliwych ataków nowej koleżanki.
Kiedy dręczycielka
Melly po raz kolejny zaczyna jej dokuczać, Rose jest gotowa wkroczyć do akcji –
tyle, że właśnie w tym momencie dochodzi do tragedii, której nikt nie
potrafiłby sobie wyobrazić. Rose trafia w sam środek prawdziwego koszmaru,
zmuszona w ułamku sekundy podjąć najtrudniejszą dla matki decyzję. Wybór,
którego dokona, odmieni jej życie i zagrozi najbliższym. Rose będzie musiała
wziąć sprawy w swoje ręce i zmierzyć się z niebezpieczeństwem, by ocalić córkę,
rodzinę, małżeństwo – i siebie samą. [1]
RECENZJA
Miałam
przeczucie, że książka Lisy Scottoline mnie wciągnie, ale nie sądziłam, że
zrobi to po zaledwie kilku stronach. Ciężko było mi się od niej oderwać. Już
dawno żadna powieść obyczajowa tak mocni na mnie nie zadziałała.
Rose McKenna
zgłosiła się do pomocy w szkolnej stołówce, bo jedna z uczennic – Amanda –
dokuczała jej córce Melly z powodu znamienia na policzku. Kobieta widząc, że
córka coraz bardziej zamyka się w sobie postanawia jej pomóc. Zaczęła od prób
rozmawiania z nauczycielami, którzy zbagatelizowali problem, a potem z mamą
Amandy, ale ta również uważa, że Rose przesadza, bo dziewczynki powinny to
załatwić między sobą, (czyli, co? Wytargać się z kłaki czy jak?). W końcu Rose
podczas pełnienia dyżuru widzi jak Amanda naśmiewa się z jej dziecka wkracza do
akcji. Chce uświadomić dręczyciele, że Melly to nie jest osoba bez uczuć. W tym
samym momencie córeczka uciekła z płaczem do łazienki i wybuchł pożar, a Rose
musi podjąć decyzję, kogo ratować: Amandę, która jest pod ręką czy szukać
własnego dziecka…
Odnośnie postaci
główną jest oczywiście Rose McKenna, która jest matką z powołania. Pragnęła
dzieci, od kiedy tylko pamięta. Jest osobą, która chce ze wszystkimi żyć w
zgodzie, jednak życie nie odpłaca się jej tym samym. W dzieciństwie użerała się
z matką alkoholiczką przez, którą zostawił je ojciec. Rose ma też swoją
straszną tajemnicę z przeszłości. Mimo to udało się jej stworzyć rodzinę, która
kocha, ale czy ta rodzina przetrwa, gdy prawda wyjdzie na jaw, a sprawa z
pożarem nabierze tempa? Jej mąż Leo to złoty człowiek, który zawsze jest w
stanie usprawiedliwić Rose, a na dodatek kocha jej córkę z pierwszego
małżeństwa. Jest on prawnikiem i w zasadzie więcej go nie ma w domu niż jest,
więc trudno coś złego o nim powiedzieć oprócz tego, że w trakcie prawdziwego
dramatu wybiera pracę, ale tłumaczy to obowiązkiem opłacenia rachunków.
Najbardziej polubiłam Melly (wiadomo Potterhead!). Przypominała mi postać,
którą kiedyś sama stworzyłam w opowiadaniu pisanym do szuflady. Dziewczynka
wstydzi się swojego znamienia i zawsze pilnuje, aby było dokładnie zakryte
włosami. Myślę, że na to zachowanie miał wpływ jej biologiczny ojciec, który
nie umiał pokochać małej taką, jaką jest. Wiecznie ciągał ją po lekarzach
ogarnięty obsesją żeby usunąć z policzka córki. Melly jest kochanym dzieckiem,
ale nieszczęśliwym z powodu tego, że w kompleksy wpędził ją jej własny ojciec.
Dwie kwestie,
które chcę poruszyć. Po pierwsze: prześladowanie w szkole. Temat ten zawsze
mocno mnie dotyka. To pewnie z powodu własnych doświadczeń. W „Ocal mnie”
również jest pokazane, że oprawca jest bezkarny, a to ofiarę chce się ukarać,
np. poprzez przeniesienie do innej szkoły. To Melly uważana jest za dziwoląga,
bo ma znamię, które z pewnością nigdy nie chciała dostać, a na dodatek uwielbia
Harry’ego Pottera (ja też! Piątka Melly!). To Amandy wszyscy bronili, bo była
popularna i ładna, a na dodatek jej rodzina zamieszkiwała miasteczko od
pokoleń, a rodzina Rose wprowadziła się kilka tygodni temu. Tłumaczenia
nauczycieli, matki Amandy otwierały mi nóż w kieszeni. Jak tak można?
Krytykowały Rose, tylko, dlatego, że broniła swojego dziecka. Każda kobieta
zrobiłaby to samo, gdyby ktoś krzywdził jej dziecko. I tym sposobem dochodzimy
do punktu drugiego…
… O matkach
często mówi się, że walczą o dzieci jak lwica o młode. Dlatego Rose chciała
pomóc Melly, gdy ktoś ją krzywdził. Gdy wybuchł pożar również pierwszą myślą
było jej dziecko. To był odruch, jako matki. To, co spotkało ją po pożarze od
mieszkańców było okrutne. Ci ludzie nie umieli (albo nie chcieli) postawić się
w jej sytuacji. Ja bardzo jej współczułam, bo przecież chciała zachować się
dobrze, ale wygrał w niej instynkt macierzyński. I to nie jest nic dziwnego.
Ludzie w książce powinni sobie zadać jedno zasadnicze pytanie: a jak ja
zachowałbym się w tej sytuacji, gdyby życie mojego dziecka było zagrożone?
Powiem kilka
słów o zakończeniu, które trochę było dla mnie naciągane. Nie pasowało mi ono
zbytnio do całości powieści, ale również nie raziło, jakąś fantazją z innej
planety. Po prostu za bardzo było to wszystko naciągane.
Moja ocena
byłaby wyższa, gdyby nie właśnie końcówka całej powieści, ale i tak uważam, że
cała książka to dobra literatura i porusza ważny temat: prześladowania dzieci w
szkole oraz bycia nowym w małych społecznościach.
"Każdy człowiek może zostać wykluczony, z dowolnego powodu, w dowolnym momencie. A czasem nawet bez żadnego powodu." ~ Lisa Scottoline, Ocal mnie, Warszawa 2012, s. 343.
OCENA: 7/10
Hej!
Ja i Tea chcemy Was bardzo przeprosić za to, że w czwartek nie było recenzji. Powód był jeden: Tea oddała komputer do czyszczenia i nie ustawiła publikacji wcześniej, bo zapomniała (zdarza się, nie? :). Ja z kolei mam zapas recenzji, ale trzymam je kurczowo na okres, gdy będę powtarzała książki, które już Wam recenzowałam, np. Harry Potter, który chodzi za mną od kilku miesięcy.
Do napisania,
Lady Spark
[1] Opis
pochodzi z okładki książki
Czytałam parę książek pani Lisy, nie wiem czemu,ale trafiają do mnie, lubię je:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Witam w klubie :)
UsuńNie czytałam jeszcze książek tej autorki, ale zaciekawiłaś mnie tą pozycją :)
OdpowiedzUsuńPolecam szczerze :)
UsuńBardzo chętnie sięgam po książki tej autorki, wiele w nich zawiera się prawd życiowych, gwarantują przyjemne zaczytanie. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Zgadzam się z Tobą ;)
UsuńZwłaszcza w taką deszczową pogodę za oknem, potrafią rozgrzać nasze serca. :)
UsuńCzytalam tę książke, ale było to dawno i nie pamiętam, co zrobila wtedy Rose. Ale skoro zapamiętałam zarys fabuły musiała mi się książka podobać:)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie jedna z lepszych w tym roku :)
UsuńTo chyba bardzo smutna książka dotycząca problemu niesprawiedliwości i to na każdym kroku. Lubię takie powieści, chociaż faktem jest, że wzbudzają sporo emocji ;)
OdpowiedzUsuńJest smutna i wzbudza sporo emocji, więc polecam, jeśli lubisz takie klimaty ;)
UsuńUwielbiam takie powieści, które wciągają od pierwszych stron i nie muszę się przedzierać przez tonę tekstu zanim coś w końcu zaiskrzy. ;)
OdpowiedzUsuńTo zawsze pozytywnie działa ;)
UsuńJestem na tak :]
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńMoże mało merytorycznie, ale kurczę, dlaczego zawsze wredotkom w książkach dają moje imię? XD
OdpowiedzUsuńFabuła obawiam się, że nie dla mnie, ostatnio wybieram raczej lżejsze tytuły, żeby zachować równowagę w moim czytelniczym wszechświecie. ;D
AAa, muszę muszę MUSZĘ to przeczytać. Jestem przygotowana na emocje, niepewność, czasami może i łzy...A, i skoro spodobała Ci się ta pozycja, sądzę, że z czystym sercem mogę polecić Ci Jodi Picoult i praktycznie wszystkie jej książki (oprócz tych, które pisała z córką). To dosłownie bomba emocjonalna i jedne z najlepszych pozycji, jakie czytałam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam (i zapraszam, oddaję wszystkie szczere komentarze ^^)
Czytam, piszę, recenzuję, polecam
Ciekawa recenzja. Myślę, że książka też by mi się spodobała. Być może uda mi się ją kiedyś przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam też do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl