poniedziałek, 21 sierpnia 2017

435. Z jakich powodów kobieta nie chce zostać mamą? - "Dziecioodporna"

AUTOR: Emily Giffin   
TYTUŁ ORYGINALNY: Bab Proof       
TŁUMACZ: Anna Gralak  
ROK WYDANIA: 2009
WYDAWNICTWO:  Otwarte

OPIS
Prowokująca historia małżeństwa.
Claudia i Ben nie chcą mieć dzieci, wolą robić karierę, podróżować, korzystać z życia. Do czasu…
Pewnego dnia Ben oświadcza, że pragnie dziecka.
Claudia nie zamierza zostać matką.
Jak potoczą się ich losy?
Czy ich małżeństwo wytrzyma tę próbę? [1]

RECENZJA
Mam wrażenie, że ciąży nade mną jakaś klątwa lub też nieszczęście. Zawsze, gdy sięgam po pierwszą książkę autora, który ma ich kilka w dorobku trafiam na najsłabszą. Czy chociaż raz nie mogłam wycelować lepiej? Przecież ile można? To się robi nudne. A Was ostrzegam „Dziecioodporna” jest fatalna, nijaka i zła…

Książka zaczyna się od zdania „Nigdy nie chciałam być matką”. Główną bohaterką jest Claudia, która ma męża Bena. Para poznała się późno, bo dopiero w wieku trzydziestu jeden lat. Początkowo sprawa był jasna: nie chcieli mieć dzieci. Jednak wraz z upływem czasu wszystko się zmienia. Mężczyzna nagle chce mieć dziecko, a Claudia czuje się zdradzona. W końcu ich związek dociera do takiego etapu, gdzie rozwód to kolejny krok. Kobieta jest redaktorką pisma w Nowym Jorku, jej mąż architektem.

Dlaczego Claudia nie chce mieć dzieci? Swojemu mężczyźnie podaje następujące powody, że nie chce rezygnować z przespanych w całości nocy, chociaż Ben zapewnia ją, że to nie ona będzie wstawać i dziecko może być od urodzenia karmione mlekiem modyfikowanym. Nie chce rezygnować z pracy, której poświęciła wiele lat swojego życia – Ben zapewnia ją, że nie będzie musiała, bo on może zrezygnować z pracy lub ewentualnie mogą wynająć opiekunkę. Claudia nie chce przeprowadzać się z Manhattanu, chociaż jej partner twierdzi, że mogą dziecko wychowywać w centrum miasta. Na kolejne rozwiązania podawane przez Bena wynajduje coraz to nowsze argumenty. Jest wiecznie na nie i nie chce iść na kompromis, chce żeby było tak jak ona chce.

Claudia jest bardzo irytującą postacią. Uważam, że to czy ktoś chce mieć dziecko jest tylko i wyłącznie jego sprawą i nikomu z otoczenia nic do tego. Jednak w przypadku Claudii sprawa przedstawia się po prostu tak: jest leniwa. Nie chce zmian, bo się ich boi. Gdy jej małżeństwo z Benem się rozpada to jego oto obwinia, ponieważ zmienił zdanie odnośnie ich umowy i braku posiadania dzieci. Według niej związek to umowa, jaką zawierają między sobą dwie osoby i żadna z nich nie ma prawa jej złamać. Ben to zrobił, więc ona musiała od niego odejść skoro go kochała. Nie chciała nawet negocjować czy też spróbować znaleźć kompromis. Chciała żeby było tak jak to ona postanowi.

Denerwował mnie tak, że małżeństwo głównej bohaterki zostało trochę za bardzo wyidealizowane. Ich kłótnie były bez wyzwisk i bluźnierstw, mieli porozumienie ciał i dusz, idealni w pracy i w domu i tylko niechęć kobiety do posiadania dziecka nagle (!) przekreśla wszystkie ich wspólne lata. Dodatkowo kolejna dziwna sytuacja to, gdy do Claudii dzwoni jej były facet i twierdzi, że żałuje ich rozstania po dwunastu latach! No litości, naprawdę?

Obok  Claudii i Bena jest poruszone wiele dodatkowych wątków. Nieszczęśliwe małżeństwo siostry Maury, która ma ze swoim niewiernym mężem trójkę dzieci, obsesja drugiej siostry Daphne, że tych dzieci w jej małżeństwie nie ma. I w tym wszystkim Claudia i jej „nie chcę mieć dziecka”. Nieporuszony został tylko jeden problem. Dlaczego niektóre kobiety nie chcą mieć dzieci? Spodziewałam się poważnej analizy tego problemu przedstawienia w przystępny sposób odpowiednich argumentów, których nie będę mogła pokonać. Nie dostałam tego.

Zakończenie też mnie rozczarowało. Jest jednocześnie zamknięte jak i otwarte. Niby dobry zabieg, ale Claudia dalej jest sobą. Niczego się nie nauczyła. Nic się w niej nie zmieniło moim zdaniem. Powieść „Dziecioodporna” jest słaba. Dobrze, że dzięki krótkim rozdziałom i pierwszoosobowej narracji się ją szybko czytało, bo inaczej bym się zapłakała.

 „Nie chcę przez to powiedzieć, że wszystkie byłe mole książkowe są nieatrakcyjne. Wręcz przeciwnie, myślę, że tworzymy wspaniały gatunek – jesteśmy ekscentryczni i bystrzy […]." ~ Emily Giffin, Dziecioodporna, Kraków 2009, s. 155.
OCENA: 3/10

Witajcie ;). 
Ja cieszę się z odrobiny chłodu jaki u mnie jest. Z moim zdrowiem już trochę lepiej. Udanego tygodnia :) 
Lady Spark


[1] Opis pochodzi z okładki książki

13 komentarzy:

  1. Czytałam, szału nie było. Niestety.
    U mnie deszczowo, chociaż weekend był ładny, bo teraz kiepsko :(
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na pierwsze spotkanie z tą autorką wybrałam "Sto dni po ślubie", które w tamtym czasie zachwyciło mnie. Dlatego na pewno zechcę sięgnąć jeszcze po jakiś tytuł Giffin.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam przeczytać, ale skoro taka słabizna, wezmę się lepiej za kolejne części "Ojca chrzestnego" ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, że jestem okładkową blacharą? I wiesz, że nie znoszę tego typu książek! I wiesz, że takie książki mają takie piękne okładki (te twarde wydania) - chce sobie je skompletować, ale będę żałować, prawda?

    :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jeszcze to tej pory nie miałam styczności z autorką.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że się rozczarowałaś. Ja nie ukrywam, że lubię książki tej autorki jako dobre powieści relaksacyjne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Temat bardzo na czasie :) Coraz częściej można spotkać kobiety, które nie planują macierzyństwa - dobrze, że temat poruszany i uświadamiany społeczeństwu :)

    Pozdrawiam,
    www.thousand-kilometers.blogspot.nl

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpuszczę sobie. Miałam tak z C. Hoover, że pierwsza książka, jaką czytałam od tej pani była fatalna... I druga też. :/
    Udanego tygodnia!
    Buziaki,
    StormWind z bloga cudowneksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpuszczam ten tytuł. A Tobie życzę więcej szczęścia przy kolejnych wyborach :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Temat na czasie, sądząc po ostatnicj tytułach artykułów w internetach. I szkoda, że w takim razie tak miałko został potraktowany. Taka postawa mogłaby być ciekawym punktem odniesienia. Jesli tylko byłaby z sensem rozpisana...

    OdpowiedzUsuń
  11. O proszę, temat ważny, a ocena... no właśnie. Ale w sumie Ci się nie dziwię - jeśli problem małżeństwa Cię nie przekonał, to nic z tym się już zrobić nie dało. A tak w temacie: niedawno wydawnictwo Kobiece wydało książkę "Żałując macierzyństwa". Jestem ciekawa, jak prawdziwe dramaty matek, które nie chciały być matkami, wypadłyby na tle rozterek małżeństwa idealnego.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam kilka książek Emily Gifiin na czytniku, między innymi "Dziecioodporną". Dzięki za recenzję, zacznę od innych! :)

    OdpowiedzUsuń