poniedziałek, 10 kwietnia 2017

386. "Co, jeśli..." kiedyś popełniłam błąd?


AUTOR: Rebecca Donovan
TYTUŁ ORYGINALNY: What if
TŁUMACZ: Andrzej Goździkowski
ROK WYDANIA: 2015
WYDAWNICTWO:  Feeria Young

OPIS
Cal nigdy nie zapomniał o Nicole, przyjaciółce z dzieciństwa, która kilka lat temu zniknęła z jego życia. Nic dziwnego, więc, że doznaje szoku, gdy widzi ją w kawiarni tysiące mil od ich rodzinnego miasteczka.
Tylko, że to nie jest Nicole…
Wygląda zupełnie jak ona, ale zachowuje się inaczej. Nicole była nieśmiała i bojaźliwa, a Nyelle zaraża pasją życia i zwariowanymi pomysłami. Cal jest nią zafascynowany, a jednocześnie bardzo chce dowiedzieć się, co się właściwie stało i … czy ona to ona.  [1]

RECENZJA
„Co, jeśli…” jest typową młodzieżówką. Ja staram się wystrzegać tego gatunku ze względu na to, że czuję się zbyt staro, ale jednocześnie nie chcę ograniczać się do jednego typu literatury, więc lawiruję między nimi, bo czasami można znaleźć ogromną perełkę, taką, jak „Co, jeśli…”

Książka jest pisana z perspektywy Cala, który studiuje i wiedzie normalne studenckie życie. Jednak cały czas ma kontakt z przyjaciółką z dzieciństwa Reą. Nagle w jego życiu pojawia się tajemnicza, Nyelle, która do złudzenia przypomina Nicole, ale wcale nie zachowuje się tak jak ona. Nicole, Cale, Rea i Richelle w czasach dziecka tworzyli zgarną paczkę przyjaciół, aż ta ostatnie nie musiała wyjechać rodzicami, z powodu przeniesienia jej ojca w pracy.  Nyelle jest roztrzepana i lekko dziecinna, popada w rozpacz by zachwalę śmiać się w cały głos. Jest pełna sprzeczności i wcale nie daje po sobie poznać, że zna Cala. Chłopak zaczyna mieć na jej punkcie obsesję. Próbuje znaleźć w niej coś z Nicole, która była uważana za idealną córkę swoich rodziców, która nigdy im się nie sprzeciwiała.  Podczas ich kilku tygodni, kiedy spędzają czas razem poznajemy Nyelle. Nie mogę zdradzić zbyt wiele z fabuły, ale zaznaczę, że pod koniec każdego rozdziału znajduje się coś na zasadzie retrospekcji, które mają nam ułatwić poznanie mrocznej tajemnicy Nyelle.

Książka wciągnęła mnie od pierwszego rozdziału. I bolało mnie, że nie miałam czasu by zasiąść do niej tak porządnie i zagłębić się w jej tajemnice. Nim zaczęłam drugi rozdział minął tydzień. Bałam się, że powieść straci dla mnie urok, ale było wręcz przeciwnie. Coraz mocniej chciałam poznać to, co się stało i doprowadziło Nicole do zerwania kontaktów z paczką przyjaciół z dzieciństwa. Byłam nią oczarowana. Donovan stworzyła wspaniały świat. Coś, czego jeszcze nie spotkałam, a jej styl jest prosty i wciągający od samego początku.

Nie byłabym sobą, gdyby coś mi się w całej powieści nie podobało. Mianowicie Cal był tchórzem. Miał dziewczyn na pęczki i każdą porzucał po kilku tygodniach, a potem bał się z nią konwersacji. Nigdy nie był typem macho czy Bad boya, raczej dziwaka, z którym nikt nie chce rozmawiać, ale coś zmieniło się wraz z pójściem na studia. Nigdy nie zrozumiałam (chociaż zostało to wyjaśnione) dlaczego tak traktował dziewczyny. Nie jednej złamał serce i zawiódł ją. Miał plus, że nie próbował zabawić się kosztem niczemu niewinnej Tess.

Sprawa Nicole okazała się zagmatwana i szczerze współczułam jej tego, co musiała znosić w domu rodzinnym i wiem, że wiele jest takich rodzin nie tylko w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Należała do osób, które tłumią w sobie złość. Najbardziej zastanawia mnie jej matka. Kobieta, która nawet, gdy jej córka była w szpitalu była bardziej zaaferowana tym, że nie pójdzie z mężem na kolację i nie będą udawać idealnej pary, podstawiała mu zawsze idealny obiad na idealnie przykrytym stole. Dziewczynka miała zaplanowane całe swoje życie, musiała zawsze mieć najlepsze oceny. Żyła pod ciągłą presją. Jej jedyną odskocznią byli przyjaciele, ale los brutalnie kazał jej z nimi zerwać, a raczej zrobiła to w imię przyjaźni z Richelle, którą kochała jak siostrę.

„Co, jeśli…” zalicza się do kategorii moich ulubionych powieści. Jest pełna emocji i czytałam ją z mocno bijącym sercem. Chociaż denerwował mnie tchórzliwy Cal, a Nyelle była czasami zbyt dziecinna to jednak to powieść ma w sobie to coś. Jeśli kiedykolwiek w życiu będę miała szansę ją przeczytać jeszcze raz to zrobię to z wielką radością. Jest tego warta, bo czytając ją zadajemy sobie pytanie „Co, jeśli ja kilka lat temu podjęłam złą decyzję?”, „Co, jeśli Cal mógł zrobić więcej niż zrobił?”. Powędrowałam w głąb siebie i w zasadzie wiem, że większość moich decyzji była słuszna i postąpiłabym tak samo, gdybym dostała drugą szansę. Przeczytajcie i sami się przekonajcie, co spotkało Cala, Nicole i Richelle.

„Nawet, jeśli się udaje, że nic się nie stało, wciąż jest to tak samo realne." ~ Rebecca Donovan, Co, jeśli…, Łódź 2015, s. 15.
OCENA: 8/10

Wróciłam z Krakowa i wrzucam Wam jedną ze starszych recenzji jakie mam na komputerze. Powodzenia w sprzątaniu! W końcu wszystkich nas to czeka ;)


[1] Opis pochodzi z okładki książki 

16 komentarzy:

  1. ciekawa recenzja, w ogóle ciekawa książka, kurcze,lista ksiażek do przeczytania rośnie i rośnie :)
    Sprzątanie mnie czeka od jutra!
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Typowych młodzieżówek nie lubię, ale i tak intryguje mnie ta książka ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam już że seria tej autorki wywołuje wiele emocji. Muszę koniecznie zapoznać się z nimi, bo jestem ciekawa co czeka mnie na kartach tej powieści. Chcę dowiedzieć się co spotkało tych bohaterów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam, ale nie pamiętam jakie wrażenia u mnie wywołała. Musiałabym poszukać recenzji, jaką o nie pisałam. Treść dobrze pamiętam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tytuł zapamiętuję, w wolniejszej chwili chętnie po niego sięgnę. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam, miło wspominam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam jedną z książek tej autorki w domu i do dnia dzisiejszego jeszcze jej nie przeczytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tematyka wydaje mi się naprawdę ciekawa i z biegu zapisałam ją tę książkę do listy "must have". Te retrospekcje i sprawa związana z Nicole, to brzmi genialnie i zarazem tajemniczo! Fajnie, że niewiele zdradziłaś, bo czuję się jeszcze bardziej zaintrygowana :D.
    Obserwuję i będę wpadać!
    #SadisticWriter

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedyś miałam taki szalony plan, żeby przeczytać wszystkie książki tej autorki, ale pierwsza część Oddechów mnie jakoś nie zwaliła z nóg. Dalej jej powieści są w moim tbr, ale raczej nie na pierwszych miejscach. Chociaż ja teraz czytam raczej nie to, co bym chciała, więc może akurat XD

    Pozdrawiam
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam, w pełni zgadzam się z recenzją.
    Książka jest wciągająca, tajemnicza i zdecydowanie ma w sobie coś. Polecam ;)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie moje klimaty, jeśli chodzi o gatunek, ale jeśli mówisz, że warto, to może kiedyś sięgnę. Kupię młodszej siostrze na prezent i od niej pożyczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurcze, bardzo zaintrygowałaś mnie tą ksiązką i z przyjemnością bym się z nią zapoznała

    OdpowiedzUsuń
  13. Książka wydaje się być niezwykle wartościowa i z pewnością zasługuje na poświęcony jej czas. Być może kiedyś i ja do niej sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mimo, że młodzieżówki obchodzę raczej szerokim łukiem, ta mnie zainteresowała. Z Twojej recenzji wnioskuję, że nie brakuje w tej powieści lekko mrocznego klimatu, a to mnie chyba do niej zachęca.
    Pozdrawiam serdecznie- http://strefawyobrazni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam mieszane uczucia. ;/ Z jednej strony, historia wydaje się być ciekawa, ale z drugiej, te zachowania bohaterów trochę mnie zniechęciły. ;/ Jeszcze pomyślę nad tym tytułem. ;)

    OdpowiedzUsuń