czwartek, 3 listopada 2016

322. Spokojnie, tylko oddychaj...

Autor: Przemysław Piotr Kłosowicz
Rok wydania: 2016
Wydawnictwo: Novae Res

OPIS
Wiktor, chociaż od zawsze chciał być pisarzem, pracuje na wyższej uczelni, opiekuje się dorosłym dzieckiem z zespołem Downa i zmaga się z depresją.
Dwudziestosiedmioletniego Piotra do opuszczenia rodzinnej wsi i zamieszkania w metropolii skłoniła jego odmienność. „Gdybym zdecydował się na coming out, zafundowałbym matce out, ale z tego świata” – stwierdza pewnej niedzieli w autobusie, jadąc z przyjaciółką do kościoła.
Zbigniew ma dwadzieścia pięć lat i poczucie, że jego życie jest jak wyrób czekoladopodobny: „Łamie się jak czekolada, rozpuszcza się jak czekolada, tylko smakuje jak nieosolony popcorn. […] Wyrób życiopodobny”. Od zawsze czuł się gorszy. Dokucza mu poczucie upływającego czasu i mijających wraz z nim widoków na miłość. [1]

RECENZJA
Przyznaję się bez bicia – jestem okładkową blacharą! Lubię, kiedy książka kusi nie tylko wnętrzem, ale również pozwala na miłe zawieszenie oka na ładnym wydaniu. Jeśli  do wyżej wymienionego zestawu dołożymy jeszcze interesujący tytuł to wówczas trudno przejść mi koło książki obojętnie. Dlatego też bardzo ucieszyłam się, kiedy dostałam możliwość zrecenzowania Zdobywców oddechu Przemysława Piotra Kłosowicza. 

Wiktor, Piotr i Zbigniew to trzech facetów, którzy mimo iż się nie znają mają ze sobą wiele wspólnego. Początkowo może to wydać się wręcz nieprawdopodobne, przecież oprócz tego, że wszyscy mieszkają w Krakowie nic innego ich nie łączy – jeden jest głową rodziny, który musi utrzymać żonę i dwójkę synów, w tym jednego z zespołem Downa; drugi to gej, który szukając miłości nadal nie może otrząsnąć się z przeszłości, trzeci jest samotnym mężczyzną, który  nie umie zawalczyć o samego siebie. Pozornie tak różni, grają w tej samej grze – każdego dnia muszą być tytułowymi zdobywcami oddechu. Wydaje się, że oddychanie to przecież tak prosta, intuicyjna czynność. Tylko, że u naszych bohaterów przypomina to codzienną walkę z piętrzącymi się problemami, uczuciem pustki czy przysłaniającymi świat kompleksami. Dla nich to prawdziwa walka… starcie z samym sobą… 

Zdobywcy oddechu to w głównej mierze fragmenty przemyśleń głównych bohaterów. Nie ma tutaj dynamicznych zwrotów akcji, a tempo przypomina raczej spokojny spacer brzegiem morza niż emocjonujący wyścig Formuły 1. Na dobrą sprawę wiemy bardzo niewiele o tym jakim czynnościom oddają się tytułowi zdobywcy oddechu, za to głęboko wchodzimy w świat ich wewnętrznych przeżyć. Poznając ich myśli, w pewnym momencie zaczynamy dostrzegać, że w sumie podobnie jak oni również i my codziennie podejmujemy tą samą walkę – bijemy się z własnymi niepowodzeniami, czasami dajemy się przytłoczyć słabościom i sprawiamy, że zaczerpnięcie głębokiego oddechu wydaje się być czymś niewykonalnym.

Autor w sposób bardzo poważny, powiedziałabym, że wręcz filozoficzny, przedstawił problem, który na dobrą sprawę dotyczy nas wszystkich. Bo czy nikt z nas w pewnym momencie nie miał tak po prostu wszystkiego dość? Nie marzył, żeby wszystkie problemy zniknęły jak za pomocą czarodziejskiej różdżki? Może miejscami to wszystko było aż za bardzo wyolbrzymione, ale w sumie my Polacy tak właśnie robimy, więc coś z tą naszą mentalnością jest.

Pan Przemysław włożył bardzo dużo wysiłku, żeby stworzyć dokładne portrety psychologiczne swoich bohaterów. Mimo, że nie są oni materiałem do obdarzenia sympatią, każdy czytelnik znajdzie w nich coś z siebie. Ja osobiście poczułam największą więź z Leną, a zasadzie z Magdaleną (przyjaciółką Piotra) mimo, że nie grała pierwszych skrzypiec w powieści, miejscami miałam wrażenie, że „patrzę” na siebie.

Język zaserwowany przez autora jest specyficzny i niełatwy w odbiorze. Niemniej jednak dla mnie styl był dużym plusem, chociaż oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że książka nie jest przez to przeznaczona dla wszystkich. Jeśli ktoś szuka czegoś łatwego, przyjemnego i niezobowiązującego to w Zdobywcach oddechu tego nie znajdzie. Tutaj każde zdanie zostawia po sobie trwały znak w umyśle czytającego, zmuszając do refleksji i zastanowienia się nad własnymi uczuciami. 

Zdobywcy oddechu w moim odczuciu to naprawdę dobra pozycja, którą śmiało mogę polecić wszystkim  tym czytelnikom, którzy nie boją się zaangażować w powieść. Lektura na początku pozwala się „zdobywać”, poznawać strona po stronie, żeby za chwilę wręcz „zaatakować” nas przekazem – to książka dla nas i o nas. Język nienależny do najłatwiejszych, to fakt, ale z pewnością treść zasługuje na poświęcony czas i uwagę.

Jakiś czas temu miałam przyjemność zapoznania się z wywiadem z panem Przemysławem Piotrem Kłosowiczem u Doroty. Wówczas autor ujął mnie swoją wypowiedzią na temat adoptowanej kotki, wtedy to też skomentowałam ów rozmowę następującym komentarzem: „Swoją odpowiedzią na ostatnie pytanie pan Przemysław całkowicie mnie oczarował! Człowiek, który ma współczucie dla zwierząt i im pomaga, jest dobrym człowiekiem! A jeśli jest tak samo dobrym pisarzem jak człowiekiem to prawdziwa bomba!”. Teraz z czystym sumieniem mogę powiedzieć – jest bomba! 

„Niewiele masz, a ja mam jeszcze mniej, lecz razem mamy wszystko” ~ Przemysław Piotr Kłosowicz, Zdobywcy oddechu, Gdynia 2016, s.26

OCENA: 9/10 

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Autorowi oraz wydawnictwu Novea Res


Dzień dobry, gdzieś mi umknął kolejny tydzień, ale nowy przynosi nowe wyzwania! Pozdrawiam, 
Tea

[1] Opis pochodzi ze strony wydawnictwa

13 komentarzy:

  1. Piątka okładkowa blacharo!;))
    Piękna recenzja, cieszę się, że Tobie książka też przypadła do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja już dawno porzuciłam bycie okładkową blacharą. Teraz lecę na opisy (rany, jak to brzmi...). :D
    Przyznam szczerze, że jestem już po przeczytaniu jednej opinii na temat tej książki, gdzie dziewczyna miała kilka zarzutów wobec tej książki. Czytając Twoją recenzję miałam po części wrażenie, jakbyście miały przed sobą dwie różne wersje [Zdobywcy oddechu]. A ja powiem, że nadal nie jestem przekonana do głównych bohaterów, dlatego też odpuszczę sobie ten tytuł. Po co mam się denerwować, skoro mogę znaleźć coś, przy czym się zrelaksuję? :)
    Pozdrawiam!
    #Ivy z Bluszczowych Recenzji

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowna okładka, recenzja jak najbardziej zachęca do przeczytania:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również często sięgam po książkę na podstawie okładki! :)
    Ciekawa recenzja, dzięki której czuję się zachęcona do zapoznania się z jej wnętrzem. Ostatnio czytam same książki a wartką akcją więc teraz na coś bardziej spokojnego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Za kilka dni ja się przekonam jaka jest ta książka ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. A mi niestety książka nie przypadła do gustu. Ciężko mi się ją czytało przez to ciągłe narzekanie i skakanie z tematu na temat. Rozumiem, że nasze myśli też są często bardzo chaotyczne, ale jednak nie odnalazłam się w tej powieści. A szkoda, bo okładka i tytuł naprawdę mnie intrygowały i szykowałam się na coś zupełnie innego. ;/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze miesiąc temu powiedziałabym, że to książka stworzona dla mnie - przemyślenia bohaterów uznaję na ogół za jedyną akcję wartą uwagi. Teraz jednak chętniej sięgnęłabym po powieść przygodową, co jest o tyle dziwne, że dawniej każda potrafiła zanudzić mnie na śmierć.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę sobie,że sięgnę po tę książkę.
    Pozdrawiam Cię i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  9. A mnie szczerze mówiąc, okładka nie zachęciła i patrząc wyłącznie na nią, pomyślałabym, że książka jest zupełnie o czymś innym.
    Ale sama treść zdecydowanie bardziej mnie przyciąga. Mam wielką ochotę, by ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Niektóre lektury wymagają dużego zaangażowania, ale ważne, aby czytelnik miał później satysfakcję z lektury. Tak właśnie wyobrażam sobie tę pozycję i liczę na to, że będę miała okazję ją przeczytać. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Szykuję się na spotkanie z nią, czekam jedynie na spokojniejsze kilka godzin, czuję, że książka będzie tego wymagać, aby w pełni się w nią zaangażować. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. O proszę ! A więc tu opinia pozytywna! Co do tej książki, czytam ostatnio tak różne opinię, że ciekawa jestem jaka będzie moja gdy w końcu ją przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Okładka nietypowa, niesztampowa - u mnie duży plus :) I mam ochotę poznać się z tym autorem :)

    OdpowiedzUsuń