
AUTOR: Kevin Lewis
TYTUŁ ORYGINALNY: The kid
TŁUMACZ: Agnieszka
Myśliwy
SERIA: Historie
Prawdziwe
ROK WYDANIA: 2012
WYDAWNICTWO: Znak
OPIS
Kevin od
maleńkości był bity i głodzony przez biologicznych rodziców. Przeszedł przez
piekło, nim wreszcie zareagowała opieka społeczne. Trafił do rodziny
zastępczej, ale to nie był koniec jego nieszczęść. Nikt mu nie pokazał, jak z
koszmaru dzieciństwa przejść do normalnego i samodzielnego życia.
Odrzucony przez
tych, którzy powinni byli mu pomóc, zagubiony i coraz bardziej bezradny,
znalazł się na skraju przepaści. Los jednak postawił na jego drodze Julię –
kobietę, która nie bała się jego słabości i lęków. Jej miłość pozwoliła
Kevinowi odwrócić bieg jego życia.
Na podstawie tej
wstrząsającej, lecz dającej nadzieję historii powstawał film pod tym samym
tytułem. [1]
RECENZJA
Życie pisze
zawsze najlepsze scenariusze. Chociaż w przypadku tej książki jak i wielu,
które podchodzą pod tematykę „Prawdziwe historie” słowo najlepsze nie jest
właściwe. Odpowiednim byłoby, że pisze najgorsze scenariusze z możliwych i
przekonał się o tym nie kto inny jak autor powieści Kevin Lewis, który
postanowił podzielić się ze światem swoimi przeżyciami z dzieciństwa, by w
końcu wyzwolić się z koszmaru, w którym trwał przed długi okres swojego życia.
Kevin przyszedł
na świat w rodzinie, która główną są egzystencję miała dzięki pomocy państwa,
czyli zasiłkom, które i tak nigdy nie były przeznaczane na to, co potrzeba,
czyli jedzenie czy też ubrania dla niego lub młodszych braci bądź też sióstr.
Jego matka była kobietą o wątpliwym zdrowiu psychicznym i to właśnie Kevin stał
się jej kozłem ofiarnym. Czytając to, w jaki sposób kobieta znęcała się nad nim
wywoływał u mnie ciarki na plecach. Nigdy nie tego nie zrozumiem i nie pojmę,
czemu matka jest w stanie krzywdzić własne dziecko. Dla mnie to nie wydaje się
logiczne i normalne.
Chłopczyk nie
dostał pomocy od nikogo. Państwo umywało od tego ręce, a to wszystko ze względu
na brak dowodów. Cóż ciężko o nie skoro na inspekcję przychodzi się dwa
tygodnie po zawiadomieniu. Jasne, że wtedy większość siniaków zblednie i
zniknie. Na dodatek, gdy informuje się wcześniej o wizytacji pewnie, że nie
wpadnie się w sam środek domowej awantury i przemocy. Niestety tak działało
prawo wtedy w Irlandii i innych państwach i pewnie tak samo jest do tej pory.
Ofiara najczęściej dostaje pomoc, gdy jest już za późno na jakiekolwiek zmiany
w jej zachowaniu. Urodzona w patologicznej rodzinie rzadko, kiedy wychodzi na
prostą i w dorosłym życiu nie powiela błędów własnych rodziców.
Kevin przez całe
swoje życie walczył przede wszystkim o to by wyrwać się z biedy i zacząć godne
życie na poziomie. Nie chciał utrzymywać kontaktu ze swoimi rodzicami i wcale
się temu nie dziwie. Dość zła wycierpiał się z ich strony. Gdyby państwo
zareagowało wcześniej życie tego mężczyzny mogło wyglądałoby zupełnie inaczej. Jednak
niestety aparat państwowy nie działa sprawnie. Zazwyczaj nie chce on się
wtrącać uznając, że prywatne problemy to nie ich problem, ale gdy cierpi
dziecko to jest ich problem! Zawsze to jest ich problem! Po to oni są by
pomagać! Interweniować by dzieci dostawały godne warunki.
Książkę czyta
się szybko, ale jest to również wydanie kieszonkowe z dość dużą czcionką.
Zajęła mi ona niecałe dwa dni. Język nie porywa, ale czasami tak bywa w tego
typy książkach. W nich chodzi głównie o pokazanie emocji, prawdy i ludzkiego
dramatu, który rozgrywa się w rodzinie. Rodzinie, która powinna być oazą
bezpieczeństwa. Schronieniem, a nie miejscem wojny, walki z oprawcami, którzy powinni
nas kochać bezwarunkowo. Książka jest mocna, ale nie na tyle bym zapamiętała ją
na długi czas i sama nie wiem, dlaczego tak się stanie, bo przecież tematyka
jest bardzo poważna.
„Gdy nie masz nic do stracenia, ustawiasz się na bardzo silnej pozycji." ~ Kevin Lewis, Dzieciak, Kraków 2012, s. 201.
OCENA: 6/10
Widzicie to co ja i Tea? 300? Już 300 postów za nami. Wzruszam się, gdy widzę jak bardzo KA rozwinęła się od początku. Czuję się jak dumna mama, bo to takie moje dziecko.
Po pracującym weekendzie czas na wolny poniedziałek. Idę się lenić!
Trudny temat,najgorsze,że to prawdziwa historia....
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Dokładnie. To jest najgorsze
UsuńAż przykro pomyśleć, ale pełno takich historii jest wokół nas, ale często nawet ta spóźniona pomoc nie przychodzi. ;/ Przerażają mnie zawsze takie tematy w książkach czy filmach, właśnie ze względu na tą realność. ;/
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą :/
UsuńWstrząsająca książka. Myślę, że mogłabym ją polubić :)
OdpowiedzUsuńMa w sobie dużo emocji.
UsuńGratuluję trzystu postów.
OdpowiedzUsuńCo do książki, to mimo tej smutnej i przygnębiającej treści z chęcią bym ją przeczytała.
Myślę, że jest warta uwagi
UsuńBardzo interesująca książka, tym bardziej, że jest ona na faktach. Zachęciłaś mnie i mam nadzieję, że kiedyś ją przeczytam. Chyba nawet moja siostra się skusi^^
OdpowiedzUsuńGratuluję Wam trzystu postów! :*:*
W takim układzie polecam ;)
UsuńByłam pewna, że to znacznie lepsza historia ;)
OdpowiedzUsuńZła nie jest, ale wybitna też nie ;)
UsuńTakie książki mają czytelnikom grać na emocjach, a umieszczenie dziecka na okładce tylko jeszcze bardziej ma przykuwać uwagę. Nie przeczę, że takie książki są ważne i na pewno trzeba je czytać, niemniej jednak jest wiele lepiej, z technicznego punktu widzenia, skonstruowanych pozycji, więc ja za "Dzieciaka" podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńNic na siłę ;)
UsuńJa jestem wielką fanką tzw.historii prawdziwych, więc z chęcią sięgnęłabym po tę książkę.
OdpowiedzUsuńNo i życzę również kolejnych 300, a nawet i 3000000 postów :) Pozdrowienia!
Dziękujemy i życzę powodzenia w znalezieniu książki ;)
UsuńWow, już trzy setki? :D Stanowczo za długo mnie tu nie było :P
OdpowiedzUsuńCo do książki - przeczytam, jeśli uda mi się ją dostać :)
Pozdrawiam :D
Już! Jesteśmy mega szczęśliwe.
UsuńMiło, że wróciłaś :)
Jak będę miała okazję to na bank sięgnę! :)
OdpowiedzUsuńSuper!
UsuńNo 300 ładny wynik, tylko pozazdrościć wyniku, czasu i pomysłów na posty.
OdpowiedzUsuńCo do książki, to myślę, że jak spotkam ją w bibliotece to być może przeczytam,
Staramy się cały czas rozwijać ;)
UsuńBiedny Kevin. :( Od czasu do czasu czytam takie książki, więc może i po tę sięgnę.
OdpowiedzUsuńGratuluję 300 postów. :)
Ja też je sobię dawkuję, bo w większej ilości spowodowały by depresję.
UsuńJestem mamą i naprawdę nie potrafię zrozumieć rodziców, którzy krzywdzą swoje dzieci, niezależnie od wieku. A takich historii jest dookoła całe mnóstwo.
OdpowiedzUsuńJa nie jestem mamą, ale nie umiałabym skrzywdzić własnego dziecka.
UsuńHa... coś dla mnie, bo pracuje z rodzinami zastępczymi i na co dzień mam kontakt z dziećmi pokrzywdzonymi przez dorosłych!
OdpowiedzUsuńW takim układzie polecam
UsuńPropozycja czytelnicza zdecydowanie dla mnie, nawet nie wiem, czy już jej nie czytałam, albo coś w bardzo podobnym stylu. Muszę sprawdzić. :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńBrzmi potwornie przygnębiająco.
OdpowiedzUsuńBo taka jest
UsuńZastanowię sie nad nią :)
OdpowiedzUsuńNic na siłę ;)
UsuńRealność tej historii z pewnością emocjonalnie wpływa na jej odbiór przez czytelnika. Z chęcią sama ją poznam. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń