AUTOR: Henryk Sienkiewicz
SERIA: Złota Seria
ROK WYDANIA: 2001
WYDAWNICTWO: Zielona Sowa
OPIS
Fabuła została osadzona w czasach kwitnącego, coraz bardziej rozszerzającego swoje wpływy imperium rzymskiego i początków chrześcijaństwa. W powieści nie zabrakło wątku miłosnego ani przeszkód piętrzących się przed zakochanymi. Na podstawie tego znakomitego romansu historycznego powstało wiele ekranizacji. [1]
RECENZJA
Zgodnie ze swoją obietnicą powoli nadrabiam wszystkie klasyki, zarówno literatury polskiej jak i zagranicznej, które posiadam w swojej domowej biblioteczce. Na początku postanowiłam zmierzyć się z całym Sienkiewiczem. Po świetnej Trylogii i całkiem dobrej lekturze Rodziny Połanieckich przyszedł czas na ponowne zapoznanie się z Quo Vadis. Historię Marka Winicjusza i Ligii czytałam w gimnazjum i wówczas bardzo mi się podobała, nic więc dziwnego, że miałam nadzieję iż mimo upływu lat (ależ jestem stara!) moje odczucia się zbyt bardzo nie zmienią.
Rzym za panowania Nerona to miasto pełne okrucieństwa, krwi, rozpusty i grzechu. Jednocześnie w tym samym Rzymie coraz bardziej szerzy się nowa religia – chrześcijaństwo, które jest całkowitym przeciwieństwem ówczesnych rzymskich realiów. Marek Winicjusz będąc gościem w domu Plaucjuszów poznaje Ligię, wojenną brankę, która Plaucjusze wychowali jak własną córkę. Młody żołnierz z miejsca się w niech zakochuje i przysięga sobie, że ją zdobędzie. Tylko, że Ligia jest zupełnie inna niż wszystkie te kobiety, z którymi do tej pory obcował Winicjusz. Jest chrześcijanką, a na wszystkich wyznawców Chrystusa spada „sprawiedliwość” Nerona. Marek rozpoczyna rozpaczliwą walkę o uratowanie ukochanej kobiety, chociaż wydaje się, że pomóc mu może już tylko ręka Boga.
Podczas lektury Quo Vadis miałam wrażenie, że tempo akcji opada i wzrasta niemal tak samo jak mój poziom stresu przed obroną pracy magisterskiej – spokojniejsze wydarzenia przeplatały się z gwałtownymi zdarzeniami przyprawiając ą o palpitacje serca. Mimo, że doskonale znałam już całą historię było kilka rozdziałów, które czytałam z otwartymi ustami i drżącą dłonią przewracałam kolejne kartki żeby doczytać cóż takiego autor nam tutaj zgotował. Głównym wątkiem co prawda była miłość głównych bohaterów, niemniej jednak dla mnie na pierwszy plan wysunęła się rozgrywka między dobrem i złem – co najlepiej widać na przykładzie zachowań chrześcijan oraz klakierów „boskiego” cezara. Henryk Sienkiewicz miał niezwykłą lekkość w zacieraniu granicy między prawdą a fikcją historyczną, przez co czytelnikowi może sprawić trudność odróżnienie jednego od drugiego. Uważam jednak, że ten zabieg nie jest minusem, a wręcz przeciwnie – dodaje smaczku całej książce.
Pamiętam, że podczas czytania tej lektury w gimnazjum byłam wręcz oczarowana Winicjuszem! Po latach wiem czym to było spowodowane – po prostu leciałam na klatę Pawła Deląga! I ta wizja przysłaniała mi wszystko inne! Z perspektywy czasu i kilku przeczytanych pozycjach Henryka Sienkiewicza odniosłam wrażenie, że Marek Winicjusz to taka gorsza wersja Andrzeja Kmicica! Naprawdę! W swoim zachowaniu i przemianie rzymski żołnierz bardzo przypominał niepokornego szlachcica, z tym tylko wyjątkiem, że Jędrek wydał mi się zdecydowanie lepiej dopracowaną postacią. W ogóle odniosłam wrażenie, że Ligia (swoją drogą druga wypisz wymaluj Helena z Ogniem i mieczem) oraz Winicjusz zostali potraktowani bardzo po macoszemu. Zamiast tego autor dużo miejsca poświęcił dla Nerona, aby ukazać jak w rzeczywistości okrutnym i chorym szaleńcem był cezar. Jego postać została bardzo dobrze scharakteryzowana i muszę przyznać, że to bardzo przypadło mi do gustu. A jeśli chodzi o moich „ulubieńców” do tego grona z całą pewnością zaliczyłabym Akte oraz Petroniusza i troszkę ubolewałam nad faktem, że szczególnie ta pierwsza postać pojawiała się w całej powieści bardzo sporadycznie.
Teraz wypadałoby szepnąć słówko o języku. Przy okazji recenzji Trylogii zwróciłam uwagę na trudności, jakie sprawiały mi początki zapoznawania się ze stylem Sienkiewicza. Na szczęście tutaj nic takiego nie miało miejsca. Język wydała mi bardzo przystępny, a bogate i wyczerpujące opisy pozwalały mi stać się niemal naocznym świadkiem całej historii.
Książki ze Złotej Serii mają niestety w sobie jedną straszną wadę – wydawca chyba zupełnie nie pomyślał o większej interlinii! Drobny druczek w połączeniu z niewielkimi odstępami pomiędzy linijkami, były dla moich oczu prawdziwą męczarnią.
Ubolewałam również nad faktem, że w wydawnictwie nikt nie pomyślał o tym jakim ułatwieniem byłoby umieszczenie tłumaczeń w przypisach dolnych! Wszystko zostało przeniesione na sam koniec powieści, a co za tym idzie, aby wiedzieć dokładnie co takiego zostało powiedziane czytelnik musiał co chwila skakać na sam koniec. Ta sytuacja była bardzo dokuczliwa przez kilka pierwszych rozdziałów, w których wręcz roi się od łacińskich fraz!
Quo Vadis to bardzo ciekawa i pouczająca lektura. Wcale się nie dziwie, że dla niektórych może być prawdziwym majstersztykiem, jednak ja pozostaje wierna swojej miłości do Trylogii! Co prawda odnalazłam się również i Rzymie z początków naszej ery, ale moje serce wyrywa się jednak ku potyczek o Rzeczpospolitą!
„O śmierci nie warto myśleć, bo ona bez naszej pomocy o nas myśli” ~ Henryk Sienkiewicz, Quo Vadis, Kraków 2001, s. 267
OCENA: 7/10
Dzień dobry! Jak mnie dawno tutaj nie było! Co prawda do obrony mam jeszcze kilka dni, ale postanowiłam wrócić troszkę wcześniej. Z tego miejsca chciałabym bardzo podziękować wspaniałej Lady Spark, za to, że wzięła na swoje barki odpowiedzialność za mój "udział". Pozdrawiam i do zobaczenia za tydzień,
Tea
[1] Opis pochodzi ze strony lubimyczytac.pl
Jak dla mnie największy polski klasyk. Cieszę się, że nadrabiasz klasyki - sama bardzo często zaczęłam po nie sięgać i są po prostu świetne :) okiem nieco starszego czytelnika oceniając oczywiście :P
OdpowiedzUsuńMamy w swojej polskiej historii tyle wspaniałych książek, że grzech byłoby się z nimi nie zapoznać ;)
UsuńMi osobiście średnio się podobało Quo Vadis,może teraz spojrzałabym inaczej na tę książkę, ale raczej mi się nie chce po nią sięgać:)
OdpowiedzUsuńNic na siłę :D
UsuńNie przebrnęłam :(, ale kiedyś to zrobię ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
UsuńMi zawsze podobał się Petroniusz :) Winicjusz był taki lalusiowaty, przynajmniej w filie :) aż muszę sobie odświeżyć książkę :)
OdpowiedzUsuńJak byłam młoda i głupia to wolałam Winicjusza, na szczęście dorosłam i teraz też Petroniusz zdecydowanie wygrywa! :D
UsuńWinicjusz to faktycznie taka niedopracowana wersja Jędrusia, nie umywa się:) Najbardziej polubiłam Petroniusza, to jest postać!:)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Petroniusz to jest gość! Czytając jego inteligentne zagrywki do cezara nie mogłam powstrzymać uśmiechu! :D
UsuńA za Jędrusiem tęsknie! :( Ze wszystkich sienkiewiczowskich bohaterów, on jakoś najbardziej zapadł mi w pamięć ;)
Mnie się nawet podoba ta książka, chociaż osobiście wolę czytać trochę inne, to i tak, trzeba przyznać, że ta jest ciekawa, tym bardziej jak się czyta zachęcającą recenzję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
(za każdą obserwacje z chęcią się odwdzięczam ♥)
nastolatka-marzycielka.blogspot.com
Dobra książka nigdy nie jest zła ;)
UsuńTłumaczenia na końcu książki to jakaś porażka, nie wiem kto mógł na to wpaść. A co do książki to pamiętam, że utknęłam gdzieś w połowie, kiedy była moją lekturą szkolną, ale jakoś nie miałabym już ochoty, by teraz ją czytać ;)
OdpowiedzUsuńStraszny pomysł z tymi tłumaczeniami! Skakanie było strasznie uciążliwe, zwłaszcza na samym początku!
UsuńNic na siłę oczywiście, ale jak będziesz miała ochotę kiedyś nadrobić o polecam! :)
Kocham Quo Vadis, to wspaniała lektura i cieszę się, że przeczytałam ją już kilkakrotnie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :) W lipcu blog obchodzi urodziny i z tej okazji będzie sporo konkursów. Pierwszy z nich już na blogu.
http://www.recenzjezpazurem.pl
Diane Rose
Ja też jeszcze na pewno do Quo Vadis wrócę ;)
UsuńJakoś tak nie mogę przemóc się do tego typu książek choć stoi u mnie na pólce. Chyba szkoła mi obrzydziła polskie klasyki.
OdpowiedzUsuńAle ekranizacja bardzo mi sie podobała
Nauczyciele niestety potrafili skutecznie obrzydzić lektury, a szkoda bo właśnie Quo Vadis to kawał dobrej literatury ;)
UsuńW przyszłości muszę koniecznie przeczytać, tak jak i Krzyżaków, które powinnam mieć za sobą już z 6 lat temu :D
OdpowiedzUsuńPolecam! A najbardziej z Sienkiewicza to polecam Trylogię! Fantastyczna! :)
UsuńKlasyka - cudnie. A u mnie wyzwanie Czytamy klasyków dogorywa :(
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie. Od dzisiaj konkurs - do wygrania "Ocalona" Alexandry Duncan :)
Ja z przyjemnością wzięłabym udział w tych klasykach, ale niestety jak jedna książka w miesiącu mi wpadnie w tej kategorii to już prawie cud :(
UsuńTa rozgrywka między dobrem i złem jest bardzo wyrazista. Musze wrócić do tej dawnej lektury. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńPolecam, przy okazji można sobie szkolne lata przypomnieć ;)
UsuńJedna z lektur, które naprawdę lubię :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Sienkiewicza, choć muszę się przyznać, że wcale nie znam tak dużo jego powieści. Czytałam tylko to, co musiałam do szkoły. Posiadam piękną kolekcję jego dzieł, więc pewnie dzięki Twojej recenzji i pięknym wydaniom przeczytam dzieła naszego mistrza. Tymbardziej że już niedługo kończę szkołę, posiadającą jego imię, więc wypadałoby lepiej zaznajomić się z jego klasyki, a że jestem pozytywnie nastawiona, nie powinnam mieć problemu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
PS: Ale masz ładny szablon :)
Kocham całym sercem. "Qvo Vadis" to jedna z moich ulubionych lektur szkolnych i mam zamiar do niej wrócić. I na szczęście posiadam wersję którą przyjemniej się czyta :)
OdpowiedzUsuńPoległam przy Trylogii. Przeczytałam Ogniem i mieczem ale Potopu nie dałam rady. Sienkiewicz i ja się raczej nie lubimy i wolimy omijać, szczególnie że W pustyni i w puszczy nie odebrałam zbyt dobrze
OdpowiedzUsuńCzytałam wieki temu, chyba jeszcze w gimnazjum. Pamiętam, że książka mi się podobała i płakałam. Muszę do niej wrócić!
OdpowiedzUsuń