czwartek, 2 czerwca 2016

260. Polityczne porachunki czy religijne potyczki?

AUTOR: Ingar Johnsrud
TYTUŁ ORYGINALNY: Wienerbrorskapet
TŁUMACZ: Maria Gołębiewska-Bijak
CYKL: Fredrik Beier
TOM: Pierwszy
ROK WYDANIA: 2016
WYDAWNICTWO: Otwarte

OPIS
Rozwiedziony, skonfliktowany z przełożonym komisarz norweskiej policji Fredrik Beier liczył na rutynowe poszukiwania zaginionej kobiety. To, co zastał w siedzibie sekty Boskie Światło, bardziej przypominało robotę Charlesa Mansona niż porwanie. Wraz ze swoją partnerką, Kafą Iqbal, trafia w sam środek krwawego cyklonu. Kolejne ofiary, tym razem okrutnych eksperymentów medycznych, prowadzą ich w głąb mrocznej historii sięgającej czasów II wojny światowej. Rozpoczyna się polowanie na mordercę bez twarzy. W gęstej sieci powiązań mediów, polityki i religii myśliwy staje się zwierzyną a przyjaciele wrogami. [1]

RECENZJA
Uwielbiam kryminały! A jak jeszcze dana książka jest częścią jakieś dłuższej serii to już w ogóle jestem wniebowzięta. Dlatego też ogromnie ucieszyłam się, kiedy mój brat z bratową sprawili mi miłą niespodziankę i wręczyli paczkę z Naśladowcami Ingara Johnsruda. Pełna dobrych przeczuć usiadłam do lektury… i odetchnęłam z ulgą! Maj pod względem przeczytanych pozycji może nie imponował, ale za to cieszę się, że wszystkie tytuły, z którymi się zapoznałam, w tym też pierwsza część serii o Fredriku Beierze, okazały się być naprawdę dobre. No, ale przechodzimy już do recenzji.

Fredrik Beier, komisarz norweskiej policji, nie znajduje się w najlepszym momencie swojego życia. Rozwiedziony, mający problemy w pracy, czuje się całą sytuacją stłamszony i zmęczony.  Na domiar złego, jakiś psychopatyczny morderca upatrzył sobie właśnie ten czas na urządzenie „rzezi niewiniątek”. Ofiarami pada kilku członków religijnego ugrupowania „Światło Boga”, kolejni uznani są za zaginionych. Jakby tego było mało okazuje się, że wśród (najprawdopodobniej) porwanych wyznawców znajduje się córka wpływowej pani polityk. Istnieją przesłanki, aby sądzić, że zabójstwa w siedzibie organizacji „Światło Boga” miały tło religijne, dlatego też do śledztwa zostaje wcielona specjalistka od islamskiego fundamentalizmu i terroryzmu, Kafa Iqbal. Oboje z Fredrikiem próbują znaleźć sprawcę, a tymczasem morderca rozpoczyna z nimi grę w kotka i myszki.

Naśladowcy składają się z trzech części, w których znajdują się krótkie rozdziały pisane w dwóch perspektywach czasowych: w latach 40. XX wieku oraz teraźniejszości. Ogólnie całość czyta się bardzo dobrze i szybko, niemniej jednak trochę przeszkadzało mi, że w jednej książce zostało połączonych bardzo dużo wątków i postaci, a większość z nich okazała się być niedopracowana i potraktowana po macoszemu. Ponieważ książka jest początkiem serii, uważam, że można było zająć się mniejszą ilością wątków, ale za to poświęcić im tyle czasu, aby nie można się było do niczego przyczepić. 

Niemniej jednak samą fabułę odebrałam na plus. Autor nie pozwala nawet na chwilę nudy i praktycznie przez cały czas coś się dzieje. Na wyróżnienie w szczególności zasługując zakończenia poszczególnych części, które sprawiają, że trzeba od razu zobaczyć co się wydarzy na następnych stronach! Do tego Ingar Johnsrud co chwila wprowadza jakąś nową sieć intryg, tym samym wszystko jeszcze bardziej mieszając i utrudniając czytelnikowi  wytypowanie mordercy. Ja nie mogłam się od lektury oderwać i w dużej mierze pozwoliła mi ona zażegnać mój kryzys czytelniczy, z którym zmagam się już od kilku miesięcy. 

Bohaterowie też nie są źli, chociaż czasami czegoś mi w nich brakowało. Sama nie wiem dokładnie czego, ale jednak całej mojej sympatii nie zgarnęli. Być może przeszkadzało mi w tym robienie z nich momentami niezniszczalnych herosów, superbohaterów stojących na straży prawa i sprawiedliwości. Mam nadzieję, że w następnych częściach cyklu autor trochę bardziej nad nimi popracuje. 

Ingar Johnsrud pisze ciekawie. Język nie jest możne niewiadomo jak ambitny, ale nie można również powiedzieć, że jest prosty. Przejrzysty, łatwy w odbiorze styl pisarza sprawia, że z dużą łatwością przechodzi się na kolejne kartki historii, a strony same wręcz „uciekają” zbliżając nas tym samym do zakończenia.

Naśladowcy to udany debiut i dobry wstęp do całej serii. Oczywiście jakieś drobne niedociągnięcia się zdarzają, ale coś mi się wydaję, że cykl o Fredriku Beierze z tomu na tom będzie jeszcze lepszy! Tego właśnie życzę autorowi, bo jest naprawdę na dobrej drodze do ogromnego sukcesu.

„(…) oczy widzą tylko to, co spodziewamy się zobaczyć.” ~ Ingar Johnsrud, Naśladowcy, Kraków 2016, s.105

OCENA: 7/10


Wczoraj był Dzień Dziecka. Pochwalcie się co z tej okazji pojawiło się na półkach Waszych domowych biblioteczek. Pozdrawiam,
Tea

[1] Opis pochodzi z okładki książki

8 komentarzy:

  1. Bardzo solidna książka się zapowiada, i ta historia, bardzo intrygująca:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wrażenie, że wszyscy policjanci mają jakieś problemy życiowe. A to rozwiedziony, a to wdowiec, a to narkoman, a to alkoholik ;P. A może by tak policjant ze szczęśliwą rodziną? To by było oryginalne :D.
    Mimo to chętnie zapoznam się z tą pozycją jak mi wpadnie w rąsie :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię czytać debiuty,tym bardziej udane,więc z wielką chęcią siegnełabym po ten :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Również uwielbiam kryminały, a ten zapowiada się naprawdę obiecująco;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, Ci policjanci z porozwalanymi życiorysami... Ale kryminały bardzo lubię, więc będę miała ten tytuł na uwadze ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aktualnie nie mam ochoty na kryminał, ale może kiedyś skusze się na ten tytuł? Kto wie? ;)
    Pozdrawiam!
    #Ivy z Bluszczowych Recenzji

    OdpowiedzUsuń
  7. Również uwielbiam długie serie, kryminały już czytam rzadziej, ale dzięki Mrozowi zaczynam to robić częściej. ;) Pomyślę nad tym tytułem. :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń