poniedziałek, 14 marca 2016

226. "Co nas nie zabije" to nas wzmocni

AUTOR: David Lagercrantz    
TYTUŁ ORYGINALNY: Det Som Inte Dödar Oss
TŁUMACZ: Irena i Maciej Muszalscy  
CYKL: Millennium
TOM: Czwarty
ROK WYDANIA: 2015
WYDAWNICTWO:  Czarna Owca

OPIS
Mikael Blomkvist przechodzi kryzys i rozważa porzucenie zawodu dziennikarza śledczego. Lisabeth Salander podejmuje duże ryzyko i bierze udział w zorganizowanym ataku hakerów. Ich rogi krzyżują się, kiedy profesor Balder, ekspert w dziedzinie badań nad sztuczną inteligencją, prosi Mikaela o pomoc. Profesor posiada szokujące informacje na temat działalności amerykańskich służb specjalnych. Mikael zaczyna pracę nad sensacyjnym artykułem, który może uratować jego karierę. [1]

RECENZJA
Do książki zasiadałam z ogromnymi obawami. Pamiętam, jaki zachwyt wywołały u mnie książki Larssona i nie byłam entuzjastką wieści, że powstanie ich kontynuacja. Miałam nie kupować, ale ciekawość okazała się silniejsza i postanowiłam dać szansę, „Co nas nie zabije”.

Mikael Blomkvist ma kryzys dziennikarski. Nic, co napiszę nie jest godne jego ambicji. Zastanawia się nad porzuceniem zawodu dziennikarza śledczego. Na dodatek Millennium kolejny raz ma problemy z płynnością finansową i część udziałów, które należały się do Harriet Vanger musiały zostać sprzedane do Solifonu. W magazynie nie dzieje się dobrze, bo Solifon chce ich skomercjalizować, sprawić, aby prawdziwa dziennikarska śledcza gazeta pisała o celebrytach. Na szczęście lub też nie jak grom z jasnego nieba na drogę Mikaela stępuje Frans Balder, który jest ekspertem badań w dziedzinie nad sztuczną inteligencją. Naukowiec z kolei ma spore powiązania z dawną znajomą Blomkvista Lisabeth Salander…

Powiem, że z fabuły to byłoby tyle. Bohaterowie z kolei są w zasadzie tacy sami jak u Larssona, ale… Właśnie jest jedno małe, „ale”. Niestety Mikael był okropną mameją. Jego użalanie się nad tym, że się wypalił powodowało przewracanie oczami z irytacji. Odnosiłam wrażenie, że w poprzednich częściach bardziej trzymał się w ryzach, a przecież ciążył na nim sądowy wyrok i tak dalej. Tu pieścił się ze sobą jak małe dziecko. I w odróżnieniu od poprzednich swoich śledztw wszystko odkrywał przez pstryknięcie palcami. Ja się pytam: jak?! Z kolei Lisabeth została starą Lisabeth. No może troszkę, ale tak w kilku procentach uczłowieczyła się, ale dalej jest odludkiem, który najlepiej czuje się w świecie komputerów.

Hmmm… Jeśli zaś chodzi o całą akcję to jak dla mnie działa się bardzo szybko. Nie ma nic z poprzednich powieści, że powoli, wprowadzenie, stopniowanie napięcia. Nic a nic. Niestety. Wiem, że nie powinno się porównywać tego, co napisał Stieg Larsson, a tego, co stworzył David Lagercrantz, ale nie umiem po przeczytaniu tego nie zrobić. Podczas lektury odrzucałam od siebie takie myśli, że to kontynuacja, ale gdy skończyłam ostatnie zdanie moją głowę zalał wodospad myśli.

Na początku towarzyszyło mi uczucie chaosu, ale tego się spodziewałam, więc jakoś to przetrwałam, ale również bardzo szybko odkryłam, kto, z kim, za co i po co. Co w przypadku poprzednich powieści nie było takie proste. Może po prostu autor nie starał się tego zbyt mocno maskować, ale to mnie trochę rozczarowało. Spodziewałam się jednej wielkiej bomby na koniec tak jak w przypadku pierwszego czy drugiego tomu. Na dodatek ten informatyczny bełkot… O losie! Nie jestem specem w tej dziedzinie, więc te wszystkie mądre słowa doprowadzały mnie do bólu głowy. Fajnie, że autor przygotował się do swojego zadania, ale no dla mnie te fragmenty czytało się ciężko.

Właśnie, skoro jesteśmy już przy ciężkich fragmentach to książka jest bardzo nierówna. Momentami pochłaniałam ją szybko i przeczytanie stu stron (założyłam sobie, żeby dziennie czytać sto stron) nie było problemem i nawet pokonywałam swoje postanowienia i brnęłam dalej. A wtedy niestety pojawiały się części, gdzie pragnęłam, aby coś mnie trafiło. Momentami było nudno i mdło. W zasadzie to najbardziej wciągnęło mnie pierwsze sto stron i ostatnie sto pięćdziesiąt. Czyli łącznie połowa książki, a to trochę mało.

Została poruszona kwestia siostry Lisabeth Camilli. Nie wiem, czemu podczas czytania poprzednich części ubzdurałam sobie, że prowadzi zupełnie inne życie niż przedstawiono w czwartym tomie. To mnie bardzo mocno zaskoczyło, ale w pozytywnym sensie. I jestem w szoku, że dwie siostry mogą się tak różnić. Serio!

Podsumowując, to nie jest źle, ale mogłoby być lepiej. No nie wpiszę ją w listę „ulubione”, bo nie porwała mojego serca. Jak dla mnie za szybko dzieje się akcja. Nie wiem czy sięgnę po następne, które mają być wydane w kolejnych latach. Pewnie tak, żeby zaspokoić swoją ciekawość. Jednak od razu widać, że to nie jest Larsson ani nawet jego namiastka.

 „Przemoc może budzić respekt. Może uciszać ludzi, zastraszać ich, oddalając tym samym zagrożenie i zmniejszając ryzyko. Ale może też wywoływać chaos i być początkiem łańcucha niepożądanych wydarzeń." ~ David Lagercrantz, Co nas nie zabije, Warszawa 2015, s. 152.
OCENA: 6/10
[1] Opis pochodzi z okładki książki


OGÓLNA OCENA CYKLU:
1. Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet: 8
2. Dziewczyna, która igrała z ogniem: 7
3. Zamek z piasku, który runął: 3
4. Co nas nie zabije: 6
OGÓLNA OCENA: 5,5, ale zaokrąglam do 6!

I tak prezentuje się moja opinia o całej tej serii. Uwierzcie mi, że jest to kawał dobrej literatury (no, może poza tomem trzecim). Chociaż wiem, że nie wszystkim przypadnie do gustu, bo dla wielu będzie przegadana. Cóż, to w czytaniu jest najpiękniejsze, że nie wszyscy będa uwielbiać to samo ;). 
Całusy!
Lady Spark

18 komentarzy:

  1. Tej części jeszcze nie czytałam, ale kiedyś nadrobię braki :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli zasadniczo można przeczytać całą serię i poświęcić jej swój czas:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Czaję się od dłuższego czasu na całą serię! Mój chłopak ją bardzo poleca ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka to odcinanie kuponów od sławy "Millennium" i Stiega Larssona. "Co nas nie zabije" jest nierówna, nudna, przewidywalna, a bohaterowie płascy i nijacy. Lagercrantz postawił sobie poprzeczkę wysoko i nawet do niej nie doskoczył. A na dodatek, mają powstać kolejne dwie części. Ja za nie podziękuję. Wystarczył mi ten jeden, kolejnych nie zdzierżę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację z tym odcinaniem kuponów. Cieszy mnie twoje zdanie i bardzo je szanuje :)

      Usuń
  5. Ta część jeszcze przede mną, ale jestem ciekawa jakie będę miała po lekturze wrażenia ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ehh... A ja się nadal nie mogę zabrać za tą książkę :/

    Pozdrawiam )

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak przeczytam pierwsze 3 tomy to pewnie sięgnę i po ten, jednak jak na razie długa droga przede mną ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest powalający, więc nie musisz się spieszyć ;)

      Usuń
  8. No tak patrząc na twoje podsumowanie, to też mi się najbardziej podobał 1 tom, ale nie czytałam czwartego. Boję się, że to przeciąganie zepsuje mi całkiem dobrą serię ;/

    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przeciąganie tego jest moim zdaniem kompletnie bez sensu, ale nie chciałam żeby to przesłoniło mi ocenę książki.

      Usuń
  9. Cyklu tego nie znam, więc kto wie może z czasem ją poznam :D

    OdpowiedzUsuń