sobota, 12 marca 2016

225. Luźna Sobota: "Zamek z piasku, który runął", czyli książka, która nie powaliła mnie na kolana

AUTOR: Stieg Larsson
TYTUŁ ORYGINALNY: Luftslottet som sprängdes
SERIA: Millennium
TŁUMACZ: Alicja Roseneau
TOM: Trzeci
ROK WYDANIA: 2009
WYDAWNICTWO:  Czarna Owca

OPIS
Życiu Lisbeth Salander znów zagraża śmiertelne niebezpieczeństwo. Mikael Blomkvist sięga w mroczną przeszłość Salander  i rusza w pogoń za prawdą. Wywołuje tym samym trzęsienie ziemi w rządzie i służbach bezpieczeństwa.  [1]

RECENZJA
Zdecydowanie najsłabsza część z całej trylogii. Kilka razy miałam ochotę rzucić ją w kąt. Połowa książki jest zupełnie nie potrzebna i odbiega kompletnie od tematu. W zasadzie nie wnosi ona nic nowego do tego, co zostało pokazane w drugim tomie. Równie dobrze trzecia część mogłaby zupełnie nie powstać i nikt by na tym nie ucierpiał. Serio, na miejscu autora po prostu dopisałabym około stu stron do tomu numer dwa i wszyscy byliby równie szczęśliwi.

Skąd moje zdanie? Otóż po pierwsze wszystko się strasznie dłuży, nuży i męczy. Byłam tak zmęczona całą tą sprawą z tymi wszystkimi intrygami, że motywacje miałam tylko w tym by mieć to jak najszybciej za sobą. Na dodatek dowiadujemy się z opisu książki, że to właśnie, Salander grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, a moim skromnym zdaniem w większe prawdopodobieństwo utraty głowy ma właśnie Mikael Blomkvist, który jak dla mnie w tej części stracił wiele ze swojego starego ja. Stał się taki miękki? Nie wiem jak to określić, ale to nie było to samo.

Od nadmiaru tych wszystkich informacji, którymi autor zasypywał nas z każdej strony mój mózg przeżywał katusze. Jestem zwolennikiem spiskowych teorii, ale nawet jak na mnie to było już zdecydowanie zbyt mocno przerysowane – zwłaszcza jak na państwo prawa i Szwecję, która jak dla mnie jest rajem do życie (oczywiście zasłyszanym z opowieści). I mam teorię, że Larsson musiał bardzo nie lubić szwedzkich systemów sprawiedliwości, bo nie zostawił na nich suchej nitki.

Nie jestem jakoś sobie w stanie wyobrazić tak misternie uknutej intrygi przez szwedzkie władze – nawet podczas czasów zimnej wojny. Serio, to mi kompletnie jakoś nie pasuje i bardziej brzmiało jak jakaś powieść fantastyczna niż kryminał. Chociaż nie twierdzę, że takie rzeczy się nie dzieją, bo z racji kończonych studiów wielu politycznych szaleńców spaceruje sobie po tym świecie i nikt z tym nic nie robi.

Nawet Salander straciła wiele z siebie i stała się po prostu komunikatywna, a była z niej taka miła osóbka w tych wszystkich dziesiątkach jednakowych postaci literackich. Zdecydowanie bardziej wole starą Lisabeth.
Rozwinięty został cały inny wachlarz mniej lub bardziej ważnych postaci i gdybym miała nad każdą się chwilę rozwodzić to musielibyście zarezerwować sobie tydzień na czytanie recenzji, a ja i tak pewnie nie o wszystkich bym pamiętała. Zaznaczę tylko, że każda jest inna i indywidualna i w jakiś sposób coś wnosi do całej akcji. Miłym zaskoczeniem są z pewnością policjanci, którzy nie robią ślepo to, co im nakazuje prokuratura, ale potrafią przede wszystkim samodzielnie wysnuwać wnioski.

Styl autora pozostał bez zmian i nie można temu wiele zarzucić, bo jest przejrzysty i jasny oraz zrozumiały.
Zupełnie nie wiem, nad czym mogę się jeszcze rozwodzić, więc to będzie bardzo krótka opinia o tej książce. Zresztą jak dla mnie nie ma się zbytnio, nad czym rozpisywać, bo mnie jakoś nie porwało.

„Czasem trzeba zrobić krok do tyłu i pozwolić, by mądrość wzięła górę nad biurokracją." ~ Stieg Larsson, Zamek z piasku, który runął, Warszawa 2009, s.715.
OCENA: 3/10
[1] Opis pochodzi z okładki książki

Z racji braku pomysłów na post postanowiłam uszczuplić  trochę swoją kolejkę recenzji i dzięki temu już w poniedziałek zakończymy przygodę z "Millennium".
Bolało... Pisanie tej recenzji mnie bolało. Bo cały cykl "Millennium" uważam za fenomenalny, ale ta pozycja bardzo mnie zasmuciła. Nie lubię, gdy muszę pisać tak złe recenzje. Chlip, chlip. Idę sobie popłakać do kąta. 

14 komentarzy:

  1. Ej, to czy ja jestem dziwna - bo mi pisanie takich recenzji sprawia zawsze radość :D

    A co do samej książki, z pewnością jest najsłabsza z całej sagi, ale ja mimo wszystko całkiem miło ją wspominam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś dziwna :P. Lubisz być wredna :P
      A ja jak drogę przez rozpalone ognie... Okropna!

      Usuń
  2. Książkę czytałam i wspominam ją nawet miło :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To niewiele straciłam nie czytając jej:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy jest uzupełnieniem, ale można to było zrobić lepiej. O wiele lepiej.

      Usuń
  4. Larsson nie porwał? To aż dziwne. Ja co prawda, mam za sobą tylko 1 część :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie dla mnie raczej ta lektura :)
    Zapraszam w wolnej chwili do mnie na konkurs. Do wygrania fenomenalna książka "Raven" Sylvain Reynard! która ma swoją premierę już niebawem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie właśnie też nie powaliła, a wiem, że ludzie się nią zachwycają...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jako kryminał - średnia. Ale nie powiem, że czytało mi się ją źle ;)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń