AUTOR: David Lagercrantz
TYTUŁ ORYGINALNY: Det Som Inte Dödar
Oss
TŁUMACZ: Irena i
Maciej Muszalscy
CYKL: Millennium
TOM: Czwarty
TOM: Czwarty
ROK WYDANIA: 2015
WYDAWNICTWO: Czarna Owca
OPIS
Mikael Blomkvist
przechodzi kryzys i rozważa porzucenie zawodu dziennikarza śledczego. Lisabeth Salander
podejmuje duże ryzyko i bierze udział w zorganizowanym ataku hakerów. Ich rogi
krzyżują się, kiedy profesor Balder, ekspert w dziedzinie badań nad sztuczną
inteligencją, prosi Mikaela o pomoc. Profesor posiada szokujące informacje na
temat działalności amerykańskich służb specjalnych. Mikael zaczyna pracę nad
sensacyjnym artykułem, który może uratować jego karierę. [1]
RECENZJA
Do książki
zasiadałam z ogromnymi obawami. Pamiętam, jaki zachwyt wywołały u mnie książki
Larssona i nie byłam entuzjastką wieści, że powstanie ich kontynuacja. Miałam
nie kupować, ale ciekawość okazała się silniejsza i postanowiłam dać szansę,
„Co nas nie zabije”.
Mikael Blomkvist
ma kryzys dziennikarski. Nic, co napiszę nie jest godne jego ambicji.
Zastanawia się nad porzuceniem zawodu dziennikarza śledczego. Na dodatek
Millennium kolejny raz ma problemy z płynnością finansową i część udziałów,
które należały się do Harriet Vanger musiały zostać sprzedane do Solifonu. W
magazynie nie dzieje się dobrze, bo Solifon chce ich skomercjalizować, sprawić,
aby prawdziwa dziennikarska śledcza gazeta pisała o celebrytach. Na szczęście
lub też nie jak grom z jasnego nieba na drogę Mikaela stępuje Frans Balder,
który jest ekspertem badań w dziedzinie nad sztuczną inteligencją. Naukowiec z
kolei ma spore powiązania z dawną znajomą Blomkvista Lisabeth Salander…
Powiem, że z
fabuły to byłoby tyle. Bohaterowie z kolei są w zasadzie tacy sami jak u
Larssona, ale… Właśnie jest jedno małe, „ale”. Niestety Mikael był okropną
mameją. Jego użalanie się nad tym, że się wypalił powodowało przewracanie
oczami z irytacji. Odnosiłam wrażenie, że w poprzednich częściach bardziej
trzymał się w ryzach, a przecież ciążył na nim sądowy wyrok i tak dalej. Tu
pieścił się ze sobą jak małe dziecko. I w odróżnieniu od poprzednich swoich
śledztw wszystko odkrywał przez pstryknięcie palcami. Ja się pytam: jak?! Z
kolei Lisabeth została starą Lisabeth. No może troszkę, ale tak w kilku
procentach uczłowieczyła się, ale dalej jest odludkiem, który najlepiej czuje
się w świecie komputerów.
Hmmm… Jeśli zaś
chodzi o całą akcję to jak dla mnie działa się bardzo szybko. Nie ma nic z
poprzednich powieści, że powoli, wprowadzenie, stopniowanie napięcia. Nic a
nic. Niestety. Wiem, że nie powinno się porównywać tego, co napisał Stieg
Larsson, a tego, co stworzył David Lagercrantz, ale nie umiem po przeczytaniu
tego nie zrobić. Podczas lektury odrzucałam od siebie takie myśli, że to
kontynuacja, ale gdy skończyłam ostatnie zdanie moją głowę zalał wodospad
myśli.
Na początku towarzyszyło
mi uczucie chaosu, ale tego się spodziewałam, więc jakoś to przetrwałam, ale
również bardzo szybko odkryłam, kto, z kim, za co i po co. Co w przypadku
poprzednich powieści nie było takie proste. Może po prostu autor nie starał się
tego zbyt mocno maskować, ale to mnie trochę rozczarowało. Spodziewałam się
jednej wielkiej bomby na koniec tak jak w przypadku pierwszego czy drugiego
tomu. Na dodatek ten informatyczny bełkot… O losie! Nie jestem specem w tej
dziedzinie, więc te wszystkie mądre słowa doprowadzały mnie do bólu głowy.
Fajnie, że autor przygotował się do swojego zadania, ale no dla mnie te
fragmenty czytało się ciężko.
Właśnie, skoro
jesteśmy już przy ciężkich fragmentach to książka jest bardzo nierówna.
Momentami pochłaniałam ją szybko i przeczytanie stu stron (założyłam sobie,
żeby dziennie czytać sto stron) nie było problemem i nawet pokonywałam swoje
postanowienia i brnęłam dalej. A wtedy niestety pojawiały się części, gdzie pragnęłam,
aby coś mnie trafiło. Momentami było nudno i mdło. W zasadzie to najbardziej
wciągnęło mnie pierwsze sto stron i ostatnie sto pięćdziesiąt. Czyli łącznie
połowa książki, a to trochę mało.
Została
poruszona kwestia siostry Lisabeth Camilli. Nie wiem, czemu podczas czytania
poprzednich części ubzdurałam sobie, że prowadzi zupełnie inne życie niż
przedstawiono w czwartym tomie. To mnie bardzo mocno zaskoczyło, ale w
pozytywnym sensie. I jestem w szoku, że dwie siostry mogą się tak różnić.
Serio!
Podsumowując, to
nie jest źle, ale mogłoby być lepiej. No nie wpiszę ją w listę „ulubione”, bo
nie porwała mojego serca. Jak dla mnie za szybko dzieje się akcja. Nie wiem czy
sięgnę po następne, które mają być wydane w kolejnych latach. Pewnie tak, żeby
zaspokoić swoją ciekawość. Jednak od razu widać, że to nie jest Larsson ani
nawet jego namiastka.
„Przemoc może budzić respekt. Może uciszać ludzi, zastraszać ich, oddalając tym samym zagrożenie i zmniejszając ryzyko. Ale może też wywoływać chaos i być początkiem łańcucha niepożądanych wydarzeń." ~ David Lagercrantz, Co nas nie zabije, Warszawa 2015, s. 152.
OCENA: 6/10
[1] Opis
pochodzi z okładki książki
OGÓLNA OCENA CYKLU:
1. Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet: 8
2. Dziewczyna, która igrała z ogniem: 7
3. Zamek z piasku, który runął: 3
4. Co nas nie zabije: 6
OGÓLNA OCENA: 5,5, ale zaokrąglam do 6!
I tak prezentuje się moja opinia o całej tej serii. Uwierzcie mi, że jest to kawał dobrej literatury (no, może poza tomem trzecim). Chociaż wiem, że nie wszystkim przypadnie do gustu, bo dla wielu będzie przegadana. Cóż, to w czytaniu jest najpiękniejsze, że nie wszyscy będa uwielbiać to samo ;).
Całusy!
Lady Spark
Tej części jeszcze nie czytałam, ale kiedyś nadrobię braki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Daj znać o swoich odczuciach :)
UsuńCzyli zasadniczo można przeczytać całą serię i poświęcić jej swój czas:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Zasadniczo można ;)
UsuńCzaję się od dłuższego czasu na całą serię! Mój chłopak ją bardzo poleca ;))
OdpowiedzUsuńI ma rację :)
UsuńTa książka to odcinanie kuponów od sławy "Millennium" i Stiega Larssona. "Co nas nie zabije" jest nierówna, nudna, przewidywalna, a bohaterowie płascy i nijacy. Lagercrantz postawił sobie poprzeczkę wysoko i nawet do niej nie doskoczył. A na dodatek, mają powstać kolejne dwie części. Ja za nie podziękuję. Wystarczył mi ten jeden, kolejnych nie zdzierżę.
OdpowiedzUsuńMasz rację z tym odcinaniem kuponów. Cieszy mnie twoje zdanie i bardzo je szanuje :)
UsuńTa część jeszcze przede mną, ale jestem ciekawa jakie będę miała po lekturze wrażenia ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na twoją opinię :D
UsuńEhh... A ja się nadal nie mogę zabrać za tą książkę :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam )
Może kiedyś znajdziesz czas :)
UsuńPozdrawiam :)
Jak przeczytam pierwsze 3 tomy to pewnie sięgnę i po ten, jednak jak na razie długa droga przede mną ;)
OdpowiedzUsuńNie jest powalający, więc nie musisz się spieszyć ;)
UsuńNo tak patrząc na twoje podsumowanie, to też mi się najbardziej podobał 1 tom, ale nie czytałam czwartego. Boję się, że to przeciąganie zepsuje mi całkiem dobrą serię ;/
OdpowiedzUsuńhttp://to-read-or-not-to-read.blog.pl/
No przeciąganie tego jest moim zdaniem kompletnie bez sensu, ale nie chciałam żeby to przesłoniło mi ocenę książki.
UsuńCyklu tego nie znam, więc kto wie może z czasem ją poznam :D
OdpowiedzUsuńPolecam! :)
Usuń