AUTOR: Marta
Mizuro, Robert Ostaszewski
SERIA:
Mroczna seria
ROK WYDANIA:
2010
WYDAWNICTWO:
W.A.B
OPIS
Nadkomisarz Gajewski nie jest posępnym, cierpiącym na
depresję mężczyzną bez rodziny, mającym za sobą mroczną przeszłość. Gajewski to
dziarski sportsmen z poczuciem humoru, ojciec trójki dzieci, mąż despotycznej
żony. Słowem: pozytywny antydetektyw. On i jego ekipa zaczynają pracować nad
przedziwną sprawą seryjnych zabójstw. W zatłoczonym turystami Krakowie wypada z
okna samotny informatyk, skądinąd sporych rozmiarów gej. Zostaje przy nim
znaleziona chusteczka z wyhaftowanym słowem „grubas”. Kolejną ofiarą jest
szkolna polonistka o wrednym charakterze. W jej skrzynce pocztowej leży podobna
chusteczka z napisem. Zbrodnie się mnożą, a policja nie może ustalić powiązań
między morderstwami. Czy mamy do czynienia z szaleńcem na miarę bohatera filmu
„Siedem”? Kogo kocham, kogo lubię to kryminał pełen humoru i ironii. Napięcie i
suspens łączą się z trafnymi obserwacjami polskich realiów oraz kondycji
społeczeństwa. A wszystko to oryginalnie podlane lokalnym, krakowskim sosem.
[1]
RECENZJA
Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam wakacyjne stoiska z
książkami! Któregoś lata, podczas swojego pobytu w Augustowie, zaszłam właśnie
na taki mały „książkowy targ” i właśnie tam, za śmiesznie niską cenę,
zaopatrzyłam się w swój własny egzemplarz Kogo kocham, kogo lubię. Co prawda lektura
musiała odstać swoje na półce zanim do niej sięgnęłam, ale w końcu nadeszła ta
wiekopomna chwila i zapoznałam się z twórczością duetu – Marta Mizuro i Robert
Ostaszewski!
W Krakowie grasuje morderca! Miejscowa policja staje na
głowie, aby złapać szaleńca, który pozostawia przy swoich ofiarach chusteczki z
wyhaftowanym słowem. Cała krakowska „kryminalna” ugania się zabójcą, a ten
najzwyczajniej w świecie gra sobie z nimi w kotka i myszkę, nie zostawiając za
sobą żadnych śladów, jedynie wyhaftowaną chusteczkę. Nadkomisarz Gajewski razem
ze swoimi współpracownikami – Markiem oraz Beatą, próbują rozwiązać zagadkę, a
tymczasem kolejne osoby, zupełnie ze sobą niepowiązane, giną w niezbyt miłych okolicznościach.
Kryminał, jak to kryminał, rządzi się swoimi prawami.
Niemniej jednak w przypadku Kogo kocham, kogo lubię miałam wrażenie, że autorzy
nie pokazali swoich prawdziwych umiejętności. Sprawa nie była zbyt
skomplikowana, a sam motyw zabójstw nie powalał na kolana. Szczerze przyznam
się, że liczyłam na coś więcej. Co prawda nie można było narzekać na brak akcji
– ta goniła na łeb na szyję, a przez poszczególne wątki prześmigało się w iście
rekordowym tempie.
Narracja jest w trzeciej osobie i płynnie przeskakuje z
kolejnych bohaterów, nie omijając również samego mordercę! Te rozdziały powinny
być w sumie najciekawsze, ale ja wcale tego tak nie odczułam. Ot rozdział jak
każdy inny, bardziej opisujący samą sytuację, a nieskupiający się zbyt mocno na
psychice naszego książkowego szaleńca.
To właśnie nad faktem, że w książce rzadkością były dokładne
opisy, najbardziej ubolewałam. Cała lektura w głównej mierze opierała się na
dialogach, pomiędzy poszczególnymi bohaterami. I tak naprawdę z całego wachlarza
występujących postaci, żadnej nie jesteśmy poznać na tyle dobrze, aby móc
powiedzieć czy napisać o niej coś więcej. Miałam wrażenie, że autorzy zbyt
bardzo trzymali się stereotypów i nie dodali swoim aktorom nic od siebie –
teściowa jest jędzą, „główna” policjanta samotną seksbombą, dziennikarz szują,
a szef policji egoistycznym palantem. Taka a nie inna prezentacja bohaterów
sprawiła, że do nikogo nie poczułam nawet cienia sympatii. Przeczytać
przeczytałam, ale żadna z nich nie zapadnie w mojej pamięci na dłużej.
W opisie książki można było przeczytać o tym, że wewnątrz
literatury czeka nas masa dobrego humoru i ironii. O ile humorem nawet mogę się
zgodzić, kilka razy głośno się zaśmiałam, to jednak ta ironia to dla mnie
trochę za duże słowo. W Kogo kocham, kogo lubię cała polska rzeczywistości
została mocno przejaskrawiona, ale ironicznym obrazem bym tego nie nazwała.
Niemniej jednak sam język należał do bardzo przyjemnego.
Przejrzysty, klarowny, na szczęście pozbawiony zbędnych wulgaryzmów. Szkoda, że
przy takim potencjalne, bo szczerze wierzę, że autorom tego odmówić nie można,
książka wypadła tak jak wypadła.
Reasumując, Kogo kocham, kogo lubię nie jest złą lekturą,
niestety nie jest również dobrą. Jest przeciętna. Można z nią miło spędzić
wieczór czy dwa, ale po tym czasie bardzo szybko „wyparuje” z pamięci.
„Rzeczywistość, ujmując w dużym uproszczeniu oczywiście, jest tym, co pan sam sobie stwarza”~ Marta Mizuro, Robert Ostaszewski; Warszawa 2010; s.311
OCENA: 5/10
Ale ten czas leci, prawda? Przed chwilą witaliśmy Nowy Rok,
a tutaj zaraz już będzie luty! Pozdrawiam Tea
[1] Opis pochodzi z lubimyczytac.pl
Może ja jednak podziękuję? Raczej nie dla mnie :P
OdpowiedzUsuńNie będę próbowała wpływać na Twoje zdanie! :D
UsuńZaintrygowałaś mnie tytułem recenzji, potem tytułem książki. Ale chyba jednak to nie dla mnie ;c
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/
Książka sama w sobie nie jest zła, ale jest po prostu przeciętna ;)
UsuńTytuł fajny, okłada też, ale treść już niezbyt przekonuje:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Książka jest naprawdę przeciętna ;)
UsuńSzkoda tych stereotypów i przewagi dialogów w książce, ale i tak mnie zainteresowałaś. Nie wiem czy jest sporo książek, w których detektywem jest niedepresyjnie usposobiony bohater bez mrocznej przeszłości. I akcja dzieje się w Krakowie, gdzie jestem praktycznie codziennie! :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Po drugiej stronie książki od Książniczki
Ten detektyw nie ma mrocznej przeszłości, ale jakoś wydawał mi się taki... nijaki ;) Książka nie jest zła, ale nie jest również i wybitna ;)
UsuńOpis co prawda nastroił mnie pozytywnie, ale w miarę czytania recenzji wyparował ze mnie cały entuzjazm :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Książka jest naprawdę bardzo przeciętna ;)
UsuńUwielbiam humor w powieściach, więc tym mnie zachęciłaś, ale czy przeczytam, to sama nie wiem. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Książka jest miłym czytadłem, kiedy człowiek nie chce się przemęczać ;)
UsuńTaak, czas leci zdecydowanie za szybko :c
OdpowiedzUsuńO książce nie słyszałam do tej pory, ale nie czuje się z tym jakoś źle, skoro i tak najlepsza nie jest ;p
http://drewniany-most.blogspot.com/
Bardzo za szybko! :(
UsuńKsiążka jest bardzo przeciętna ;)
Niestety, ale nic nie przyciaga mnie do tej książki. Raczej sie nie skusze, chyba że przypadkiem wpadnie w moje ręce. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie będę próbowała zmienić Twojego zdania ;)
UsuńPozdrawiam ;)
Wpadnę! :)
OdpowiedzUsuńNa przeciętne książki trochę szkoda mi czasu. Przecież tyle innych czeka w kolejce! :) Choć przyznaję, że podoba mi się ten wizerunek "normalnego" detektywa ;)
OdpowiedzUsuń