AUTOR: Mary Ann Shaffer, Mary Ann Shaffer,
TYTUŁ ORYGINALNY: The Guernsey Literary and Potato Peel Pie Society
TŁUMACZ: Joanna Puchalska
ROK WYDANIA: 2010
WYDAWNICTWO: Świat Książki
OPIS
Jest rok 1946. Juliet, młoda pisarka, objeżdża zniszczoną Anglię, promując swą książkę i szukając tematu do następnej. Przypadkiem dowiaduje się o małej wyspie, na której istnieje dziwne Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek. Powołali je podczas wojny rolnicy i gospodynie, by uratować kilka osób przed aresztowaniem. Ale jak się ma literatura do placka z obierek? Zaciekawiona Juliet odwiedza wyspę, co zupełnie zmienia jej życie. [1]
RECENZJA
Przyznam się szczerze, że do tej pory bardzo rzadko (żeby nie powiedzieć, że praktycznie wcale!) sięgałam po powieści epistolarne. W sumie, sama nie wiem, czym to było spowodowane, ale jakoś niezbyt ciągnęło mnie do tego rodzaju literatury. Jestem święcie przekonana, że gdyby nie fakt, iż potrzebowałam właśnie takiej książki do swojego czytelniczego wyzwania na rok 2015, Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek* nigdy nie przykułoby mojej uwagi. Co prawda, tytuł ze względu na swoją konstrukcję jest bardzo interesujący i to przede wszystkim dla tego zaopatrzyłam swoją domową biblioteczkę w egzemplarz tej książki. No, ale żeby zbytnio się nie rozwodzić – po lekturę sięgnęłam i ku mojej ucieszę, wcale nie było tak źle.
Jest rok 1946. Wojna skończyła się już rok temu, jednak nadal gołym okiem widać jej wyniszczające skutki – zniszczone budynki, wyczerpani ludzie. Mimo, że najgorsze już minęło okazało się, że wrócenie do normalności po trwającym niespełna sześć lat piekle wcale nie jest łatwe. Juliet Ashton młoda pisarka, obecnie zamieszczająca swoje felietony w gazecie, ku pokrzepieniu serc londyńczyków próbuje w sposób żartobliwy przedstawić rzeczywistość. Taka forma pracy do pewnego czasu jej wystarczała, jednak w końcu kobieta znów zapragnęła stworzyć coś większego, jakąś wspaniałą historię, która podbije serca tysiącom czytelników. Były chęci, była motywacja, nie było tylko jednego… pomysłu. Jednak wówczas, losy panny Ashton listownie krzyżują się z mieszkańcem urokliwej wyspy Guernsey – Dawsey’em Adamsem, członkiem Stowarzyszenia Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek. Pomiędzy nimi zaczyna się rodzić pewna dosyć niecodzienna relacja, która z czasem przekształca się w bardzo mocną, chociaż nadal niezwykłą, więź. No i tutaj się zatrzymamy. Przyznam się szczerze, że sięgając po Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek miałam pewne obawy – w końcu powieść można zaliczyć do obyczajowych, a nie od dzisiaj wiadomo, że ja za takimi niezbyt przepadam. Do tego jeszcze forma przedstawienia historii - podejrzewałam, że listy nie do końca się tutaj sprawdzą. Na szczęście okazało się, że się myliłam i ku mojej uciesze śmiało mogę po raz kolejny powiedzieć, że „nie taka powieść obyczajowa straszna, jak ją maluję”. Autorki w ciekawy sposób przedstawiły powojenną rzeczywistość, nadając całej historii bardzo interesujący wydźwięk. Co prawda, jeśli chodzi o samą akcję, nie można powiedzieć, że ta pędzi tutaj jak szalona – jednak w tym konkretnym przypadku wcale mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie! Cieszyłam się, że w spokoju mogę przenieść się na Guernsey i razem z mieszkańcami wyspy przeżywać wszystkie sytuacje, które im się przytrafiały, a te były naprawdę różne – śmieszne; smutne; przywracające wiarę w ludzi bądź wręcz przeciwnie sprawiające, że czytelnik zastanawia się, jaką bestią trzeba być, żeby swojemu bliźniemu zgotować taki los. No i moi drodzy w książce mamy również wątek miłosny i tutaj muszę Wam się do czegoś przyznać – nie doceniłam autorek! Byłam święcie przekonana, że w tej konkretnej kategorii pójdą na łatwiznę i historia miłości będzie tak przewidywalna jak to, że Bella i Edward będą razem! A tutaj mam zonk! Naprawdę byłam lekko zdziwiona poprowadzenia wątku, ale te zaskoczenie jest jak najbardziej na plus!
Muszę również wspomnieć jeszcze o tej listowej formie przedstawienia historii, która przypadła mi do gustu. Czytając poszczególne listy nie mogłam oprzeć się poczuciu przyjemnego ciepła, które rozchodziło się po całym moim ciele. Autorki włożyły w stworzenie takiego obrazu naprawdę ogromną część swoich ser duch i to widać jak na dłoni!
Sami bohaterowie również są bardzo interesujący. W powieści mamy cały wachlarz różnych osobowości i myślę, że każdy czytelnik znajdzie kogoś, kto przypadnie mu do gusty – moim faworytem jest Dawsey Adams. Co prawda daleko mu do moich książkowych ideałów – bad boy to niego żaden – ale jakoś urzekł mnie na tyle, że nie sposób go nie polubić. Taki spokojny, bardzo skryty, tajemniczy, ale przez to tak niezwykle intrygujący! No zdecydowanie mój number one, czemu sama się bardzo mocno dziwię.
Został nam już tylko styl. Bardzo przyjemny w odbiorze, lekki, świetnie przedstawiający obraz Guernsey. Naprawdę nie mogę się do niczego przyczepić.
Reasumując, Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek to naprawdę bardzo urocza powieść. Z jej kartek przelewa się morze emocji i ciepła, chociaż przecież akcja dzieje się w bardzo ciężkich, powojennych czasach. Polubiłam mieszkańców wysypy, a główna bohaterka o dziwo w moim odczuciu była nawet przystępna. Mimo, że nie mogę jednoznacznie stwierdzić, czego mi w tej książce zabrakło, to po jej lekturze odczuwam jakiś lekki niedosyt. Chyba po prostu jestem zbyt marudna i na siłę czasem szukam dziury w całym. Niemniej jednak, książka otrzymuje u mnie mocne 7!
„Byłoby dla niej lepiej, gdyby nie miała tak wielkiego serca.” ~ Mary Ann Shaffer i Annie Barrows, Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek, Warszawa 2010, s. 204
OCENA: 7/10
Też to widzicie? Kolejna powieść obyczajowa i kolejna całkiem wysoka ocena – sama jestem w szoku. Pozdrawiam
[1] Opis pochodzi ze strony wydawnictwa
* Skąd wziął się taki a nie inny tytuł książki dowiecie się zagłębiając się w lekturę ;)
Sam tytuł zaciekawia, chciałabym ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com
To prawda, nazwa jest bardzo intrygująca!
UsuńPozdrawiam ;)
Coś dla mojej dziewczyny:)
OdpowiedzUsuńRecenzjonistycznie
No Longer Nightmare
Polecam! :)
UsuńNa książkę o takim tytule trudno nie zwrócić uwagi. Mam ją na którejś z licznych list książek do zdobycia. ;)
OdpowiedzUsuńZnam ból posiadania długiej listy książek do zdobycia! :)
UsuńCzytając tytuł spodziewałam się raczej jakiejś obyczjówki z czasów współczesnych a tu proszę! Jakie miłe zaskoczenie. Lubię czytać o tym okresie, więc może kiedys książka zasili moją domową biblioteczkę:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę miło czytało mi się ten tytuł i myślę, że zasługuje na danie mu szansy :)
UsuńNo i mam zagadkę - gdzieś już spotkałam się z tym tytułem, nie mam tylko pojęcia gdzie i kiedy...
OdpowiedzUsuńCzuję się na tyle zaintrygowana, że sięgnę po nią, jeśli trafi się okazja :)
Pozdrawiam ;)
Polecam!
UsuńI serdecznie pozdrawiam ;)
Faktycznie, tytuł ma to coś, co intryguje, ale po recenzji też to czuję. Mnie nie odstraszają ani obyczajówki, ani listy, więc chętnie bym sięgnęła :) aż mi się przypomniało "Love, Rosie" :)
OdpowiedzUsuńJa obyczajówki Cię nie odstraszają, to myślę, że również ta przypadnie Ci do gustu ;)
UsuńZa sam tytuł - inny niż wszystkie - bym się skusiła :D
OdpowiedzUsuńJa z tego samego powodu, zaopatrzyłam się w książkę! :D
UsuńCiekawy tytuł, jestem bardzo ciekawa, skąd się wzięło takie oryginalne zestawienie :D Chętnie przeczytam, choć nie jestem fanką epistolarnej formy :)
OdpowiedzUsuńJa również do fanek tego typu literatury się nie zaliczam, ale naprawdę autorki udźwignęły taką formę! ;) A skąd się wziął tytuł stowarzyszenia, a co za tym idzie również i książki, nie chciałam Wam zdradzać, żebyście sami się o tym przekonali ;)
UsuńPozdrawiam ;)
Nie jestem przekonana do lektury tej pozycji... :) Pozdrawiam, Shelf of Books
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńJakoś nie jestem przekonana co do tej książki. :)
OdpowiedzUsuńNa siłę nigdy nic nie ma :D Jak nie pasuje, to nie pasuje i już :D
UsuńUwielbiam książki osadzone w tych czasach i nawet fabuła jest interesująca. Na pewno dam jej szansę ;)
OdpowiedzUsuńPolecam, naprawdę! :)
UsuńCzekam na jakąś recenzję, która będzie złośliwa i taka... Twoja :D
OdpowiedzUsuńHahaha, a u mnie jak na złość na razie czytam takie książki gdzie zbytnio bohaterowie mnie nie irytują, fabuła jeszcze nie jest taka najgorsza, styl też niczego sobie.... :(
UsuńAle przyznam się, że ja też tylko czekam na książkę dzięki której będę mogła trochę się wyżyć! :D
Ale doszły mnie słuchy, że u Lady Spark szykuje się kilka recenzji niezbyt pochlebnych :D
Pozdrawiamy! :D