AUTOR: Emily Giffin
TYTUŁ ORYGINALNY: The One & Only
TŁUMACZ: Martyna
Tomczak
ROK WYDANIA: 2014
WYDAWNICTWO: Otwarte
OPIS
A jeśli ten jedyny,
którego pragniesz, nie jest tym, którego powinnaś kochać... Czasem wymarzony
książę z bajki okazuje się wielką pomyłką. Czasem ktoś, kto miał kochać,
głęboko rani. Czasem miłość rodzi się tam, gdzie nikt się jej nie spodziewa. W
życiu Shei wszystko jest pokręcone. Zamiast chodzić z matką na proszone
obiadki, woli oglądać mecze. Zamiast cieszyć się, że ma chłopaka, który jest
obiektem powszechnych westchnień, zastanawia się, czy to na pewno ten jeden
jedyny. A jeśli nie on, to kto? I dlaczego nowe uczucie jest takie trudne? Czy
Shea wybierze lojalność i przyjaźń, czy odważy się postawić wszystko na miłość?
[1]
RECENZJA
Moja
skromna osoba trafiła ponownie na Emily Giffin, a to dzięki koleżance z którą
pożyczamy sobie książki. Na wstępie wiedziałam, że nie będzie banalnie i
faktycznie nie było. Powiem wam, że przeczułam w kościach, co się wydarzy i
wcale mi się to nie spodobało, jednak dałam książce szansę i doczytałam do
końca.
Przenosimy
się zatem w świat sportu, a dokładniej amerykańskiego uniwersyteckiego futbolu.
Akcja dzieje się w Walker, mieście w stanie Teksas. Znajduje się tu uniwersytet
z prężnie działającą drużyną futbolową, kierowaną przez lokalne bożyszcze,
trenera Carra. Między nimi a Uniwersytetem w Teksasie toczy się mała wojenka o
najlepszą ekipę w stanie, ale jest przecież ważniejsza sprawa jak rozgrywki
ligowe i batalia o Mistrzostwo.
Niestety
historia zaczyna się w smutnym momencie. Ukochana żona trenera, Connie, umiera
na raka. Uwielbiało ją całe miasto, a zwłaszcza zawodnicy drużyny. Na pogrzebie
gromadzi się całkiem sporo osób. Najbliżsi to córka Lucy z mężem, syn Lawton i
oczywiście pan Carr. Jednak narracja prowadzona jest w pierwszej osobie z
punktu widzenia zupełnie kogoś innego.
Shea to
przyjaciółka Lucy chyba od samego poczęcia. Ich matki przyjaźniły się ze sobą i
ta więź przeszła na ich córki. Oczywiście wszyscy razem kibicowali Walker.
Główna bohaterka ukończyła rodzimy uniwersytet i została w nim, pracując w
dziale sportowym. Lubi swoją pracę, uwielbia futbol i, jak wszyscy, wielbi trenera Carra. Jej chłopak Miller jest byłym
graczem drużyny, też ciągle pozostającym w świecie futbolu. Rodzice Shei mają
dość skomplikowaną relację. Ojciec nie mieszka z nimi, gdyż wrócił do pierwszej
żony i córki, dlatego dziewczyna za wzór mężczyzny od dziecka uważała właśnie
ojca przyjaciółki. Można nawet powiedzieć, że dogaduje się z nim lepiej niż
Lucy.
Wszyscy
muszą pozbierać się z życiowego dramatu w rodzinie Carrów, a motywacją jest
nadchodzące rozpoczęcie sezonu. Najciężej znosi wszystko właśnie Lucy. Ze
względu na brak zamiłowania do futbolu, ciężko jej zrozumieć ojca, przyjaciółkę
i wielu innych ludzi. W jej życiu musi panować porządek, dąży do perfekcyjności
i chciałaby mieć nad wszystkim kontrolę, zwłaszcza nad ojcem, który za nic nie
stosuje się do jej próśb. Jednak do mężczyzny najłatwiej trafia Shea.
Rozmowy
między „Małą” a trenerem wcale nie kręcą się tylko wokół futbolu, a Carr martwi
się jej przyszłością i zmusza ją do refleksji nad własnym życiem. To dzięki
niemu dziewczyna postanawia zmienić pracę, zostawić chłopaka i spróbować
wycisnąć z życia coś więcej. Jednak potem musi stawić czoła dylematowi, czy
potrafi być obiektywną dziennikarką i stłumić w sobie miłość do ukochanej
drużyny na rzecz racjonalnych tekstów. W dodatku los zsyła jej nieziemskiego
faceta, gwiazdora, rozgrywającego zawodowej ligi futbolu, pochodzącego z
Walker, Rayana.
Autorka
poruszyła tutaj bardzo dużo ważnych spraw. Pokazała przechodzenie żałoby na
różne sposoby, skomplikowane relacje rodzinne i ponowne budowanie tych więzi,
odgrzebywanie spraw z przeszłości, przyjaźni wystawionej na wielką próbę, a
przede wszystkim kilka rodzajów trudnej miłości. Może i banał, ale jak dla mnie
bardzo pasuje tu podsumowanie, że nie wszystko jest takie, jak się nam wydaje.
Przynajmniej dopóki nie poznamy prawdy i kilku punktów widzenia.
Czytałam
książkę z chęcią i zaciekawieniem, mimo trochę sprzecznych uczuć, co do fabuły.
Autorka naprawdę się postarała, żeby oddać sportowy klimat. Dużo języka
futbolu, ale jak najbardziej można się odnaleźć, nie zniechęca. Pewnie bardziej
bym rozumiała treść o siatkówce, ale cóż. Ameryka.
Może
trochę zdradzę fabułę, ale chciałabym napisać, co mnie najbardziej poruszyło. Jak
dla mnie, wielki plus za opis relacji Shei z ojcem. Tutaj wylałam morze łez,
ale jakimś cudem nie pobrudziłam książki. Kolejna rzecz to toksyczny związek i
przemoc. Temat poniekąd mi bliski, dlatego chłonęłam każde słowo i nie
zawiodłam się na autorce, bo nie zrobiła z dziewczyny głupiutkiej panienki. Chyba
bardziej trafiły do mnie poboczne wątki niż to, wokół czego kręci się cała
akcja. Po prostu nie potrafiłam za bardzo ogarnąć rozumem całej sytuacji i nie
jestem w stanie siebie wyobrazić siebie na miejscu bohaterki. Mimo wszystko,
brawa za odważny temat i udźwignięcie tego.
„Zawsze utrzymywałam, że prawdziwi fani są jak kochający rodzice, wiecznie zatrwożeni perspektywą nieszczęścia, które może się przytrafić ich dzieciom. Miłość sprawia, że wszędzie wokół dostrzegamy niebezpieczeństwo.” ~ Emily Giffin, Ten jedyny, Kraków 2014, s. 381.
OCENA: 7/10
_ _ _ _ _
[1] – opis pochodzi z okładki książki
Książki Griffin mogę czytać w kółko :)
OdpowiedzUsuńJa dopiero po dwóch, ale też mi się podobają :)
UsuńPiłka, piłka, piłka...
OdpowiedzUsuńW sumie po ciężkiej walce z górą notatek z chemii mam nastrój właśnie na jakąś obyczajówkę, ale od "Tego jedynego" odstrasza mnie futbol. Nienawidzę sportów i pewnie nigdy ich nie polubię, tak więc czytanie książki utrzymanej w sportowym klimacie... To się nie może dobrze skończyć.
Pozdrawiam :)
To ruszaj po obyczajówki bez sportu. Takich nawet więcej :) W tej książce to dość ważny element.
UsuńCzeka na swoją kolejkę, więc pewnie kiedyś ją przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńLeży na górze książków, rozumiem ;)
UsuńTej autorki czytałam "Coś pożyczonego" i książka nawet mi się podobała. Taka lekka i niewymagająca lektura. Po "Ten jedyny" może też kiedyś sięgnę :))
OdpowiedzUsuńWiadomo, nie zmuszają do jakiegoś wielkiego wysiłku umysłowego. Jak dla mnie porusza ważne tematy :)
UsuńSłyszałam same pozytywne opinie o tej książce,więc muszę przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie ;)
Usuń