wtorek, 21 kwietnia 2015

126. "Razem będzie lepiej" pokonywać życiowe zakręty

AUTOR: Jojo Moyes
TYTUŁ ORYGINALNY: The One Plus One
TŁUMACZ: Nina Dzierżawska
ROK WYDANIA: 2015
WYDAWNICTWO: Znak –  Między słowami  

OPIS
Na miejscu Jess każdy miałby dosyć. Pracy na dwa etaty, chodzenia przez cały rok w jednej parze dżinsów, kupowania najtańszych jogurtów w promocji w supermarkecie i wybaczania byłemu mężowi, że nie płaci alimentów.
Jess jednak nie należy do kobiet, które łatwo się poddają. Mogłaby nosić koszulkę z napisem „Damy sobie radę”. Kiedy okazuje się, że jej córka ma szansę na zdobycie stypendium w wymarzonej szkole, gotowa jest ruszyć na drugi koniec kraju, zabierając ze sobą:
  1. jednego trudnego nastolatka,
  2. jedną wybitnie uzdolnioną dziewczynkę, z chorobą lokomocyjną,
  3. jednego kudłatego psa o wielkim sercu oraz…
  4. przypadkowo spotkanego mężczyznę na życiowym zakręcie, który w krytycznym momencie wyciąga do nich pomocną dłoń.

Czy wspólna podróż pokaże im, że… razem będzie lepiej? [1]

RECENZJA
                Ostatnio mam jakieś zmienne szczęście i często natrafiam na książki, gdzie narracja prowadzona jest z perspektyw kilku postaci. I w sumie jest to ciekawy zabieg o ile każdy rozdział prowadzony jest od nowej strony. Dzięki temu łatwiej będzie zorientować się z czyim tokiem myślenia mamy styczność. Tak właśnie jest prowadzona akcja w najnowszej książce Jojo Moyes. Jest to pierwsza książka tej autorki, jaka wpadła mi w ręce, ale z całą pewnością nie ostatnia. Zakochałam się w jej stylu. Nawet w pewnym momencie zapomniałam, że coś się musi zepsuć i doznałam pewnego zaskoczenia, gdy coś się posypało – a przecież ten gatunek literacki, że po dobrym okresie następuje gorszy.

                Jeśli chodzi zaś o bohaterów to mam do nich mieszane uczucia. Największa moją sympatię zyskał trudny nastolatek o imieniu Nicky i to, co dla niego, Jess zrobiła, chociaż wcale nie jest jego matką. Cudownie pokazała, że chociaż nie łączą ich więzy krwi to miłość rodzicielska na to nie patrzy. Za to na pewno trzeba cenić Jess, bo inna kobieta wyrzuciłaby chłopaka za drzwi, gdy tylko jej mąż przyprowadził go do domu, ale ona zgodziła się stworzyć mu dom, pomóc mu uporać się z jego odmiennością. I chociaż Jess ma na głowie również wybitnie uzdolnioną matematycznie dziewczynkę, piętrzące się stery rachunków, byłego męża, który nie płaci alimentów na swoje dzieci to i tak wiecznie tryska entuzjazmem i optymizmem. Przed małą Tanzie pojawia się okazja pójścia do wymarzonej szkoły, która pomogłaby jej zbudować lepszy start po zakończeniu edukacji. Problemem są oczywiście pieniądze, których Jess nie ma, a były mąż i ojciec dziewczynki wiecznie wymiguje się od ponoszenia jakichkolwiek kosztów posiadania dzieci. Nie tylko chodzi mi o finanse, ale również o sferę emocjonalną, bo zarówno syn i córka za nim mocno tęsknią. Nagle jak to bywa w takich sytuacjach pojawia się światełko w tunelu tylko, że znajduje się ono na drugim końcu kraju, więc Jess stawia wszystko na jedną kartę i pakuje rodzinę do starego samochodu by wyruszyć w długą podróż…

                Ale czym byłaby książka bez postaci męskiej? Oczywiście niczym, więc i w powieści Jojo Moyes pojawia się Ed, który przez jeden błąd traci pracę, ma problemy z prawem i na dodatek wisi nad nim ciągle upierdliwa siostra, która gani go za brak kontaktów z rodzicami, – co oczywiście jej zrozumiałe. On sam nie wie, czemu decyduje się pomóc Jess i jej dziwnej rodzince, ale z każdym przebytym kilometrem zaczyna zauważać coraz więcej zalet tego dziwnego wypadu i wcale mu one nie przeszkadzają. Nawet jest nimi zachwycony. Jednak żeby nie było miło to coś się musi popsuć i to z powodu nie mężczyzny, a kobiety! Gdy na samym początku pojawia się pewna scena nie sądziłam, że może mieć ona jakikolwiek wpływ na losy bohaterów, a jednak stało się! I owszem Jess postąpiła wtedy źle, ale głównie myślała o swojej uzdolnionej córeczce, której chciała dać wszystko, co najlepsze.

                Postaci mają swoje wady i zalety, nie są krystalicznie biali i to się chwali autorce. Styl jej pisania jest bardzo przystępny i co prawda pierwsze pięćdziesiąt stron to była próba przyzwyczajenia się do zmiennego punktu widzenia każdego z bohaterów to jednak, gdy wpadłam w całą akcję nie chciałam odrywać się nawet na moment od stron. Tak to jest jak się ma się bardzo romantyczną duszę, jeśli chodzi o książki, ale na Kreatywnej Alternatywie i ja jestem potrzebna, bo inaczej Tea i Martitta zalałyby was krwią i trupami.

                Autorka przekazuje jedną prawdę, że nigdy nie jest tak, żeby nie było gorzej. Zawsze należy znajdować pozytywne strony każdej sytuacji i próbować czynić tylko dobro, nawet, jeśli nie wszyscy robią tak samo. Poglądy Jess zostały brutalnie zweryfikowane, ale mimo wszystko pod koniec dalej jest postacią, która tryska optymizmem i chce brać z życiem się za bary, bo wie, że jej dzieci wybierają dobre drogi życiowe, próby dogadania się z trudnym nastolatkiem nie zawsze spełzają na niczym, a gdy o coś bardzo walczysz zawsze to dostaniesz.

                Polecam i zachęcam. Dajcie tej książce szansę, a zabierze was w emocjonalną podróż i sprawi, że zdecydowanie lepiej spojrzycie na swoje problemy i zrozumiecie, że po każdej burzy przychodzi słońce. Bądźcie pewni, że to nie jest ostatnia powieść tej autorki, która wpadła w moje długie paznokcie!
„Ludzie nie są wdzięczni, kiedy przynosi im się złe wieści." ~ Jojo Moyes, Razem będzie lepiej, Kraków 2015, s.13.
OCENA: 8/10

[1] Opis pochodzi z okładki książki
  http://www.znak.com.pl/
Moje zatoki! Pogodo ogarnij się, bo przez ból nie mogę czytać dużo :(.
Tak to już jest w tym dziwnym okresie pogodowym.
Całusy :*

23 komentarze:

  1. Na pewno będę miała na uwadze! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam o tej książce, ale jeśli wpadałaby mi w ręce - czytałabym. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wypraszam sobie! Czytam i recenzuję obyczajówki! trochę krwi nikomu jeszcze nie zaszkodziło :D w dawnych czasach wszystko leczyli upuszczaniem krwi i pijawkami i nikt nie marudził :P
    A do książki naprawdę mnie zachęciłaś. Czuję, że by mi się spodobała :D
    Pozdrawiam, Martitta vel. Trupy i Krew

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, dobra! Ty sobie wypraszaj, a ja już swoje wiem :P
      Powinna ci się podobać :*

      Usuń
  4. Czytałam wcześniej o tej książce u Padmy na Mieście Książek. Nie wiem, czy mam ochotę na taką lekturę.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna recenzja, bardzo zachęciłaś mnie do tej książki :>

    OdpowiedzUsuń
  6. Tej autorki czytałam książkę "Zanim się pojawiłeś" i na prawdę mnie zachwyciła. Była bardzo wzruszająca i poruszała na prawdę ważne tematy. Chętnie więc sięgnę po inną książkę tej pisarki :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam książki, gdzie narracja prowadzona jest z kilku perspektyw, bardzo poszerza to odbiór i pozwala lepiej poznać postaci. Podoba mi się realna kreacja bohaterów, jednak fabuła i pomysł już mniej. Będę musiała się zastanowić.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię o ile to jest prowadzone w logiczny sposób :)

      Usuń
  8. Nie przepadam za narracją z kilku perspektyw, ale w niektórych wypadkach to urozmaica czytanie i pozwala lepiej poznać poszczególnych bohaterów. Zaciekawiłaś mnie ;D

    Zapraszam do siebie
    http://to-read-or-not-to-read.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. A mnie ta książka nie ciekawi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, ale z pewnością zamiast niej przeczytasz coś co się zaciekawi :)

      Usuń
  10. Lubię narrację z kilku perspektyw, więc będę miała ksiązkę na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pozycja w sam raz dla mnie! :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń