czwartek, 24 lipca 2014

059. Garść historii w „Pożegnaniu z ojczyzną: rok 1793”

AUTOR: Renata Czarnecka
TOM: Pierwszy
ROK WYDANIA: 2011
WYDAWNICTWO: Świat Książki

OPIS
Jest styczeń 1793. Do miasta wkraczają rosyjscy żołnierze, przyjeżdża też nowy ambasador Katarzyny II, by przygotować grunt pod drugi rozbiór Polski. Arystokracja jest podzielona. Pozornie zabawowa atmosfera gęstnieje, a kraj znów zbliża się do katastrofy…

RECENZJA
Chyba nikomu nie muszę przypominać, że co jak co, ale powieści historyczne znajdują szczególne miejsce w moim czytelniczym sercu. Uwielbiam czytać o tym, co było kiedyś, jak ludzie spędzali wolny czas, jak żyli i czym się zajmowali. A kiedy akcja osadzona jest w XVIII czy XIX wieku jestem wręcz zachwycona! Nic więc dziwnego, że widząc książkę Renaty Czarneckiej na jednej z bibliotecznych półek, wręcz nie mogłam jej nie wziąć!

Każdy z nas ma jako takie pojęcie o historii. Nie każdy zna dokładne daty, ale praktycznie wszyscy wiedzą, że w dziejach naszego kraju był okres, kiedy ziemie naszych przodków zostały podzielone pomiędzy zaborców. W tamtych czasach społeczeństwo można było podzielić na dobrą sprawę na dwie grupy: patriotów, którzy walczyli o wolność i suwerenność ojczyzny oraz „tyłkolizów” (przepraszam za stwierdzenie, ale wydaje mi się być ono w sumie najbardziej adekwatne), którzy w pertraktacjach z zaborcami dopatrywali się szansy na własny awans i lepszy byt. Oczywiście z pewnością można było również znaleźć takie jednostki, które żyjąc swoim życiem miały naprawdę gdzieś po czyjej stronie leży prawda i kto wyjdzie z takiej „cichej wojny” zwycięsko. „Pożegnanie z ojczyzną: rok 1793” Renaty Czarneckiej jest lekturą, która opowiada jak poszczególne klasy społeczne dawnej Warszawy radziły sobie w tym dosyć ponurym dla Polski okresie. Mamy ciche schadzki patriotów, mamy gustowne bankiety wydawane na cześć zaborców, mamy intrygi, romanse i powolne integrowanie osób trzecich w sprawy Polski i Polaków. Czyli jedynym zdaniem - dobra książka stworzona na podstawie jak najbardziej realnych kwestii.

Sprawa z bohaterami, których jest bardzo dużo, przedstawia się następująco – na dobrą sprawę nie wiadomo, kto jest na pierwszym planie! Każda wykreowana przez autorkę postać ma swoje „pięć minut”, każda wnosi coś do danej historii i każda odgrywa równie ważną rolę. Jeśli chodzi o repertuar osób, to mamy tutaj pełen wachlarz temperamentów. Jedni są dobrzy, drudzy źli; jedni kochają, drudzy nienawidzą; jedni chcą miłości, inni majątku – każdy powinien znaleźć swojego „pupilka” i „kozła ofiarnego”. No i oczywiście mamy tutaj wielkie nazwiska! Komu o uszy nie obiły się takie rody jak Poniatowscy, Radziwiłłowie czy Czartoryscy? No właśnie! Dzięki książce Renaty Czarneckiej możemy poznać ich bliżej, polubić lub znienawidzić, czy też zapragnąć przybliżyć sobie ich sylwetki jeszcze bardziej.

No i został nam jeszcze język – prosty, łatwy w odbiorze i klarowny. Co prawda znajdziemy tutaj wyrazy adekwatne do epoki, w której rozgrywa się akcja, niemniej jednak autorka zadbała o przepisy, co by czytelnik nie musiał się głowić o czym jest mowa. Mamy jeszcze dokładne opisy pięknych sukien pań, wytwornych bankietów czy ówczesnych tańców – to właśnie chyba tym pani Renata najbardziej mnie urzekła.

Ale żeby nie było zbyt cukierkowo, muszę powiedzieć o tym co mi się nie podobało, a mianowicie o pewnej tendencji autorki do zbyt dużego skracania akcji, która moim zdaniem mogłaby być naprawdę interesująca i zbędnego rozwodzenia się nad sytuacjami, które na dobrą sprawę niczego nie wnosiły. Takie było moje osobiste odczucie po lekturze.

Reasumując, każdy kto interesuje się historią nie powinien czuć się zawiedziony. Autorka rzeczywiście przenosi nas do Rzeczpospolitej u schyłku XVIII wieku – nie zabraknie dat i nazwisk, które znamy z lekcji historii, a to wszystko oprószone jest delikatną siecią dobrego stylu i umiejętności pisarskich autorki. Oczywiście lektura nie ustrzegła się kilku lekkich niedociągłości, jednak w ostatecznym rozrachunku nie wpływają one na jakość całości. Myślę, że ósemka, jako ocena, będzie w tej sytuacji idealna!


„Polacy dotąd uchodzący za patriotów podawali ręce zdrajcom, żeby przypieczętować sojusz dwóch drapieżnych mocarstw. Podczas milczącego sejmu zaprzedali swoje dusze, a wypłakawszy się w zaciszu swoich pałaców, teraz robili dobrą minę do złej gry, bo w ostatecznym rachunku coś jeszcze wydrzeć dla siebie.” ~ Renata Czarnecka, Pożegnanie z ojczyzną: rok 1793, Warszawa 2011, s. 436-437

OCENA: 8/10

Książka zalicza się do wyzwania: 52 książki, Czytam opasłe tomiska, Historia z TRUPEM.

Witam, opóźniona, z recenzją napisaną na szybko, aczkolwiek jestem. Od początku tygodnia zmagam się z remontem mieszkania… i ni on przede mną, nic za mną. Niemniej jednak kiedy tylko uporam się z remontem powrócę również i do Was. A jeśli ktoś miałby ochotę o coś mnie zapytać to zapraszam


Pozdrawiam,
Tea

[1] Opis pochodzi z tyłu książki

5 komentarzy:

  1. Może kiedyś... jak uporam się z tym co moja własna biblioteka mi oferuje :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również zauważyłam ową tendencję autorki podczas czytania "Barbary i króla". Pani Czarnecka i w tej książce, kiedy coś zaczynało być ciekawego, przeskakiwała do innego punktu.
    Mimo wszystko, zawsze miło jest mi czytać powieści historyczne o Polsce i Polakach, a ta książka byłaby dla mnie pod tym względem idealna :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie będę owijać w bawełnę - najprawdopodobniej nigdy nie przeczytam. W dziedzinie literatury historycznej żadna ze mnie patriotka, przynajmniej jeśli chodzi o którąkolwiek wojnę światową czy właśnie rozbiory. Z jakiegoś powodu taki czas akcji odrzuca mnie z siłą, której nie sposób się przeciwstawić. Zdecydowanie wolę starą, dobrą, niekoniecznie sprawnie funkcjonującą Rzeczpospolitą z siedemnastego wieku. W przypadku czasów późniejszych w grę wchodzą już tylko pozycje zagraniczne. Jedyny wyjątek przewiduję dla "Lalki" Prusa, którą uwielbiam do tego stopnia, że czytuję ją regularnie od mniej więcej pięciu lat :)
    Pozdrawiam ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię książki historyczne, szczególnie o Polsce i Polakach, choć inne państwa też nie są mi obce :) Nie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale wydaje mi się godna uwagi, więc ...Czarnecką czas zacząć :D. A okładka mnie urzekła :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wręcz idealna lektura dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń