czwartek, 5 czerwca 2014

046. A Kobziarz zaczyna grać swoją melodię czyli "Rilla ze Złotego Brzegu"

AUTOR: Lucy Maud Montgomery
TYTUŁ ORYGINALNY: Rilla of Ingleside
TOM: Ósmy 

SERIA: Ania z Zielonego Wzgórza
TŁUMACZ:  Janina Zawisza-Krasucka  
ROK WYDANIA: 2010
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Literackie

OPIS
Dzieci Ani i Gilberta są już dorosłe: kształcą się, zaręczają, myślą o pracy. Z wyjątkiem ślicznej Rilli, która myśli jedynie o rozrywkach i wiedzie beztroskie życie w Złotym Brzegu. Ale i Rilla będzie musiała zmierzyć się z odpowiedzialnością, gdy świat pogrąży się w wojnie, jej bracia i ukochany Kenneth wyruszą na font, a jej samej przyjdzie się zaopiekować pewnym niemowlakiem przyniesionym do domu państwa Blythe’ów w wazie od zupy… Ostatni tom przygód rodziny Blythe’ów i ich przyjaciół to wzruszająca historia o miłości, poświęceniu, odwadze i dojrzewaniu, w której jak zwykle pojawi się grono naszych ulubionych bohaterów, ale także całkiem nowe postaci.   [1]

RECENZJA
                Ostatnie spotkanie z Anią i całą jej rodziną było jak zawsze wzruszające. Nigdy nie lubię opuszczać świata, który wykreowała Lucy Montgomery. Zawsze po zakończeniu całego cyklu czuję się jednocześnie bogatsza o coś i biedniejsza o to, że koniec tej przygody. Chociaż wiem, że zawsze mogę wrócić do całego cyklu to jednak to uczucie towarzyszy mi nieodmiennie.
                Rilla jest najmłodszym i najbardziej rozpieszczonym dzieckiem w Złotym Brzegu. Dla niej świat jest wielką rozrywką i nie może już się doczekać, kiedy zacznie chodzić na zabawy… Przede wszystkim ni e może jednak się doczekać tego, gdy będzie miała, co najmniej kilku adoratorów. Rilla jest świadoma swojej urody. Wie, że jest najpiękniejszą dziewczynką ze Złotego Brzegu. Jest również przy tym odrobinę próżna, co martwi Anię, która odebrała surowe wychowanie od swojej opiekunki Maryli. Ania sama wie jak wiele przykrości może sprawić próżność. Wystarczy wspomnieć tylko historię z nieszczęsną próbą ufarbowania swoich włosów… Zamiast czarnych zrobiły się zielone. Rilla nie ma również chęci do ukończenia szkoły wyższej jak jej rodzeństwo. Jej życie płynie na bezustannym byciu piękną, podziwianą i kochaną.
                Co do wyglądu głównej bohaterki to można jej zarzucić tylko to, że jest wyjątkowo chuda, przez co jej uroda trochę blaknie. Jednak dalej ma w sobie wszystkie najlepsze cechy. Podobnie jak matka uwielbia marzyć i przebywać w krainie fantazji. Jednak i czas beztroskiego dzieciństwa, które prowadziła Rilla musi się kiedyś skończyć. Świat ogarnia Wielka Wojna. Wszyscy chłopcy z Glen idą, jako ochotnicy do wojska. Dla Rilli, która do tej pory nie miała styczności z prawdziwym i rzeczywistym życiem przeżywa szok. Wraz z nastaniem wojny kończą się spotkania towarzyskie, a nastaje nerwowe oczekiwanie na następny dzień. Oczekiwanie, które wykańcza, bo każda taka wiadomość może przynieść wiadomość o śmierci najbliższych, których żegnała na stacji.
                Rilla najlepszy kontakt miała zawsze z Walterem, którego kochała najbardziej z całego rodzeństwa. Walter był powiernikiem jej sekretów… Początkowo Rilla jest zazdrosna o nić porozumienia, która łączy Waltera z Di… Jednak wraz z rozwojem sytuacji wszystko się poprawia, a ta dwójka staje się nierozłączona, aż do czasu…
                Nie tylko bracia głównej bohaterki poszli do wojska. Również ukochany Kenneth, znika na froncie. Miłość, która spadła nagle na najmłodszy kwiat Blythe’ów nie sprawia tak wielkiej radości jak powinna. Kenneth na wojnie, a Rilla musi sama radzić sobie z niepokojącymi ją myślami. Nie do końca wiedząc czy jest jego narzeczoną czy też nie odrzuca swoich adoratorów, przekonując się, że posiadanie zbyt dużej ilości ukochanych to nie do końca tak wielka zaleta. W między czasie Rilla opiekuje się wojennym dzieckiem, którego matka zmarła przy porodzie, a o ojcu słuch zaginął. To powoduje, że Blythe staje się coraz lepszą i bardziej pracowitą kobietą. Mając świadomość, że chłopcy z Kanady oddają życie za ojczyznę, ona też chce mieć swój skromny udział w wojnie. Zajmując się tak prostymi sprawami jak organizowanie Młodzieżowego Czerwonego Krzyża zapełnia sobie czas, który w jej pierwszych marzeniach był wypełniony zabawami. Rilla poznaje również smak zawodu przyjaźni. Nie wszystko udaje się tak jak powinno i śmierć również wita w progi Złotego Brzegu…
                Przez całą powieść widzimy wyraźnie zmianę w zachowaniu panny Blythe. Z trzpiotka staje się rozważną panną, która wie, co to ból i cierpienie. Która zna podstawowe wartości. Książka ma pokazać obraz rodziny, której członkowie uczestniczyli w wojnie. Nawet po zakończeniu konfliktu nic nie jest takie samo jak było. Mężczyźni wracający z frontu to nie są ci sami roześmiani chłopcy, którzy byli żegnani kilka lat temu. Nie wszyscy nawet wrócili do domów. Rodziny musiały radzić sobie ze stratą najbliższych. Matki musiały pogodzić się z tym, że ich ukochani synowie już nigdy nie przybiegną z bukietem kwiatów. Siostry muszą znieść okropną myśl, że nigdy już nie porozmawiają szczerze z bratem. Żony i ukochane muszą stłumić ból serca. Wszystko się zmieniło i nic nie było już takie jak wcześniej.
                Gdy skończyłam cały cykl natchnęła mnie myśl, że chciałabym żyć w czasach Ani. Oczywiście nie mówię tu konkretnie o tomie ostatni, ale początkowym. Przecież wtedy świat był lepszy. Ludzie częściej rozmawiali ze sobą twarzą w twarz, więzy rodzinne były trwalsze, a przyjaźnie zawierane były na dworze, a nie przez Internet. Ludzie nie tracili czasu na przeglądanie jakiś portali społecznościowych, a dzieci wychowywały się według zasad szacunku dla starszych. Nikt wtedy nie słyszał o czymś takim jak ‘bezstresowe’ wychowanie. Wtedy najlepszą metodą wychowawczą był porządny klaps. Trochę smutno, że te czasy odeszły, bo patrząc na to, co się dzieje z dzisiejszą młodzieżą to strasznie mi przykro patrzeć jak wszyscy ‘mądrzy’ ludzie twierdzą, że klaps jest szkodliwy i stresujący. Ludzie uwierzcie mi, że bardziej stresująca jest szkoła i gdy dziecko wchodzi w wielki świat rówieśników szybciej się stresuje i czuje się od nich gorsze, a potem tylko słychać o kolejnych samobójstwach wśród dzieci lub prześladowaniach w szkole… Dlatego właśnie chciałabym żyć w czasach Ani.
"Jednak uśmiechnął się do dużych, szarych oczu, które kochał – oczu dawniej pełnych radości, a teraz przygasłych od nie wypłakanych łez." ~ Lucy Maud Montgomery, Rilla ze Złotego Brzegu, Kraków 2010, s.217.
OCENA:  8/10

[1] Opis zaczerpnięty z tyłu książki.  

OGÓLNE PODSUMOWANIE CAŁEGO CYKLU 'ANI Z ZIELONEGO WZGÓRZA'
Rilla ze Złotego Brzegu: 8
Ogólna ocena cyklu: 8!
I żegnamy Anię oraz całą jej cudowną rodzinę. A Wy jaką ogólną ocenę dacie Ani? Z tego miejsca zapowiadam Wam, że za jakiś czas będe Was zamęczać recenzjami mojego drugiego, ulubionego cyklu. Jesteści gotowi? 
Jeszcze z Włoch,
Lady Spark 

17 komentarzy:

  1. O jej! Mogłabym poznać tę książkę. Lubię takie historię, choć wiem, że moja sis bardziej ;p
    Pozdrawiam Serdecznie :)):*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również uwielbiam takie klimaty jakie były w Rilli!
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. Ania nie jest dla mnie. Zawsze przerażała mnie ta postać sama nie wiem czemu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ją kocham od zawsze i od zawsze chciałam mieć rude włosy :<

      Usuń
  3. Nadrobię, nadrobię! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No i dobrnęłaś do końca :)
    Gratuluję !! :D
    Teraz i ja chciałabym tu dotrzeć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Wam gratuluje, że dotrwaliście do końca całego cyklu!
      :D

      Usuń
  5. Moja ulubiona książka z cyklu wreszcie doczekała się recenzji :)
    Tym, czego najbardziej nie mogłam przeboleć w owej lekturze był fakt, że Walter koniec końców zaciągnął się do wojska. Był chyba najmniej pasującą tam osobą.
    Czasy Ani istotnie miały w sobie czar, jednakże gdybym miała możliwość żyć w nich, raczej nie zdecydowałabym się na to.
    Ogólnie zgadzam się z Twoją oceną cyklu, jedyna różnica to 10 dla "Rilli..." ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja decyduje się na to bez wachania... Brak technologii, spędzanie czasu na powietrzu, zabawy na dworze... Och! Tak. Zdecydowanie należę do ostatniego pokolenia, które bawiło się na dworze...
      Cóż...

      Usuń
    2. Raczej nie do końca biorąc pod uwagę, że paroletnie dzieci moich sąsiadów całe dnie spędzają na podwórku :) A i ja także nie strawiłam dzieciństwa na wpatrywaniu się w szklany ekran ;)

      Usuń
    3. Nie liczę paroletnich dzieci ;). Mówię tu o nastolatkach, które zaczynają gimnazjum i starsze. Ja w ich wieku nie mogłam się czekać kiedy w maju odrobie lekcję i pójdę się bawić z rówieśnikami. Obecnie nastolatki o których mówię zazwyczaj - podkreślam, że zazwyczaj - imprezują tak, że nawet ja jeszcze nie mam takich imprez za sobą. ;)

      Usuń
    4. A, jeśli chodzi o ten przedział wiekowy, to istotnie, opinia uzasadniona.

      Usuń
  6. Tak, "Rilla..." była naprawdę dobra, ale sprawiła mi też wiele smutku... Szczególnie ta śmierć, o której wspominasz, nie chcę spoilerować. Świetna recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawa recenzja :)
    A propo klasyków, właśnie zaczęłam "Wichrowe wzgórza" :)

    OdpowiedzUsuń