TYTUŁ ORYGINALNY: American Hustle
GATUNEK: Dramat, Kryminał
PRODUKCJA: USA
PREMIERA: 31 stycznia 2014 (Polska), 12 grudnia 2013
(świat)
REŻYSERIA: David O. Russell
SCENARIUSZ: Eric Singer, David O.
Russell
OPIS
Irving Rosenfeld jest zawodowym
oszustem, który wraz z partnerką i kochanką Sydney Prosser zostaje wmanewrowany
do współpracy z FBI. Niezrównoważony agent FBI Richie DiMaso wciąga parę w
niebezpieczny i pociągający świat wpływowych lobbystów i mafii. Poznają
zapalczywego Carmine Polito, polityka z New Jersey, tkwiącego w samym środku
działań prowadzonych przez oszustów i agentów federalnych. Tymczasem żona
Irvinga, Rosalyn, przygotowuje własny plan. [1]
RECENZJA
Co
mogę dobrego powiedzieć o tym filmie? Chyba nic, ale będę się starała. Plusem
jest to… obsada. Sama śmietanka, aktorów, których lubię: Bradley Cooper,
Jennifer Lawrence oraz cudowna rudowłosa Amy Adams i na tym kończą się
wszystkie zalety tego filmu. Uwierzcie mi, że szłam na ten film z wielkimi nadziejami,
ale rozczarowałam się ogromnie. Co z tego, że same gwiazdy jak w filmie nic się
nie dzieje? Nuda, nuda, nuda. Dosłownie flaki z olejem…
Mamy
Richiego DiMaso, który jest niezrównoważonym agentem FBI i dla niego żadne
zasady dotyczące prowadzonych śledztw nie mają znaczenia. Dąży po trupach do
celu – dosłownie. Nie wacha się nawet przed użyciem przemocy wobec swoich
pracowników. Podstępem łapie oszustów Irvinga Rosenfelda i jego kochankę Sydney
Prosser i zmusza ich do współpracy z FBI. Mają mu pomóc w schwytaniu wielu
poważniejszych oszustów, w tym tych ze świata polityki. Układ jest prosty: oni
mu sprzedają kilka grubych rybek, a on im gwarantuje niskie więzienie. Wszystko
powinno pójść, ładnie, zgrabnie i przyjemnie, ale… Oczywiście pozostaje jedno
małe ale, które brzmi: nie zadzieraj z oszustami.
W
sumie podczas całego filmu nic się nie dzieje. Oczywiście nie spodziewałam się
masy agentów, którzy będą drzeć się ‘Gleba! No mówię gleba’, ale no come on!
Litości dla biednej Spark nie było. Siedziałam ponad dwie godziny w kinie, a w
głowie leciała mi piosenka Elektrycznych Gitar ‘Co ja tutaj robię uuuu…’. Serio.
Jeszcze trochę i zaczęłabym wyć na całą salę kinową. I mam też jeszcze jedno
pytanie: To miała być komedia? Jeśli tak to chyba dla nieboszczyków. Ja nie
uśmiałam się na niej wcale, więc zupełnie nie wiem za co ten film zgarną
Złotego Globa w kategorii ‘Najlepsza komedia lub musical roku 2014’, a z
musicalem to tym bardziej nie miało nic wspólnego!
Co
do samej gry aktorskiej to powiedzmy sobie szczerze też nie powala. Role
Bradley’a Coopera i Jennifer Lawrence jakoś ratują ten film. I ona i on grają
dość charakterystyczne postacie, które do poczytalnych nie należą. Jednak są
tylko kroplą w morzu potrzeb.
Zupełnie
nie rozumiem zachwytów nad tym filmem. Serio. Nudny jak flaki z olejem. Nic się
nie działo. Ani to kryminał, ani dramat ani komedia… Możliwe, że nie wyczułam
klimatu filmu, ale cóż… No sorry, taki mam gust. Oczekiwałam wiele, a dostałam
jedno wielkie nic o wielkich nagrodach, w które zaczynam wątpić. Bo skoro taka
aktorka jak Jennifer dostaje Oskara za dość słabą rolę w „Poradniku pozytywnego
myślenia” a taki Leonardo DiCaprio od kilku lat nie może go dostać, a grywa
coraz to lepsze role to mija się to wszystko z celem. Mimo wszystko liczę, że w
końcu i mój ulubieniec dostanie to najwyższe odznaczenie dla każdego aktora.
OCENA: 3/10
[1] Opis pochodzi ze strony wikipedia.pl
Bądźmy szczerzy... Ja zupełnie nie wiem czym zachwycać się w tym filmie. A Wy widzieliście? Co sądzicie?
Lady Spark
Ja w tym filmie lubię praktycznie wszystkich: od Coopera, który jest identyczny jak Facu Arana, czyli mój ulubieniec z dzieciństwa do pary z Natalią Oreiro; przez Adams i Lawrence, które najwyraźniej jednocześnie potrafią grać w filmach dla dzieci i młodzieży ("Zaczarowana" i ofc "Igrzyska śmierci"), a także ubierać kiecki z dekoltami do pępka to mało. No i nie zapomnijmy o Rennerze, którego kocham od.. w sumie to Mission Impossible, Dziedzictwa Bourne'a czy ofc produkcjach Marvela. Dodatkowo Bale, który dla mnie jest aktorem kompletnym - chudnie, tyje lub nabiera masy mięśniowej w zależności od potrzeb. A w AH zrobił z siebie.. no grubaska z ładnym uśmiechem.
OdpowiedzUsuńOgólnie też spodziewałam się cudów, a w sumie skończyło się jak się skończyło. Choć w skali 1-10 dałabym jednak takie 4,5 :)
Pozdrawiam, Anna.
Nie oglądałam, ale jakoś mnie do niego nie ciągnie :) dobra obsada to za mało :)
OdpowiedzUsuńChyba wykasuję ten film z mojej listy na filmwebie"Chcę obejrzeć" nie byłam do niego przekonana po zwiastunach. Pchnęły mnie do niego tylko pozytywne recenzje i ochy i achy za oceanu, Jednak chyba wolę zaufać komuś kogo znam wiec zaufam Lady Spark, może kiedyś w dalekiej przyszłości go obejrzę, na razie ucieknie on na sam koniec mojej listy filmów do nadrobienia
OdpowiedzUsuń